Dlaczego? Wasze opinie

Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 46
poprzednia |
Co sądzicie o wymogu na maturze podstawowej z angielskiego, gdzie trzeba napisać (najcześciej jakiś list) pomiędzy 120-150 słów? Uważam że jest to idiotyczne, bo połowe czasu tracę na liczenie słowek, a za przekroczenie limitu odejmuje się dużo punktów!! Co poradzę na to że angielski znam na tyle dobrze, że 150 słów to dla mnie zdecydowanie za mało i że fizycznie ciężko jest mi się zmieścić?Czemu nie mogę wrzucić do tekstu paru idomow, ciekawszych wyrażeń a nie pisać tekst nudny jak flaki z olejem i aż do bólu sztuczny? Połowę czasu traci sie na liczenie słów i ucinanie kolejnych zdań z tekstu, który jest ciągle za długi. Mam przy tym ochotę uciąć sobie głowę, bo nie umiem obojętnie patrzeć na obdzieranie tekstu z wszelkich mozliwych walorów.
Moim zdaniem taka sytuacja świadczy tylko o tym, że w tym kraju nie warto sie wychylać i to juz w szkole. Świadczą o tym kolejne decyzje coraz to bardziej genialnych ministrów edukacji, które mają służyć "wyrównywaniu szans". Polska nie jest krajem normalnym, bo nie jest rzeczą normalną upupianie tych, którzy mają jakieś pasje, a prócz tego nieszczęście posiadania jakichś ambicji ( co jest przecież ZBRODNIĄ!!!)
Oczywiście zdaję maturę rozszerzoną, ale co mi z tego przyjdzie, jesli na wie kszosci kierunków punktoewany jest t y l k o poziom podstawowy?
Aha - jeszcze jedno. Ktoś mógłby powiedzieć: "Dziewczyno, no to jak masz zamiar (jeśli takowy masz) zrobić jakieś certyfikaty itd.?" Otóż Writing np. na FCE owszem, tez ma swoje limity (do 180, o ile pamiętam) jednak po wykreśleniu trzech zdań stwierdziłam, że nie będę sie wygłupiać i w rezultacie miałam coś pod 220. FCE zdałam na A. A według przysłanej tabelki najbardziej zapunktowałam Writingiem. Widać stąd, że egzaminatorzy nie bawili się w bezsensowne liczenie słówek. Ale sądząc z próbnej matury, tutaj będą!!! Moja matura za rok. O ile wcześniej nie wyskoczę za okno z desperacji.

Pozdrawiam wszystkich pasjonatów i miłośników języka angielskiego

proszę powiedzcie co o tym wszystkim myślicie.

gorgona
ja już co prawda dawno po maturze, ale... uważam, że to ma sens.

Jestem zdecydowanie przeciwna tak popularnemu w Polsce wodolejstwu, gdzie uważa się że dobrze to koniecznie musi być długo.

Sztuką jest na pisać dobrze, na temat i krótko. Niestety jest to umiejętność, którą niewielu posiada.

A poza tym w przeważającej większości obecnie pisane listy SĄ krótkie.
Z praktycznego punku widzenia - warto umieć pisać krótko i na temat.
Podzielam pogląd, że umiejętność zwięzłego wypowiadania się to coś, co należy doceniać.
Może mam skrzywione spojrzenie, bo wiele razy ćwiczyłem tzw. precis writing (akcent nad e) z podręcznika Alexandra.
ja równiez podzielam zdanie amused i mg. moim zdaniem umiejetnoscia jest pisanie wlasnie na temat i konkretnie, bez zbednego lania wody. tylko nie rozumiem jednej rzeczy: czy skondensowana forma wypracowania musi byc od razu nudna, nieciekawa i szara? of all people, liczy sie jakosc, a nie ilosc!:)
W moim liceum wypracowanie miało być jak najdłuższe, obrywało się za mniej niż 3 strony a4, a jedna koleżanka pisała jakiś bełkot nie na temat na 10 stron z mnóstwem skreśleń i zawsze zaliczała, bo jej wykładowca dawał ocenę za ilość i ją strasznie chwalił, że tyle pisze. Nawet moje maturalne wypracowanie było ocenione niżej, jak wychowawca mi wspomniał, bo za krótkie, poniżej 5 stron.

