>Bylam przeszkolona przez pasjonatow tej metody, ktorzy swiecie w nia
>wierzą, i nawet nie zachecali nas do czytania opisu, twierdzac, ze to
>nudy.
>Ale jako, ze jestem niedowiarkiem z natury, i nie wierze nikomu na
>jedynie na slowo, przeczytalam wnikliwie podrecznik.
Słuszne podejście :). Ja też jak nie ugryzę to nie uwierzę. Dlatego też preferuję te rzeczy, które przed kupnem można wypróbować...
Tak więc przed zapisaniem się na kurs Callana, wypróbowałam \"towar\" i przeczytałam od dechy do dechy opis tej metody dołączony do książki (zajmował o ile pamiętam stanowił chyba połowę tej książki, tak do 100 ston).
Co mi utkwiło w pamięci - główne przesłanie: \"nie martw się, choćbyś była największym tłukiem i tak nauczymy cię anglika; najwyżej zajmie nam to trochę więcej czasu. Dajemy na to pisemną gwarancję\". Typowa socjotechnika, ale na mnie podziałała pozytywnie. Szczęśliwy ten, który nie widział a uwierzył, chciało by się rzec ;). Ale coś w tym musi być - silna wiara w sukces to niejednokrotnie podstawa tegoż sukcesu :).
I tu widzimy różne podejścia: ty to odebrałaś jako nachalną reklamę, a ja zostałam pozytywnie podbudowana (po tylu poprzednich porażkach).
>Trudno jest ocenic efektywnosc tej metody i jej rzekoma cudowna
>skutecznosc, bo niestety nie znam nikogo, kto by taki kurs przeszedl
>od zera i nauczyl sie w rok angielskiego
Pamiętam też, że były tam tabelki ile to mniej więcej może zająć czasu. I że oni jako egzamin najbardziej miarodajny dla tej metody przedstawiali nie FCE ale PET. I mówili, że nauczenie się anglika do poziomu PET faktycznie może zająć około roku czasu, pod warunkiem, że twoim językiem ojczystym jest jakiś język zachodnioeuropejski, który ma wiele wspólnego z angielskim (w domyśle: niemiecki, francuski, hiszpański), że nie jesteś totalna noga językowa i że nauka będzie twała zdaje się 5x w tygodniu po 1 godzinie lekcyjnej. Jeśli nie spełniałaś tych warunków to tam były odpowiednie współczynniki wydłużające ten czas (np. gdy nie byłaś z pnia języków zachodnioeuropejskich to +25%, jak ci słoń na ucho nadepnął to do + 30%, jak notorycznie spóźniasz się na zajęcia to +25% itd.). Tak więc najkrótszy czas gwarantowany dla PET (po spełnieniu tych warunków) to był zdaje się rok, a dla FCE to o ile mnie pamięć nie myli jakieś 2-2,5 roku.
Więc sprawa postawiona była jasno i to nie jest prawda, że oni obiecywali nauczyć cię do poziomu FCE w rok. Ja mówię tu, zauważ, o tym co pisze sam Callan, a nie ulotki reklamowe poszczególnych szkół...
Moim zdaniem to jest i tak bardzo krótki okres czasu, w porównaniu z innym bardziej tradycyjnymi metodami.
>W metodzie moze cos jest, skoro niektorzy uczacy sie ja chwala, no i
>najwazniejsze jest to, zeby sobie dobrac swoja metode, ktora dziala.
Święte słowa :). O to stwierdzenie chodziło mi od samego początku.
Tak na marginesie: ja rozumiem, że dla takiej twórczej osoby jak ty ta metoda (z punktu widzenia lektora) jest mało atrakcyjna. Ja też nie wiem, czy na twoim miejscu nie miała tych samych odczuć. Ale na szczęście nie muszę osobiście się tym zamartwiać, bo nie planuję przejścia na drugą stronę barykady ;). I nie muszę konkurować, ze szkołami Callana ;)