Czy można nauczyć się angielskiego???

Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 87
poprzednia |
Hejki! Pytanie jak w temacie. A moja odpowiedź? Nie można!!! I pewnie nikt mi nie uwierzy! Jeszcze tli się we mnie nadzieja ale najzwyczajniej szukam jakiejś pomocy.
Bondar
Mozna sie nauczyc ale to trwa troche nie rok a wiecej, trzymam kciuki za powodzenie. :)
Weź się do nauki i koniec. Innej metody nie ma. :>
Można, można! Zajrzyja na:

http://www.angielski-online.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=123&Itemid=40

oraz http://www.isel.edu.pl

a także poszukaj w internecie informacji o motywacji :)
Mam już za sobą nieco "doświadczenia", stałego kontaktu z językiem, szkoły i ......... tkwię w miejscu. 95% słów, które słyszę (telewizja, ulica, sklepy, urzędy) pozostaje poza moim zasięgiem. Gdzie popełniam błąd???? Nie potrafię uwierzyć, że jestem w tej drugiej, pięcioprocentowej grupie? Motywacja? A cóż może motywować bardziej niż propozycja awansu uzależniona od możliwości porozumiewania się właśnie po angielsku??
W czym problem? Nie rozumiesz słów, bo ich nie znasz czy po prostu nie potrafisz ich wychwycić z tekstu? Jeśli to pierwsze to kup sobie supermemo, najlepiej basic na początek i kuj do bólu. Potem kup sobie, SpeedUp, po przerobieniu SpeedUp'a powinieneś znać 97-99% procent słów, które są używane w sytuacjach, które opisałeś;). Pamiętaj tylko żeby inteligentnie korzystać z tych programów, o ile Basic można przerobić w miesiąc to SpeedUp to materiał na ponad rok.(zazwyczaj 2) Ja próbowałem sobie narzucić tempo 100słów dziennie i nie dałem rady. Wkurzyłem się i odstawiłem program kompletnie na 4 tygodnie. Przez te 4 tygodnie uzbierało mi się 2300 powtórek. Teraz siedzę juz 4 godzinę nad nimi. W speedup ciężko wytrzymać większe tempo niż 40-50 słów dziennie. Poza tym polecam dużo czytać. Najlepiej teksty przeznaczone dla native speakerów. Różne artykuły w necie, możesz się nawet pokusić o czytanie jakichś powieści, ale tam przeważnie autorzy stosuj trudny język i mnóstwo nieużywanego, na co dzień słownictwa. Nie nastawiaj się na zbyt szybkie postępy, nauka języka to nie "hop siup". Ja zacząłem się uczyć na serio w styczniu 2004 i postępy, co prawda są widoczne, ale nadal nie mogę sobie spokojnie czytać angielskiej powieści czy tez oglądać filmów w wersji oryginalniej z pełnym zrozumieniem, czasem niewyraźnie mówią i bez napisów nie mogę zrozumieć. Gdy dodam sobie napisy po angielsku problemy jest znacznie łatwiej.
Hm...... W takim razie musze zaczac po kolei. Mam za soba kilka miesiecy "zabawy" z Super Memo. Po krotkim czasie zorientowalem sie, ze poslugiwanie sie tym programem zaczyna przypominac gonienie w pietke. Coraz slabiej i wolniej zapamietywalem (do dzisiaj dochodzi do sytuacji kiedy to potrafie wyraz bezblednie zapisac ale nie ma takiej sily abym przypomnial sobie jego znaczenie). W zwiazku z tym nie potrafie realnie ocenic jaki jest moj zasob slow znanych.

"Nie rozumiesz słów, bo ich nie znasz czy po prostu nie potrafisz ich wychwycić z tekstu?"

Logiczne, ze slow nieznanych w slyszanym tekscie nie rozpoznam ale - niestety - nie rozpoznaje wiekszosci slow znanych. Zdanie o czterech i wiecej wyrazach pozostaje poza moim zasiegiem calkowicie, nawet wtedy gdy po jakiejs chwili zdam sobie sprawe, ze znam wszystkie wystepujace tam wyrazy. Probujac wyrazic to inaczej - nie dziala u mnie mechanizm natychmiastowego tlumaczenia z jezyka angielskiego na polski (nie wspominajac o kolejnej barierze w postaci przyksztalcenia tychze slow z jezyka polskiego na postac zrozumiala jako sensowne zdanie). Bywa, ze zupelnie nagle i bez zadnego zwiazku z czymkolwiek potrafie sobie przypomniec jakies zdanie czy wyraz ....... dopiero po kilku dniach.
Ech..... co tu pisac. Drazni mnie to do tego stopnia, ze ze zdenerwowania zaczynaja mi trzasc sie rece a to skutecznie eliminuje wszelkie zachety do nauki.
Rzecz w tym, że jak sam piszesz masz za sobą 'kilka miesiecy "zabawy" z Super Memo'. Ty nie potrafisz się uczyć języka ani z SuperMemo, ani bez niego. Nauka języka to trudny proces, który komputer może bardzo ułatwić i znacznie skrócić, ale to nie komputer się uczy, tylko człowiek.

