Stowarzyszenie Freelancerów-Lektorów Języków Obcych

Temat przeniesiony do archwium.
Drodzy Lektorzy / Lektorki freelancerzy (głównie w Warszawie)!

Na pewno wielu z nas zaczynało albo nadal w części pracuje dla szkół językowych na kursach firmowych. Wszyscy widzimy minusy tego, że firmy chodzą po wykonywane przez nas usługi nie do nas bezpośrednio, lecz do pośredników:

- szkoły zatrzymują prowizję zupełnie nieadekwatną do swojej roli. Kto nie wierzy niech przejrzy np. księgi zamówień publicznych urzędów i ministerstw i porówna swoje stawki z tym ile kasuje od klienta szkoła.

- szkoły wciskają na siłę swoje programy przepisane z książki mydląc oczy decydentom i słuchaczom historyjkami o indywidualnym podejściu i analizie potrzeb

- szkoły zmieniają wielokrotnie lektorów w ciągu roku, nierzadko zastępując lepszych gorszymi a tańszymi

- szkoły nie dają też pewności zatrudnienia podpisując z lektorami i klientami umowy 10-miesięczne, kompletnie ignorując okres wakacyjny, oraz trzymając w niepewności do ostatniej chwili lektorów co do tego czy kurs będzie wznowiony w październiku i kto otrzyma przywilej jego prowadzenia

- szkoły często nie dają swoim lektorom żadnego wsparcia metodycznego, nie mówiąc już o merytorycznym, a rola opiekuna klienta czy metodyka jest bardziej z gatunku "enforcement" niż "support"

- o ile ze zleceniami bezpośrednimi od firm prywatnych freelancerzy nie mają jeszcze tak źle, to szkoły mają monopol na startowanie w przetargach do instytucji państwowych, skutecznie eliminując nas na tym polu


Proponuję więc powołanie Stowarzyszenia Freelancerów-Lektorów Języków Obcych. W pojedynkę ciężko nam przebić się z ofertami na rynku, ale wspólnie możemy sporo osiągnąć. Chodzi głównie o działania w obszarze kursów firmowych, bo klientów indywidualnych raczej szkołom nie odbierzemy. Wierzę w to, że przy odrobinie wysiłku wspólnie możemy być stowarzyszeniem prawdziwie samozatrudnionych, prawdziwie być samymi dla siebie szefami, nie tylko fikcyjnie mieć działalność gospodarczą, a w rzeczywistości podlegać pod szkolnych administratorów i ich humory.

Nasze Stowarzyszenie mogłoby zająć się np. takimi obszarami:

1.Podniesienie świadomości decydentów w korporacjach co do zalet bezpośredniej współpracy ze zleceniodawcami (informowanie o alternatywie dla szkół, przekazywanie gdzie można łatwo znaleźć lektorów, jakie są rynkowe stawki za naukę języków obcych itp.)

2.Współpraca z innymi organizacjami freelancerów (wspólne akcje informacyjno-promocyjne typu "Daj równe szanse mikrofirmom" skierowane do zamawiających usługi)

3.Wymiana doświadczeń i materiałów dydaktycznych, wspólne wyjazdy na konferencje, organizacja warsztatów

4.Wspólne reprezentowanie naszych interesów w organizacjach typu IATEFL czy PASE.

5.Pomoc przy wspólnym składaniu ofert do firm na zajęcia grupowe, ewentualnie organizacja zaplecza logistycznego (strona internetowa a la szukaj-lektora.pl ale non-profit, wynajem sal - jeśli firmy będą chciały mieć zajęcia poza swoimi siedzibami)

6.Wspólna promocja pod marką Stowarzyszenia, współpraca z prasą branżową i ogólnotematyczną przy okazji targów szkół i innych imprez kulturalno-językowych

7.Wspólne stawanie do przetargów publicznych (nie do końca wiem czy to jest możliwe w formule stowarzyszenia, pewnie jeśli chcielibyśmy w to pójść, trzeba by założyć jakąś spółkę do obsługi zleceń, ale z założenia działałaby ona tylko po kosztach)

