Droga Bejotko,
nie oceniam metody Callana na podstawie jednego lektora, ale na podstawie doglebnego szkolenia jak ta metoda nauczac (mialam byc nauczycielem w takiej szkole) szkolenie polegalo na przeprowadzaniu lekcji Callana na iinych czlonkach szkolenia, czyli oprocz dwoch prowadzacych - doswiadczonych nauczycieli tej metody, bylo tam ok 15 przyszlych lektorow.
jednoczesnie przygotowywano nas do nauczania angielskiego i niemieckiego (mielismy na zmiane angielski, niemiecki, czego celem bylo pokazanie jak szybko ta metoda dziala) Niestety wiekszosc z nas miala jakies pojecie o tym drugim jezyku (np. ja o niemieckim, bo uczylam sie go przez 4 lata liceum) wiec nie wiadomo. Byla natomiast jedna germanistka bez zadnej znajomosci angielskiego, i nie zalapala podstaw (a mowimy o nauczycielce innego jezka, czyli osobie niejako utalentowanej jezykowo...)
No i jeszcze gwoli uscislenia, Callan jest metoda z lat 60, metody, ktorymi naucza sie teraz na kursach to metody nowoczesne (nie tradycyjne, tradycyjne to te przed callanem, czyli z pocztaku 20 wieku).
W Polsce istnieje problem jakosci nauczania, dlatego Callan moze komus sie wydawac atrakcyjny. Ludzie ktorzy nauczaja obecnie nauczani byli jezyka innym sposobem, czyli bardzo duzo gramatyki, tlumaczenia zdan, a mowienie w stopniu sladowym. To niestety jeszcze pokutuje, gdyz nauczanie kojarzy sie z gramatyka i cwiczeniami. Ale to sie powoli zmienia, gdyz w wielu szkolach zaczyna sie klasc nacisk na mowienie. (Tam, gdzie sie tego nie robi, przyczyna jest prosta, nauczyciel sam ma problemy z bieglym poslugiwaniem sie jezyka)
Na szcziesce teraz jest dostep do netu, prasy, TV w jezyku angielskim, full szkolen i konferencji dla nauczycieli, ludzie wyjezdzaja bez problemu zagranice, co przyczynia sie do poprawy poslugiwania sie jezykiem, mozliwosci podlapania jakiegos akcentu (British, American.itd). Dlatego wierze, ze era Callana sie skonczy.
Pozdrawiam,
Kociamama.