Nie wystarczy klikać i oceniać się. Musisz starać sie nauczyć każdego słowa i wyrażenia na pamięć, musisz zapamiętać jego wymowę, pisownię i znaczenie. Nie napisałeś, z jakiej bazy korzystałeś, czy to była baza Basic English, Speedup! czy Proficiency. Nie napisałeś też z jakich podręczników sie uczysz, a to jest bardzo ważne. Nie można nauczyć się języka bez dbrego podręcznika.

Programy komputerowe tylko wspomagają naukę, jej podstawę powinny stanowić dobry nauczyciel, bardzo dobry podręcznik i literatura (książki i gazety).
Nie ma co sie spodziewac cudnych efektow po kilku miesiacach nauki... Niestety troche czasu uplynie zanim zaczyna sie robic cos sensownego z jezykiem. Najpierw jest zmudne wbiojanie na pamiec slowek (no na to nie ma rady, kucie niestety) i regulek, potem proby rozgryzania tego w uzyciu, czyli wlasnie zdania a na samym koncu idzie dopiero czytanie ksiazek itp itd. Ja juz spokojnie czytam ksiazki po angielsku, nie sprawia mi to zadnego problemu, nawet nie ma dla mnie roznicy miedzy ksiazka po ang i polsku. Ale nauke angielskiego zaczelam jakies 13 lat temu, w podstawowce wbili mi do glowy dosc sporo slownictwa i gramatyke, natomiast w liceum uczylam sie poslugiwac jezykiem angielskim - nauczycielka native speaker i wyboru nie bylo... U jednych proces ten bedzie trwal krocej u innych dluzej, ale nie ma co spodziewac sie takiego poziomu po jednym roku czy tez dwoch latach.... Podsumowujac - nie poddawaj sie, za jakis czas zrobi ci sie taki "klik" w glowie az sam sie zdziwisz. w koncu to przychodzi aloe jeszcze sporo przed toba. pociesz sie ze juz ruszyles z miejsca i nie jestes na smaym poczatku. Jak mowi madre przyslowie - nawet najdluzsza podroz zaczyna sie od pierwszego kroku. Trzymam kciuki :)
Nie wiedzialem jak to wyjasnic ale widze, ze wstydzic sie musze do smierci. Jestem 11 lat w Stanach Zjednoczonych, od 9 pracuje w amerykanskim zakladzie gdzie jedynym kontaktem pozostaje jezyk angielski a od ponad 2.5 roku chodze do szkoly. Rezultat dokladnie taki jak napisalem w pierwszym poscie. Dlatego probuje wszystkiego (wszak tonacy brzytwy sie chwyta). Dochodzi przy tym do rzeczy zadziwiajacej - im bardziej skupiam sie na probie nauki tym gorsze rezultaty uzyskuje. Moj nauczyciel stale powtarza - idz miedzy ludzi i rozmawiaj. Ide miedzy ludzi i rozmawiam! I na palcach jednej reki moge policzyc sytuacje gdy zrozumialem (podkreslam wyraznie - ZROZUMIALEM a nie domyslilem sie co ktos mogl mi odpowiedziec. Inna rzecz czy moj domysl byl prawidlowy?). Po tylu latach jestem juz zniechecony bo przestalem wierzyc, ze nauka jest mozliwa. I nie chce przyjac do wiadomosci, ze ...... sam nie wiem .... garbaty umyslowo jestem?
Eee tam znowu garbaty :))! Może po prostu masz blokadę, bo za bardzo się stresujesz. Ja ci powiem tak, że jak się uczyłam z przymusu bo wiedziałam że coś muszę zrobić to nic mi do głowy nie wchodziło nie mówiąc już o tym że brało mnie na wymioty gdy patrzyłam na coś po angielsku. A po jakimś czasie tak mi nagle przyszła ochota do nauki ( może przez dobry program??) i tak jakoś zaczęło mi to sprawiać przyjemność :]! Teraz znowu się opuściłam i właśnie od paru miesięcy szukam weny i motywacji i myślę że powoli ją znajduję :)! W liceum zaczęłam się też uczyć niemieckiego, ale w pierwszej klasie miałam beznadziejnego nauczyciela.... sam nie wiedział co mówi, coś tam mruczał do siebie pod nosem ;/. Zanim podawał nam jakąś regułkę np. na używanie jakiegoś czasu kazał nam się jej domyślać :| tak jakbym miała ją sama wymyśleć. Zupełnie nie miałam motywacji do nauki. Na szczęście teraz zmienili nam nauczyciela na inną nauczycielkę i jest zupełnie inaczej :)) super tłumaczy nam wszystko, a na lekcjach zupełnie inaczej się uczy :) teraz widzę dopiero że niektórych słówek mogłam się domyślać już w I klasie, ale nie chciałam :)np. meine (czy jakto się tam pisze ;)) -> mój! to właściwie oczywiste, ale wtedy ze złości na nauczyciela nawet nie starałam się niczego domyślać ani zrozumieć. No a tak przechodząc do końca bo się trochę rozpisałam :) to myślę, że nie powinieneś się poddawać tylko spróbować sobie WMAWIAĆ (wiem to brzmi śmiesznie ale jest bardzo skuteczne) że "nauka angielskiego przychodzi mi z łatwością i sprawia mi przyjemność". Powtarzaj to sobie 100 razy dziennie najlpeiej przed snem bo wtedy nasza podświadomość jest bardziej otwarta :). Hm może ktoś w to wierzyć lub nie ale to działa! i nieważne że powtarzając to nie będziesz w to wierzyć. To nie ma znaczenia. Tą metodą można osiągnąć wszystko :) mamy nawet wpływ na własne ciało. Serio! Na moim przykładzie. Od dzieciństwa się chorobliwie pociłam :D po prostu na tle nerwowym bo w domu kiedy byłam spokojn a mogłam ćwiczyć przez 2 godziny i bym się nie spociła. Próbowałam wszytskiego aż w końcu trafiłam na pewną książkę. Po paru miesiącach stosowania tej metody przestałam się pocić!! :):). Ważne jest aby tworząc jakieś zdanie do powtarzania nie używać słowa "nie". Np. zamiast mówić "Nie zapomnę tej książki" (nasz umysł pomija "nie" i wychodzi "zapomnę tej książki") trzeba powiedzieć sobie " będę pamiętał o tej książce" :]!!! Powtrzaj sobie codziennie "Angielskie słówka to dla mnie przyjemność, łatwo wchodzą mi do głowy" "Uwielbiam uczyć się angielskiego". Hm może uznasz to za bzdurę, ale w sumie to co Ci szkodzi :)! No a tak poza tym to polecam kurs Euro + naprawdę zajebisty program :)) a przeszłam sporo kursów. Według mnie ten jest najlepszy. Ja przerabiając go zapisywałam sobie na małych karteczkach słówka których nie znałam, słówko po ang\ wymowa\ znaczenie polskie. Potem nosiłam je cały czas ze sobą i co jakiś czas powtarzałam to naprawdę działało :). Powodzenia będzie dobrze