Potem takie koleżanki piszą bełkotliwe listy i nic z tego zrozumieć nie można i taki jest skutek. Dobrze, ze chcą z tym skończyć i dają te limity słów, popieram.
chcialabym zobaczyc jak ktos czyta letter of complaint na 10 stron :-)))))) Trzeba pisac zwiezle. Jak ktos siedzi i claymi dniami zajmuje sie np. complaints czy przegladaniem cv to wiadomoze 55 stron czytac ne bedzie. taka smutna sprawa. Jak w pierwszych zdaniach nie ma sensu to papapa. Ja tez bym zreszta nie czytala badziewia na 10 stron... Ksiazki to sie pisze dla wydawnictwa zarobkowo a nie w szkole na ocene. A sztuka napisac jest sensownie, zgrabnie i na temat krotko i w okreslonym czasie :-) Tez mialam z tym zgryz i sie nauczylamw koncu...
pzodrawiam
hm, letter of complaint na 10 stron to małe piwko przy takich cudach, jakie dostajemy do firmy z ogłoszeń o pracę, np pewna mgr polonistyki napisała CV na 15 stron, zaczynało się mniej więcej tak: "zrodzona tego i tego dnia wczesnym bladym świtem w bólach prodowych z matki polki nabrzmiałego łona, kopiąc w życie pewnymi ruchami wydałam pierwszy krzyk" i dalej jest już tylko gorzej.
Jutro ma dosłać list motywacyjny, aż się nie mogę doczekać.

Wobec powyższego trudno się dziwić, że ludzie zwięźle pisać nie potrafią. Uczą takich rzeczy na polonistyce, że im dłuższa wypowiedź pisemna tym lepiej, no i takie przekonania potem nauczycielki polskiego próbuja wcisnąć uczniom. Pamiętam, że dużo ludzi potem miało problemy z napisaniem czegokolwiek, bo jakieś za krótkie to się wydawało, człowiekowi się przypomiało jak pani od polskiego skreślała pracę bez czytania i jedynka, bo za krótka, treść się nie liczyła, więc jej nie czytała, ocenę wystawiła i tak to działało.

Także nam wpajano w szkole, że zdanie ma być jak najdłuższe i jak najbardziej skomplikowane, a krotkie zdania są na poziomie przedszkolaka.
Tymczasem dopiero nauka angielskiego nauczyła mnie spowrotem pisać krótkie i zrozumiałe dla każdego zdania oraz krótkie wypowiedzi na temat.

Jakże milej i prościej czyta się podręczniki akademickie, np w moim wypadku związane z zarządzaniem czy ekonomią w języku angielskim,
niż w j polskim. Łatwiej mi było coś się pouczyć na studiach z np książki dotyczącej Marketingu czy Kierowania po angielsku niż po polsku. Angielska wersja była bardziej spójna i można ją było nawet dawać na zajęcia z j biznesu na korepetycje, żeby ktoś zrozumiał coś z marketingu czy z inflacji, np jak się przygotowywało kogoś do LCCI i nie miał przygotowania ekonomicznego.
Proste, krótkie zdania i każdy rozumie o co chodzi.

Moim zdaniem pisanie krótkiej, zwięzłej wypowiedzi na temat, a nie wokół niego jest wyrazem szacunku dla odbiorcy, dla jego czasu i oczu też ;-)
Fajnie, że tego uczą maturzystów.

To nasze przekonanie, że praca pisemna musi być jak najdłuższa, przejawia się np w długości prac akademickich, praca mgr na 200 stron, koledze kazano taką napisać, bo jak się to bierze do ręki to od razu widać, że to kawał roboty, jak twierdził profesor, doktoraty na 300 stron, bo to doktorat proszę pani, jak powiedzieli koleżance, to nie byle co.
a w USA jakoś prace doktorskie są średnio na 80 stron i wystarcza to im w byciu nr 1 w ilości noblistów i innowacji naukowych.

W Polsce podnoszą się nieśmiałe głosy, są plany, żeby nawet odejść od prac dyplomowych na zakończenie studiów, żeby były tylko egzaminy końcowe. To by wyeliminowało problem niesamodzielnego pisania prac przez studentów, plagiatów, szukania recenzetów, czytania tego wszystkiego, a przede wszystkim są także problemy ze składowaniem obronionych prac,
chyba przez 10 lat trzeba to trzymac i problemem jest gdzie.
Popieram! (Jestem za, a nawet przeciw!)

