nauczyciel bez odpowiednich kwalifikacji??

Temat przeniesiony do archwium.
Mam pytanie do Wszystkich. Czytając posty Forowiczów na temat Profi lingua zostałem zaskoczony przez jednego z uczestników forum, kory będąc nauczycielem w jednej ze szkół językowych, napisal,iz wie ,ze są takie szkoły, w których lektorzy nie mają studiów filologicznych, ani nawet żadnego z panstwowych egzaminów. Inna "lektorka " napisała ,ze język francuski zna dobrze, bo uczyła sie go kilka lat na kursie i ukonczyla szkolenie w ESKK i na tej podstawie "naucza". Czy takie rzeczy są możliwe? Czy szkoła językowa ma obowiązek zatrudniać tylko osoby posiadające odpowiednie kwalifikacje, tak jak ma to miejsce w przypadku Szkół np. średnich, podstawowych etc. Jesli nie , to czy wypada zapytac lektora o jego kwalifikacje?
NIe jest to możliwe-brednie, bzdety, wierutne bzdury!
TRzeba! Przecież zanim lektor rozpocznie pracę, jego kwalifikacje są zawsze weryfikowane. To chyba oczywiste.
No niestety musze was zaskoczyc ze w dzisiejszych czasach tak joz jest ze czasem i to przewaznie w małych miasteczkach ucza osoby ktore nie maja nic ;ani papierka na to ze jest nauczycielem ani doswiadczen.To jest karygodne ale tak jest.Certyfikat chociaz swiadczy o tym ze sie cos potrafi a tak na słowo to nie bardzo no coz co zrobic...
Jestem zniesmaczona waszymi pomysłami. Dalczego dramatyzujecie? Nauczyciel w szkole językowej bez żandych kwalifikacji? To są tylko legendy i wymysły osób zawiedzionych konkretnymi szkołami. Dzisiaj jest tylu filologow chętnych podjęcia pracy , ze nie widzę powodów dla których SZkoły miałyby zatrudniać absolwentów Eskk lub samouków.
tak naprawdę jest to możliwe, a jeśli ktoś w to nie wierzy to siebie okłamuje. Znam wiele takich przykładów, w dalszym ciągu u nas są układy-układziki.
Nie na takiego formalnego przymusu. Moga zatrudnic szewca jak rowniez prof. uniwersytetu. Nauczanie j. obcych nie jest koncesjonowane. Wszystko weryfikuje rynek.
Może moja wypowiedź niektórym rozjaśni co nieco. Otóż mnie kilka lat temu ktoś podsunął pomysł, żebym nauczała informatyki w szkole podstawowej. Moje wykształcenie ma wiele wspólnego z informatyką, choć wówczas ukończone miałam tylko technikum. Byłam nawet na rozmowie "wstępnej", bo trudno to nazwać rozmową kwalifikacyjną, skoro nawet nie miałam ze sobą wszystkich dokumentów. Dowiedziałam się jednak,że moje zarobki byłyby nieco niższe niż nauczycielskie, ale to była kwestia ok 200zł miesięcznie ;)
Z oferty nie skorzystałam, bo doszłam do wniosku, że banda rozwrzeszczanych dzieciaków, to nie dla mnie. Gdyby jednak moje losy potoczyły się inaczej dziś być może byłabym nauczycielką informatyki, mając tylko ukończone technikum. Jedynie wymagano ode mnie ukończenia kursu pedagogicznego, który nie kosztuje tyle co studia.
Oceńcie zatem sami...
Pozdrawiam
to juz są totalne bzdury! Przeciez kuratorium Oswiaty naklada obowiazek na szkoly zatrudniania profesjonalnej kadry. Nauczyciel w szkole podstawowej musi miec tytul magistra i nie ma dyskusji. Nie wiem, jak sprawa ma sie, jesli chodzi o szkoly jezykowe. Przypuszczam, ze jest podobnie.
chyba niekoniecznie tak jest, jeśli chodzi i szkoły językowe. np na stronie els-bell jest napisane, że kandydaci na lektorów muszą mieć magistra anglistyki, licencjat, lub cpe + celta. a wg strony english unlimited - także studenci filologii i kolegiów mogą się tam ubiegać o posadę.
W Profi Lingua wszystko jest mozliwe, czesto zatrudniaja studentow tuz przed magisterium, w sumie to juz tak jakby je oni juz mieli. Ale po co wypisuja im na plakietkach mgr skoro jeszcze tego tytulu nie maja - to manipulacja i wprowadzanie w blad kursantow!
Magister i magister.Tytuł nie zawsze świadczy o wiedzy i zdolnościach.Moja nauczycielka miała tytuł mgr, a akcent gorszy niż ja.(moja wypowiedź to tak a propos magistrów-nie neguje wcześniejszych wypowiedzi)
mam koleżanke, która skończyła studia filologiczne tutaj, zdala cpe w Anglii, mieszka tam juz od 5 lat ... i akcent ma fatalny (jak przyjechałam kiedyś do niej, myślałam, że się wygupia tak mówiac). poza akcentem nic nie można jej zarzucić.