8.Cokolwiek innego przyjdzie wam do głowy

Jeśli uważacie, że moglibyście się włączyć w coś takiego, napiszcie na adres [email] Akurat mamy dobry moment, żeby wystartować i gruntownie uzgodnić plan działania na kolejne miesiące tak, aby we wrześniu/październiku kolejnego roku kiedy zrobi się ruch w interesie było już o nas głośno.
Dobry pomysl, ALE...
dlatego ze jest ZA duzo lektorow to szkoly ich lekcewaza. Niestety nic nie da sie zrobic, bo szkola jasno powie...jak Ci sie nie podoba to jest 20stu innych na twoje miejsce.
Najlepszy pomysl - trzeba sie przebic do jakiegos Ministra, tylko ze wtedy napewno wyjdzie, ze kazdy lektor (czy w szkole czy prywatnie) musialby sie oficjalnie zglosic, zapisac i placic podatki. (Chociaz jestem swiadoma, ze wszyscy to i tak robia)
Ja popieram, chociaż uważam że jako alternatywa dla szkół takie stowarzyszenie nie podoła. Jednak jest potrzeba takiej organizacji głównie jako pomoc dla lektorów, hamowanie działalności szkół które działają nie fair (tak jak wymienił autor posta) no i w efekcie podwyższanie jakości usług. Proponuje jakoś bardziej rozpowszechnic ten pomysl i zobaczyć jakie bedzie zainteresowanie.
Szczerze mówąc, to ja nie bardzo widzę co bym mogła dzięki takiemu stowarzyszeniu zyskać. Mam za to wrażenie, że chętnie zapisaliby się do niego nieogarnięci i nierozgarnięci lektorzy, którzy nie mają pomysłu na reklamę i na własny rozwój.

Sporo rzeczy, które wymieniasz, podchodzi de facto pod pracę szkoły językowej. Jeśli mam skrzykiwać ludzi do współpracy, to wolę ich zatrudnić, postawić im wymagania i jednocześnie wziąć za nich odpowiedzialność przed klientem. Składanie wspólnej oferty z niesprawdzonym lektorem, tylko dlatego, że jesteśmy z tego samego stowarzyszenia, to wariactwo, na które człowiek prowadzący własną firmę nie może sobie pozwolić.

Ad1 - IMO nie trzeba do tego powoływać stowarzyszenia. Wystarczy aktywny networking, żeby informacja dotarła tam, gdzie chcemy:)

Ad2 - Co dokładnie przez to rozumiesz? I jak sobie to wyobrażasz? (nie drwię, serio pytam)

Ad3 - Wymianę załatwiam między zaprzyjaźnionymi lektorami i na zaprzyjaźnionych forach. Trochę tu widzę niepotrzebne mnożenie bytów. Poza tym są takie materiały, którymi się nigdy nie podzielę, bo stanowią moją wartość dodaną:) Natomiast do wyjazdu na konferencję nie potrzebuję towarzystwa (chyba, że mówimy o możliwych rabatach cenowych, to wtedy brzmi to nieźle). Warsztaty można zorganizować i bez stowarzyszenia, potrzebni są tylko chętni i kasa.

Ad4 - A tego punktu nie rozumiem. Wymienione organizacje nie są moimi klientami, nie robię z nimi interesów. Nie bardzo wiem, co stowarzyszenie miałoby tu do roboty.

Ad5 - To już jest zmiana stowarzyszenia w szkołę językową.

Ad6 - A to by było fajne, gdyby nie pewna niezwykle istotna sprawa. W tej branży każdy pracuje na siebie i na własne nazwisko. W stowarzyszeniach najlepiej słychać reprezentantów - przewodniczących, rzeczników itp. Zresztą tak samo jest z PASE:) Kto tu promuje kogo?

Ad7 - No to stowarzyszenie czy spółka? Na papierze wszystko ładnie wygląda, ale za każdym z takich działań idzie bardzo konkretna - i bardzo różna - praca.

