nie chce uczyc w szkole:((((

Temat przeniesiony do archwium.
koncze anglistyke i sytuacja materialna zmusila mnie zeby pracowac:(((( w szkole jako nauczyciel (w gimnazjum), chce znalezc prace ale juz wiem ze nie jako nauczyciel przynajmniej nie jako nauczyciel publicznego gimnazjum, macie podobne odczucia??? gdzie indziej znalezc prace???
>koncze anglistyke i sytuacja materialna zmusila mnie zeby
>pracowac:((((

to naprawde straszne....

zastanow sie, co innego chciałbyś robic i do dzieła. to chyba nie takie trudne?
uwierz mi ze nie rzecz w tym zeby pracowac w ogole, po prostu ta praca nie daje mi satysfakcji, jest ciezko i zastanawiam sie jak zaczac i gdzie zaczac szukac innej pracy typu wydawnictwa itd, pytam i prosze o jakies rady, uwagi pracuje juz kilka miesiecy i widze ze to nie moje powolanie tyle
Hej,

sprobuj moze pracy na kursach zanim zdecydowanie sie zniechecisz. Moze tam, przy bardziej favorable conditions stwerdzisz, ze to jest to. POza tym, gimnazjum to chyba najgorsze miejsce do nauczania, jak twierdzi wielu nauczycieli.

Jezeli zdecydoawnie chcesz innej pracy, to niestety musisz wykaza sie przedsiebiorczoscia, ktorej mi brak. Teoretycznie mozesz pracowac w wielu miejscach, wiec pisz cv, pchaj sie gdzie wlezie. Mozesz pracowac w firmie jako sekretarka/asystentka, mozesz zostac przedstawicielem handlowym wydawnictwa, czasem poszukuja, mozesz tez byc tlumaczem przysieglym, zrobic jakis kurs ekonomii i zostac ekonomista, zaczac robic doktorat i wykladac na uczelni, no nie wiem co jeszcze.

W kazdym razem zycze duzo optymizmu i przedsiebiorczosci,
pozdrawiam,
KOciamama.
Jesli interesuje Cie jakas branza nie do konca zwiazana ze studiami, mozesz isc na praktyki, pozyskujac w ten sposob doswiadczenie. Pozniej bedzie latweij przy szukaniu pracy.
Witam,
polecam gorąco pracę w szkole podstawowej-dzieci młodsze,
dzieciaczki są takie kochane,
mówia ciągle: a my kochamy naszą panią od angielskiego,
do tego są takie grzeczniutkie i posłuszne,
bardzo uczynne i zdolne, ślicznie spiewają, rysują i strasznie lubią sie uczyć,
przygotowujemy razem mnóstwo fajnych przedstawień po angielsku.
będzie mi ich naprawdę brakowało,
jednak od 2006 mam mieć magistra, żeby nauczać, a nie mam kaski na jego zrobienie,
to mi pokażą drzwi, bo mam tylko licencjat.
o nauczaniu w gimnazjach słyszałam horrory,
to chyba okres 1szego buntu dziecka, co?
ale w podstawówce to mozna pokochać nauczanie,
ale też niestety szukam innej roboty,
bo mieszkanie trza kupić, a jak pokażę w banku moje zarobki, to mnie wyśmieją :-( no i zaoczne by się z anglistyki zrobiło, bo mi się bardzo chce studiować, jakis taki mam ciągły pęd do wiedzy, koleżankom już przeszło, a mi jakoś nie chce. nawet doktoracik bym zrobiła chętnie.
i tak się kończy kariera nauczycielska...
świecie biznesu, nadchodzę!
może zmienisz miejsce pracy na podstawówkę?
trochę Cię rozumiem a-studentko. Uczyłam kiedyś w gimnazjum, przez rok (to był ten pierwszy rok po wprowadzeniu zmian). Byłam wówczas na 4 czy 5 roku studiów, chciałam sobie dorobić. Równolegle pracowałam w szkole językowej, popołudniami. Pamiętam takie momenty jak stałam przed klasą i w duchu myślałam, 'co ja tu robię???', 'po to tyle sie uczyłam/uczę żeby teraz TO robic??? Były i klasy w których bardzo fajnie się pracowało, miałam satysfakcję, że mój wysiłek nie idzie na marne. ALe były też klasy, ech... szkoda gadać :))
A teraz ucze w liceum (już kilka lat). Spotkałam się z moimi uczniami z gimnazjum w liceum, ale tylko z tymi 'fajnymi', bo Ci 'gorsi' nie wybierali się do liceum. W ciągu tych kilku lat pracy nie podniosłam ani raz głosu, nie musiałam wpisywac żadnej uwagi...Pamiętam pierwsze dni pracy po przejściu z gimn do liceum, patrzyłam na klasę, jak pochylona nad ksiażkami czytała tekst, w klasie była całkowita cisza ... nie mogłam uwierzyć, ze tak może być.

