5,5 roku to naprawdę duuuużo czasu. Ja miałam odwrotnie niż Ty: z angielskiego zawsze czułam się mocna, natomiast francuskiego zaczęłam się uczyć na 3 lata przed maturą. Przez pierwszy rok tylko w wymiarze 2 godzin w tygodniu. I dałam radę;) Na lingwistykę się dostałam, tak jak sobie zaplanowałam;) Faktem jest, że chodziłam na zajęcia dodatkowe, ale jestem zwolenniczką teorii, że można sobie poradzić nawet bez tego.
Jeśli chodzi o angielski -- podszlifowanie języka będzie chyba łatwiejsze niż z francuskim. Jest dużo większy wybór książek na rynku, prasa, filmy, audycje radiowe itp. są łatwo dostępne. Piszesz, że obawiasz się o angielski - na jakim poziomie teraz jesteś? Ogólnie czujesz się słaba, czy tylko jedna z umiejętności Ci szwankuje (pisanie, gramatyka, mówienie, słuchanie, czytanie)? Rób dużo testów, zorientuj się, co idzie Ci dobrze, a co źle. Na maturze zawsze są te same typy ćwiczeń, jeśli wcześniej robi się ich dużo, egzamin jest do przejścia;)
Wiadomo, że robienie ćwiczeń nie wystarczy, jeśli chce się dobrze znać język. Tak więc otaczaj się tym nieszczęsnym angielskim jak się tylko da. Wyłącz lektora, filmy oglądaj z napisami (albo i bez). Zamiast (albo oprócz ;)) onetu czytaj yahoo czy co tam. Kupuj albo wypożyczaj sobie książki po angielsku - czasem w szmateksach można trafić na takie po złotówce. To wszystko powiększa zasób słownictwa i pomaga w nabraniu swobody językowej. Sposobów jest mnóstwo, czas masz, więc potrzebne Ci są tylko chęci;)