SZKOŁA JĘZYKOWA TWOICH MARZEŃ

Temat przeniesiony do archwium.
Jestem związana z pewną szkołą języka angielskiego na Śląsku, ale właściwie lokalizacja nie ma znaczenia, nie ważne też jaka to szkoła. Czytając Wasze komentarze staram się dociec CZEGO TAK NAPRAWDĘ OCZEKUJECIE OD IDEALNEJ SZKOŁY JĘZYKA ANGIELSKIEGO, chciałabym poprawic jakość naszych usług ale tak, żeby to Wam się podobało i żebyście Wy skorzystali i żebyście Wy lubili naszą placówkę. Napiszcie proszę, o Waszych oczekiwaniach, dobrych i złych praktykach (i Waszych doświadczeniach). Na czym Wam zależy?
1. Równy poziom w grupach (sama doatałam się na kurs po zdaniu testu - to miało być kryterium określenia poziomu i... jestm jedyną osobą w całej szkole, która maturę z ang. ma juz za sobą; gr. z nazwy to upper... ale tylko z nazwy; a ostatnio usłyszałam od lektora, że za dużo wymagam, że on musi prowadzić lekcje mając na uwadze niższy poziom niektórych, czyt. większości. Ok, przyjmuję do wiadomości, tyle, że ja TEŻ PŁACĘ i STOJĘ W MIEJSCU. Jeśli szkoła nie jest w stanie zapewnić bardziej wymagającym uczniom odpowiedniego nauczania, niech po prostu tego się nie podejmuje, jest mnóstwo innych placówek).
2. Biblioteka.
3. Stali lektorzy, bez zmiany co kilka miesięcy. Przy wyborze szkoły można brać pod uwagę narodowość nativ\'a, czy to ma być Brytyjczyk, albo Australijczyk (a potem ma do czynienia np. z Amerykaninem, albo odwrotnie). Każdy uczy się z innych powodów...
4. REGULAMIN, żeby nie okazało się, że zmieniono sekretarkę i nikt nie odpowiada za to, co naobiecywała uczniom poprzednia.
5. Używanie tylko języka, którego się uczymy (lub polskiego). Trochę wybija z rytmu, jeśli lektor mówi: you see, bo to powinno być tak, you have to...
6. Marzeniem byłaby do tego przystępna cena...
7. Moim zdaniem(ale tu już zależy od podejścia grupy, ew. można stworzyć osobom zainteresowanym taką możliwość) - zadawanie do domu prac pisemnych, króre będą sprawdzane na zajeciach, albo (co było by dla uczniów lepsze - chyba...) sprawdzanie przez lektora w domu i, jeśli już błędy nie byłyby komentowane, to chociaż zaznaczone, żeby uczeń miał śwadomość, nad czym musi jeszcze popracować). Niestety to, co zdąży się omówić na zajęciach to stanowczo za mało.
8. Sprawne prowadzenie lekcji i jeśli to konieczne wyznaczanie osób do odpowiedzi, zamiast :ćwiczenie skończone? no to kto powie co wstawić w pierwszym zdaniu?? i... ciszaaaa... Przecież na to traci się 1/4 leckcji. A niezbyt dobrze jest chyba, jeśli odzywa się tylko jedna osoba...
9. Na konwersacjach podawanie omawainego tematu z wyprzedzeniem. Daje to możliwość przygotowania słownictwa i (potem) ciekawszej rozmowy.
10. Dobrze byłoby, gdyby lektor potrafił przeliterować jakieś nowe słówko, którego właśnie użył, lub chociaż niech się nie wstydzi mieć przy sobie słownik. Wiadomo, że każdy jest tylko człowiekiem i coś tam może uciec z głowy. To nie hańba przyznać się, że się nie jest pewnym i sprawdzić.

Jak sobie jeszcze coś przypomnę, to dopiszę.