Pozdrawiam
Justyna
Justyna, podaj, proszę nazwę tej książki i autora.
Dzięki :)
Od 11 lat mieszkasz w USA i dalej nie znasz języka?! Głupia sprawa, po takim długim pobycie powinieneś już biegle posługiwać się językiem angielskim, a z tego co piszesz bardzo słabo znasz ten język. Co robiłeś przez te 11lat?
Powiem szczerze, że nie pamiętam :D. Pamięŧam tylko, że miała niebieską okładkę i chyba tytuł "Uwierz w siebie" czy coś takiego. Sporóbuję podjechać w najbliższym czasie do bibloteki gdzie to wypożyczył mój tata (tak mój tata który mało mówi a dużo robi i gdy widział parę lat temu, że miałam problemy, niska samoocena itd nic mi nie powiedział tylko pewnego razu bez słowa dał mi tą książkę do ręki :)) W każdym razie wspaniale oceniam tą książkę po tych paru latach, bo zdążdyłam przeglądnąć i przeczytać już wiele. Głównie takie książki mają chyba za zadanie pokazać nam czytelnikom jak wiele autor wie o naszych problemach... szkoda tylko że nie podaje ich rozwiązania :P. Ta książka podawała proste przepisy i rozwiązania, miała nawet ilustracje. Z tego co z niej zapamiętałam to właśnie to, że możemy isiągnąć wszytsko wmawiając sobie to po prostu. Kiedy człowiek wiele razy powtarza sobie jaki to jest okropny i nic mu się nie udaje nasz umysł to zapamiętuje i tacy jesteśmy. A dlaczego by nie odwrócić tego procesu? Np chorzy ludzie w szpitalach którzy potrafią wyjść z choroby głównie przez swoje nastawienie. Gdy powtarzamy sobie 100 razy dziennie że czujemy się świetnie, chociażbyśmy mówili to z okropnym grymasem i wcale w to nie wierzyli to po pewnym czasie naprawdę zaczniemy się tak czuć :)! Sama w to kiedyś nie wierzyłam, ale uparcie powtarzałam i tym sposobem np. przestałam się pocić hehe :). Czytałam że np gdy chcemy coś od małego dziecka to nie powinniśmy mu mówić np. " Nie dotykaj żelazka" bo w jego umysł zapamięta "dotykaj żelazka" tylko " trzymaj się z daleka od żelazka" .
Jak mi się uda znaleźć tą książkę to podam jej tytuł niedługo :)
Pozdrawiam
Justyna
Dzięki bardzo :) Będę niecierpliwie czekać.
Pozdrawiam
Ta ksiazka o ktorej pisala moja poprzedniczka to najprawdopodobniej "Potega podswiadomosci" Josepha Murphy. Warto poczytac... Mozna sie z niej dowiedziec wiele interesujacych czeczy, ktore wydaja sie byc bzdurne a naprawde pomagaja w zyciu. ;) Pozdr.
czytając początkowe wpisy twojego postu stwierdzilam zemasz taki problem jaki mialam ja jeszcze niedawno - znalam duzo slówek i zasady gramatyki ale nie umialam nijak tego uzyc w pisaniu ani mowieniu a moje proby zrozumienia jakiegos tekstu koczyly sie na proszeniu o pomoc w tlmaczniu lub zagladaniu do skryptu w przypadku listeningu. potem pojechalam na kurs jezyka angielskiego do szkocji - nie rozumialam nic a dopero po tych trzech tygodniach gdy bylam juz dawno w Polsce blokada jakby znikla - w tej chwili nie mam pojecia jak to sie stalo ale moja rada jest taka zebys sluchal (najlepiej w koło Maćku) wyrażeń po angielsku nagranych przez native speakera (moj problem polegal tez na tym ze wiedzialam jak sie wymawia ale nie wiedzialam jak to powinno naprawde brzmiec - a to jest różnica). mam nadzieje ze rozwiaze sie twoj problem. ;)
pozdrawiam /jj
Mnie takze wydawalo sie, ze przynajmniej czesc nauki nastapi samoczynnie poprzez codzienny, wielogodzinny kontakt z jezykiem angielskim. Nadal jednak nie wiem jak mozna nauczyc sie czegos, czego sie nie rozumie? Zatem szkola, internetowa wersja SuperMemo ale dzwieki obce pozostaja obcymi. Przeciez tu kazdy mowi zupelnie innym (dla mnie jezykiem). To samo zdanie wypowiedziane przez hindusa, chinczyka czy amerykanina to dla mnie zdanie w trzech roznych jezykach. Nie ma mowy o zlozeniu tego w jedna calosc. Sklamalbym gdybym powiedzial, ze nie porozumiewam sie w ogole bo przeciez jakies dzwieki wydaje ale od takiej "rozmowy" bola jedynie rece.
Ciekawe, ze juz od kilku osob slyszalem slowo blokada. Mam swiadomosc, ze jest to sprawa psychiki ale nie bardzo wiem jak sobie z tym poradzic? Nie poddalem sie jeszcze, nadal chodze do szkoly i nadal usiluje COS Z TYM ZROBIC.
Mnie się wydaje że blokade to można mieć do mówienia, ale nie do rozumienia. Dla mnie to troszkę dziwne że po 11latach (sic) nie potrafisz wydusić z siebie kilku poprawnych zdań po angielsku. Pisemnego angielskiego tez w ogóle nie rozumiesz? Ja uczę się angielskiego w sposób naturalny, tzn. tylko poprzez czytanie i słuchanie i osiągam raczej dobre rezultaty. Jakieś 2 lata temu nic nie rozumiałem, teraz rozumiem piosenki śpiewane po angielsku i filmy w wersji oryginalnej. Jestem przykładem że język obcy może wejść w sposób naturalny nawet do starej głowy.
Może wyjątkowo brakuje Ci talentu do nauki języków obcych? Tak tez czasem bywa.
Ten post zmienia spojrzenie na Twoje kłopoty. Jak sądzisz czy normlany wykształcony Anglik, który uczył się polskiego, a nawet studiował w Polsce zrozumie szybko mówiącego Antka z Zakopanego albo nawet wolno mówiącego Kaszuba?