Najgorsze w zachowaniu , dla mnie przynajmniej, było chamstwo i uczniowie, do których nic nie docierało, z którymi nie było sensu rozmawiać (bo jak próbowałam przemówić do rozsądku, to szybko rozumiałam, że być może dany 'delikwent' zrozumie o co mi chodzi za kilka lat, ale na pewno nie teraz). Znam przypadki zachowania uczniów gimn , gdzie po kilkakrotnym upomnieniu uczeń odzywa się do nauczyciela 'A odp*** dol się!!!' Albo rozmowa z ojcem ucznia sprawiającego straszne kłopoty 'Ja Pani sobie w ogóle z nim nie radze, on mnie nie słucha, nie jestem dla niego żadnym autorytetem'. Jak ojciec jest nikim, to co dopiero nauczyciel ...

Spróbuj pracy w szkole językowej, gdzie dzieci/ młodzież chce się uczyć, gdzie grupy sa małe, gdzie przede wszystkim zarobisz więcej. Lub tak jak radziła żona _exe w szkole podstawowej albo w średniej.

Ja też na początku byłam zniechęcona, na myśl, że być może czekaja mnie lata pracy w gimnazjum przechodziły mnie ciarki ... :)) Ale teraz nie chciałabym pracować w innym miejscu, w innym charakterze. lubię uczyc, lubię zajmowac się angielskim, lubie młodziez z którą mam do czynienia, zarobki wcale nie są takie złe (6 lat stażu pracy, mianowanie, nadliczbówki - kredyt w banku bez problemu no i można sobie dorobić o czym każdy anglista wie :)))

pozdrawiam i życze podjęcia TEJ właściwej, najlepszej dla Ciebie decyzji
dzieki za cenne uwagi i Tobie, i librero i kociejmamie:) o ile sie to odmienia. Tak, straszyli mnie ze gimnazjum to horror, ale nie chcialam wierzyc, mialam na studiach praktyki zarowno w liceum i podstawowce, metodyki zarowno teoretycznej i praktycznej uczyla mnie ogolnopolskiej klasy metodyk, nazwiska nie bede wspominac, ale wszyscy (10 osob), ktorzy pisali u prace u tej pani:) wiedzieli ze sa dobrze przygotowani do pracy w szkole, tym bardziej ze praktyki nie byly wcale kaszka z mleczkiem jak to sie czesto spotyka...wiedza to Ci ktorzy mieli zamilowanego i wymagajacego metodyka. Poza tym majac dzieci na zajeciach prywatnych widze ze rezultaty sa szybkie i naprawde sprawia mi to satysfakcje ze "moi" (choc prywatni) uczniowie odnosza sukcesy w angielskim:)
A propos pracy chetnie poszukalabym nowego zajecia gdzie indziej z tym ze w moim miejscu zamieszkania jest to dosc trudne, mimo ze do Warszawki nie mam zbyt daleko, tu mam lokum i wiaze swoja przyszlosc z moim miejscem zamieszkania, wiem, ze bede wciaz szukac, wiem, ze chce sie rozwijac, wiem, ze chce dac innym cos z siebie, ale na pewno nie w gimnazjum, nie w miejscu gdzie twoj idealizm i plany, marzenia z ktorymi wyszlas ze szkoly legna w gruzach, powoli rozplywaja sie jak czekolada w wysokiej temperaturze. Bede szukac:)))) Dziekuje za cenne uwagi!
Iwonobp, a możesz dradzić jak kształtują się Twoje dochody? Jesli chcesz oczywiście ;)
Bo ja już głupieję - z jednej strony słyszę, że nauczyciele w szkołach publicznych tak strasznie mało zarabiają, a z drugiej strony - że właściwie to jednak nie jest AŻ tak źle.

Przykład - jedna znajoma, mgr anglistyki pracuje kilka(?) lat w szkole podstawowej , jest chyba nauczycielem mianowanym. Miesięcznie zarabia ok. 1400 zł za pełen etat (16 lub 18 godzin.) I uważa, że te pieniądze są OK.

