Tanie szkoły językowe

Temat przeniesiony do archwium.
Co myślicie o założeniu " tanich szkół językowych".
Polityka " tania" nie miałaby nic wspólnego z jakością.
Zmianie uległby jedynie model biznesowy.

Przypuszczalne "różnice" w porównaniu z tradycyjną szkołą językową:

- Nazwa ( sama w sobie jest zachęcająca i pobudzająca zainteresowanie, przeto polacy nie należą do najzamozniejszych)
- Lekcje od 1 zł* ( Czyli 1 zł + *dodatkowe opłaty manipulacyjne)
- Kary za nieterminowe płatności.
- Lokalizacja w miare mozliwości z dala od ścisłego centrum (niższe koszty czynszu lub wynajmu lokalu)
- Wysokie obroty ( nauka od w miare możliwości jak najdłuższa, od wczesnych godzin południowych po wieczór, przez co uczymy jak najwięcej i opłacane sale nie są puste )
- Słuchacz dostaje tylko to za co płaci. (brak gadżetów takich jak darmowe torby, książki etc)
- Nauczyciele prowadzą własną działalność gospodarczą i opłacaja ewentualny ZUS we własnym zakresie.
-Nauczyciele zobowiazani do wolontariatu na rzecz naszych uczniów czyli przepracowania minimum 10 godzin w miesiącu za okazyjną kwote 1 zł ale w zamian mogą wybrać dowolną pore dnia na odpracowanie godzin .
Pozostałe godziny płatne wg ustalonego cennika.
- Czas pracy naszego nauczyciala nie moze przekroczyć 50h tygodniowo, dzięki czemu mamy więcej nauczycieli i więcej wolontaryjnych godzin które muszą obowiązkowo pod rygorem zerwania umowy odpracować).
- Kandydaci na lektorów - Mile widziani studenci, ale posiadajacy już minimum licencjat ( np studenci SUM)
- Ze względu na zorientowanie na wysoka jakość nasze klasy niezbyt duże ale też nie świecące pustkami (ok 15 uczniów w grupie).
- Studenci zoobowiazani do zakupu podręczników w szkole ( zarabiamy na marży )
-Dodatkowe opłaty za wystawienie obowiązkowego zaświadczenia dotyczącego ukończenia nauki.
-Mozliwość odpłatnego sprawdzania dodatkowych prac pisemnych.
- Szkoła wyposażona w barek z batonikami i Coca Colą ( studenci mogą cos przekąsić, w przypadku gdy jeden słuchacz zamówi kawe / herbate reszcie uczniów przyjdzie ochota na to samo)
Nauczyciele pracujący max 50 h w miesiącu ( a nie w tygodniu, pojawił sie błąd) .
Dzięki takiej polityce nauczyciel pracuje 40 h płatnie + 10 h praktycznie za darmo. Jakoże nie moze pracować więcej niz 50 h w miesiącu musimy zatrudniać więcej nauczycieli którzy dają nam praktycznie darmowe 10 h zajęć miecięcznie. Przy ilości 10 belfrów szkoła dysponuje ilością 100 h na których zarabia i nie płaci.
Dobry sposób " dorabiania" dla wykwalifikowanych nauczycileli oraz studentów.
O czym Ty za przeproszeniem piszesz. O jakich do licha torebkach i materiałach reklamowych.O jakich automatach z colą i zarabianiu na nauczycielach. Cenę kształtuje między innymi poziom szkoły, w co głęboko wierzę. Jeśli uczysz dobrze i masz wymierne efekty, twoja cena jest uzasadniona na takiej wysokości, na jakiej ludzie zapłacą, żeby właśnie u ciebie się uczyć. Tanie szkoły albo zdobywają rynek, albo są kiepskie. Nie ma innego wytłumaczenia. Zresztą co to znaczy TANIE lub DROGIE?
Ale masz wizję... Tylko ona nie wypali :) Już piszę, dlaczego:



- Nazwa ( sama w sobie jest zachęcająca i pobudzająca zainteresowanie, przeto polacy nie należą do najzamozniejszych)

Pomijając Polaków z małej litery - akurat w przypadku szkoły językowej "TANIA" w nazwie nikogo nie przyciągnie. Powód: zalew Polski "tanimi" produktami niskiej jakości. O ile "tanio bo z biedronki" przyciąga konsumentów, to nikt nie posle dziecka do "taniej szkoły językowej". Nierealne.



