Na pierwszym roku (choć było to dooooość dawno temu) największy problem miałem z tym, że wcale nie uczę się tylko "angielskiego". Chodzi mi o to, że poza zajęciami z PNJA (Praktyczna Nauka Języka Angielskiego) i fonetyki, czy gramatyki opisowej, trzeba jeszcze "ogarnąć" literaturę, kulturę, wszystkie te przedmioty z lingwistyki i metodykę (wybrałem specjalizację nauczycielską, ale ogrom teorii metodyki z początku naprawdę mnie przeraził).
Nie wiesz co Cię czeka. I nie chodzi mi o straszenie - po prostu nie wiesz co Cię czeka, bo nie znasz plany, wykładowców, oczekiwań. Chcesz usłyszeć moją radę? Wyluzuj. Będziesz studiował na jednej z najlepszych i, co za tym idzie, najtrudniejszych filologii angielskich w Polsce. Jeszcze potęsknisz za siedzeniem bezczynnie :) Tymczasem odpocznij sobie trochę, bo czas i wysiłek włożony w naukę przed rozpoczęciem roku może okazać się zmarnowanym. Taka moja opinia :)
Pozdrawiam!