Druga znajoma - podobny staż pracy, równiez mgr anglistyki, równiez zatrudniona na pełen etat w LO. Nie wiem, ile zarabia - ale wedle jej słów - są to "grosze"...

No i juz sama nie wiem jak to jest z tymi zarobkami w państwowych szkołach...

Aha, obie pracują w Warszawie i uczą w szkołach prywatnych, gdzie dostają po 35 zł za godzinę lekcyjną, co przy 2 popołudniach w tygodniu daje dodatkowy dochód w wysokości 1100 zł na miesiąc.
zarobki, trochę niezręczny temat - ale stawki w szkołach sa chyba wszedzie takie same - mam za etat mniej więcej tyle co twoja znajoma. do podstawowj, gołej pensji (która nie wiem ile wynosi) za tytuł mgr jest ok 100zł, za mianowanie ok 200zł, i u mnie za staż + dod.motywacyjny i wychow. ok 200zł + nadliczbówki ok 500zł (mam ich 8/9, zalezy oczywiście jaki miesiac). Do tego można dodać 13 pensję, czyli w marcu podwójna wypłata, w czasie wakacji 'wczasy pod gruszą' - ok. 300 zł, przed świętami tzw 'socjalne' - teraz było ok 350zł.

No i jak każdy anglista, uczę również prywatnie - ale tu nie zdradze ile zarabiam :)))

generalnie - nie narzekam i nie zamieniłabym szkoły na inną pracę

jeżeli czyjeś zarobki różnią się od moich, to niech napisze, generalnie powinno być tak samo, bo to w końcu jeden sektor.

Co do Twojej drugiej znajomej która zarabia groszę, to wiesz jak to jest ... różni ludzie mają różne wymagania.
Też chciałabym napisać,że tyle zarabiam ale niestety marne grosze.Dodam,że ucze w gimnazjum i podzielam więkoszość opini na temat uczenia w takich szkołach.Niby to juz młodzież ale nie moge tak ich nazwać bo zachwują sie jak dzieci.Wiel razy stałam przed nimi i miałm ochotę im wykrzyczeć co o nich tak naprawde myśle.Wiele razy zastaniawiałam sie czemu w szkołach jest tak niski poziom nauki w szczególności z języków obcych no i teraz już wiem to wina dyrekcji,która niejednokrotnie sprawia,że uczniowie czuja sie niezagrożeni bo wiedzą,że i tak trzeba będzie ich przepuscić.I to mnie naprawde wkurza bo połowa z nich (sorry za wyrażenie) to naprawde tępaki.Wtedy wiem,że moja praca idzie na marne,bo co z tego,że włoże wiele pracy,żeby czegoś ich nauczyć jak do nich niedociera nawet połowa z tego.
mArcelli - oj, tepaki to jedno z łagodniejszych określeń, które cisnęly mi się czasami na usta (podczas pracy w gimnazjum). Trzeba też napisać, że sa uczniowie, którzy nie bardzo radzą sobie z jezykiem polskim, no i jak tu wymagac od nich znajomości obcego??? I wcale nie che tu ironizować, tak po prostu jest. Są też takie, które nigdy nie nauczą się jezyka, choćby nie wiem co.

Ja pewno też zarabiałam tyle co ty na starcie (nie wiem czy ty jestes na starcie, ale skoro piszesz, ze zarabiasz mało, to pewno tak). Pamiętam, że miałam goły etat i jakieś 700 zł chyba. Nie ma różnic między szkołami podst, gimn, ponadgimn - więc z czasem będziesz miała tyle co ja (róznica może być tylko w nadliczbówkach).