Przepraszam, że tak się rozpisałam. Przy każdym punkcie chciałam uzasadnić, dlaczego niektóre rzeczy są niewłaściwe. Niektóre wydawałoby się powinny być oczywiste (np. regulamin), ale niestety tak nie jest... :(((

Poadrawiam
Wymagająca
a ja opowiem coś jako lektor szkoly jęz, czyli ktoś z drugiej strony biurka:

najpierw się zgłosiłam do pracy w szkole językowej, naobiecywali niewiadomo co, możliwości rozwoju, pomoc w każdej sytuacji itp... potem mi sie zdarzyła następująca rzecz:
wzywa mnie dyrektor szkoły językowej i mi mówi, ze mam zmienić metody nauczania, to było na Śląsku, bo o moich lekcjach mówi się, znaczy uczniowie mówią, że są bardzo ciekawe i chcą sie wszyscy tylko do mnie zapisywać, no i jak na moim tle wyglądaja inni lektorzy, a przecież nie każdy ma tyle czasu (bo ja poza tym studiowałam zaocznie, a większość było z dziennych), żeby się tak dobrze przygotowywać do zajęć.
poza tym na moje protesty, że jak cos robię, to chcę to robić dobrze, stwierdził, że jak pracodawca każe, to pracownik ma spać na dworcu w kartonie i kible językiem szorować, a nie oponować,
to się nie dziwcie, że jest rotacja wśród lektorów,
bo jak miałam tam dalej pracować?
moim zdaniem, jak jest w danej szkole aż taka rotacja, to pracownicy w niej nie są dobrze traktowani,
bo nikt nie wynosi się z miejsca, w którym mu dobrze.
i tyle wam powiem,
Najlepiej, żeby w wymarzonej szkole językowej nawet lektor był dobrze traktowany,
to będzie jak najlepiej, bo to nie tylko dyrekcja i sekretarka tworzą dobrą szkołę.

a ty, która płacisz i stoisz w miejscu, zapisz się na wyższą grupę,
albo zmień szkołę, albo weź korepetytora,
albo wpłać kasę na pomoc, np Somalii, niech ktoś z niej skorzysta,
nie zostawiaj tego tak, jak jest.
chyba twój lektor nie słyszał o czymś zwanym \"mixed ability class\"
i nie wie, jak się do tego zabrać.

pozdr,
Rhysse
No tak... Na Twoim miejscu też bym zrezygnowała...

W tej szkole wyższego poziomu nie ma. Korepetytora znaleźć nie mogę, bo nagle nikt nie ma czasu. Zostawić teraz szkołę? Nie ma sensu, dopóki nie dostanę jakiegoś świstka (tzn. do czerwca), że tam chodziłam. Nigdy nie wiadomo kiedy to może się przydać. No, a od wakacji zapewne nie będę miała do kogo zwrócić się z jakimkolwiek zapytaniem, bo chyba zrezygnuję całkowicie z tego typu szkół. To, co napisałaś też zachęcające nie jest - w nowym miejscu zaznać deja vu? Nie, dziękuję...

I jeszcze jedno. Na wszystkich lektorów uczących w tej szkole tylko jeden stwierdził, że celowo obniża poziom (poprzedniego wywalili - patrz niżej). Poza tym, na żadnego narzekać nie mogę, bo starają się wszyscy, jak mogą. Do nich pretencji nie mam o ten stan rzeczy. To właściciel szkoły postępuje nie fair. On każe sekretarce obiecywać gruszki na wierzbie. Regulaminu niet, więc jakby co, winna będzie sekretarka. Podział na grupy? Po co? Przecież można upchnąć wszystkich do jednego wora. W grupie tyle ludzi, że do klasy wejść trudno, ale co tam. Kasiurka leci, a lektorom można mniej płacić (bo przecież rozbicie grupy, to dodatkowe godziny do zapłaty).

