Cytat: lektorzy_razem
Stowarzyszenie jest z definicji organizacją działającą dla wspólnej sprawy, patrzenie zaś na taką organizację tylko przez pryzmat własnych korzyści nie jest dobrym spojrzeniem.
A tu się nie zgadzam. Jeśli dobrze zrozumiałam, ma to być stowarzyszenie branżowe, działające na rzecz swoich członków. W takim razie nie można na sprawę spojrzeć inaczej niż właśnie przez pryzmat własnych korzyści. A czy to będą korzyści finansowe, prawne, czy PR-owskie, to jest już sprawą drugorzędną. Ale jakieś korzyści muszą być, inaczej stowarzyszenie nie ma sensu.
Cytat:
Jeśli zaś jeden z członków stowarzyszenia dowie się o ciekawej ofercie, której nie będzie sam w stanie obsłużyć, albo będzie miał ambicję stanąć do większego przetargu, może przy okazji wspomóc się innymi osobami ze stowarzyszenia. To jest zasadnicza różnica - stowarzyszenie działa tutaj jako koordynator non-profit, nie pobiera marży czy prowizji, nie nadzoruje kursu, nie ustala stawek, co najwyżej może pomóc w sprawach rozrachunków i logistyki, w które nie będą się chciały bawić firmy-klienci członków.
Wiesz co, ja nadal nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić. Po prostu nie rozumiem jak to ma działać. Nie rozumiem, co konkretnie to stowarzyszenie ma koordynować. Może to jest jakiś genialny pomysł, ale ja po prostu tego nie ogarniam.
Firmy wybierają szkoły i firmy szkoleniowe nie bez powodu - właśnie po to, żeby to druga strona zajęła się organizacją i nadzorem nad kursem. Szkoła ma po swojej stronie opiekuna klienta; czy dobrze rozumiem, że stowarzyszenie miałoby przejąć jego rolę? No to widzę tu pewien problem, to jest dość czasochłonna praca, kto konkretnie w stowarzyszeniu miałby to robić?
Cytat:
Jednak to wszystko jest do zrobienia jedynie przy okazji, jeśli ktoś z członków będzie potrzebował takiej pomocy i sam nie będzie w stanie wynająć sali we własnym zakresie czy obsłużyć rachunków.
A to już mi się najzwyczajniej nie podoba. IMO jeśli ktoś nie potrafi zorganizować sobie własnej pracy, to niech nie pracuje na własny rachunek albo niech zatrudni sobie asystenta i niech mu za to zapłaci. Bo nie zapominajmy, że stowarzyszenie to nie jakiś abstrakcyjny byt, tylko konkretni ludzie; każda fizyczna praca, nawet jeśli to tylko głupie pięć minut przy telefonie, to praca konkretnego człowieka. Czyli ktoś, kto ogarnia administracyjną część działania lektora będzie za darmo pracować dla kogoś, kto nie umie albo komu się nie chce. A co, jeśli ta druga osoba nic nie wniesie do organizacji?
Cały czas piszesz o wspieraniu, a ja tu widzę bardzo konkretną robotę, na którą trzeba poświęcić sporo własnego czasu. Jeśli miałabym się w coś takiego zaangażować, to muszę widzieć w tym korzyść dla siebie. Na razie nie widzę.
(Na marginesie: VAT na szkolenia to był idiotyzm, ale ilu jest w PL lektorów, którzy zarabiają powyżej 150k rocznie? Na podatku straciliby przede wszystkim uczniowie, i to tylko niefirmowi - bo przecież firmy byłyby zachwycone możliwością odliczenia VAT-u z faktury).
Cytat:
Czy jesteście w stanie zaoferować swoim klientom e-learning w pojedynkę?
Zależy co rozumiesz przez e-learning. Jeśli to samo co ja, to odpowiedź brzmi "tak".
Cytat:
Czy jesteście w stanie w pojedynkę wynegocjować dobry deal na podręczniki?
Oczywiście. Deal nie zależy przecież od liczby osób kupujących, ale od wielkości/wartości zamówienia.
Cytat:
Czy w pojedynkę jesteście w stanie obniżyć swoje koszty księgowości?
Jeśli o mnie chodzi, to nie. Po prostu już bardziej się nie da:)
Cytat:
Czy w pojedynkę dostaniecie zniżkę na onestopenglish.com albo inną stronę branżową?
Tego nie wiem, nie sprawdzałam. Tu widzę potencjał.
Cytat:
Czy w pojedynkę (albo nawet z kilkoma znajomymi) zrobicie dla siebie warsztat metodyczny?
Oczywiście, bez problemu.
I na szybko:
Ad2 - dalej nie wiem jak to ma działać. Oferty wiązane typu "kurs języka i strona www gratis"? Czy może barter między firmami? Tu też widzę potencjał, ale nie na poziomie stowarzyszenia, tylko konkretnej współpracy między firmami. Jeśli ktoś zamawia usługę, to nie chce namiarów na grupę ludzi, tylko na konkretne osoby z tej grupy.
Ad8 - Ależ wybaczam:) I cieszę się, że dobrze Ci idzie. Zastanawiam się tylko, jak przy nawale roboty chcesz jeszcze znaleźć czas na stowarzyszenie.
Co do kryteriów członkostwa: dlaczego nieznajomość zagadnień biznesowych miałaby wykluczać kandydatów? Przecież nie wszystkie kursy dla firm to business English. No i mam wątpliwości co do stażu - jak już, to powinno się liczyć konkretne godziny, a nie lata.
I jeszcze jedna, mocno subiektywna opinia: jeśli stowarzyszenie ma być tylko dla lektorów z DG, to trochę czarno to widzę. Większość takich lektorów, a zwłaszcza ci, którzy pracują przede wszystkim dla siebie, nie dla szkół, nie będzie chciała się w to bawić. Tu jest trochę inny sposób myślenia: szuka się przede wszystkim zysku. Jeśli potrzebna jest ekpia do poprowadzenia kursu w firmie, to nie szuka się wspólnika, tylko podwykonawcy, bo wtedy ten zysk jest większy. I większa jest też kontrola nad jakością działania. Czyli znowu stowarzyszenie nie jest do niczego potrzebne.
A tak w ogóle, to mam nadzieję, że Cię nie zniechęcę. To że jestem sceptyczna i nie widzę w tym nic dla siebie, wcale nie oznacza, że stowarzyszenie to kiepski pomysł. Jeśli dobrze to zorganizować, to może z tego wyjść coś bardzo fajnego. Tylko trzeba mieć swiadomość, że jeśli całość ma działać sprawnie i spełniać oczekiwania członków, potrzeba będzie sporo pracy i wielka siła przebicia. Tylko tyle, i aż tyle:)