>Dlatego też nigdy dyrektorem w szkole nie będziesz.
Nie ma obaw, po prostu dyrektorem być nie chcę.
Niektórzy
>uczniowie się do szkoly nie nadają, zwlaszcza wyższej. Jeśli nie
>potrafią sobie tego sami uświadomić, to ktoś inny im musi. Ludzie nie
>są równi: jedni są inteligentni, inni nie.
Oczywiscie nauczyciel w liceum jest ma prawo do mówienia, aby uczeń rowy kopał. Takiej bzdury dawno nie słyszałem.
>Niektórzy (glównie ci co zdają na C) mają farta. Po prostu sie nie
>nauczyli. Nauczyciel może przygotować do egzaminu, ale za ucznia sie
>nie nauczy. Proste chyba, nie?
Oczywiscie, będziesz się upierać, że C to nic. Tyle, że Cambridge jasno określiło, że C to passing grade. Ale nie kontynuujmy wątku.
Nie jest wielka sztuką przygotowanie do egzaminu stadka głodnych wiedzy uczniów. Sztuką jest rozbudzić w uczniu głód wiedzy.
I na koniec jedna uwaga. Jeśli u danego nauczyciela 90% zdaje egzamin, to mówi się, że dobry nauczyciel. Jeśli egzamin zdaje X procent fartem, to kiepscy uczniowie. Taki automatyzm.