niezaliczony egz czerwcowy

Temat przeniesiony do archwium.
Witajcie! Niestety nie udalo mi sie zaliczyc za pierwszym razem. Jest to moja osobista porazka :( Wiem, ze ten egzamin to kompilacja wiedzy i szczescia. Byc moze wlozylam w to za malo pracy.
Pytanie do tych ktorzy sa w podobnej sytuacji. Czy myslicie, ze jest mozliwe to aby do grudnia poduczyc sie tego co zawiodlo i solidnie zdac? Czy sa wsrod was tacy, ktorzy zdali za drugim podejsciem, a jesli tak to jak sie przygotowywali. Byc moze zle sie uczylam. W moim przypadku to dziwna sprawa, bo probne testy mialam zdane na 80%,a listening jeszcze lepiej. Czy stres rzeczywiscie zamienia mozg w kapuche. Juz nie wiem co o tym wszystkim myslec.
Ostatnie pytanie to czy pierwszy failure rzutuje jakos na kolejne podejscie. Tzn czy egzaminatorzy maja gdzies jakas adnotacje odnosnie poprzednich wynikow w swoich archiwach.
Prosze piszcie kochani. Ciesze sie, ze istnieje to forum bo ludzie sa tutaj naprawde zyczliwi.
Pozdrawiam was wszystkich serdecznie. Wszystkim ktorzy zdali - gratuluje! A tym ktorym sie nie udalo zycze powrotu sil witalnych i motywacji. Z pewnoscia damy rade! Co nas nie zabije to podobno wzmocni. Czyz nie?
Myślę, że byłoby wręcz fizyczną niemożliwością ogarnięcie przez egzaminatorów kto i który raz zdaje. Zresztą, gdyby nawet tak było, to na pewno ten fakt nie wpłynąłby na wyniki "poprawki". To, czy zdajesz pierwszy, czy dwudziesty czwarty raz, to wyłącznie Twoja sprawa, tylko...pieniędzy żal. Biorąc pod uwagę Twoje wyniki z próbnych, podejrzewam, że miałaś po prostu cholernego pecha! Na Twoim miejscu jak najbardziej podchodziłabym za pół roku: to mnóstwo czasu, żeby podciągnąć się ze słabszych części i jeszcze bardziej podszlifować te mocne, żeby w razie czego "pociągnęły" resztę. Będzie dobrze, trzymam kciuki za grudzień i pozdrawiam:)
Egzaminatorzy nie interresuja sie ile razy podchodzisz do egzaminu jak i tego nie wiedza (no to ich nie obchodzi).
Najlepiej jak robisz probne testy to daj to komus do poprawki kto sie zna na temacie - nie sprawdzac sama siebie. Na wyniku masz swoja slaba strone, jej to najwiecej sie ucz. Nie jest zaden wstyd podchodzic do egzaminu nawet po 10 raz, po pierwsze zawsze juz masz doswiadczenie co jest wymagane, i moze nerwy beda lagodniejsze.
Dzieki za cenne uwagi! Moze rzeczywiscie zjadl mnie stres. Moj nauczyciel zapronowal sprawdzanie prac, wiec wierze ze od teraz bede bardziej uwazna i wyczulona na niektore bledy. Trzeba sie teraz wziac w garsc i wziac ostro do pracy. Macie jakies sprawdzone metody nauki, ktore wam pomogly w trakcie tego egzaminu? Oczywiscie testy, gramatyka, mnostwo readingow, writingow itd, ale czy cos jeszcze powinnam wziac pod uwage przygotowujac sie? Mozliwe ze jednym z powodow negat.oceny bylo zle podejscie?

Pozdrawiam was bardzo cieplo
:*
Ja bym Ci proponował odrzucić w kąt te wszystkie testy na jakiś czas. Dla mnie testy działają jak termometr - zmierzą zmianę, ale nie wyleczą z tego, co dolega. Ja osobiście dawałem sobie przez 5 dni w tygodniu całkowity swobodę w wyborze tego, co chciałem ćwiczyć, testy zaś robiłem tylko w weekedny. Czytałem mnóstwo rzeczy w Internecie (ale tylko to, co mnie osobiście ciekawiło), co fajniejsze zwroty dodawałem do mojej bazy w Super Memo. Podobnie z listening. Znajdź sobie coś na youtube ciekawego do obejrzenia, albo jakiś serial czy podcast (ja np oglądałem South Parka. Za darmo na oficjalnej stronie w internecie). Nie ważne co; istotnie jest, by to co oglądasz trochę Cię "pomęczyło", by przejść z poziomu n do n+1. Co do pisania, błędy można poprawiać samemu, trzeba tylko trochę motywacji, dobry English-English dictionary oraz Internet. Normalnie zaproponowałbym Ci znalezienie sobie pen pal'a, ale możesz nie mieć na to już zbyt wielu czasu. Jeśli nie masz jeszcze książki V.Evans "Successful Writing Proficiency", to warto nabyć.

