LeKtOrZy

Temat przeniesiony do archwium.
Wspominajac ostatnie zajecia z j. ang. przypomnialo mi sie godne pozalowania zachowanie mojej lektorki. Na pierwszy rzut oka jest to kobieta z kilkuletnim doswiadczeniem, jednak jak kazdy ma tez swoje niedociagniecia w uprawianym zawodzi. Ostatnio np. uderzyla mnie jej reakcja na prosby uczniow, ktorzy chcieli miec tzw. \'luzne lekcje\' (z ktorych przeciez niczego sie nie wynosi). Lektorka oczywiscie sie zgodzila na, przez co 2 godziny zmuszona bylam do leniuchowania. Zdarzaja sie wam takie sytuacje? Moze macie jakis pomysl, jak mozna delikatnie upomniec lektora?
a co właściwie dla ciebie znaczy \'luźne lekcje\'?
Paranoja...
Miałam niedawno podobny problem. Wkurzało mnie, że płacąc za lekcje zmuszona byłam tracić 1/3 lekcji, kiedy to lektor uciszał grupę. Właśnie. Nie miałam (i nie mam) nic przeciwko moim lektorom, tu w grę wchodzi raczej różnica wieku i poziomu wiedzy ucznów. A że miałam dość takiego stanu rzeczy, chciałam uczyć się bardziej intensywnie, interweniowałam kilka razy w sprawie rozbicia grupy i... udało się.
Wiem, że tacy ludzie jak ja są postrzegani przez lektorów jako \"trudne\". Ale - jeśli jakiś przedstawiciel tego zawodu to czyta - zrozumcie, że Wasze lekcje kosztują. Nie wszysy uczą się j. obcych, bo \"rodzice kazali\" Niektórzy naprawdę chcą coś z lekcji wynieść - najlepiej głowę pełną wiedzy. I zamiast wkurzać się na wymagających uczniów, sami zacznijcie wymagać. Niestety zdarza się, że dla Was najlepszymi \"słuchaczami\" są ludzie bez ambicji, nie musicie przy nich specjalnie się wysilać na lekcjach. Ale - Wy już język znacie. Pomóżcie i nam się go nauczyć.

Niektóre szkoły stosują metodę systematycznego sprawdzania wiedzy uzniów. Jeśli ktoś nie zaliczy danej partii materiału, nie przechodzi do następnego etapu nauki, tylko...zostaje na niższym poziomie. Niestety, w mojej szkole tego nie ma. Liczą się pieniążki uczniów, nie efektywne nauczanie. A przy dużej rozbierzności poziomu wiedzy, nawet gdy lektor będzie się dwoił i troił by wbić ludziom coś do głowy, niewiele osiągnie.

