Ja uczę bezpośrednio w firmach średnio za 110 zł / 90 min, co uważam za stawkę niewygórowaną. Generalnie jest o tyle dobrze, że w Fabryce Języków Obcych użerać się trzeba o każdą złotówkę i rzadko udaje się coś wytargować (ja od 4 lat uczę za tą samą stawkę), a jak masz bezpośrednią umowę, to firmie zazwyczaj nie robi różnicy czy da ci 5-10 zł więcej za lekcję jak po roku poprosisz o podwyżkę, bo przy milionach którymi obracają te 1[tel]zł. więcej dla ciebie w miesiącu to pikuś. Ja w tym roku prosiłam o 5% więcej niż dotychczas i wszystkie firmy gdzie uczę się zgodziły (i nawet nie musiałam tego specjalnie negocjować). Z kolei szkoła - z tego co słyszę - zaczęła obniżać stawki lektorom bo kryzys-sryzys. Napiszę niedługo o tym na swoim blogu (lektorka.wordpress.com), bo to jak nam mydlą oczy jest wyjątkowo paskudne.
Jeśli chcesz uczyć bezpośrednio w firmach, to własna działalność jest konieczna. Ja wprawdzie swoje pierwsze zajęcia miałam na umowę zlecenie (jak byłam jeszcze na studiach - akurat mój uczeń z korków mnie polecił szefowej), ale generalnie jak firma słyszy, że będzie musiała się za ciebie bawić z ZUSem i skarbówką, to rezygnuje.
Aha - pamiętaj, że musisz w jakiś sposób dotrzeć do osoby, która podejmie decyzję co do umowy z tobą. Niestety dużym problemem będzie "przebicie się przez sekretariat", bo jeśli wyślesz im maila albo zadzwonisz z propozycją nawet akurat wtedy gdy będą się zastanawiać nad kursami dla pracowników, to w 90% przypadków twoja oferta zostanie do wiadomości recepcjonistki i nie będzie przekazana do kompetentnej osoby. Najlepiej pisać od razu do działu HR - jeśli znasz adres.