Ad8 - Wiesz co mi przyszło do głowy? Że to takie rozpaczliwe szukanie pomysłu na własną działalność. Sytuacja na rynku jest jaka jest, namnożyło się lektorów, także tych, którzy za nauczanie nie powinni się brać w ogóle, no to trzeba poszukać sposobu na wybicie się z tłumu. Tylko że bylejakiej grupy z tłumu nie wybijesz. Żeby takie stowarzyszenie miało sens, trzeba by zastosować bardzo ostre warunki przyjęcia. Bo jeśli pod jednym szyldem ma działać człowiek z doktoratem z metodyki nauczania j. angielskiego i z wieloletnim doświadczeniem w pracy z różnymi ludźmi na różnych poziomach oraz ktoś, kto właśnie zdobył licencjat z literatury angielskiej w wyższej szkole tego i owego, o nauczaniu nie ma pojęcia, ale skoro ma dyplom, to przecież jest nauczycielem - to nic dobrego z tego nie wyjdzie.
edytowany przez aga_p_p: 03 lis 2010
Ja sie zgadzam z punktem 1 wypowiedzi agi i mysle ze wlasnie networking i jakies porządne forum załatwiłoby wiele bolączek lektorów. Jako przykład: opinie lektorów o szkołach, lub opinie klientów o lektorach. Może udałoby sie nawiązać współpracę z metodykami szkół lub z działami szkoleń w firmach np. w formie ankiety. Owszem są fora ale z tego co przeglądałam (również to) są kompletnie zdezorganizowane, a najczęstsze tematy to "sprawdź" albo "co studiować". Poza tym np. ja nie wykluczę szkoły jako pośrednika bo nie wystawię faktury, (jak większość lektorów nie mam własnej działalności) a wątpie czy jakaś firma podjęłaby sie szukania lektora na własną rękę, prowadzenia rozmowy kwalifikacyjnej i podpisywania umowy. Wiem, "należę do stowarzyszenia" brzmi mądrze i poważnie, ale klientów w ostatniej kolejności obchodzi to czy lektor gdzieś należy czy nie. Idea uporządkowania bałaganu, przyhamowania pseudolektorów, międzylektorskiej pomocy jest świetna tylko chyba stowarzyszenie to nie ta droga. Utoniemy w papierkach i utkniemy w kolejkach do urzędów.
Szanowni Państwo

Stowarzyszenie jest z definicji organizacją działającą dla wspólnej sprawy, patrzenie zaś na taką organizację tylko przez pryzmat własnych korzyści nie jest dobrym spojrzeniem. Owszem, samemu można też wiele osiągnąć na własny rachunek, uprawiać ograniczony networking, można trzymać w szafce własne materiały, samemu jeździć na konferencje i nie przejmować się tym, że gdy Ministerstwo Finansów chce VATu na szkolenia, to freelancerzy nie mają żadnej organizacji, która mogłaby wspomóc PASE w ich wysiłkach na rzecz utrącenia tego absurdalnego pomysłu. Można. Jednak można też docenić zalety wspólnego działania.

Kwestia współpracy, nazwijmy to "komercyjnej" jest uboczna. Stowarzyszenie nie stawia sobie za główny cel wyszukiwania klientów dla swoich członków i już tutaj różni się od szkoły językowej. Chcemy bardziej iść w kierunku promocji i informacji, uczciwie pokazując wady i zalety współpracy ze szkołą i freelancerami, natomiast kwestię wyboru pozostawiamy już samym zainteresowanym, czyli kupującym usługi. Jeśli zaś jeden z członków stowarzyszenia dowie się o ciekawej ofercie, której nie będzie sam w stanie obsłużyć, albo będzie miał ambicję stanąć do większego przetargu, może przy okazji wspomóc się innymi osobami ze stowarzyszenia. To jest zasadnicza różnica - stowarzyszenie działa tutaj jako koordynator non-profit, nie pobiera marży czy prowizji, nie nadzoruje kursu, nie ustala stawek, co najwyżej może pomóc w sprawach rozrachunków i logistyki, w które nie będą się chciały bawić firmy-klienci członków. Jednak to wszystko jest do zrobienia jedynie przy okazji, jeśli ktoś z członków będzie potrzebował takiej pomocy i sam nie będzie w stanie wynająć sali we własnym zakresie czy obsłużyć rachunków. Nie należy natomiast traktować stowarzyszenia jako organizacji pośredniczącej w załatwianiu kontraktów, ponieważ - powtórzę - to nie jest jego cel, a stowarzyszenie nie jest szkołą językową, samo z siebie nie szuka klientów, może wspierać i pomagać w komercyjnych inicjatywach członków, ale tylko przy okazji głównej działalności, jaką jest informacja i wzajemna współpraca.