Moim zdaniem nie masz co się przejmować. Jesli nie jesteś pewny swojej znajomości American English, zamów na stronie www.supermemo.com pakiety Speedup! i Proficiency! i ucz się z nich. Są one lepsze od wersji on-line. A w rozmowie z Hindusami, Maksykanami czy też amerykańskimi Indianami musisz domyślać się treści ich wypowiedzi.

Zresztą nawet ucząc się British English przez wiele lat, nie obejdzie się bez domyślania się znaczeń wielu słów. Przecież język angielski zawiera ponad pół miliona słów i kilka milionów znaczeń. Tego nie znają nawet najstarsi wykszatałceni Anglicy.
Poczytałem nieco o wspomnianych programach. Wydaje mi się, że na moim etapie będzie to nieco na wyrost. Naprawdę mam spore kłopoty z pamięciowym opanowaniem znaczenia angielskich słów. Łapię się na tym, że (to zdanie mojego nauczyciela) przeczytam tekst bezbłędnie ale bez szansy na równoczesne jego zrozumienie. Później potrzebuję jeszcze kilka razy analizować poszczególne zdania i po jakimś czasie i wielkich bólach zaczynam się domyślać (albo i nie). Basic będzie chyba lepszym pomysłem. Dzięki za wszystkie informacje. Powalczymy!!!! Pozdro.
"95% słów, które słyszę (telewizja, ulica, sklepy, urzędy) pozostaje poza moim zasięgiem."