Smutna prawda. A rady na nią nie ma...
Mam nadzieje, ze ten apel trafi do wiekszosci lektorow ;-) i zmieni sie stan rzeczy, ale puki co chcialam sie pochwalic, ze moja lektorka sama wpadla na pomysl robicia grupy. Pozdrawiam
Hmmm... np. zabawy w kalambury, szubienice itp. itd. ;-) Nie spotkalas sie nigdy z takimi zajeciami w czasie lekcji?
jasne, że to znam
ALe tym razem pytam jako lektor:) - i dlatego moje pytanie brzmi: co jeszcze jest \'luźną lekcją\' i co z tego jest złe, a co dobre?
Mnie także wkurza gdy lektor się po prostu opieprza na zajęciach - puści film na całą godzinę albo jakąs piosenkę i gada o d... Maryni zamiast wziąć się solidnie do roboty. Tym bardziej, że i poziom wyższy, tym uczestnik bardziej wymagający. Obecnie chodze na kurs CAE i niestety, mam wrażenie, że 75% zajęć to czas przebimbany... także dlatego, ze mój lektor to chodząca flegma :( i większośc zajęć przebiega w ten sposób, że najpierw sprawdzamy pracę domową... potem da nam jakieś kserówki i 15 minut na zrobienie i potem to sprawdzamy... i następne ksero... i potem co tam jest w podręczniku... owszem, niby jest zwykle na początku jakaś rozgrzewająca gadka - ale sorki, na poziomie ADVANCED nie zawsze ma się ochotę gadać o my last weekend... jeszcze pół biedy temat - ale tak naprawdę nie wypowiadają się wszyscy, nie poprawia się ich błędów...
Efekt jest taki, że mam zerową motywację do chodzenia na ten kurs :( a z róznych powodów już nie mogę w żaden sposób zareagować...
Myślę, że najlepiej jest powiedzieć wprost lektorowi - może w 4 oczy, że nie odpowiada nam taki stan rzeczy. Podać konkrety - co i dlaczego. Jeśli nic się nie zmieni - pozostaje apelować do dyrekcji szkoły - w końcu to nasza kasa, nasz czas, nasza satysfakcja...
Zawsze lepiej zmienić grupę czy nawet szkołę - i chociaż kolejny semestr mieć OK niż tkwić w gównianym klimacie :(
Wedlug mnie (obiektywnego sluchacza i ucznia) lektorzy powinni caly czas mowic po ang., zeby mozna bylo oswoic sie z jezykiem.
Najmniej w nauce powinno byc gier i zabaw, a najwiecej cwiczen.
Pamietaj jednak, ze to tylko moje skromne zdanie ;-P
Na poziom lektoratu równy wpływ mają, zarówno wiedza i umiejętność jej przekazywania lektora, jak i poziom i motywacja grupy. Tego nie da się wypośrodkowac. Jesli nie jesteś zadowolony z lekcji powinieneś wpierw pogadać z kolegami z grupy, którzy preferują i narzucają \"luźne lekcje\", a później zmienić grupę.
hm, Jess, gry i zabawy to też ćwiczenia:)
Cwiczenia ale chyba alfabetu ;-)
Bo czego innego mozna sie nauczyc grajac w szubienice (slowka \'wchodza w pamiec\' dopiero po kilkukrotnym powtorzeniu).
Dlatego ja nadal apeluje do wszystkich lektorow, aby ograniczyli nam-sluchaczom owe \'przyjemnosci\'.
Szubienice, krzyzowki itp. gry sluza raczej utrwaleniu slowek niz ich nauczeniu, chociaz w krzyzowce mozna umiescic jedno-dwa nowe slowka. Moim zdaniem (jak lektora), im wiecej roznych drog przekazywania slowek, tym lepiej. Moze jakies slowko zostanie lepiej zapamietane wlasnie dlatego, ze pojawilo sie w krzyzowce, a nie w tekscie. Taka gra w inteligencje (z odpowiednio dobranymi kategoriami) to doskonaly sposob na powtorzeni slownictwa, a przy okazji mozna sie czegos nauczyc.
Ja sądzę, że gry i ćwiczenia :) są fajne jako przerywnik ale - litości- KRÓTKI!!! I to raczej dla grup, w których uczniowie są z tych, co to lekko przymuszać i zabawiać trzeba, żeby się uczyli... ewentualnie tam, gdzie poziom niższy i chodzi o nie zniechęcanie do nauki języka...I to też raczej nie dlatego, że jakoś specjalnie pomagają się nauczyć tego, o czym hmmm \"traktują\" tylko raczej dlatego, że wedle zaleceń wszelakich metodyk należy od czasu do czasu aplikować ss-om coś \"warming-up & enjoyable\". Myślę jednak, że wielu uczniów, którzy i tak lubią ten język i chcą się go uczyć - nie potrzebują zabaw czy gier - bo ich to po prostu nudzi, i szkoda im zajęć na coś takiego... bo sorki, ale pobawić się w kalambury czy co tam innego to ja mogę w domu, z koleżanką, mężem etc. a nie na zajęciach, za które bulę cieżką kasę. Wolę coś bardziej skomplikowanego i efektywnego.
zgadza się bejotka, bo to nie tylko lektor tak sobie decyduje jak mają wyglądać zajęcia, uczniowie, jeśli tolerują takie zachowania, to upewnia lektora, że może sobie na to pozwolić.