Poza tym pomyślcie. Czy jesteście w stanie zaoferować swoim klientom e-learning w pojedynkę? Czy jesteście w stanie w pojedynkę wynegocjować dobry deal na podręczniki? Czy w pojedynkę jesteście w stanie obniżyć swoje koszty księgowości? Czy w pojedynkę dostaniecie zniżkę na onestopenglish.com albo inną stronę branżową? Czy w pojedynkę (albo nawet z kilkoma znajomymi) zrobicie dla siebie warsztat metodyczny? Stowarzyszenie naprawde by się tu przydało, jest sporo rzeczy, których - patrząc tylko na własne interesy - po prostu nie da się osiągnąć.

Jeszcze krótko:

Ad 2 - trzeba poszukać innych organizacji freelancerów formalnych czy nie: grafików, księgowych, informatyków itp. Jest to projekt dalekosiężny, na pewno nie na pierwszy okres działalności, ale w dłuższej perspektywie lepiej się trzymać razem z innymi pracującymi na własny rachunek w promowaniu drobnych przedsiębiorców. Wspólnie można wtedy docierać z informacją do firm, które dużo usług outsource'ują i przekonywać ich, że od mikroprzedsiębiorstw mogą otrzymać usługi równie profesjonalne co od wyspecjalizowanych korporacji. Jest to ważne, bo jak spojrzycie na kraje zachodnie, to tam rynki są praktycznie całkowicie opanowane przez dużych graczy (może za wyjątkiem Stanów i UK), a drobne firemki nie mają prawie żadnych szans na zdobycie bezpośrednich kontraktów, co najwyżej jako podwykonawcy u wielkich. To samo może nas czekać w Polsce, jeśli się wcześniej nie zorganizujemy.

Ad 8 - proszę wybaczyć, ale w tej chwili mam sześciu bezpośrednich klientów i są to znane firmy, poza tym w polskim środowisku ELT nie jestem może zbyt rozpoznawalną osobą, jednak nie jestem też całkowicie anonimowy, więc ani rozpaczliwie nie szukam pomysłu na własną działalność ani też nie mam parcia na uprawianie autopromocji. Zgadzam się natomiast z tym, że należy zastosować kryteria członkostwa. Jako luźną propozycję rzucam: minimum dwa lata nauczania w firmach, dobrą znajomość zagadnień biznesowych oraz własną działalność gospodarczą. To powinno wstępnie wystarczyć.
edytowany przez lektorzy_razem: 04 lis 2010
Cytat: lektorzy_razem
Stowarzyszenie jest z definicji organizacją działającą dla wspólnej sprawy, patrzenie zaś na taką organizację tylko przez pryzmat własnych korzyści nie jest dobrym spojrzeniem.

A tu się nie zgadzam. Jeśli dobrze zrozumiałam, ma to być stowarzyszenie branżowe, działające na rzecz swoich członków. W takim razie nie można na sprawę spojrzeć inaczej niż właśnie przez pryzmat własnych korzyści. A czy to będą korzyści finansowe, prawne, czy PR-owskie, to jest już sprawą drugorzędną. Ale jakieś korzyści muszą być, inaczej stowarzyszenie nie ma sensu.

Cytat:
Jeśli zaś jeden z członków stowarzyszenia dowie się o ciekawej ofercie, której nie będzie sam w stanie obsłużyć, albo będzie miał ambicję stanąć do większego przetargu, może przy okazji wspomóc się innymi osobami ze stowarzyszenia. To jest zasadnicza różnica - stowarzyszenie działa tutaj jako koordynator non-profit, nie pobiera marży czy prowizji, nie nadzoruje kursu, nie ustala stawek, co najwyżej może pomóc w sprawach rozrachunków i logistyki, w które nie będą się chciały bawić firmy-klienci członków.

Wiesz co, ja nadal nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić. Po prostu nie rozumiem jak to ma działać. Nie rozumiem, co konkretnie to stowarzyszenie ma koordynować. Może to jest jakiś genialny pomysł, ale ja po prostu tego nie ogarniam.

