Pewnie sie wylamie, ale mnie mnie to nie irytuje. Natomiast nie moge zrozumiec dlaczego nie mozna nakrecic jednego polskiego filmu , zeby nie bylo w nim wiecej przerywnikow, malo tego, calych graficznych zwrotow niz samej tresci. Czy Polacy naprawde tak mowia? Pytam powaznie, bo tu gdzie ja mam stycznosc, jezyk brzmi normalnie. Angielski jest pod tym wzgledem naprawde bardzo ubogi. Moze stad sie bierze actually and like and you know, which is much better alternative to my ear than *ch*, *k*,*p* i cala gama obrazowych zdan
utworzonych na bazie tego. Wielokrotnie zrezyzgnowalam z filmu , poniewaz nagromadzenie wulgaryzmow na przestrzeni powiedzmy 1 min bylo nie do przejscia.
Actually= w rzeczy samej?
you know- my tez wtracamy "wiesz"
like- z obserwacji uzywane jest raczej do wprowadzenia "wizualizacji : and he was like, and I am like come on , don't give me this crap