Miałam taką sytuację, szkoła droga, Kabaty-Warszawa, nazwa:Sokrates za lekcję sobie liczyli ok 22 pln za 45 min w grupie 10 os, lektorka nie przygotowywała się wogóle do zajęć, przychodziła, brała książkę i mówiła, co by tu dzisiaj zrobić? potem się pytała, co ostatnio robiliśmy, a jak ktoś się zapytał o coś, to reagowała ze zniecierpliwieniem, na prace domowe zadawała często materiał jeszcze nie przerobiony,
lekcje prowadziła w sposób nerwowy, jak juz prowadziła, bo potem to ciągle dawała piosenki i choć niektóre były fajne, jednak większość nie i było ich stanowczo za dużo, w większości
były to piosenki starsze, a jak myśmy chcieli jakąś wybrać, taką na czasie, ale oczywiście bez żadnych przekleństw, to stwierdziła, że to ona decyduje,
że inne piosenki są nieodpowiednie, jak sądzę, pewnie nie miała ich opracowanych,
jakaś ankieta niby była, ale to nic nie dało, dalej było tylko gorzej,
w końcu grupa już się rozwiązała, bo nikt nie chciał dalej chodzić, bo czulismy za duży niesmak,

co ciekawe, większość uczestników kursu bało się powiedzieć lektorce,
żeby się zaczęła przygotowywać do zajęc, choć to było irytujące, że zwykle lektorka nie wiedziała o czym mówimy, o jakim ćwiczeniu i nawet nie wiedziała, że je zadała, nie znała jego treści, lekcje prowadziła wg ksiazki nauczyciela, z której czytała, podawała nawet te same przykłady i słowo w słowo, bo widziałam tę książkę, ciągle ją miała przed nosem, a tam było napisane typu powiedz to, zrób to itp.......

najbardziej dziwiła mnie postawa uczestników typu, trudno, przemęczyć się trzeba do końca semestru, a potem zrezygnuje, ale bali się powiedzieć cokolwiek lektorce. ktoś ponoć próbował o tym powiedzieć recepcjonistko-asystentce dyrektora tej szkoły, ale ona powiedziąła, że to niemożlliwe, bo oni zatrudniają samych wysoko kwalifikowanych lektorów i widać, że pilnowała, żeby grupa się nie rozwiązała, bo by musieli kasę oddać.

także ludzie, więcej wiary we własne siły, macie prawo wymagać, przecież za coś płacicie!
dlaczego, jak lektor się nie sprawdza na korepetycjach, to się po prostu mu nie powie, że jest kiepski, tylko, że musze rezygnować, bo wyjazd, dużo nauki itp...., a już szkoła językowa, jako placówka, to was aż tak przeraża?
korepetytora wam łatwo odprawić, ale ze szkołą językową się boicie cokolwiek załatwić?magia biurka?

to pewnie pozostałość po komunie i przekonanie, że z instytucją się nie wygra. albo co?
ma ktoś pomysł?
to jest jakaś dobra szkoła, gdzie się lektorzy nie obijają, z wysokim poziomem nauczania i gdzie lektorzy zawsze się przygotowują do zajęć?
czy tylko pozostają korki?
A ty rozmaiałaś ze swoim lektorem? Czy to tylko taka rada dla innuch?
Cóż, Adamie...
Sugerowałam raz w bardziej, drugi raz - w mniej wyrafinowany sposób mojemu lektorowi co - moim zdaniem (i nie tylko moim) sprawia, że jego grupa jest niezmotywowana do pracy i że zajęcia są po prostu nudne i mało efektywne. Niestety, specjalnie się tym nie przejął - mam wrażenie że jest to po prostu osoba w pewnych kwestiach niereformowalna.

A co Ty sądzisz na ten temat, Adamie???
Jakie kwalifikcaje ma Twoj lektor? Co to za szkoła?
Kwalifikacje ma wysokie, tylko nastawienie kiepskie...
A jaka to szkoła - nie napiszę, bo sama szkoła jest naprawdę dobra, o czym najlepiej swiadczy zadowlolenie uczniów z innych grup (a znam niejednego)...i ten lektor to taki niechlubny wyjątek. Tak więc nie chciałabym robić antyreklamy skądinąd fajnej i solidnej szkole.

A co, masz jakies typy????
chodze do Profi-Lingua w Krakowie i bardzo sobie chwalę. lektorka nazywa się Gołąb. pozdrawiam
dbsfgn
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Programy do nauki języków

 »

Pomoc językowa