Witam, moj jezyk angielski nie jest na najwyzszym poiomie ;p
Wlasnie dlatego postanowilem sie ostro zabrac do roboty i mam nadzieje zdac CPE w ciagu 3 najblizszych lat (wiem, ze to niemozliwe :D ). Ale najpierw oczywiscie na mojej drodze pojawia sie egzamin FCE.
Ciezko mi dokladnie okreslic moj poziom, wypelniajac testy wahal sie miedzy upper int. (b2 chyba) a c1 (dlatego, ze mozna tez strzelac :) ).
Chce zdac FCE w marcu to jest za 4 miesiace z hakiem. Chodze na kurs + mam zamiar uczyc sie po okolo 1-2 h 2 razy w tygodniu i po 2-3 w weekendy. Zaopatrzylem sie w programy SuperMemo +
profesor Henry FCE.
Czy waszym zdaniem jest sens? Czy lepiej poczekac dluzej i zdawac za rok.
Jak robilem pojedyncze testy z
ang.pl to mialem 40-80%. Dzieki za rady!