Jeden z najlepszych lektorów, faktycznie próbujący czegoś nas nauczyć wyleciał, bo dzieciaki (16-17lat) stwierdziły, że nie jest \"cool\". Zdanie ludzi dorosłych z kursu zostało zlane, bo stanowili mniejszość. No... to teraz mamy \"cool\" gościa obniżającego poziom...

Temat postu \"szkoła marzeń\"... Czegoś takiego nie ma i w tym kraju nigdy nie będzie.
Rety, nauczyć się języka i spadać stąd jak najszybciej, choćby do zamiatania ulic. I nigdy nikomu się nie przyznać, że jest się Polakiem, bo wstydzę się tego, jak wygląda nasz kraj i jak traktuje się tu ludzi!!!!!!
>No tak... Na Twoim miejscu też bym zrezygnowała...
>
>W tej szkole wyższego poziomu nie ma. Korepetytora znaleźć nie mogę,
>bo nagle nikt nie ma czasu. Zostawić teraz szkołę? Nie ma sensu,
>dopóki nie dostanę jakiegoś świstka (tzn. do czerwca), że tam
>chodziłam. Nigdy nie wiadomo kiedy to może się przydać.

A ja natomiast dawno już bym na Twoim miejscu zrezygnowała. Po co męczyć się z nieuczciwą szkołą do czerwca dla świadectwa ukonczenia kursu? Kto spojrzy w przyszłości na ten \'swistek\' - tym bardziej z takiej mało znanej, kiepskiej szkoły. Kiedyś to mogą Ci się przydać jakiś certyfikat, a nie takie tam świstki o ukończniu jakiegoś tam poziomu w jakieś tam szkole...


>To, co napisałaś też zachęcające nie jest - w nowym miejscu zaznać deja vu?
>Nie, dziękuję...

Przesada, w naszym kraju jest dużo dobrych szkół językowych. Nie wiem, gdzie mieszkasz, ale w dużych miastach to tym bardziej - konkurencja to wymusza. Chodzę do dwóch szkół językowych (na angielski i niemiecki) i jestem zadowolona z poziomu (a jak w jednej poziom grupy okazał sie za niski, to się bez problemu przeniosłam wyżej).

Pozdr.
Zaraz. Jak mniemam, każda osoba ucząca się w szkole językowej powinna mieć podpisaną umowę, w której zawarty jest zakres usług. I wtedy, jesli naruszane są jakiekolwiek punkty tej umowy - należy ją wypowiedzieć w trybie natychmiastowym. I wtedy dyrektor czy tam inny manager może się posrać ;) sorki, że tak piszę, ale wkurza mnie, gdy ludzie płacą ciężką kasę a dostają za to byle co.
jaka umowa?
chodziłam juz do 5ciu różnych szkół językowych w różnych miastach, żadnej umowy na oczy nie widziałam,
dawali świstek z nr konta do wpłaty, lub wogóle trzeba było przyjść z kasą za semestr, a potem było nauczanie.
jak raz chciałam umowy, bo usłyszałam o czymś takim, to popatrzyli jak na ufoludka, pani za kontuarkiem zaczęła wzdychać i przewracać oczami i obie zaczęły z dyrektorką szkoły do siebie się dziwnie uśmiechać, także z czymś takim jak umowa ze słuchaczem to się nie spotkałam w żadnej placówce.
No to niezły burdel... co to w ogóle za szkoła....

Czyli niby za co płacisz te pieniądze? W takiej sytuacji to chyba nie ma nawet możliwości odzyskania tych pieniędzy....