"nie rozpoznaje wiekszosci slow znanych."

"To samo zdanie wypowiedziane przez hindusa, chinczyka czy amerykanina to dla mnie zdanie w trzech roznych jezykach."


Problemem jest słaba pamięć.

Pamiętam program o grupie dzieci autystycznych. Dzieci te miały bardzo ograniczoną zdolność logicznego rozumowania. Nie były w stanie samodzielnie żyć, bo np. przy pierwszej lepszej okazji weszłyby pod nadjeżdżający samochód. Jednak była to grupa niezwykła; każde z tych dzieci posiadało jakąś wyjątkową umiejętność. Kilkoro z nich np. biegle władało kilkoma językami obcymi. Dzięki niesamowitej wręcz pamięci słów uczyły się pod kontrolą nauczyciela w tempie nieosiągalnym dla przeciętnego człowieka.

Po pewnym czasie pozwolono im pod nadzorem opiekuna oprowadzać turystów po pobliskim mieście. Po zakończeniu wycieczki zwykle nikt nie był świadom tego, że oprowadzał go upośledzony nastolatek. Potrafił płynnie przechodzić z jednego języka obcego na inny. Mówił takie mądre rzeczy o mieście, zabytkach, mieszkańcach. A on tylko mówił to czego się nauczył na pamięć. "Wiedza to nic innego jak pamięć" mawiał Platon.

Większąść ludzi ma za to wręcz upośledzoną pamięć, lecz nie przez jakieś uszkodzenie mózgu, lecz po prostu z braku treningu. Pamięć jednak można rozwijać, tak jak to jest w przypadku mięśni. Rozwój pamięci dodatkowo ma przewagę polegającą na tym, że rozwój mięśni ma jakąś fizyczną granicę, a pamięć takich granic nie ma. Wszystko zależy od czasu jaki poświęci się na trening.

Heinrich Schliemann, poliglota, który opanował 21 języków obcych z początku nie miał dobrej pamięci, jednak bardzo chciał się nauczyć języka obcego. W każdej wolnej chwili zapamiętywał fragmenty obcojęzycznych tekstów i odtwarzał, zapamiętywał i odtwarzał... Efekt był znakomity.

W dzisiejszych czasach żyją tysiące muzułmaninów, posiadających honorowy tytuł "hafiz'a", czyli tego, który zna na pamięć Koran (księgę podobnej wielkości co Biblia). W tej religii grzechem jest przekręcenie choćby jednego słowa świętej księgi, dlatego uczą się oni tego tekstu bardzo dokładnie na pamięć i potrafią, jeśli chcą, wyrecytować całą księgę z pamięci, poczynając od pierwszego wyrazu, a kończąc na ostatnim.

Podobnie postępowano w Indiach czy Chinach. W większości kultur przekazywano sobie z pokolenia na pokolenie nieraz bardzo długie treści zanim je wreszcie spisano, przykładem może tu być choćby "Iliada" Homera. W średniowieczu i wiekach późniejszych powszechną praktyką wielu studentów było, ze względu na cenę książek, uczenie się ich na pamięć.

Jeśli przez tyle lat obcowania z językiem angielskim wciąż go nie rozumiesz to zawodzi Cię pamięć, przede wszystkim słuchowa. Dawniej przykładano dużą wagę do wychowania muzycznego, dzieci w zamożniejszych domach uczono gry na instrumentach, na wsiach dużo śpiewano. Umysł musiał starać się wtedy zapamiętać dany dźwięk, aby go później mógł odtworzyć. W ten sposób wzmacniano pamięć. Tu masz link do przykładowej wzmianki na ten temat:
http://serwisy.gazeta.pl/zdrowie/1,51212,1599144.html

