Mieliście rację

Witam,
To co dziś mi się nasuwa na myśl to to, że mieliście rację odnośnie pewnej mojej klientki, którą doradzaliście...zostawić od razu.
Nie poddałam się. Pomyślałam, że jest to jakieś dla mnie wyzwanie, ale dziś muszę przyznać Wam rację. Korespondowałam tutaj z niektórymi osobami.
Wiecie- ja jestem naiwna, albo jeszcze za krótko żyję na tym świecie. Pomyślałam sobie- ok, ta osoba ma trudny charakter ( w między czasie wyszło, że żaden fryzjer nie jest dobry, żaden majster itp., że ona wie lepiej). Z poprzedniej grupy też zrezygnowała (chodziła wcześniej na zajęcia i...dziwiła się, że nauczyciel nie dostosuje lekcji do niej skoro reszta grupy była na wyższym poziomie).OK- z jednej strony mogła mieć rację, bo...skoro zapisuje się na kurs na danym poziomie może tego oczekiwać. Pani ogólnie z potencjałem. Bardzo dużo nauczyła się w krótkim czasie i...szczerze- naiwnie sądziłam, że...ona już tak ma, że inaczej nie umie po prostu postępować. Sama jestem perfekcjonistką i wiem, że życie nie jest łatwe dla takich osób. Starałam się widzieć pozytywy i..w pewnym momencie cieszyłam się, że jakoś udało nam się dogadać. Pani była wymagająca, dociekliwa...tak jak już tu pisałam. Ale..w te kilka miesięcy zdołałam ją nauczyć rzeczy które jej się przydadzą . Myślę, że wyniosła dużo z tych zajęć. Czasem było tak, że żeby dokończyć dany temat zostałam dłużej i to było nie raz. Nie brałam kasy za ten czas. Dzisiaj musiałam wyjść punktualnie i....ona zwróciła mi uwagę, że ona jest z 20 minut stratna bo ja przez 20 minut gadałam. ....Owszem, wywiązała się rozmowa, ale ona ją zaczęła i chwilkę zamieniłyśmy słowo, ale...raczej 20 minut to nie trwało.
Odpowiedziałam jej, że skoro mamy się tak liczyć dokładnie to ja zostawałam dłużej i nie brałam za to pieniędzy. Więc stwierdziła, ze się spóżniałam.....(jak byłam z nią umówiona na 16 i byłam o 16:03 to ona liczyła to jako spóźnienie....
Dodam, że każdego razu kończyłam z nią lekcję co najmniej pare minut dłużej.
Nie zamierzałam już słuchać tych głupot. Jeszcze dodała, że jej córka znalazła już do niej nauczycielkę, bo ...ona też jest ze mnie nie zadowolona tylko nie chciała mi już mówić i dociągnąć do czerwca. (Nie zauważyłam wcześniej, żeby coś planowała, w sensie, że zakończyć współpracę. Że do końca czerwca zajęcia- to mówiła już wcześniej, bo potem wyjeżdża.) Jeszcze dodała, że nowa nauczycielka jest nawet tańsza (wiecie- jak można tak powiedzieć-) jesli komuś jest za drogo- umowy nie ma- może zrezygnować w każdej chwili. Ta klientka targowała się już od rozmowy tel i o wszystko- czy kserówki jej będę dawać, czy za to, że ona jest na poziomie podstawowym nie będzie taniej, a czy online nie będzie taniej a czy jak 1.5 godziny to nie będzie taniej....Nie, nie będzie. Cenę miała taką jak moi stali uczniowie, którzy od lat są ze mną i nie targują się i jeszcze czasem dostanę jakiś upominek, np. z okazji świat czy na zakończenie roku. Sorry, widzę, że już strasznie długi ten wątek. Podczas już wielu lat udzielania lekcji nie spotkałam jeszcze aż tak wymagającej klientki. Zdarzały się mamy którym nic nie pasowało (włączenie z nauczycielką w szkole, która była wg mnie b. dobra), ale to może z 2 takie. Natomiast...ona i tak przebiła je wszystkie. Nie wiem czy zdaje sobie z tego sprawę, że w ciągu....10 lat nie spotkałam takiej osoby jak ona. Tak roszczeniowej.
Na koniec jeszcze gadała, że ona widzi, że ja nie toleruję pytań, a ona nie jest dzieckiem tylko dorosłą klientką, która jest dociekliwa (jak mogliście zauważyć, toleruję pytania i nawet staram się na nie odpowiadać ;P- czasem z pomocą Waszą). Natomiast ona już przechodziła samą siebie. Powiedziałam tylko- przepraszam muszę już iść i...wyszłam w trakcie jej monologu. Powiedziałam jej tylko, że nie znajdzie nauczycielki z której będzie zadowolona. (Była zdziwiona, czemu ją tak oceniam). Wiecie co- w tej samej minucie jak od niej odjeżdżałam napisała moja inna dorosła klientka, którą uczę już jakiś dobry czas. Zapytała o której mamy lekcję....
Wiecie, to takie nic, ale ....dało do myślenia, że są ludzie, którzy chcą się ze mną uczyć.
I tak...mieliście rację. Głupio mi, że...tyle czasu do niej jeździłam.