Yeah! Dzisiaj o 11:00 otrzymałem wyniki. Zdobyłem 89/100 punktów. Writing i Listening powyżej Exceptional, Reading prawie na Exceptional, natomiast Speaking trochę „położyłem”, bo znajduje się w połowie drogi pomiędzy Good a Exceptional, choć i tak myślałem, że będzie dużo gorzej, ponieważ mówienie nigdy nie było moją mocną stroną i tej części egzaminu obawiałem się najbardziej. Zdawałem 19 listopada 2011 r. w British Council w Toruniu, od razu wszystkie 4 komponenty i o ile początkowo wydawało mi się, że będzie to zbyt wyczerpujące to ostatecznie nie było aż tak źle. Razem ze mną zdawały jeszcze 3 osoby, które przy okazji z tego miejsca chciałbym pozdrowić. Atmosfera była bardzo przyjemna i kameralna, również przez to, że samo toruńskie centrum egzaminacyjne nie jest zbyt duże. Szczerze mówiąc zastanawiam się gdzie oni upychają tych ludzi w przypadku bardziej popularnych egzaminów jak np. FCE? Jakoś nie wyobrażam sobie, żeby można tam było przeprowadzić egzamin dla więcej niż 4 osób naraz, ponieważ całość rozgrywała się w niewielkim pomieszczeniu o wymiarach 3x3m. Do egzaminu przygotowywałem się zupełnie sam. Co prawda początkowo brałem pod uwagę jakiś kurs przygotowujący – byłem nawet na 2 próbnych zajęciach w jednej z toruńskich szkół językowych, ale z uwagi na to, że zajęcia nie wyglądały do końca tak jak sobie wyobrażałem, jak również dlatego, że uczestnicy kursu reprezentowali odmienny poziom znajomości języka i celowali w różne poziomy BEC’a, od Preliminary po Higher, to ostatecznie zdecydowałem, że efektywniej przygotuję się samemu. W trakcie ok. 5 miesięcy przygotowań zdążyłem przerobić zaledwie 4 książki, co i tak uważam za całkiem niezły wynik, zważywszy na to, że przygotowania do egzaminu musiałem pogodzić z pracą zawodową. Samych książek miałem zresztą znacznie więcej – powiem tylko tyle, że eMule to prawdziwa kopalnia materiałów. ;) Tak naprawdę jednak najwięcej dało mi rozwiązywanie stosów testów z poprzednich lat, co pozwoliło mi na dokładne poznanie zadań i wypracowanie odpowiednich strategii do każdego z nich, ponieważ z perspektywy czasu uważam, że zwykłe książki nie związane z egzaminami kompletnie nic nie dają, poza ewentualnym wzbogaceniem słownictwa. Sam egzamin nie był jakoś specjalnie trudny. Chyba największa trudność to walka czasem – na Writingu ledwie zdążyłem przepisać oba wypracowania na czysto, ale to pewnie dlatego, że podszedłem do nich zbyt ambitnie. Po egzaminie byłem raczej spokojny o wynik, martwiłem się tylko i wyłącznie o Speaking, więc raczej nie spodziewałem się, że zdam na coś gorszego niż B. Posunę się nawet do stwierdzenia, że gdybym miał zdawać jego niebiznesowy odpowiednik, czyli CAE, to pewnie aż tak różowo by nie było. I to jest właśnie w tym wszystkim najśmieszniejsze, że egzaminy BEC są niszowe i zdawane przez niewielką ilość osób, ponieważ uchodzą za trudniejsze, przez co postrzegane są jako za prestiżowe, nobilitujące i bardziej uznawane na rynku pracy, pomimo tego, że IMHO są prostsze od egzaminów sprawdzających ogólną znajomość języka angielskiego, gdzie zadania z Use of English potrafią rozwalić największego nawet orła. ;)
To chyba tyle co miałem ciekawego do napisanie. To mój pierwszy certyfikat w życiu, pomimo tego, że jestem już po studiach , ale bynajmniej nie zamierzam spocząć na laurach i teraz celuję w LCCI EFB level 4. Gdyby ktoś miał jeszcze jakieś pytania to śmiało pisać – postaram się odpowiedzieć na wszystkie z nich.
Pozdrawiam!