Polscy mężczyźni wstydzą się swojej narodowości i udają Duńczyków, aby zauroczyć brytyjskie kobiety
Kłamstwo ma jednak krótkie nogi, a opinia o nas jeszcze bardziej się pogarsza.
Łukasz (30 lat) z Brighton wybrał się w miniony weekend z kolegami do pubu. W towarzystwie było kilku Brytyjczyków, którzy oprowadzali Polaków po swoim mieście i pokazywali, jak się bawi prawdziwa Anglia. Po kilku kuflach mężczyźni zgodnie stwierdzili, że czas poszukać damskiego towarzystwa. Polacy obstawali przy spędzeniu czasu w swoich lokalach, gdzie dominuje słowiańska krew. Angielscy koledzy tylko się uśmiechnęli. - Pokażemy wam, jak u nas wygląda zabawa - obiecał Paul i zaciągnął znajomych do "sprawdzonej" dyskoteki. Tam, gdzie dziewczyny przychodzą same i nie kryją, że szukają dobrej zabawy.
Nie ten akcent
Wieczór zapowiadał się interesująco. Klub tętnił życiem, na parkiecie tańczyło kilkaset osób, głównie kobiet. Drugie tyle siedziało przy barze i stolikach. Żadne mieszane towarzystwo, żadna multipapka kulturowa - większość gości to rdzenni Brytyjczycy. Szybko okazało się, że w swoim towarzystwie bawią się zupełnie inaczej - są bardziej otwarci i skorzy do zawierania nowych znajomości, no i bardziej bezpośredni.
Łukasz wspomina wieczór: - Angielskim kolegom wystarczyło kilka chwil, by zagadać i zainteresować sobą dziewczyny, choć nie mieli im nic mądrego do powiedzenia. Nam szło jak po grudzie. Zauważyłem, że dziewczyny tracą zainteresowanie, gdy dowiadują się, że jesteśmy z Polski.
A to nietrudno było zauważyć. Angielski chłopaków pozostawiał wiele do życzenia i obcy akcent zdradzał ich już po pierwszych słowach. A to wzbudzało podejrzenia. Wymyślili więc, że czas zmienić taktykę działania. Następnej blondynce Łukasz wmówił, że pochodzi z... Danii. I to miał być strzał w dziesiątkę. Polak poczuł, że znajduje się w centrum zainteresowania, a do tego jasne było, dlaczego nie mówi po angielsku jak rodzony Brytyjczyk.
- W pewnym momencie zrobiło się zabawnie. Musiałem wymyślić na poczekaniu historyjkę i opowiadać o swoim pobycie w Kopenhadze. Studia, akademik, całe życie w "moim" kraju - dziewczyny chciały wiedzieć dosłownie wszystko. Na szczęście byłem przez trzy dni w stolicy Danii i znałem kilka nazw ulic czy dzielnic, więc mogłem improwizować - relacjonuje polski podrywacz.
Łukasz być może sprzedałby kłamstwo ładnej Angielce, gdyby nie jej koleżanka. Okazało się, że przez rok mieszkała właśnie w Kopenhadze - mało tego, studiowała na tym samym uniwersytecie, gdzie miał uczyć się Polak. Po kilku pytaniach z jej strony prawda wyszła na jaw. Mężczyzna wrócił do domu sam, dziewczyny zapewne będą miały co opowiadać przez długie miesiące.
Ucieczkowe zachowanie
Podobne historie zasłyszałem jeszcze kilka razy. Co jest na rzeczy, że Polacy ukrywają swoją narodowość i przynoszą wstyd, podszywając się pod inne nacje?
Profesor Anna Brzezińska, psycholog z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu uważa, że jest to zachowanie niedojrzałe emocjonalnie, choć ma swoje uzasadnienie.
- Bardziej bym się dziwiła, gdyby taki chłopak, wiedząc że mamy nie najlepszą opinię, bez wstydu przedstawiał się jako Polak - mówi profesor. - Wniosek z tego, że poniekąd zachowuje się dosyć normalnie i funkcjonalnie. Anna Brzezińska zaznacza, że to nie miejsce na rozstrzyganie, czy niezbyt pozytywna opinia o Polakach ma jakieś twarde podstawy. Bo wszystko zależy od doświadczenia życiowego człowieka, jego dojrzałości, a nawet tego, skąd taki człowiek pochodzi. Wielu Polaków z UK nigdy wcześniej nie miało doświadczenia w życiu w wielokulturowym społeczeństwie i często nie potrafią zrozumieć, że są Polacy przynoszący wstyd, ale nie wszyscy. Są też ci bardzo cenieni i dobrze odbierani przez otoczenie. - Nie najlepsza opinia wcale nie musi dotyczyć nas wszystkich. To jest niedojrzałe, ucieczkowe zachowanie. Bo dlaczego niby dziewczyny muszą od razu myśleć, że ja jestem z tej gorszej grupy ludzi? - pyta psycholog.
Prędzej czy później i tak wyda się, kim naprawdę jesteśmy. - Wtedy taka dziewczyna z całą pewnością zrazi się, bo to tylko potwierdza funkcjonujący stereotyp - że oszukujemy, kombinujemy, nie mówimy prawdy. Nawet jeśli do tej pory nie miała negatywnej opinii o Polakach, znajdzie już pretekst, by się trzymać od nas z daleka.
Materiał na męża
Postanowiliśmy zbadać, czy faktycznie Polacy mają mniejsze powodzenie u Angielek i co za tym stoi. Jako cel wybraliśmy duży klub w londyńskiej dzielnicy Acton. W sobotni wieczór przychodzi tam sporo Polaków, ale też Brytyjczyków i Australijczyków. Lokal znany jest z frywolnych ekscesów, a ochrona stale pilnuje drzwi od męskiej toalety - aby nie pchały się tam rozbawione dziewczyny.
Jedną z nich pytam, jak to jest z Polakami. - Umówiłabyś się z takim? - mówię bez ogródek. Margareth, 24-letnia brunetka z Londynu odpowiada bez zastanowienia. - Nie będę wrzucać wszystkich do jednego worka, ale ciężko wśród Polaków znaleźć fajnego faceta. Jeśli kolesiowi żal jest kilku funtów, aby postawić mi piwo, wolę nie myśleć, co będzie później. A powiem szczerze, że jeszcze żaden nie miał gestu, by zaproponować coś do picia.
Pogawędka z Margareth robi się coraz ciekawsza. Ona tłumaczy, że narodowość nie ma większego znaczenia, znajomość języka również. Bo jeśli mogą się porozumiewać, to jest OK. Ja staram się wytłumaczyć zachowanie niektórych Polaków. - Przyjechali tutaj, żeby odłożyć pieniądze, a nie wydawać. Nawet nie myślą o utrzymywaniu tutaj dziewczyny - mówię, jak jest. - No i wszystko jasne. A ja sama nie odkładam na powrót do Polski, bo jestem stąd - ucina dyskusję.
Rozmowie przysłuchuje się barman, Steven. Na pożegnanie daje cenną radę: - Bracie, trzymaj się z daleka od Angielek. One są wygodne i nawet nie myślą o tym, aby pracować na rodzinę. Co tu dużo mówić, Polacy nie zarabiają tyle, by spełniać ich zachcianki. To nie najlepszy materiał na męża.