Znam przypadki zatrudniania osób nie majacych odpowiednich kwalifikacji. We wszystkich przypadkach powodem był brak osoby mającej te kwalifikacje, brak jakiejkolwiek osoby chcacej uczyć. Gdyby szkola miala do wyboru magistra z przygotowaniem pedagogicznym i osobę np z FCE, wiadomo kto zostałby zatrudniony. Jeśli jest początek września i nie ma chętnych do nauczania, co wówczas zrobic?

Zbliża się ten 'magiczny rok' 2006, kiedy to trzeba będzie mieć tytuł mgr, żeby móc nauczać (nie wiem czy odnosi się to do wszystkich typów szkół). Znam osoby, które własnie z tego powodu poszły na studia podyplomowe.

Ale czy faktycznie znajdzie się tylu chętnych do nauczania z odpowiednim przygotowaniem?
A skąd możesz wiedzieć, czy mają magistra , czy nie. Znowu jakiś wszechwiedzący idiota....
Studia podyplomowe nie nadają tytułu magistra. Co za pierdoły.
No w szkołach językowych nauczyciel bez kwalifikacji to jakiś mit. Płacisz za coś przecież. Za to w szkołach państwowych jest ciut inaczej (przynajmniej w takiej małej mieścinie jaką jest Malbork). Chodzę na kurs przygotowujący do CAE z "panią nauczyciel", która uczy w klasach 1-6 szkoły podstawowej. Nie byłby to taki problem, gdyby nie to, że mówienie po angielsku wychodzi jej fatalnie. Oczywiście każdy jet lepszy z czegoś innego, ale w takich klasach naucza się przede wszystkim mówienia!!! Bierze za to pensje podczas gdy lepsi od niej bezskutecznie szukają pracy. Wg mnie coś jest nie tak...
studia uzupełniające magisterskie. źle się wyraziłam
Do iwony bp: studia podyplomowe, jak sama nazwa wskazuje, robi sie mając juz dyplom, czyli magistra, mądralo. Tobie to raczej nie grozi, więc skąd miałabys wiedzieć.
> studia podyplomowe, jak sama nazwa wskazuje, robi sie
>mając juz dyplom, czyli magistra,\

TEORETYCZNIE tak...
Sam jestes idiotą i tylko bronisz tej swojej dennej profi lingua , w ktorej jestes udziałowcem . Twoja szkoła musi upaść i decyzję w tej sprawie ( wyrok wyda na nią) RYNEK!!
>>>>TRzeba! Przecież zanim lektor rozpocznie pracę, jego kwalifikacje są zawsze weryfikowane. To chyba oczywiste.

nie takie oczywiste, do mnie pan zadzwonił i zapytał kiedy mam wolne godziny, po czym powiedział gdzie bedzie kurs, gdzie przyjść, na maila dostałam liste kursantów i nawet go nie widziałam na oczy, o żadnym sprawdzaniu nie było mowy,

do kolegi, który zamieścił ogłoszonko o korki tutaj na stronie dzwonili ze szkoły językowej zeby jechał gdzieś tam nauczać, nawet nie spytali o kwalifikacje, nie mówiąc o weryfikacji...

także nie takie to oczywiste.
tak jak ktos tu juz napisal, o tym, czy w szkolach jezykowych ucza profesjonalisci, czy osoby, ktorych umiejetnosci nawet nie sprawdzono, decyduje rynek. Przynajmniej powinien, tylko, niestety, ludzie za bardzo wierza w reklame...
Jesli szkola jest znana z tego, ze jest DUZA i czesto sie slyszy jej nazwe, i widzi sie duzo reklam, to znaczy, ze po prostu jest duza i ma kase na reklame, a nie, ze ma dobrych lektorow. A jak szkola jest znana z tego, ze jest DOBRA (nawet mala), tzn. - dba o to, jakich przyjmuje lektorow, jak ich szkoli itd. Jesli bysmy wybierali szkole wg takich kryteriow, tamte zatrudniajace niefachowcow musialyby upasc. Co z tego, skoro np nazwa Empik jest znana - dzieki ksiegarniom. I ludzie na to leca. To dobre ksiegarnie, ale niekoniecznie musza namawiac lektorow francuskiego, by u nich uczyli hiszpanskiego... I robic inne dziwne rzeczy. Albo raczej nie robic za wiele.
To niestety też bywa prawdą. Szkoła językowa może zatrudnić kogokolwiek - nie ma żadnych ograniczeń.