Za kilka dni postaram się tu opisać metodę, która po kilkumiesięcznym konsenkwentnym treningu umożliwia szybkie przyswajanie języka obcego.
Wspomniałem wcześniej, że mam kłopoty z pamięciowym opanowaniem znaczenia angielskich słów choć wydaje mi się, że bezpośrednią przyczyną może być również nieustający stress. Krótko mówiąc trudno normalnie funkcjonować jeśli niemal wszystko wokoło mnie odbywa się w innym języku. Pewnie nie zabrzmi to mądrze ale denerwuję się nawet gdy idę do szkoły na angielski. Wdzięczy będę za każdą sugestię i pomoc!!!!
Ps. Po części jestem zdumiony, że nikt z forumowiczów nie zasugerował mi wizyty u jakiegoś lekarza - sam nie wiem - psychiatry? Psychologa? Bo taką mam także za sobą ale widać nie trafiłem dobrze skoro jedyną propozycją było otrzymanie recepty na specyfik o działaniu zbliżonym do amfetaminy.
Jeśli komuś zależy na poznaniu języka obcego i stara się zdobyć tę umiejętność, lecz przez długie lata nie udaje mu się to, kiedy wielu innym tak, i to w znacznie krótszym czasie, to nic dziwnego, że jest to stresujące. W takim przypadku stres wydaje się być jednak skutkiem niepowodzenia w nauce, a nie jej przyczyną.

Przyczyny upatrywałbym tu w słabej pamięci lub złej metodzie nauki, która dla każdego może być inna. Często też, te dwie rzeczy występują wspólnie, co jest niemal gwarantem niepowodzenia.

Rozwiązaniem problemu jest tutaj wzmocnienie pamięci lub/i zmiana metody nauki. O pierwszej z tych rzeczy napiszę za kilka dni. Co do drugiej,
możesz należeć do osób, które odczuwają ponadprzeciętną potrzebę rozumienia i sensu w tym czego się uczą; bez tego ich umysł niejako broni się przed przyswajaniem informacji, które tych warunków nie spełniają. W takiej sytuacji powinieneś wrócić do pierwszych lekcji, którym towarzyszą krótkie teksty i sprawdzać bardzo dokładnie, czy wszystko rozumiesz , czy wiesz dlaczego tu jest taka końcówka i dlaczego taki szyk zdania itd. Jeśli przy sprawdzaniu, jakiejś kwestii, będziesz musiał skorzystać z książki z zasadami gramatycznymi, to natychmiast ją sobie wypisz do cienkiego zeszytu. Jeśli nie będziesz znał takich najelementarniejszych reguł, to później będziesz się o nie potykał co krok. Te podstawowe reguły trzeba znać i umieć je zastosować!

Największą korzyść osobie, która na codzień, przez kilka godzin dziennie słyszy obcą mowę przyniesie jednak usprawnienie pamięci słuchowej. Nie masz pojęcia ile można w ten sposób zyskać. Osoby, które mają w dostateczny sposób rozwinięty ten rodzaj pamięci uczą się języka obcego przez same jego słuchanie i mówienie, niemal nie zaglądając do gramatyki. Żeby w sposób jasny opisać skuteczną metodę rozwoju tego rodzaju pamięci będę musiał użyć jednak dużego zasobu słów, dlatego przedstawię ją za kilka dni. Postaram się ją przedstawić w taki sposób, abyś ją zrozumiał, a po przeczytaniu jej opisu poczuł rzeczywistą chęć jej zastosowania. Niemniej nie spodziewaj się jakiejś cudownej metody. Będzie potrzebna systematyczna codzienna praca, bez tego metoda ta nie zadziała. Nagrodą będzie wyposożenie własnego umysłu w narzędzie, dzięki któremu zaczniesz szybko przyswajać sobie język, którego chcesz się nauczysz.

W międzyczasie możesz przeczytać sobie jeszcze raz wszystkie wcześniejsze posty w tym temacie, w wielu znajdują się cenne wskazówki, które są efektem doświadczeń osób, u których proces nauki przebiega w sposób bardziej efektywny. Warto się nad niektórymi dłużej zastanowić i spróbować odnieść do własnej osoby.
Ja wrócę do swojej rady. Zdobądź te pakiety SuperMemo (Speedup! i Proficiency) i pracuj z nimi. Twoje problemy polegają głównie na tym, że wciąż myślisz po polsku. Musisz zacząć myśleć po angielsku. To trudne, zwłaszcza dla kogoś, kto kilka a może nawet kilkanascie lat uczy się obcego języka i wciąż tłumaczy z obcego na nasz i z naszego na obcy.

W obu bazach SM pytania i odpowiedzi są po angielsku. Można odczytać ich tłumaczenie, ale radziłbym z tej opcji nie korzystać. Słuchaj pytania, powtarzaj je, sprawdzaj czy wymawiasz je poprawnie. Gdy osiągniesz pozytywny rezultat wyświetl odpowiedź i ucz się ją wymawiać. Tylko w wyjątkowych przypadkach sprawdzaj znaczenie. Początkowo może być to trudne, ale nie zrażaj się. Po pół roku, może po roku zauważysz, że coraz częściej myślisz po angielsku. Wtedy też zaczniesz rozumieć Hindusów, Meksykanów a nawet Polaków, którym wydaje się, że mówią po angielsku.
W przypadku języka obcego nauka wzmacniająca ten rodzaj pamięci może wyglądać np. tak:

