ja byłam operka w Holandii, był to najlepszy rok w moim życiu i chętnie bym go powtórzyła ;) Faktem jest że papu mają trochę inne niż nasze, szynki są dziwne ale zjadliwe. Nie maja takich chrupiących bułek jak nasze, chleb kupują raczej tostowy. Ale za to zajadałam się przepysznym "slagroom vla' cos w rodzaju naszego budyniu. Holendrzy nie wiedzą co to tłuczek do mięsa, kotlety kupuja juz ubite i poporcjowane, mielone sa paskudnie przyprawione. Faktem jest też, że przytyłam 5 kilo, ale to raczej z powodu ilości wypijanego tam piwa "Amstel". Jesli lubisz dobra zabawę, Holandia jest idealna i nie bój sie coffeeshop-ów, chociaz na pewno będą cię przed nimi ostrzegać