pozdrawiam :))
a ja za pełny etat 18h mam 80% najnizszego wynagrodzenia, bo niepełne kwalifikacje, czyli mam tylko licencjat, do tego 10 pln dodatku motywacyjnego miesięcznie, pracuję na 2 etaty w szkołach blisko siebie i w drugiej mam tak samo.
obie to szkoły podstawowe, na korki mam mało czasu bo jeszcze koła zainteresowań 2 prowadzę i teatrzyk.
także jak na 1 etat niektórzy zarabiają więcej niz ja na 2, to jeszcze aby do ferii i spadam z pracy w szkolnictwie.
z dziećmi młodszymi się naprawdę super pracuje,
miałam tez praktyki w liceum i w gimnazjum i tam rzeczywiście na początku była próba sił typu na ile sobie można pozwolić z nauczycielem i od razu trzeba być ostrym i wymagającym, bo jak tylko bedziesz zbyt miekki to ci wchodzą na głowę i po ptokach!
No bo jak tu wymagąc od nich,żeby sie nauczyli jezyka skoro wiele uczniów w II klasie gimnazjum nie wie co to jest rzeczowniki nie potrafią ułożyć zdania" po polsku " w stronie biernej.Zaczęłam prace w gimnazjum jakieś 4 miesiące temu ale i tak się nie dam.I tego samego życze wam :)
Marcell! ale co masz na mysli mowiac nie dam sie???
Miałam to na myśli,że pomimo tych wszystkich trudności,które sprawiają uczniowie na lekcji nie złamią mnie bo im to się nie uda.Zresztą juz o tym wiedzą.Kiedyś się zawsze dziwiłam dlaczego większość nauczycieli jest wredna,teraz juz wiem jak jesteś lub starasz się byc dla nich miły to wejdą ci na głowe ,dlatego dla większości klas jestem surowa.Oczywiście nie dla wszystkich bo są i takie klasy gdzie jestem miła i pozwalam naprawde na wiele rzeczy i na tych lekcjach panuje fajna atmosfera.
hej, nie uwierzycie!
miałam spotkanie z dyrekcją na temat że odchodzę, to kazali kogoś znaleźć na swoje miejsce, to dałam ogłoszenie, odezwała się szkoła językowa, podpisała umowę z tą szkołą podstawową z ktorej chcialam zrezygnowac, bo malo zarabialam i oni mnie zatrudnią i w tym samym miejscu, tylko będąc zatrudniona przez szkołę językową ktora ma umowę ze szkołą podstawową, będę zarabiać ponad 3000 miesięcznie!

ci, ktorzy narzekają na zarobki, może zrobicie tak samo?
hej!
nie zrozumialam chyba do konca. Tzn. ze dalas ogloszenie ze ty potrzebujesz pracy??? czy ze kogos szukasz??? chyba to pierwsze
ja dałam, że poszukuję kogoś na moje miejsce i że to bedzie praca stała, pełnoetatowa, bo rezygnuję z powodu zmiany pracy. Zaraz z tej szkoły zadzwonili i się zaczęli pytać gdzie to jest, o nr do szkoły i czemu rezygnuję dokładniej i czy za inną stawkę bym została.
No i tak to poszło.
acha... juz rozumiem tzn. ze zostalas w tym samym miejscu tylko pracujesz za inne pieniazki tak? a jak inni nauczyciele (koledzy:)) przeciez wiedza o tym?!, i jesli moge zapytac co to za miasto? Warszawka?
No nie wiem,myśle ze u mnie raczej by to nie przeszło,gdyż nie ma wielu szkół językowych.Ale fajny pomysł!!!!!!!!!
hej, nie powiem co to za miasto, a będę pracować tak od po feriach dopiero, bo mam niby wypowiedzenie i trzeba odsłużyć, nikt nie wie, bo skąd, nie wiem, czy się dowie, a że jest mało szkół językowych, to nie szkodzi, wystarczy przecież jedna, zadzwoń i sie zapytaj, co ci szkodzi? po co masz zarabiać 800, jak możesz ok 3 razy więcej, prawda?
chyba lepiej spróbować, niz żeby się załowało, że się nie spróbowało.
najwyżej usłyszysz nie, a przeciez są inne szkoły jęz też, albo może ci inną polecą, nie wiem.
Wiem coś na temat pracy w szkole . Pracuje w podstawówce, a wcześniej pracowałam w gimnazjum. Tez czegoś szukam co da mi satysfakcję, a nie ciągłe użeranie się z bachorami, bez wiekszych rezulatów.
Bardzo ci współczuje, ale nikogo nie można zmuszać do robienia czegoś czego nie chce robić, to przykre.
Skoro kończysz anglistyke to może mógłybyś mi pomóc, bardzo potrzebuje żeby ktos przetłumaczył mi ten tekst na angielski a nikt nie chce mi pomóc. Pomóż mi prosze! Oto tekst:
"Dzień kobiet obchodzi sie 8 marca. Jest to święto wszystkich kobiet, kiedy to panie od rana do wieczora są adorowane i rozpieszczane przez panów.
Dzień Kobiet to dobra okazja, by uświadomić sobie, jak wiele kobiety znaczą. W tym dniu kobiety dostają kwiaty, czekoladki, biżuterie i wiele innych żeczy. Warto o tym pamiętać, bo chociaż mały, skromny prezent, ale dla kobiet wiele znaczy."
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Nauka języka