Miło, że się ze mną zgadzasz :).
Co do przydatności łaciny w nauce języków nowożytnych - myślę, że problem leży w tym, że zazwyczaj najpierw poznajemy (choć częściowo) języki nowożytne, a potem dopiero zabieramy się za łacinę :).
I żebym była dobrze zrozumiana przez innych - nie uważam, że łacina jest nieprzydatna jako taka. Wręcz przeciwnie, jeśli kogoś np. interesuje historia języków romańskich (mnie - coraz bardziej), łacina jest niezbędna. Niewątpliwie przyda się też poloniście, zgłębiającemu literaturę staropolską (którą mam już za sobą, na szczęście :)), historykowi, historykowi sztuki czy choćby człowiekowi chcącemu uchodzić za obytego z kulturą (sentencje, ech, sentencje). Tyle że w wymiarze, w jakim jest nauczana obowiązkowo, nie daje nic - znając nieco gramatyki (której już pewnie nie pamiętam :( ) i trochę słówek, i tak nie jestem w stanie przetłumaczyć krótkiego zdania, glosy, sentencji w tekście - to po co mi to?