Na prywatnych korepetycjach nie ma czegoś takiego, że nudzisz się bo powtarzacie to co umiesz, albo idziecie za szybko a Ty sobie nie radzisz. Idziecie po prostu Twoim tokiem, możecie sobie narzucić takie tempo jakie chcesz. Jeśli chodzi głównie o konwersację, to zawsze można się z kimś jeszcze zapisać. Jest jednak jeden duży problem z korepetycjami, a raczej korepetytorami. Taki, żeby znaleźć osobę, która:
a) jest dużo lepsza od Ciebie;
b) przygotowywała już do certyfikatów albo sama kilka zdała i na tej podstawie wie na czym się skupić jeśli chodzi o techniczną część egzaminu;
c) jest odpowiedzialna!
W tej chwili w końcu znalazłam osobę, która mnie przygotowuje do speakingu. Ale wcześniejsze doświadczenia, w ciągu ostatniego pół roku, były bardzo negatywne. Wyobraźcie sobie, że nauczycielka umawia się, że przygotuje Cię do sesji wiosennej, a w styczniu dzwoni poinformować, że jednak nie ma czasu i ma nadzieję, że sobie kogoś innego znajdę. Na szczęście nie zdążyłam się jeszcze zapisać i byłam prawie zdecydowana na sesję letnią. Kolejna nauczycielka kilka razy pod rząd pisze mi sms'a z wiadomością, że jest poza miastem, po umówionej godzinie, kiedy ja stoję już pod drzwiami i czekam na lekcję. W ciągu 2 miesięcy planowo miało być 16 lekcji (2 razy w tygodniu), a było chyba 5-6. Po kwalifikacjach obie zdawały się być świetne, a ja od października mam już czwartą nauczycielkę. Idźcie tylko do poleconych, zaufanych osób, bo inaczej możecie potem żałować, że nie zdecydowaliście się na szkołę językową.