O ile na podstawowym poziomie limit słówek może ew. być to już na poziomie rozszerzonym takowy nie powinien istnieć. Popatrzmy w ten sposób: mam powiedzmy temat (na roz.) "Recenzja filmu, który Twoim zdaniem zasługuje na nagrodę Akademii Filmowej". No i zaczynam pisać, najpierw ogólny wstęp, potem plusy i minusy filmu. Mam limit słówek do 250 i w momencie gdy mam około 240-250 to mam nagle przestać pisać? Nie mogę bo nie wymieniłem jeszcze wszystkiego, nie mówiąc już o zakończeniu. Na próbnej napisałem około 300 (sprytne bestie liczyły te słówka) łącznie z cytatem - starałem się jak najkrócej to opisać ale już bardziej "przyciąć" się nie dało. Wniosek? Podstawowy poziom - limity słówek mogą być, w porządku. Rozszerzony poziom - DOLNA granica (czyli około 150) POWINNA BYĆ ale górna to jakieś nieporozumienie. Myślałem, że rozszerzony poziom ma naprawdę sprawdzić naszą wiedzę a tu piszę sobie i nagle "ciach!" - zabierają mi punkty bo za dużo napisałem. To nie jest normalne! Ogólnie więc cała ta matura to jeden wielki #*$ Ogólnie to nieźle się uśmiałem bo na próbnej pierwszy lepszy jeleń dostał z podstawowej 80-90%. Nie dało sie nie zdać...
ja też uważam że limit słów nie jest jakimś wielkim problemem.. jeżeli znasz ang względnie dobrze.. to nawet w krótszej wypowiedzi udowodnisz że znasz się na rzeczy...
Zgodzę się z wami tylko co do listów - one powinny być względnie krótkie i na temat.
Drugą stroną medalu są wszelkiej maści recenzje czy rozprawki - dlaczego jeśli umiem dobrze pisać (powiedziałem "jeśli" a nie że umiem;) muszę się ograniczyć do 250 słów? Na maturze z języka polskiego jest nie ma żadnego limitu, jest tylko dolna granica. Dlaczgo więc tak samo nie może być w angielskim?? Przecież rozprawka, którą można rozsądnie umotywować i użyć różnych form gram. jest o wiele ciekawsza niż suche pisanie "i think/in my opinion..... because....." taki jest szablon a nie wszyscy się w nim mieszczą!
Osobiście mam powazne problemy aby w rozprawkach zmieścić się w 250 słowach. Może jest to wodolejstwo, może to że nie umiem się zwięźle wypowiadać, a może dlatego że staram się użyc jak najciekawszych zwrotow, słówek i sprawić żeby moja praca była widoczna i wyróżniała się spośród innych??
Zostawiam do przemyślenia no i
pozdrawiam ;)

ps jakby ktoś pytał maturę piszę za rok
I ja się podłączę do tego zgadzania się. ;) Długo nie znaczy dobrze i konkretnie. Matura, ani żaden egzamin, nie polega na popisywaniu się idiomami i zawiłymi konstrukcjami, ale na tym by wykazać znajomość języka i umiejętność prawidłowego zastosowania znanych słów, wyrażeń, idiomów w odpowiednich sytuacjach. Wg. mnie genialne są writting'i z certyfikatów, bo jeśli znasz dobrze język to słów nawet nie musisz liczyć, jeśli będziesz konkretny z powodzeniem zmieścisz się w limicie.
Inna sprawa, że w Polsce jak powiedzą 120-150 słów to nie ma zlituj się, ma być tyle i koniec. Na certyfikatach jest większa tolerancja i OCZYWIŚCIE nikt tego nie liczy, ale na oko widać czy napisane jest dużo czy mało.
>Dlaczgo więc tak samo nie może być w angielskim?? Przecież rozprawka,
>którą można rozsądnie umotywować i użyć różnych form gram. jest o
>wiele ciekawsza niż suche pisanie "i think/in my opinion.....

No to ja pójdę jeszcze dalej: jestem za tym, żeby w języku polskim ten limit też obowiązywał.
To, że piszemy krótko wcale nie znaczy, że jest to suche pisanie 'I think/in my opinion' - napisanie dobrego krótkiego wypracowania to NAPRAWDĘ wyższa szkoła jazdy.

Moja mama jest polonistką i czasami pokazuje mi jakieś wypracowania. I tak: często są one poprawnie napisane, użyte 'ciekawe' słownictwo - ale wypracowania same w sobie są nudne jak flaki z olejem.

I drugi powód dla którego często wolę teksty angielskie niż polskie: polska skłonność do odpływania - czyli temat sobie a praca sobie, z jednej dygresji w drugą i.... wychodzi coś co ma bardzo luźny związek z tematem.