Co do samego egzaminu, możesz pomyśleć ewentualnie o tym, jak najlepiej rozplanować czas podczas readingu czy writingu (może robiłaś coś w niewygodnej kolejności, źle rozłożyłaś czas?)

Aha, jeśli jesteś z Krakowa, możesz sobie wygooglować language exchange club. To tak apropo przygotowań do speaking'u ;)

Powodzenia życzę w przygotowaniach. Dasz radę :)
To co napisales ma naprawde sens. To znaczy chyba za bardzo skupilam sie na samym testowaniu. Czesto wypisywalam sobie te polaczenia, kolokacje itd, ktorymi mialam problemy ale to jednak nie to co czynna nauka przez czytanie i pisanie.
Trzeba sie ostro wziac do pracy. Testy na weekend - celna uwaga.
Jak do tej pory filmy w oryginale, artykuly, plyty z ang nagraniami - wszystko to przerobilam ale najwyrazniej za malo.
Raz jeszcze dziekuje przemilym Internautom.
:)
To dziwne, że zdając z dużym zapasem (ja uważam średnią z 3-4 testów na 75% i nie mniej niż 65% żaden za gwarant że się zda i to się do tej pory zawsze sprawdzało) testy oblałaś egzamin. Ale spójrz na profil jak wypadłaś w poszczególnych częściach - o ile samemu można uczyć się Readingu, Listeningu i Use - to do speakingu i writingu potrzebne są inne osoby, najlepiej wykwalifikowani nauczyciele. Polecam też 'TOP TIPS FOR CAE' - http://www.cambridgeesol.org/exams/general-english/caetips.html

Chociaż nic nie zastąpi past papers - testów jakie faktycznie zdawano w ubiegłych latach.

Do grudnia moim zdaniem masz szanse się podciągnąć.
Bardzo chciałabym zdać CAE w grudniu, najdalej w czerwcu w przyszłym roku. Znajomość angielskiego mam biegłą, ale wiem, że z biegiem czasu wytworzyły mi się braki w słownictwie. Z angielskim mam kontakt non stop, w dużym stopniu. Jednak sprowadza się to bardziej do mowy potocznej, a wiem, że to absolutnie do CAE nie wystarczy. Jak powinnam się przygotować? Wystarczy kurs? Bo myślę nad kursem już od jakiegoś czasu i tradycyjnie nie mogę się zebrać. A sama indywidualnie też się nie zmobilizuję. Co proponujecie?
Nie obraź się, clockwork orange, ale to co piszesz dla mnie w wolnym tłumaczeniu znaczy: "Chciałabym mieć CAE, ale nie chce mi się uczyć". Myślisz nad kursem, ale nie możesz się na niego zdecydować, a z drugiej strony wiesz, że do samodzielnej nauki się nie zmobilizujesz. Na Twoim miejscu zastanowiłabym się, czy i do czego ten egzamin jest Ci potrzebny: jeśli do niczego konkretnego, bo chcesz go później tylko włożyć do szuflady, to może lepiej zrezygnować. Jeśli jednak może Ci przynieść konkretne korzyści, to już sam ten fakt powinien być dla Ciebie wystarczającą mobilizacją. Zwłaszcza, że nawet najlepszy kurs nie wystarczy jeśli oprócz niego nie uczysz się sama w domu. Jeśli rzeczywiście Ci zależy na tym papierze, po prostu zrób pierwszy krok- dalej samo się potoczy:)
Oj, znam Twój problem ;) Kiedyś miałam więcej motywacji, ale potem poszłam na studia niezwiązane z angielskim (informatyka i ekonometria) i pierwszy rok minął głownie na adaptacji do zupełnie innego myślenia: nowe przedmioty, matematyka w zupełnie wymiarze ;) Do tego jednocześnie zaczęłam pracować. I jakoś nigdy mi się nie chciało, a kiedyś bardzo lubiłam języki obce, uczyłam się w sumie czterech: angielskiego, francuskiego, włoskiego i rosyjskiego.
Teraz są wakacje i jakoś udało mi się zmotywować, ale czy to przetrwa rok akademicki? Trudno powiedzieć, ale będę próbować.
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Pomoc językowa

 »

Pomoc językowa