w zeszłe wakacje z braku pieniędzy poszłam na kurs do city school (600 zł za 60 h). nauczyłam się bardzo dużo. mieliśmy świetnego lektora Marcina który miał ogromny zapał do nauki, umiał nas zachęcić i zależało mu na tym aby nas nauczyć.
na kilka lekcji na zastępstwo przyszła jakaś panna i to było koszmarne.
tak więc wszysto zależy od nauczyciela
faktem jest że ogólnie szkoła mało ciekawa jeżeli chodzi o pomieszczenia ale chyba nie to jest najważniejsze. ja osobiście wole uczyć się w nędznych warunkach ale z dobrym lektorem niż w klinatyzowanej super sali z kimś kto nie ma pojęcia o nauczaniu.
I jeszcze ciekawostka. Uczy tam native ten sam co w metropolitan colleage gdzie zapłacić trzeba drugie tyle albo i więcej.