Poradź się może na jakims forum prawniczym - czy w ogóle mają prawo brac kasę od Ciebie bez jakiejkolwiek umowy; a jeśli tak - to JAK możesz egzekwować swoje prawa ucznia...
no oczywiście, że nie ma możliwości odzyskania kasy, zwróć np uwagę na ludzi z Orange problemem..........

a szkoła się nazywała o.k. szkoła języka angielskiego i ma centralę w Lublinie
Chciałabym również dorzucić kilka uwag na temat idealnej szkoły. Jest to trudne, bo ludzie zapisują się na zajęcia z różnych powodów. Niektórych zapisała mamusia i chodzą , bo muszą. I wtedy krzywią się, gdy lektor zadaje więcej pracy domowej. A praca domowa ma być zadawana. I od sprawdzenia pracy domowej i wyjaśnień powinny zaczynać się zajęcia.
Systematyczne testy. Ja lubię, gdy mam test co zajęcia. Sprawdza on słówka itp. ale muszą to być testy różnorodne. Nie tylko słówka, czasowniki nieregularne itp. Tłumaczenie zdań - bardzo lubię. Potem doszło słowotwórstwo... Testy nauczyciel musi sprawdzać w domciu. Miałam już taką lektorkę, która nam kazała sprawdzać, sama tylko czytała jak powinno być, a jak napotykaliśmy trudności, to mówiła, że do tego jeszcze dojdziemy.
Ćwiczenia, których wykonanie zajmuje trochę czasu nalezy zadawać do domciu. na zajęciach lepiej wykorzystać czas na konwersacje. I nie w parach, bo koleżanka z pary nie poprawi mojego błędu językowego. Na zajęciach powinno mówic się na forum głośno, bo ja też uczę się od innych, gdy mówią ciekawie, ale tez uczę się na błędach.
Grupy maksymalnie 10 osobowe. Nas jest 14 i uważam, że za dużo.
Mam miłego i kompetentnego lektora, ale brakuje mi właśnie konwersacji, robimy sporo ćwiczeń, ja jestem osobą dorosłą i ćwiczyć mówienie mogę jedynie na zajęciach, młódziż pogada sobie jescze w szkole na lekcjach. Ja uważam, że mówimy za mało.

Pozdrawiam.
Hej,

Chcialam sie ustosunkowac do czesci Twojej wypowiedzi odnosnie ilosci mowienia na lekcji.

Ja sama jestem zwolenniczka uzywania bez ustanku target language, chyba ze uczen naprawde nie rozumie. Co do mowienia, to mozna tak poprowadzic zajecia, by mowienie dominowalo. (No i jeszcze listening comprehension jest rozwnie istotne.) Readingi i cwiczenia mozna robic w domu. Na lekcji omawiac co sie przeczytalo, uzywajac nowych slowek przeczytanych w tekscie, lektor powinien wyjasniac watppliwosci, zwrocic uwage na trudne dla POlakow zwroty lub typowo angielskie (konstrukcja polska i angielska sie nie pokrywaja). O wiele szybsze jest tempo nauki jesli uczniowie przeczytaja tekst przed lekcja i wykaza chcec np. sprawdzenia kilku słówek samodzielnie...

Nawet gramatyki mozna nauczac mowiac. Sprawdzanie cwiczen gramatycznych jest konieczne, ale na forum klasy fajnie jest to ograniczyc do minimum i uzywac konstrukcji gramatycznych w praktyce. Np. zamiast robic setki cwiczen na present simple/continuous raczej przedyskutowac uzycia danego czasu (w zaleznosci od poziomu) i wypowiedziec sie na temat daily routines. Dobrze jest klasc nacisk na slowa, ktorych polscy uczniowie niechetnie uzywaja (czynnie, choc je znaja, typu hardly ever, I find her interesting itp..)

Wazne w mowieniu jest, zeby lektor wymagal wypowiedzi calymi zdaniami, nie polslowkami. Polacy rzadko sie odzywaja sami z siebie (szczegolnie dorosli) wiec trzeba ich wyznaczac, kazac odpowiadac calymi zdaniami.

NIe wyobrazam sobie nb sytuacji, ze lektor sie pyta po poslku, \"Kto odpowie co wstawic w pierwszym zdaniu?\"...

