Nie zależy mi tak bardzo na najlepszych
>uczelniach w stylu Harvardu czy Yale, natomiast interesuje mnie
>Kalifornia.
Szkoda, bo o ile nie jestes kosmicznie bogata to ja bym raczej Harvard i Yale, zaraz obok Middlebury College, MIT, Princeton University i Williams College obstawiala. A dlaczego? Bo to sa jedyne uczelnie w USA ktore sa need-blind dla miedzynarodowych studentow (a o ile nie jestes rezydentem badz obywatelem USA taki najprawdopodoniej status wizowy bedziesz miala), co oznacza ze przy dobrych wiatrach edukacje na jednych z najlepszych uczelni na swiecie bedzie prawie darmowa. Wiaze sie to oczywisice z kupa zalatwien, dosc dobrymi wynikami w nauce/testach + sterty esejow i rekomendacji, ale na tym forum byly juz osoby ktorym sie to udalo, wiec moze warto sie tym zainteresowac.
Jezeli jednak nie chcesz przez to wszystko przechodzic to przygotuj sie na spory wydatek, szczegolnie ze mierzysz w Kalifornie, jakby nie bylo najdrozszy stan. Najtansze community colleges wychodza ok $8-10.000 rocznie + drugie $10.000 na samo mieszkanko jak wynajmujesz z kims albo blizej $15.000 jak wynajmujesz sama + cala reszta wydatkow na zycie. A prestiz uczelni tez nie ten, wiec chyba nie musze Cie wiecej przekonywac, ze jednak warto sie tymi uczelniami need-blind zainteresowac, prawda?
Jak to sie dokladnie wszyskto zalatwia pisala Navy, Persona i inne osoby w temacie bodajze takim samym albo bardzo podobnym (cos w kazdym razie o studiach w USA bylo), proponuje wiec przegladnac wyszukiwarke.