Bierzemy kasetę lub inny nośnik z nagranymi dialogami. W pierwszym etapie nauki dialogi powinny być krótkie. Odtwarzamy pierwsze kilka słów, zatrzymujemy nagranie i próbujemy powtórzyć je (głośno, nie w myślach!), cofamy nagranie i porównujemy je z tym, co powiedzieliśmy, powtarzamy to nawet kilkanaście lub kilkadziesiąt razy - aż będziemy zadowoleni ze zgodości tego, co usłyszeliśmy, z tym co powiedzieliśmy. Przy czym nie staramy się powtórzyć zbyt wielu słów naraz, interesuje nas teraz prawidłowe ich wypowiedzenie, a nie ich zapamiętanie (na razie).

Słowa, które usłyszeliśmy, staramy się poprawnie napisać lub wyobrazić sobie jak się je pisze, jeśli nie zrobimy tego dobrze, słuchamy ich jeszcze raz i staramy się skojarzyć wymowę z pisownią. Staramy się, jak najrzadziej zaglądać do tekstu, koncentrujemy się przede wszystkim na dźwięku. Następnie przechodzimy do następnych kilku słów, a po nich do następnych itd. Po ukończeniu danego dialogu zaczynamy go od początku. Jeśli się znudzi, przechodzimy do następnego, lecz później wracamy do pierwszego. (Ten sposób nauki jest wielu osobom znany, ale to dopiero początek).

Po kilku dniach lub szybciej, kiedy zauważymy wyraźny postęp, zaczynamy się danego dialogu uczyć na pamięć. Najpierw niewiele, jedno, dwa zdania, tyle ile będziemy w stanie powtórzyć następnego dnia bez wspomagania się tekstem czy nagraniem. Powinniśmy prawidłowo (w miarę możliwości) wypowiadzać dane zdania i wiedzieć jak się je pisze. Jeśli nam się nie uda, ćwiczymy się w tych zdaniach, tak żeby jutro udało się nam je powtórzyć z pamięci. Tego dnia nie staramy się już uczyć następnych zdań, koncentrując się na tych, które dziś nie udało się nam powtórzyć. Postępujemy jak hafiz, najważniejsza jest dla nas jakość. Następnego dnia mówimy z pamięci te zdania i uczymy się następnych. Kolejnego dnia powtarzamy wszystkie zdania, które znamy i uczymy się dalszych. Zawsze przed nauką powtarzamy wszystkie zdania, których się wcześniej nauczyliśmy, a dopiero potem uczymy się nowych. Kiedy nauczymy się na pamięć jednego dialogu, uczymy się następnego, Lecz zawsze przed nauką powtarzamy sobie ten, którego wcześniej się nauczyliśmy. Kiedy uczymy się trzeciego, najpierw mówimy z pamięci pierwszy i drugi, a później dopiero przystępujemy do nauki. Kiedy uczymy się czwartego...

Największy błąd jaki się popełnia to zaniedbywanie powtarzania. Wiele osób uważa, że jak coś się umie, to powtarzanie jest już tylko stratą czasu - nic bardziej błędnego! To właśnie powtarzanie jest najlepszym treningiem pamięci. Jeśli nawet bardzo dobrze znasz dany dialog, to i tak każde głośne wymówienie tego dialogu zwiększy za każdym razem Twoją ogólną zdolność przypominania.

Drażnienie mózgu elektrodami powoduje przypominanie sobie dawno niby zapomnianych zdarzeń. Jest to dowód na to, że z wielu informacji nie możemy skorzystać nie dlatego, że zostały zapomniane, lecz dlatego, że nie możemy ich sobie przypomnieć. Jeśli więc nie masz czasu na naukę nowych zdań, zrezygnuj z tego, ale nie zaniedbuj powtarzania tego, czego się wcześniej nauczyłeś. Jeśli nie masz i na to czasu powtórz chociaż połowę. Jedynie codzienna praca jest gwarantem sukcesu. Czasu na ćwiczenia nie trzeba wiele, wystarczy niecała godzina dziennie, w której jesteśmy skoncentrowani na nauce. Oczywiście im więcej czasu przeznaczamy na naukę, tym szybsze efekty.

W pierwszym etapie, gdy się uczysz wymowy możesz nie rozumieć tego, czego się uczysz. Gdy uczysz się na pamięć musisz już znać znaczenie słów, a przede wszystkim sens zdania, którego się uczysz. Najlepiej jakbyś znał dany tekst na pamięć w wersji obco- i polskojęzycznej. Powtarzanie obu wersji spowoduje, że z czasem pojedyńcze wyrazy zaczną się łączyć w pamięci, wyraz polski z jego odpowiednikiem w języku obcym, później przyjdzie czas na krótsze zwroty, a wreszcie na krótkie zdania. Mówiąc z pamięci obcy tekst musisz zawsze starać się rozumieć jego sens.