Pozdrawiam,
KOciamama.
>O wiele szybsze
>jest tempo nauki jesli uczniowie przeczytaja tekst przed lekcja


Jeśli...
>Jeśli...

dokładnie... :(((
Oczywiscie, ze w praktyce niektorzy ucnizowie nie robia prac domowych. ALe sa grupy, ktorym zalezy na szybkiej nauce i oni sami piętnuja leniuchow...

Zawsze warto sprobowac.

POzdrawiam,
KOciamama.
Hm,

Rozpoczelam ten watek jakis czas temu i chcialabym Was sprowokowac do wypowiedzi na temat tego \"nacisku na konwersacje\". Sporo osob krytykuje rozmowy w parach, ktore praktykuje sie takze w mojej szkole. Niestety jest to zabieg metodyczny i stosuje sie go:
1. zeby zmaksymalizowac czas mowienia (gdyby kazdy mowil bezposrednio do nauczyciela to przyjmujac ze lekcja trwa 90 minut i mamy 10 kursantow, nikt nie pogada dluzej niz 9 minut. A i ta kalkulacja jest optymistyczna bo przeciez trzeba robic tez co innego. I jeszcze jeden aspekt tej sprawy: kazda osoba wypowiadalaby sie przez max. 9 min. a sluchala (innych) przez 81 - przyznacie chyba, ze to fatalna statystyka?

dlatego: praca w grupach i parach pozwala wam swobodnie pogadac i mozecie w ten sposob pogadac DLUZEJ

2. niewiele osob lubi wypowiadac sie na forum nawet 9-cio osobowym, dlatego czesto zdarza sie, ze prowokujac \"dyskusje na forum\" nauczyciel ostatecznie rozmawia z jedna lub dwoma osobami a reszta ... jasne, mozna wyrywac do odpowiedzi po imieniu, ale to przeciez zabija ducha dyskusji.

3. praca w parach pomaga wam w wyrobieniu \"fluencji\", dlatego rzadko was ktos poprawia, chodzi o to, zebyscie nie bali sie mowic i nabrali swobody wyrazania mysli. gdyby poprawiac kazdy wasz blad to (wybaczcie) wiekszosc z was nie dokonczylaby zadnego zdania! Gdybyscie sobie z tego zdali sprawe, predzej czy pozniej nabralibyscie wody w usta i ... koniec z mowieniem! Nad poprawnoscia wypowiedzi mozna pracowac systematycznie uczac sie gramatyki a na zajeciach powinno poprawiac sie tylko duze bledy wzglednie bledy dotyczace wprowadzanego wlasnie materialu.

4. Nadrzednym celem nauki jezyka jest umiejetnosc komunikacji - 100% poprawnosc jest bardzo trudna do osiagniecia. Wiekszosc lektorow tez popelnia bledy. Jasne, trzeba nad tym pracowac, zwlaszcza przygotowujac sie do egzaminow. Osobiscie mialam kontakt z Amerykaninem-perfekcjonista, ktory rozmawiajac ze mna (po polsku)zastanawial sie nad kazdym przypadkiem i koniugacja. Byla to meka! To nie jest rozmowa. O wiele lepiej wypada ktos, kto mowi z bledami, ale zrozumiale i z pewnoscia siebie, na tyle, zeby mozna bylo prowadzic konwersacje w normalnym tempie.

Nikogo NIE namawiam do niedbalstwa jezykowego. Jestem entuzjastka angielskiego i nie lubie, gdy ktos kaleczy.. ale i tak wole pogadac z osoba normalnie choc z bledami, niz sluchac kogos kto cedzi poprawne zdania i na kazda wypowiedz musze czekac 5 minut.

Co o tym myslicie? Bez linczow please :-)
zadna szkola nie byla w stanie spelnic moich oczekiwan - tymbardziej, ze w kazdej trzeba sie uczyc.
cscajncs
cssac
scxmsxm
Temat przeniesiony do archwium.