Firmy wybierają szkoły i firmy szkoleniowe nie bez powodu - właśnie po to, żeby to druga strona zajęła się organizacją i nadzorem nad kursem. Szkoła ma po swojej stronie opiekuna klienta; czy dobrze rozumiem, że stowarzyszenie miałoby przejąć jego rolę? No to widzę tu pewien problem, to jest dość czasochłonna praca, kto konkretnie w stowarzyszeniu miałby to robić?

Cytat:
Jednak to wszystko jest do zrobienia jedynie przy okazji, jeśli ktoś z członków będzie potrzebował takiej pomocy i sam nie będzie w stanie wynająć sali we własnym zakresie czy obsłużyć rachunków.

A to już mi się najzwyczajniej nie podoba. IMO jeśli ktoś nie potrafi zorganizować sobie własnej pracy, to niech nie pracuje na własny rachunek albo niech zatrudni sobie asystenta i niech mu za to zapłaci. Bo nie zapominajmy, że stowarzyszenie to nie jakiś abstrakcyjny byt, tylko konkretni ludzie; każda fizyczna praca, nawet jeśli to tylko głupie pięć minut przy telefonie, to praca konkretnego człowieka. Czyli ktoś, kto ogarnia administracyjną część działania lektora będzie za darmo pracować dla kogoś, kto nie umie albo komu się nie chce. A co, jeśli ta druga osoba nic nie wniesie do organizacji?

Cały czas piszesz o wspieraniu, a ja tu widzę bardzo konkretną robotę, na którą trzeba poświęcić sporo własnego czasu. Jeśli miałabym się w coś takiego zaangażować, to muszę widzieć w tym korzyść dla siebie. Na razie nie widzę.

(Na marginesie: VAT na szkolenia to był idiotyzm, ale ilu jest w PL lektorów, którzy zarabiają powyżej 150k rocznie? Na podatku straciliby przede wszystkim uczniowie, i to tylko niefirmowi - bo przecież firmy byłyby zachwycone możliwością odliczenia VAT-u z faktury).

Cytat:
Czy jesteście w stanie zaoferować swoim klientom e-learning w pojedynkę?

Zależy co rozumiesz przez e-learning. Jeśli to samo co ja, to odpowiedź brzmi "tak".

Cytat:
Czy jesteście w stanie w pojedynkę wynegocjować dobry deal na podręczniki?

Oczywiście. Deal nie zależy przecież od liczby osób kupujących, ale od wielkości/wartości zamówienia.

Cytat:
Czy w pojedynkę jesteście w stanie obniżyć swoje koszty księgowości?

Jeśli o mnie chodzi, to nie. Po prostu już bardziej się nie da:)

Cytat:
Czy w pojedynkę dostaniecie zniżkę na onestopenglish.com albo inną stronę branżową?

Tego nie wiem, nie sprawdzałam. Tu widzę potencjał.

Cytat:
Czy w pojedynkę (albo nawet z kilkoma znajomymi) zrobicie dla siebie warsztat metodyczny?

Oczywiście, bez problemu.

I na szybko:
Ad2 - dalej nie wiem jak to ma działać. Oferty wiązane typu "kurs języka i strona www gratis"? Czy może barter między firmami? Tu też widzę potencjał, ale nie na poziomie stowarzyszenia, tylko konkretnej współpracy między firmami. Jeśli ktoś zamawia usługę, to nie chce namiarów na grupę ludzi, tylko na konkretne osoby z tej grupy.

Ad8 - Ależ wybaczam:) I cieszę się, że dobrze Ci idzie. Zastanawiam się tylko, jak przy nawale roboty chcesz jeszcze znaleźć czas na stowarzyszenie.
Co do kryteriów członkostwa: dlaczego nieznajomość zagadnień biznesowych miałaby wykluczać kandydatów? Przecież nie wszystkie kursy dla firm to business English. No i mam wątpliwości co do stażu - jak już, to powinno się liczyć konkretne godziny, a nie lata.
I jeszcze jedna, mocno subiektywna opinia: jeśli stowarzyszenie ma być tylko dla lektorów z DG, to trochę czarno to widzę. Większość takich lektorów, a zwłaszcza ci, którzy pracują przede wszystkim dla siebie, nie dla szkół, nie będzie chciała się w to bawić. Tu jest trochę inny sposób myślenia: szuka się przede wszystkim zysku. Jeśli potrzebna jest ekpia do poprowadzenia kursu w firmie, to nie szuka się wspólnika, tylko podwykonawcy, bo wtedy ten zysk jest większy. I większa jest też kontrola nad jakością działania. Czyli znowu stowarzyszenie nie jest do niczego potrzebne.

