Longman Defining Vocabulary ma 2000 słów.
Simplified Readers używają ok. 15[tel]słów
Myślę, że większość podręczników uczy najpierw najważniejszych, najczęściej wystepujących słów. Oraz najważniejszych konstrukcji gramatycznych. Czasem możesz rozumieć wszystkie słowa, a konstrukcji nie - i zdania nie zrozumiesz.
A więc wstępem do czytania może być praca z podręcznikiem.
Ja sama jakoś nie wierzę w uczenie się suchych słówek.
Odwrotnie: przez całe życie uczyłam się słówek poprzez czytanie książek.
Super sprawa, bo: czytając książkę musiałam sprawdzać niektóre słówka. Te, bez których już zupełnie nie umiałam się domyślić, o co chodzi. Czytając dalej, rozdział po rozdziale, napotykałam owe świeżo poznane słowa na każdym kroku. Kiedy kończyłam książkę, nie potrafiłam sobie wyobrazić, że kiedyś tych słów nie znałam - bo przeczytałam je w danym kontekście dziesiątki, a nawet setki razy.
Na początek (ani później) NIE polecam Simplified Readers - czyta się jak streszczenia lektur, całe piękno języka, dowcip - wyparowuje.
Polecam:
- książki, które wcześniej czytaliśmy po polsku. Nie zgubimy się tak łatwo, można ominąć trudniejsze fragmenty, skupić się na dialogach (najłatwiejsze do zrozumienia)
- książki, które tak BARDZO chcemy przeczytać, że aż nas ręce świerzbią (np. ulubiony autor, a ta jego książka jeszcze nieprzetłumaczona
- książki z mnóstwem dialogów
- książki dla dzieci - często napisane pięknym językiem, z humorem, naprawdę mądre i głębokie, a wymagają znajomości niewielkiej liczby słów
(uwaga: chodzi o klasykę dla dzieci, a nie o koszmarki o Pokemonach - pretensjonalne i nudne i nie o Disneya - nudne i drewniane)
Chętnie podam swoją listę hitów.
Nie polecam:
- Szekspira i w ogóle literatury sprzed XIX wieku - język jest inny, można się łatwo zniechęcić
- poezji staroangielskiej
- książek, których po polsku nigdy nie chciałoby się nam przeczytać. Po angielsku nie będą ani trochę ciekawsze
Jeśli już "na sucho": bardzo, bardzo polecam
"English Vocabulary in Use" wydawnictwa Cambridge, do kupienia w każdym empiku.