Native English - czy warto??

Temat przeniesiony do archwium.
Witam.

Mam takie pytanie mam 15 lat zapał do uczenia się angielskiego i czy dla prawie początkującego (coś tam umiem) dobrym pomysłem jest Native English czyli nauka z rodowitym anglikiem, który mówi dość nieźle po polsku??? Prosze o opinie.

Pozdrawiam
>dla prawie początkującego (coś tam umiem)

powiedz cos wiecej...

ale jesli ponizej b1-b2 to ten Anglik musi bardzo dobrze mowic po polsku.
A po angielsku ten Anglik mówi gramatycznie czy slangiem? I czy ma jakieś przygotowanie do nauczania języków?
jesli za to slono nie placisz to wydaje mi sie, ze warto, nawet dla samego obcowania i przyzwyczajenia sie do obcej mowy.Poznalem ostatnio nauczycielke angielskiego ze szkoly sredniej w Polsce, ktorej najwieksze problemy sprawialo zrozumienie angielskiego i nie mowie o jakims cockney, po prostu nie obcowala. cala gramatyka i slownictwo bylo bez zarzutu.

Polecam,chyba, za tak jak wspomnial Pakk nie jestes jeszcze gotowy, wtedy wiecej pewnie rozmawialibyscie na migi, ale jesli zna polski to musi byc kumatym gosciem i pewnie Ci pomoze.
nie zauwazylem, ze jestes prawie poczatkujacym (co masz na mysli?), wtedy jego polski mosialby byc naaaaprawde dobry.
Zdecydowanie tak. Podbierasz akcent i wymowę, uczysz się mówić naturalnie i na dodatek MUSISZ się z gościem dogadać.

Bardzo dobra metoda :)
>Zdecydowanie tak. Podbierasz akcent i wymowę, uczysz się mówić
>naturalnie i na dodatek MUSISZ się z gościem dogadać.

Tylko zauwaz, ze musi znac juz troche slow/konstrukcji aby sie z nim dogadac. A ten poziom prawie-poczatkujacy moze sygnalizowac, ze nie zna.

Zreszta - pojdz na pierwsza lekcje, przekonasz sie czy warto ;-).
eva74
>I czy ma jakieś przygotowanie do nauczania jezykow?
A bycie natiwem juz niewystarcza?
Niekoniecznie. Wyobraź sobie Polaka, który nie zna żadnych języków obcych i jedzie za granicę, gdzie podejmuje się nauczania języka polskiego. Osoba, którą uczy mówi np. po portugalsku i po polsku zna kilka słów. Polak z kolei nie orientuje się w partykułach, tworzeniu imiesłowów przymiotnikowych itp. Nie ma też pojęcia jakie słowa powinno się znać na jakim poziomie, nie wie jak nauczyć gramatyki czy chociażby jak w efektowny sposób nauczyć słownictwa bo nie wszystko da się pokazać a w początkowym stadium nauki ciężko polegać na kontekście. Pozostaje więc słownik.

Owszem, ma to zalety; np. można się osłuchać z językiem. Tylko że niekoniecznie trzeba płacić ciężkie pieniądze za słuchanie czegoś czego się nie rozumie - równie dobrze można słuchać radia czy telewizji, tak samo wyłapywać słówka i tak samo szukać ich znaczenia w słowniku. A za zaoszczędzone pieniądze pójść na zajęcia z wykwalifikowanym nauczycielem, który dostosuje poziom do możliwości i wytłumaczy wszystko, czego nie zawsze można się nauczyć samemu w krótkim czasie.
Aguś, pytanie terri było ironiczne.
ad Pakk

Jeśli ktoś naprawdę chce się nauczyć a poziomie przyzerowym jest, to są takie pomoce jak:
a) słowniki, które można wykorzystać na lekcji
b) obrazki/rysunki odręczne itp.
c) machanie rękami itp (to już trochę żart)

Wystarczy, że jedna strona ma zapał do nauki, a druga ma zapał do uczenia i obydwie są nastawione na SKOMUNIKOWANIE się ze sobą :))) Widziałem takie rozwiązanie w działaniu kilkakrotnie i działało :)
Z moim angielskim jest tak, że uczyłem się go właściwie rok. Jak on do mnie mówi to większość rozumiem (może nie wszystko), ale jest jego żona, która zawsze bez problemu tłumaczy. Za jedą godzinę płace 30 zł. A na pierwszej lekcji już byłem stawia duży nacisk na wymowe. Z gramatyki powiedział, że trzeba wykuć się regułek. I uważa że dobra metoda zapamiętywania słowek to tzw. rodzina wyrazów: czyli np. mamy mysz i połączone z nią są kot, pies, świnka morska itd.a co myślicie o cenie??
>ad Pakk
>
>Jeśli ktoś naprawdę chce się nauczyć a poziomie przyzerowym jest, to
>są takie pomoce jak:
>a) słowniki, które można wykorzystać na lekcji
>b) obrazki/rysunki odręczne itp.
>c) machanie rękami itp (to już trochę żart)