A tak w ogóle, to mam nadzieję, że Cię nie zniechęcę. To że jestem sceptyczna i nie widzę w tym nic dla siebie, wcale nie oznacza, że stowarzyszenie to kiepski pomysł. Jeśli dobrze to zorganizować, to może z tego wyjść coś bardzo fajnego. Tylko trzeba mieć swiadomość, że jeśli całość ma działać sprawnie i spełniać oczekiwania członków, potrzeba będzie sporo pracy i wielka siła przebicia. Tylko tyle, i aż tyle:)
heh, bardzo konstruktywna dyskusja. Moge wspierać powstawanie stowarzyszenia ale na razie nie jako członek bo nie działam freelance. Jak sobie zaloże DG to również jako tłumacz wiec zgodnie z Ad 2 jakaś korzyść dla mnie bedzie ;)
Dyskusja schodzi nam niepotrzebnie na tory ułatwiania organizowania gospodarczej członkom, co - jak wielokrotnie podkreślam - jest wątkiem pobocznym w całym pomyśle stowarzyszenia. Myślę, że jest to odpowiedni temat do dyskusji na spotkanie założycielskie, ponieważ z definicji członkowie sami między sobą mieliby organizować ewentualną współpracę na tym polu. Ewentualna rola (lub brak) stowarzyszenia w tej współpracy jest do dyskusji, ale już nie tutaj. Należy gruntownie przemyśleć ten pomysł, jasno sformułować opcje od "zero działalności gospodarczej przez stowarzyszenie" do "spółdzielnia lektorów", rozważyć za i przeciw i którąś z nich wybrać. Przygotowanie tych opcji należy do członków-założycieli, a ostateczny wariant, który znajdzie się w statucie/regulaminie zostanie wybrany na pierwszym zebraniu.

Jeśli chodzi o punkt 2, to koleżanka zupełnie opatrznie zrozumiała. Nie chodzi o promowanie żadnych pakietów usług, lecz o promowanie idei współpracy z mikrofirmami zamiast z przedsiębiorstwami pośredniczącymi. Przynajmniej w sferze usług argumenty za współpracą z mikrofirmą są znane: niższa cena, większa motywacja do zachowania zlecenia przekładająca się na lepszą jakość i bardziej zindywidualizowaną obsługę, większa elastyczność przy negocjacji umowy itp. Wspólna akcja freelancerów działających w wyżej wymienionych zawodach (i innych) promująca te wartości to powiększenie rynku zleceń dla każdego z nas. Jak przeprowadzić taką akcję (udział w targach, akcja mailingowa, wywiady w prasie branżowej dla HRowców, indywidualny networking) to już zupełnie inna sprawa.

Nie do końca zgadzam się, że zamawiający szukają osoby, a nie "grupy". Gdyby tak było, to zamawiający usługi zgłaszaliby się po konkretnych lektorów, grafików czy informatyków czy to bezpośrednio czy przez szkołę, agencję artystyczną albo firmę IT. Zgłaszają się jednak po kurs, logo czy program i na ogół nie przejmują się tym, kto im to wykona.

Co do krótkich odpowiedzi, to może zapytam konkretnie. Czy twoje zdolności programistyczne i ilość dostępnego czasu pozwoliły ci stworzyć własną platformę e-learningową w PHP i MySQL, albo czy płacisz Longmanowi albo iOKI za dostęp do ich platform albo chociaż zainstalowałaś na swoim serwerze (przerośniętego, ale freewareowego) Moodle dla swoich klientów firmowych? Jaką wielkość zamówienia na podręczniki miałaś na początku tego roku i czy dostałaś w księgarni discount 20% jak dla szkół albo może wręcz zamawiałaś bezpośrednio w wydawnictwie? Ile warsztatów metodycznych zorganizowałaś już dla swoich znajomych?