Gdyby to sprawdzanie ode mnie zależało ;P to wszystkim piszącym nie na temat stawiałabym ndst bez względu na to jak bezbłedna byłaby praca czy jak ciekawe słownictwo miałoby tam być użyte.
....a do tej pory wydawalo mi sie, za matura z angielskiego powinna sprawdzac wlasnie poprawne uzywanie roznorodnych struktur garamatycznych, uzywanie ciekawych slowek itp. ...wydawalo mi sie, ze wazne jest to, zeby w jak najlepszy sposob wyrazic w obcym jezyku cos wiecej niz I like, czy I hate costam, wydawalo mi sie....???
Nie zapominaj, że mieszkamy w Polsce...
Zgodzę się z Maturzystką => trzeba pokazać że umie się coś ponad średnią, a jak inaczej mam to zrobić jak właśnie przez stosowanie ciekawych słów, pisanie dłuższych i bardziej skomplikowanych zdań.
Oczywiście lanie wody i odbieganie od tematu to jest ta druga strona. Ja również uważam, że wypracowania nie na temat powinny z miejsca dostawać ndst.
Może mam dość radykalne zdanie, ale myslę tak jak dziś powiedział nasz prof. od biolgi - matura staje się tak prosta, że za parę lat każdy, nawet nie znający tematu, będzie mógł ją spokojnie zdać. Trzeba mieć tylko głowę na karku i umieć myśleć logicznie. Co innego egzaminy na studia, które i tak, i tak pozostaną.
Ale co tam, imho limit słówek powinien być zniesiony. Tyle na ten temat

pozdro
>tylko głowę na karku i umieć myśleć logicznie

tylko?

no jak 'tylko' to te rezulaty wcale nie musiałyby być takie dobre.
Moim zdaniem to jest swietny pomysl, zeby matura polegala wlasnie glownie na logicznym mysleniu, umiejetnosci laczenia faktow itp. ...szczerze mowiac bardzo bym chciala zdawac taki egzamin, a nie tak jak teraz zakuwac daty bitwy pod Lepanto, czy pokoju w Karlowicach (zdaje historie)...szkoda tylko, ze polowa maturzystow zdajacych historie nie bedzie pamietac o co w tym wszystkim w ogole chodzilo, bo przeciez to wcale nie jest nawazniejsze. Niech zyje zasada 3*Z- zakuc, zdac, ZAPOMNIEC!
Na studiach będzie 4*Z - zakuć, zapisać, zapomnieć, ZAPIĆ ;p
ciekawa jestem, czy jak bedziecie na jakichkolwiek studiach filologicznych to bedziecie zarzucac wykladowcom jakie to precis writing jest be i jak to uniemozliwia wam uzycia ciekawej gramatyki,idiomow etc. moze po kilku niezaliczonych pracach cos do was dotrze...
...a co to ma wspolnego z matura? Jezyk obcy musza zdawac wszyscy maturzysci, co nie znaczy, ze chociaz 1/50 z nich pojdzie na jakakolwiek filologie. Zreszta tu naprawde nie chodzi o jakies lanie wody tylko wyznaczenie jakichs sensownych granic liczby slow tak, zebym piszac wypracowanie nie musiala tracic czasu na liczenie kazdego slowka....a w ostetecznosci kreslic calych zdan, ktore dla zachowania sensu pracy moga byc konieczne
myślę, że to ma sporo wspólnego nie tyle z maturą czy studiamy co.... z pracą później;)

A co do limitu słów - w jedym się zgadzam - nie można tego rygorystycznie przestrzegać.

Nigdy nie liczyłam swoich słów dokładnie - powinno liczyć się pierwszych kilka linijek i sprawdzać ile ŚREDNIO słów jest w jednej.....

Jak to się mówi - niektórzy chcą być bardziej święci od papieża.
Po prostu - to wszystko jest nowe i sprawdzający i piszący przeginają jeszcze nie przyzwyczajeni do nowości.
..to prawda, tylko, ze do tej nowoscie powinna przygotowac nas dobrze szkola...nie wiem jak wasze, ale moja chyba sobie do konca nie poradzila. W kazdym razie na wyniki z probnej z angielskiego wcale nie narzekam. Tak naprawde mamy troche pecha, ze sie jestesmy z tzw. rocznika testowego :P Moze przynajmniej nastepni beda wczesniej troche bardziej zorientowani i przygotowani i moze za rok ta matura troche sie zmieni..oby na lepsze!
>tylko?
>
>no jak 'tylko' to te rezulaty wcale nie musiałyby być takie dobre.

