Może pomoże, a już na pewno nie zaszkodzi. Tego nie wie nikt i tak naprawdę jest to pytanie raczej do wróżki. Prawda jest taka, że wartość wszelkiego rodzaju dyplomów, certyfikatów i innego rodzaju papierków mocno się ostatnimi czasy zdewaluowała. Posiadam BEC Higher od pół roku, ale szczerze mówiąc nie pokładam zbyt wielkich nadziei w tym certyfikacie. Decyzja o jego zdobyciu była raczej podyktowana chęcią sprawdzenia siebie, spełnieniem jakichś głęboko skrywanych od najmłodszych lat ambicji i trudnościami na które nieustannie napotykam na rynku pracy, ale wcale nie liczyłem na to, że nagle dostanę się wszędzie. Co najwyżej myślałem, że będę częściej zapraszany na rozmowy kwalifikacyjne, ale to nawet nie jest problemem, bo problemem jest to, że zwyczajnie brakuje porządnych ofert pracy. Zresztą – z certyfikatem czy bez – odpytywany ze znajomości angielskiego na rozmowach jestem w dalszym ciągu i to nawet pomimo skończenia filologii angielskiej, co powinno przekonać rekrutujących o mojej znajomości tego języka nawet bardziej od jakiegokolwiek certyfikatu. Czy nam się to podoba czy nie, dla pracodawców najważniejsze jest niestety doświadczenie, a nie sucha teoria, dyplomy i szkolenia. Innymi słowy, szybciej zatrudnienie znajdzie osoba bez certyfikatu, ale za to z kilkuletnią praktyką w używaniu angielskiego w miejscu pracy, aniżeli świeżo upieczony absolwent z BEC Higher, ale za to bez najmniejszego doświadczenia zawodowego. Podsumowując, z treści mojego postu można by wywnioskować, że stanowczo odradzam robienie tego certyfikatu, ale w rzeczywistości tak nie jest. Wszystko zależy od Twojej motywacji, ilości czasu który jesteś w stanie przeznaczyć na przygotowania i czy nie będziesz potem żałowała wydanych 610 zł w sytuacji kiedy cały Twój trud pójdzie na marne, bo pomimo posiadania certyfikatu okaże się, że w dalszym ciągu nie będziesz mogła znaleźć pracy. Przemyśl to.