zgadza się bejotka, bo to nie tylko lektor tak sobie decyduje jak mają wyglądać zajęcia, uczniowie, jeśli tolerują takie zachowania, to upewnia lektora, że może sobie na to pozwolić.
Miałam taką sytuację, szkoła droga, Kabaty-Warszawa, nazwa:Sokrates za lekcję sobie liczyli ok 22 pln za 45 min w grupie 10 os, lektorka nie przygotowywała się wogóle do zajęć, przychodziła, brała książkę i mówiła, co by tu dzisiaj zrobić? potem się pytała, co ostatnio robiliśmy, a jak ktoś się zapytał o coś, to reagowała ze zniecierpliwieniem, na prace domowe zadawała często materiał jeszcze nie przerobiony,
lekcje prowadziła w sposób nerwowy, jak juz prowadziła, bo potem to ciągle dawała piosenki i choć niektóre były fajne, jednak większość nie i było ich stanowczo za dużo, w większości
były to piosenki starsze, a jak myśmy chcieli jakąś wybrać, taką na czasie, ale oczywiście bez żadnych przekleństw, to stwierdziła, że to ona decyduje,
że inne piosenki są nieodpowiednie, jak sądzę, pewnie nie miała ich opracowanych,
jakaś ankieta niby była, ale to nic nie dało, dalej było tylko gorzej,
w końcu grupa już się rozwiązała, bo nikt nie chciał dalej chodzić, bo czulismy za duży niesmak,
co ciekawe, większość uczestników kursu bało się powiedzieć lektorce,
żeby się zaczęła przygotowywać do zajęc, choć to było irytujące, że zwykle lektorka nie wiedziała o czym mówimy, o jakim ćwiczeniu i nawet nie wiedziała, że je zadała, nie znała jego treści, lekcje prowadziła wg ksiazki nauczyciela, z której czytała, podawała nawet te same przykłady i słowo w słowo, bo widziałam tę książkę, ciągle ją miała przed nosem, a tam było napisane typu powiedz to, zrób to itp.......
najbardziej dziwiła mnie postawa uczestników typu, trudno, przemęczyć się trzeba do końca semestru, a potem zrezygnuje, ale bali się powiedzieć cokolwiek lektorce. ktoś ponoć próbował o tym powiedzieć recepcjonistko-asystentce dyrektora tej szkoły, ale ona powiedziąła, że to niemożlliwe, bo oni zatrudniają samych wysoko kwalifikowanych lektorów i widać, że pilnowała, żeby grupa się nie rozwiązała, bo by musieli kasę oddać.
także ludzie, więcej wiary we własne siły, macie prawo wymagać, przecież za coś płacicie!
dlaczego, jak lektor się nie sprawdza na korepetycjach, to się po prostu mu nie powie, że jest kiepski, tylko, że musze rezygnować, bo wyjazd, dużo nauki itp...., a już szkoła językowa, jako placówka, to was aż tak przeraża?
korepetytora wam łatwo odprawić, ale ze szkołą językową się boicie cokolwiek załatwić?magia biurka?
to pewnie pozostałość po komunie i przekonanie, że z instytucją się nie wygra. albo co?
ma ktoś pomysł?