> jak ktoś się nie zgadza, to niech mi uzmysłowi, o co chodzi.
Nie jestem pewna co na to reszta, ale proszę bardzo: tu masz moje stanowisko.
Znalezienie najprostszych definicji tego, czego ta dama szuka, zajmuje maksymalnie kilkanaście minut (można w ostateczności podeprzeć się Wikipedią). To są absolutne podstawy na językoznawstwie - coś jak pytanie czym jest "rzeczownik" na lekcji języka polskiego w podstawówce. Nie trzeba tego oczywiście wiedzieć kiedy się człowiek na studia dostał (sama nie wiedziałam), ale samodzielnie znalezienie wyjaśnień powinno być dziecinnie proste dla usieciowionego studenta filologi (ma przecież bibliotekę, ma Google). W razie wątpliwości można też najpierw poszukać informacji po polsku, a potem po angielsku - full service.
Gdyby dama wkleiła tu definicję morfologii po angielsku i napisała, że bardzo prosi o pomoc bo nie do końca rozumie (myśli, że jest tak i tak), to byłabym skłonna pomóc (ewentualnie po zadaniu swojego nieśmiertelnego pytania, czy praca jest na ocenę). Ale dama tutaj przyszła, powiedziała że nie wie co to jest i żeby jej to ktoś zdefiniował. Nie, że szukała tu, tu i tam ale nie jest pewna. Nie, że dostała to zadanie dziś na jutro, biblioteka jest już zamknięta, a ona może wejść do internetu tylko na trzy minuty i nie ma kogo zapytać. Wreszcie, nie że szukała tego i nie rozumie, bo to zbyt skomplikowane po angielsku (wie co to jest po polsku, ale kompletnie nie potrafi tego zrozumieć w formie angielskich definicji).
Co więcej, dama pisze, że takie zadanie to "jazda" - na studiach filologicznych to to jest co najwyżej łagodny wstęp do self-study. Wygląda groźnie, to prawda, ale w przeciwieństwie do tego, co się będzie działo potem (np. językoznawstwo historyczne) to jest betka i naprawdę czas spędzony na dyskusjach z użytkownikami, można spędzić na rozwiązywaniu tego "zadania domowego".
Nie popieram agresywnego tonu w stosunku do któregokolwiek forumowicza i osobiście staram się tego unikać nawet kiedy jestem rozdrażniona (bo to prowokuje agresję po drugiej stronie). Ale jeżeli ktoś nie umieszcza w swojej prośbie konkretnych wyjaśnień czemu nie potrafi zrobić samodzielnie tak podstawowego zadania (i co zrobił, żeby je wcześniej zrobić), to uważałabym za błąd nie odesłanie do Internetu/wyszukiwarki tego forum/biblioteki wydziału. To nie jest z mojej strony agresja - ja po prostu uważam, że najpierw się próbuje pewne problemy rozwiązać samodzielnie, a potem przychodzi na jakieś forum i umieszcza prośbę (najlepiej ze skrótowym opisem naszych nieudanych poszukiwań). I to, czy odpowiadającemu stworzenie odpowiedzi zajmie pięć sekund, bo to dla niego proste, nie ma znaczenia. Chodzi o to, żeby się z zadaniem zmierzyć, a przy ewentualnej porażce pokazać, że rzeczywiście żeśmy sobie z nim nie poradzili, choć próbowaliśmy.