Jeszcze co do kryteriów członkostwa. Uważam, że warunek własnej działalności jest konieczny, ponieważ zamysł jest, by stworzyć stowarzyszenie freelancerów uczących (w przeważającej części swoich obrotów) zupełnie na własny rachunek i niezależnych (lub zależnych w niewielkim stopniu) od szkół językowych. Nie zgadzam się, że jest ich garstka, nie uważam też, że nie będą widzieli sensu takiego stowarzyszenia. Można zrobić wyjątek dla ludzi bez działalności, ale z umowami zlecenia w firmach. Lektorzy, którzy uczą głównie w szkołach nie mieliby większego interesu w uczestnictwie (stowarzyszenie nie chce odgrywać roli związku zawodowego), jednak mogliby ewentualnie dołączyć jako członkowie wspierający.

Oczywiście - zawsze jest pytanie: po co stowarzyszenie? Ja swoje pomysły na działalność zapodałem, liczę też na to, że zainteresowani stowarzyszeniem wniosą też swoje (właśnie! Do tej pory z konkretnych propozycji dyskutantów padło tutaj tylko forum lektorów - prośba więc o więcej pozytywnych wypowiedzi). Poza tym, skoro na mojej ulicy ma siedzibę prężnie działające Stowarzyszenie Kosztorysantów Budowlanych i ci ludzie widzą jakąś wartość w zrzeszeniu się w taką organizację, to wydaje mi się, że lektorzy również taką wartość mogą zobaczyć. Praktyka jednak pokaże.
Cytat: lektorzy_razem
Jeśli chodzi o punkt 2, to koleżanka zupełnie opatrznie zrozumiała. Nie chodzi o promowanie żadnych pakietów usług, lecz o promowanie idei współpracy z mikrofirmami zamiast z przedsiębiorstwami pośredniczącymi.

Nie tyle zrozumiałam opatrznie, co nie byłam pewna co dokładnie masz na myśli. Dlatego prosiłam o wyjaśnienie. No i teraz już wszystko wiem:)

Cytat:
Nie do końca zgadzam się, że zamawiający szukają osoby, a nie "grupy". Gdyby tak było, to zamawiający usługi zgłaszaliby się po konkretnych lektorów, grafików czy informatyków czy to bezpośrednio czy przez szkołę, agencję artystyczną albo firmę IT.

To teraz ja muszę doprecyzować - nie chodzi mi o liczbę osób uczestniczących w projekcie, tylko o liczbę osób odpowiedzialnych za projekt. Zamawiający usługi bardzo często korzystają z indywidualnych wykonawców przy drobnych projektach - wtedy dzwoni się do konkretnych osób. Do firm idzie się z bardziej złożonymi projektami, które wymagają większego zaangażowania. Wtedy firma ma tę przewagę, że zleceniodawca nie musi latać od grafika do technika - wszystko załatwia z project managerem. Jeżeli jedyną zaletą stowarzyszenia będzie to, że kilku lektorów znajdzie się w jednym miejscu, ale umowy trzeba będzie podpisać indywidualnie, kursy organizować osobno, itd, to dla firmy nie jest to ciekawa oferta.

Co do konkretnych pytań - czy my tu prowadzimy inwigilację, czy dywagujemy na temat możliwości?:)

Swoją drogą ciekawe czemu tylko my wypisujemy tu takie elaboraty. Czyżby inni lektorzy nie mieli zdania? Przecież trochę ich tu jest:)

ja juz napisalam do paru freelancerów ze jest taka dyskusja, ale może troche trzeba czasu
No nie wiem, czy jest sens zajmować się tym wszystkim, tracić czas...
Nie lepiej po prostu skupić się na lekcjach?
W Warszawie jest tyle pracy, że człowiek może wybierać-przebierać.
Kiedy chcę biorę mniej zajęć, w tym roku akurat wzięłam więcej bo mam pewne zobowiązania finansowe.
Szkoły nie są dla nas konkurencją, ponieważ ceny są nieporównywalne. Nasz klient - mała firma. Z usług szkół korzystają duże firmy, ich apetytów nie bylibyśmy w stanie zaspokoić, no i po co, wolę małego klienta, łatwiej to wszystko kontrolować.
Jeśli chodzi o przetargi - wygrywa szkoła, która zaproponuje stawki tak niskie, że często nie da się znaleźć lektorów. Czy potrzebny wam jest ten ból głowy?
Temat przeniesiony do archwium.