"Mniej efektywna jest telewizja, ponieważ dzieci koncentrują swoją uwagę przede wszystkim na obrazie. A niemal zupełnie nieprzydatne są gry komputerowe. Jedyne, czego małolat nauczy się z parogodzinnej strzelanki to „kill”, „shoot” i oczywiście „f**k off!”
Trudno mi zrozumieć to stanowisko. Moim osobistym doświadczeniem było uczenie się angielskiego dzięki telewizji (bo tak jak np. komiks wspomaga język obrazem, dzięki czemu mam wrażenie łatwiej sobie przyswoić jakieś słowo a nie tylko osłuchać się z dźwiękami) i gier komputerowych właśnie (mnóstwo fajnego słownictwa którego nikt normalny nie uczy na kursach plus nagroda za zrozumienie - jeżeli zrozumiem i wykonam polecenie poprawnie, przyniesie to konkretny efekt). Tyle, że oczywiście muszą to być gry, które oferują coś poza "kill" i najlepiej bez "f**k off" i w rozsądnej ilości, żeby dzieciaka nie zadużyć. Ale może to ja się mylę. :)
Na absolutnie czepialskim marginesie: "przede wszystkim mówić, mówić i jeszcze raz słuchać." - ciekawe czy to celowe?