- Kary za nieterminowe płatności.

To ma każda szkoła.

- Lokalizacja w miare mozliwości z dala od ścisłego centrum (niższe koszty czynszu lub wynajmu lokalu)

Ale kto wtedy na taki kurs wysle nastolatka/dziecko, albo pojedzie sam? Szczególnie komunikacją miejską???


- Wysokie obroty ( nauka od w miare możliwości jak najdłuższa, od wczesnych godzin południowych po wieczór, przez co uczymy jak najwięcej i opłacane sale nie są puste )

Tak robią renomowane szkoły i jakos nie mają kursów za 100 złotych za 100 godzin :)

- Nauczyciele prowadzą własną działalność gospodarczą i opłacaja ewentualny ZUS we własnym zakresie.

Buchacha, wszyscy czytający to lektorzy właśnie pędzą do Twojej taniej szkoły.


-Nauczyciele zobowiazani do wolontariatu na rzecz naszych uczniów czyli przepracowania minimum 10 godzin w miesiącu za okazyjną kwote 1 zł ale w zamian mogą wybrać dowolną pore dnia na odpracowanie godzin .

Ty nie jesteś inwestorem, tylko... ekonomem :) (nie mylić z ekonomistą). W jakich czasach żyjesz???


- Kandydaci na lektorów - Mile widziani studenci, ale posiadajacy już minimum licencjat ( np studenci SUM)

I tu pada jakość Twojej szkoły. Na pysk.

- Ze względu na zorientowanie na wysoka jakość nasze klasy niezbyt duże ale też nie świecące pustkami (ok 15 uczniów w grupie).

Ależ jakości już nie masz, bo uczą u Ciebie studenci, których dodatkowo zamierzasz zmuszac do prowadzenia DG. I "wolontariatu"


- Studenci zoobowiazani do zakupu podręczników w szkole ( zarabiamy na marży )

Prawie każda szkoła tak robi.

-Dodatkowe opłaty za wystawienie obowiązkowego zaświadczenia dotyczącego ukończenia nauki.

Hę?

- Szkoła wyposażona w barek z batonikami i Coca Colą ( studenci mogą cos przekąsić, w przypadku gdy jeden słuchacz zamówi kawe / herbate reszcie uczniów przyjdzie ochota na to samo)

Taaa... a świstak siedzi...


Dobry sposób " dorabiania" dla wykwalifikowanych nauczycileli oraz studentów.

Szczególnie, jak każesz im prowadzić DG.
Powodzenia, Inwestorze.
Zakładaj! I Upadaj!

Nie masz człowieku pojęcia o biznesie jakim jest szkoła językowa !

Nawet najmniejszego ! Jezeli kursanci uważają ze to takie proste to proszę bardzo spróbujcie zrobić sobie mały biznes plan. A dwa luuudzie nie zakładajcie już żadnych szkół i tak rynek jest nimi przesycony!

dodatkowo nauka angielskiego jest towarem luksusowym i nie wierzę by uadało ci się na takich warunkach utrzymac zadowolonych klientów.

Powtarzam zakładaj. Im więcej placówek o jakich piszesz tym więcej ja będę miał klientów!
Pozyjemy zobaczymy. Dziś panuje moda na tanioche i snobizm nie jest juz taki "trendy". Swietnym przykladem sa tanie linie lotnicze, tanie produkty w markecie ( TIP, Aro etc etc). Dzis nawet pasazerowie biznesowi, bogacze wybieraja tanie linie lotnicze. Tanie linie robia furrore, bo sie nazywaja tanie i wiedza jak prowadzic polityke zysku.
Jedyna roznica jest model biznesowy a nie jakosc produktu.
no tak, ale tanie linie lotnicze dostają pieniądze/ulgi (czy co tam jeszcze) od miast, w których się pojawiają. I dlatego są tanie.