Warto, a wręcz trzeba uczyć się głośno, zarówno powtarzając wyuczony materiał, jak i ucząc się nowego. To umożliwi nam wyćwiczenie strun głosowych i ucha. Poprawi się znacznie nasza umiejętność wysławiania się, zarówno w obcym języku, jak i własnym, ojczystym.

Po pewnym niedługim czasie przyjdą pierwsze efekty. Po skończonej rozmowie z innym człowiekiem zauważysz, że pamiętasz jakieś szczególnie ważne zdanie, później będą 2, 3 zdania. Po pewnym czasie zaczniesz się uczyć przez samo przebywanie w obcojęzycznym środowisku.

Jeśli nie posiadasz rozwiniętej pamięci słuchowej, to słuchanie obcej mowy jest w dużej mierze stratą czasu. Jeśli zaczniesz tę pamięć rozwijać, to po osiągnięciu pewnego punktu krytycznego zaczniesz się wreszcie uczyć przez samo słuchanie. Zaczniesz odróżniać poszczególne słowa, kojarzyć ich pisownie, zapamiętywać, a wreszcie wykorzystywać we własnych wypowiedziach. Czego życzę Tobie i wszystkim mającym takie problemy.
tak sobie pozwole wtracic takie pytanie : dlaczego w domu potrafie tworzyc skomplikowane zdania, ktore wyrazaja dokladnie to co chce, a na zajeciach mam problemy ze stworzeniem zdania poprawnego i zawsze cos placze??
Bardzo ciekawy post, zresztą inne twoje posty są również interesujące i dla wielu bardzo pożyteczne. Tylko Bondar mieszka w kraju, którego języka się uczy. Namawianie go do słuchania kaset nie musi być skuteczne. On musi uczyć się na pamięć całych zdań, gdy poprawi trochę pamięć musi uczyć się na pamięć dłuższych tekstów. Musi, jak napisałeś zawsze i wszystkiego uczyć się na głos. Ja twierdzę, że kto uczy się języka w myśli, to myśli, że się go uczy.

Vera Birkenbilh twierdzi, że w nauce języka uczenie się słówek powinno byc zakazane, przecież każde słowo inaczej wymawia się pojedyńczo, inaczej w zdaniu. Stąd kłopoty Bondara.

Ktoś na tym forum lub na www.angielski.edu.pl napisał "tłumacz sens w sens, a nie słowo w słowo". To druga przyczyna kłopotów Bondara.
Ogromnie dziękuję Wam za pomoc. Odrobina wiary pozwala mi patrzeć na temat z małym - ale jednak - optymizmem. Przyznaję, że nigdy nie uczyłem się ćwicząć na głos (nie licząc godzin spędzonych na lekcjach w szkole). Powód - 50% wstydu wobec najbliższych, którzy temat nauki angielskiego mają już dawno za sobą i 50% brak czasu w zaciszu domowym (chcąc nadrobić "zaległości" z pracy - pozwólcie, że wtrącę zdanie z jednego z poprzednich postów I work in the evening as well). Pozostała jeszcze sprawa pamięciowego opanowania czyli ...... wszystko od początku? Sugerujecie posługiwanie sie programem SuperMemo ale moje próby internetowego kontaktu z tą firmą spełzły na niczym - brak odpowiedzi!! Gdzie jeszcze można ten program zakupić??? Jakiś czas korzystałem z wersji on-line programu Super Memo ale po wprowadzeniu opłat za korzystanie z kursów nie potrafię uzyskać żadnej sensownej informacji choćby na pytanie o sposób płatności!!!!
Jeszcze raz wielkie dzieki! Bondar
Witaj! Chciałbym Ci pomóc przynajmniej w zdobyciu SuperMemo. Zacznij od strony http://www.super-memo.com/ . Ceny są tam podane w Waszej walucie, z całą pewnością prowadzą sprzedaż wysyłkową. Najlepiej będzie jeśli uda Ci się dostać pakiet Extreme na DVD.

Miałem kiedyś podobny problem do twojego, wstydziłem sie przed najbliższymi uczyć na głos. Wydłużyło to bardzo okres nauki i do dziś utrudnia rozpoczęcie normalnej rozmowy. Muszę się rozgadać. Nie z każdym rozmówcą się to udaje.
Teraz mam warunki by ćwiczyć wymowę i korzystam z każdej okazji, gdy moge zamknąć się sam w pokoju i włączyć komputer. Nie przestrzegam rad, które bejotka daje na tym forum, żeby uczyć się maksimum 30-50 wyrażeń dziennie. Zdarza mi się przekraczać setkę. Ilość powtórek zbliża się do 1000, czasami więcej, ale ja nie uczę się tych słówek i wyrażeń, ja tylko trenuję ich wymowę.
Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 87
poprzednia |

 »

Programy do nauki języków