To prawda poziom w NKJO w Tychach jest wysoki.Pierwszy rok był jak szkółka niedzielna,trzeba było się uczyć ale samych miłych rzeczy a egzaminów nie było dużo.Za to drugi rok to rzeźnia.Sesja letnia składała się z samych poważnych egzminów i żeby je zdać trzeba było się systematycznie uczyć, bo materiału nazbierało się przez rok tony.Udało mi się zaliczyć i sesję i wrzody żołądka. Niestety ożegnałam się z klikoma ludźmi,którzy teraz muszą powarzać rok:(Studia językowe są szkególne pod tym względem,że jeśłi checmy się rozwijać językowo(a musimy chcieć,żeby zdać egzmin praktyczny) trzeba być systematycznym.Nie wystarczy kilka dni i nocy przed egzminem kuć.Jak się jednak przez cały rok człowiek stara i w miarę się przygotowywuję to myśle,że nie jest źle.
Fonetyka nie jest zła,trzeba tylko wykuć.Czego nie można jjeszcze olać to lingwistyki na drugim roku no i koniecznie czytajcie streszczenia z literatury i zapisujcie każde słowo pana N bo zawsze robi testy trudne ale z takich szczegółów któe wspomniał na zajęciach.Także jak powie,że w Romeo i Juli słowo lovo pojawiło się 180 czy ileś tam razy to to trzeba zpisać i zapamiętać.
Teraz czeka mnie trzeci rok.Mam nadziej,żę będzie lżejszy niż poprzedni.Czy ktoś mi może to powiedzieć????Czekam na komentarze.