A ty od kogo chciałbyś te pieniądze otrzymać?
Zupełnie się mylisz, ale co ja cię będę uczył.
A i jeszcze jedno jeżeli swoje przekonania o rynku językowym i ogólnie o trendach na rynku jedynie z tego co widzisz w supermarkecie i w telewizorze no to gratulacje. nauka angielskiego nie ma nic wspólnego ze snobiznem. Owszem zapewne jest kilka osób które tak do tego podchodzą, jednak nie wytrzymują w szkole dłużej jak miesiąc. Duża cęść osób to po prostu ludzie zdesperowani potrzebujący angielskiego do pracy, bo np znależli się w ciężkiej sytuacji.

Cena to nie jedyny czynnik jakim kieruje się klient na naszym rynku. produkt nawet tani musi spełniać podstawowe oczekiwania klienta. tak dzieje się z przytoczonymi przez ciebie liniami ltniczymi. Cel jest osiągany. Twoja szkoła z twoimi założeniami pod wieloma względami trafia po prostu kula w płot. Nie piszę wiecej bo do reszty dojdziesz osbie sam.
Co masz na mysli mowiac " kula w plot" ?
Mam juz kilka dzialalnosci gospodarczych w roznych miastach i taka szkola bylaby jedynie dodatkowycm biznesem. Kazdy interes trzeba tak czy inaczej " sztucznie utrzymywac przy zyciu" przez pewnien okres.
Pozniej mamy z tego owoc albo nie. Z doswiadczenia wiem jak przyciagnac zainteresowanie potencjalnego klienta i jaka nisze wypelnic na danym rynku.
Tu podany zostal tylko schemat szkoly, bardzo ogolnikowy, nie moge przeto zdradzac publice swoich wynalazkow w detalach.
Jak wypali to moja corenka kochana jak dorosnie dosatanie od swojego tatusia ta firemka zeby miala sobie czym rzadzic.
Z doswiadczenia wiem jak przyciagnac zainteresowanie potencjalnego klienta, ale w branzy edukacyjnej, poza handlem ksiazkami i innymi gadzetami edukacyjnymi, jeszcze nie dzialalem.

Moja dewiza na zycie i wogole caly soosob bycia to "business mindset"

i takich pozdrawiam.
Tani klient, wielki kłopot.

Zastanów się jakich klientów przyciągniesz do takiej szkoły. Osoby niewykształcone, mało zarabiające, których nie stać na zwykłą szkołe.

Sytuacja jest całkiem inna niż w przypadku tanich linii lotniczych.

Jako ekonomista powinieneś wiedzieć, że w obecnych czasach kursy językowe są dobrem podstawowym (dla osób z wyższym wykształceniem), zaś przeloty lotnicze są dobrem lubsusowym.

Fukcja popytu na dobra luksusowe jest całkowicie inna, niż funkcja popytu na dobra podstawowe.

Zatem klienci tanich linii lotniczych zostali ściągnięci od firm oferujących zwykłe połaczenia (+ niewielka ilość osób zachęconych ceną).

W twoim przypadku klientela zostanie zbudowana na nowo, z osób które do tej pory nie miały kasy na szkolenie. (głównie)

A najgorsza rzecz to posiadać biedną, niewykształconą klientelę:)

No chyba, że ktoś lubi przekonywać rzeźnika, że metoda szkoły jest skuteczna a jego syn jest leniem i dlatego ma dwóję w szkole:)
na nauce ang. nie mozna oszcedzac!!!
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Pomoc językowa

 »

Pomoc językowa