Od wielu lat pracuję w szkole językowej i znam to do podszewki. Wszystko zależy od szkoły a szkoła zależy od ludzi, którzy nią kierują. Dobre szkoły, którym zależy na jakości i przestrzeganiu etyki zatrudniają dobrych lektorów z kwalifikacjami (co nie znaczy, że zawsze muszą mieć tytuł mgr - sam tytuł świadczy tylko o tym, że na jakiejś uczelni ktoś obronił swoją pracę - co to ma wspólnego z kwalifikacjami do uczenia języka?).

Mitem jest, że dobry lektor musi mieć tytuł magistra, skończyć studia itp.
Dobry lektor musi mieć dobre pojęcie o metodyce uczenia, znać język nie tylko w praktyce ale też znać gramatykę, fonetykę itp. - no i najważniejsze - powinien potrafić uczyć. Tego nie gwarantuje żaden tytuł mgr. To trzeba sprawdzić. Dobra szkoła ma ludzi, którzy potrafią ocenić lektora znacznie lepiej niż tytuł mgr.

Ale z drugiej strony trudno być dobrym lektorem nie mając wykształcenia lingwistycznego. Wniosek jest taki - dobrym lektorem może być zarówno student 4 czy 5 roku jak i ten z tytułem mgr.

Najważniejsze, czy potrafi uczyć. A żaden tytuł tego nie zapewni. Zapewnić może tylko dobra i uczciwa szkoła językowa.
sama bym tego lepiej nie ujela -dzieki! W pelni sie zgadzam!
Obawiam sie, ze to dopiero poczatek!

Szkoła językowa The American Academy of English zbankrutowała

Joanna Jałowiec 23-[tel], ostatnia aktualizacja 23-[tel]:30

W poniedziałek zlikwidowano, działającą od kilku lat w Krakowie, szkołę językową - The American Academy of English. Z dnia na dzień pracę stracili lektorzy i native speakerzy, a kursanci bez słowa wyjaśnienia odeszli sprzed zamkniętych drzwi szkoły.

Zamknięte na kłódkę drzwi, głuchy telefon i brak jakiejkolwiek informacji - tak wyglądał koniec działalności oddziału The American Academy of English w Krakowie. W tym samym czasie zamknięto również centralę AAE w Katowicach oraz pozostałe oddziały firmy - w Sosnowcu, Bytomiu, Łodzi, Warszawie i Wrocławiu. Na kursy w kamienicy przy ul. Sławkowskiej 10, gdzie mieściła się krakowska siedziba szkoły, uczęszczało blisko 150 osób. Większość z nich zapłaciła z góry za rok nauki.

- Postąpiono z nami strasznie. Bez słowa wyjaśnienia zamknięto nam drzwi przed nosem - skarżą się kursanci. - Denerwujemy się, że stracimy wpłacone wcześniej pieniądze!

Akademia już od ponad roku miała poważne problemy finansowe, pensje dla pracowników wypłacała z opóźnieniem lub... wcale. Na odzyskanie pieniędzy lektorzy nie mają w zasadzie żadnych szans, bo szkoła ogłosiła bankructwo. W jeszcze gorszej sytuacji znaleźli się native speakerzy z Stanów Zjednoczonych. Większość z nich nie miała pozwolenia na pracę i z dnia na dzień została pozbawiona środków do życia.

Dla byłych studentów AAE mamy jednak dobrą wiadomość. Szkoła językowa EMPiK (Rynek Główny 5) chce przyjąć wszystkie poszkodowane osoby. - Wystarczy zgłosić się do nas z dowodem wpłaty za kurs w AAE - mówi Klaudia Kukuła, dyrektor szkoły EMPiK. - Po teście i rozmowie z lektorem kursanci zostaną przydzieleni do odpowiednich grup. Ci, którzy zapłacili za rok, będą się uczyć bezpłatnie. Pozostali zapłacą tyle samo co w AAE.
Pracuję jako nauczyciel angielskiego trzy trzy lata i żadna szkoła państwowa ani prywatna szkoła języków obcych NIE MA PRZYMUSU zatrudniać magistrów jako lektorów bądź nauczycieli języków. A co do kwalifikacji to żaden papierek ani lata spędzone w Angli nie robią z człowieka dobrego nauczyciela/lektora języka obcego.Jest to kwestia osobowości i uczenia się na własnych doświadczeniach jak skutecznie uczyć innych języka. Imponowanie uczniom akcentem native speakera lub znajomośc języka na poziomie akademicki (a jest to poziom który nie przekłada się na realia kursów językowych) nie świadczy o profesjonaliźmie. Niestety jeśli ktoś patrzy na pracę lektora tylko w kategoriach finansowych, to łapie jak największą liczbę godzin w efekcie nie ma czasu pracować nad własnym warsztatem. Pozdrawiam tych którzy siedzą w tym tak jak ja.
cscs
Temat przeniesiony do archwium.

« 

CAE - sesja zimowa 2004

 »

Pomoc językowa