tak, tylko ze wtedy juz mozna sie zastanowic nad sensem takich lekcji; czy nie lepiej dobrego polskiego nauczyciela, ktory akcentem prawie w ogole nie bedzie odstepowal dla ucha przecietnego Polaka.
cena w sam raz - jest nativem, lepsze zrozumienie Anglikow w przyszlosci. U mnie bylo to samo jak z ta nauczycielka, ktora z gramy byla OK, a ze zrozumieniem nie za bardzo - musi sie czlowiek po prostu osluchac.
Ja sie juz osluchalem, a grame mialem zawsze na 5, tak wiec teraz nawet jestem w stanie sobie pozartowac po angielsku.
Ja bede dawal lekcje za trzy dychy, 1,5h - i to dopiero moze byc wyzysk, bo nie jestem przeciez nativem!
;}
Ale twój native nauczył Cię tez gramy?? (mi tez na tym zależy) Wogle powiedy cyego ci naucyz wzmowz itd.
no i tak trzymać :)))

cena bardzo dobra :)))

O.
>Ale twój native nauczył Cię tez gramy?? (mi tez na tym zależy) Wogle
>powiedy cyego ci naucyz wzmowz itd

Jezeli te pytanie skierowales do mnie, to odpowiedz brzmi - nie.
Poniewaz angielskiego uczylem sie samemu, kladac nacisk na gramatyke - z mowienia zawsze bylem slaby.
Dopiero w Anglii tak naprawde sie osluchalem, a nativow tu ci pod dostatkiem ;)
I dopiero tutaj zauwazylem, ze jak sie nie ma pojecia o gramatyce, to nawet bogate slownictwo nie pomoze. Nawet sam jestem zdziwiony, ze w takim krotkim czasie nabawilem sie dosc umiejetnego budowania swoich wypowiedzi.
Nie ma na to rady - jezeli ktos chce opanowac ten jezyk w znacznym stopniu (mowie tutaj o samym mowieniu), to musi kiedys wyjechac na dluzej do anglojezycznego kraju. W Polsce mozna naprawde bardzo dobrze zrozumiec pojecia z zakresu gramatyki praktycznej, do tego slownictwo, a potem to juz tylko z gorki. Trzeba naprawde duzo gadac - ja jestem zmotywowany do uzywania tego jezyka w zyciu do tego stopnia, ze nawet w pracy zaczepiam ludzi (wiem, ze nie powinienem), aby sobie o czyms tam poplotkowac, a ze jestem fanem pilki noznej to w ostatnim okresie mialem duzo okazji do konwersacji.
Oral, oral i jeszcze raz oral rulez...
>I dopiero tutaj zauwazylem, ze jak sie nie ma pojecia o gramatyce, to
>nawet bogate slownictwo nie pomoze.

i odwrotnie :-) chociaz imho majac bogate slownictwo i jakies pojecie pojecie o gramatyce predzej sie dogadasz niz majac niezbyt bogate slownictwo i grama na poziomie anglistyki.

>Nie ma na to rady - jezeli ktos chce opanowac ten jezyk w znacznym
>stopniu (mowie tutaj o samym mowieniu), to musi kiedys wyjechac na
>dluzej do anglojezycznego kraju.
niekoniecznie, jesli masz np. skype-friend'a (najlepiej przeciwnej plci :-)) z ktorym mozesz sobie pogadac pare godzin w tygodniu to po kilku miesiacach tez calkiem ladnie bedziesz mowil.
a tak z ciekawosci, ile juz lat jestes w Anglii?
>a tak z ciekawosci, ile juz lat jestes w Anglii?

jak wysiedze do konca tego roku, to bedzie prawie dwa lata
zapomnialem jeszcze napisac: dla przecietnego ucznia 1,5h to jest troszke za duzo, dla niezbyt zdolnego zdecydowanie za duzo, z kolei jesli trafisz na zdolnego to po tych 90 min Ty mozesz byc bardziej zmeczony od niego ;-)
>niekoniecznie, jesli masz np. skype-friend'a (najlepiej przeciwnej
>plci :-)) z ktorym mozesz sobie pogadac pare godzin w tygodniu to po
>kilku miesiacach tez calkiem ladnie bedziesz mowil.

inaczej jest, jak ma sie bezposredni 'fizyczny' kontakt z osoba, no i w ogole wiecej rzeczy cie moze spotkac w zyciu na chodniku niz w kamerce na komputerze
Już drugi rok zastanawiam się nad ofertą wyjazdu z STS Edeucation.

http://www.sts-education.pl/poland/

co otym myślicie>?????? Chce iść na medycyne więc na pewno chciałbym się uczyc chemi, biologi i fizyki ale czy tam uczą na poziomie porównywalnym w polsce?? czy jak wróce do kraju to nie bede miał problemów z maturą. Byc może bede chciał tam zostać i zdawać maturę miedzynarodową, ale chciałbym mieć takie zabezpieczenie.

Prosze wypowiedźcie się do tego konkretnego przypadku sts - może coś o tym słyszeliście, może wasi znajomi byli za granicą właśnie z tą firma?????

Prosze o porady pozdrawiam Damian
Hello odpowiedzcie.
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Zagranica

 »

Pomoc językowa