A widziałaś może maturę z polskiego??To powiedz czy trzeba znać tam jakieś szczegóły. Pierwsza część to czytanie ze zrozumieniem i żeby to rozwiązać nie trzeba wcale wiedzieć kiedy i po co Mickiewicz napisał "Pana Tadeusza", albo co to jest porównanie homeryckie. Trzeba wykazać się jako takim sprytem bo wszystkie odpowiedzi są zawarte w podanym tekście, który na dodatek nie musi dotyczyć programu z języka polskiego. Ostatnio np robiłem jakiś tekst o zasadach działania giełdy...
Druga częśc matury to wypracowanie, do którego masz podane dwa tematy i piszesz ja na podstawie tekstu, który i tak jest podany pod tematem. Myślę więc, że nie trzeba aż tak bardzo się uczyć wystarczy tylko przeczytać pare lektur i myśleć logicznie - nic więcej!!!
>przeczytać pare lektur i myśleć logicznie - nic więcej!!!

Matury z polskiego nie widziałam.
A mój komentarz odnosił się do tego co i ty właśnie napisałeś.
Przeczytałam wystarczająco dużo prac w języku angielskim, żeby wiedzieć, że umiejętność logicznego myślenia niestety nie jest posiadana przez wszystkich.

A teraz właśnie sie zastanawiam JAK można nauczyć ludzi pisać dobrze w języku obcym jeśli w swoim własnym języku nie umieją tego dobrze???
Przepraszam, ale co jest logicznego w pisaniu pod klucz??? Moim zdaniem to zupenie nie sluzy mysleniu, tylko szukaniu na sile jakiegos schematu, ktory w wypadku INTERPRETACJI (zwroc uwage na to slowo) wiersza, czy fragmentu tekstu nie istnieje!
well, problem jednak w tym, że klucz od matury z polskiego LOGICZNY NIE JEST. sformułowania są tak zawiłe i niesprecyzowane, że to po prostu humor nie z zeszytów szkolnych a z informatoruuff i kluczuuff. musiałbybyś nie wiem kim, żeby wpasowac sie w te suchary . jesli chodzi o limity (to ich nie lubie ==> doswiadzcenie z przedobrzonym writingiem na CAE nauczylo mnie wiele...).teraz już liczę chociaż to glupie...
>Przepraszam, ale co jest logicznego w pisaniu pod klucz???

a GDZIE ja coś takiego napisałam?
amused to nie bylo do Ciebie, patrz tekst wyzej :D
jesli czlowiek napisze spora liczbe wypracowac pod katem przygotowania do jakiegokolwiek egzaminu Cambridge to po pewnym czasie "na oko" potrafi ocenic ile praca ma slow. Osobiscie pisze prace i patrze:
a) wyszlo ponad strone a4 - limit przekroczony
b) wyszlo pol strony a4 - za malo slow
c) pisze takl zeby wyszlo 3/4 strony, bo akurat moim charakterem pisma sie to sprawdza. A na egzaminie licze slowa w linijce a pozniej ilosc linijek.

Uwazam, ze chodzi tu raczej o ogolna dlugosc pracy. Nie wyobrazam sobie, zeby na FCE czy CAE gdy prosza o napisanie artykulu ktos pisze 10 stron a ktos pisze pol strony. Jest to niemozliwe do obiektywnej oceny, dlatego musi byc porownywalna ilosc slow. Ponadto, ilosc NIE rowna sie jakosc. MOZNA napisac wypracowanie na 150 slow, uzywajac ciekawego slownictwa i zwrotow:)
>Przepraszam, ale co jest logicznego w pisaniu pod klucz???

Nie chodzi mi o pisanie pod klucz!!! NIE można robić czegoś takiego. Pisząc 'logicznie' miałem na mysli np czytanie ze zrozumieniem na j polskim. Wg mnie takie coś zaczyna się o wiele wcześniej=> testy do gimnazjum są tak proste, że nie można ich źle napisać. Poziom trudności matury też jest niższy (np ustny z polaka do którego przygotowuje sie caaaały rok buhahaha!)
Na szczęście jeszcze jako tako z tym poziomem broni się angielski (tak mi sie przynajmniej wydaje;) Nie wiem może zmienie zdanie za jakieś 1,5 roku, zobaczymy

pozdrawiam
Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 46
poprzednia |