Jak czesto kartkowki?

Temat przeniesiony do archwium.
Czy robienie kartkowek ze slowek na kazdej lekcji moze byc demotywujace dla uczniow, czy moga oni sie zrazic do angielskiego? Zakladalam, ze robienie czeste kartkowek na biezaca pozwoli im znac potrzebne slowka i powtarzac je sukcesywnie. Ale zauwazylam, ze uczniowie sie nie ucza. Nie wiem czy cierpliwiwe kontynuowac robienie tych kartkowek,czy zaprzestac i robic rzadziej? Czy ktos moze doradzi, co jest najlepsze? I jak w ogole zachecic uczniow do sluchania tekstu, ktory czytamy na przyklad?
Jeszcze jedno pytanie...czy jesli uczen na przyklad zrobi blad w slowie (np. pomyli sie z jedna literka, albo jakas opusci), to czy uznawac slowko powiedzmy z polowka punktu, czy nie uznawac w ogole?
Rozumiem, ze jestes mloda nauczycielka i ze to dopiero Twoje poczatki, ale takich rzeczy Was na studiach przypadkiem nie ucza? Nie mowi sie nic, jak postepowac z dziecmi uposledzonymi, w jaki sposob przekazywac wiedze, w jaki sposob ja sprawdzac, z jaka czestotliwoscia i jak oceniac? Jezeli nie, to teraz powoli otwieraja mi sie oczy i zaczynam rozumiec, dlaczego sytuacja edukacyjna w Polsce wyglada jak wyglada...

Ale wracajac do tematu. W szkole sredniej mialam najlepszego nauczyciela z mozliwych, wlasciwie do dzisiaj nie wiem co on ze swoimi kwalifikacjami w mojej szkole robil, ale nie wazne (przy okazji pozdrowienia dla Pana O. bo wiem, ze on tu od czasu do czasu zaglada i nawet czasem cos skrobnie). Tak wiec ten facet byl jedynym, ktory cos mi tam do glowy wbil. I byl taki czas, ze robil kartkowki co lekcje, co dla mnie bylo bardzo mobilizujace, ale pamietam ze niemalze cala reszta byla z tego powodu bardzo nieszczesliwa. O ile sie nie myle kartkowka taka skladala sie z 5 czy 10 slowek, w wypadku przekrecenia/ominiecia jakiejs literki, zero punktow niestety. Wyjatkiem byly kartkowki ze zdan (do tlumaczenia na angielski badz dyktowanych przez niego), gdzie jezeli tylko malutki bledzik byl a cala reszta dobrze to bylo chyba 0,5 punktu. Kartkowki te byly nie na oceny, a na plusy. I bodajze dopiero po 5 kartkowkach sumowal plusy i mial tam jakas punktacje, ze tyle a tyle plusow daje taka a taka ocene, co jak ktos systematycznie ksiazke przegladal bylo bardzo fajnym sposobem na podwyzszenie sobie oceny:D
A będzie Ci się chciało poprawiać te kartkówki? Wypadałoby je oddać sprawdzone na następną lekcję. Sprawdzanie jest bardzo nudne.

Jak ja chodziłam do szkoły, to nauczyciele uwielbiali robić kartkówki ze wszystkich przedmiotów, zwłaszcza niezapowiedziane (a to zakrawa na okrucieństwo). Problem w tym, że myśmy tych kartkówek nie dostawali z powrotem aż dopiero po kilku tygodniach jak nie dłużej. Po takim czasie to już nikomu nie zależało na tej kartkówce i nauczyciel mógł się nią wypchać.
U nas to bylo tak, ze kartkowki byly co lekcje i wlasciwie sie juz przyzwyczailysmy, ze na poczatku lekcji bylo: "Dzien dobry, no to wyciagnijcie sobie panie karteczki" (same dziewuchy w klasie niestety, co za pech), wiec "okrucienstwa" nie bylo, hehe. Ale tez uwazam, ze niezapowiedziane kartkowki czy pytanie na ocene to niezbyt fair jest. I musze przyznac, ze nie wiem jak on to robil, ale moj nauczyciel zawsze kartkowki na nastepna lekcje przynosil. Moze 2 czy 3 razy sie zdarzylo, ze bylo dopiero na druga lekcje, ale to wyjatkowe sytuacje jakies.
To jest okrucieństwo ,ale chyba dla samego nauczyciela, powiedziałabym nawet masochizm.rnrn"Kartkowki te byly nie na oceny, a na plusy. I bodajze dopiero po 5 kartkowkach sumowal plusy i mial tam jakas punktacje, ze tyle a tyle plusow daje taka a taka ocene" a wsemestrze las ocen u każdegorn a gzdie sprawdzanie wypracowań , układanie testów przygotowanie do lekcji itprnrnmiej teraz kilka godzin dziennie i tak po kazdej lekcji te karteczki i buchalteria, samo wpisanie punktow to juz cala rachunkowość.rn to jest dobre jak ktoś ma malo godzin i OCZYWIŚCIE NIE MA WYCHOWAWSTWA!!!!!!!!rni sie strasznie nudzirnrn a najlepiej ,żyje jak zakonnik, albo jest starym kawalerem i żeby nie spędzać calego czsu z zaborczą mamusią zaslania sie moze sprawdzaniem kartkówek
droga Sha
" ale takich rzeczy Was na studiach przypadkiem nie ucza? "
oj ucza uczą, ale praktyka jest zupelnie inna a teoria jest nie zawsze do zastosowania.
Zajrzyj do pierwszej lepszej ksiązki nauczyciela(od przedszkolaka do licealisty z zawodowka w tle)Opisy lekcji sa dla aniolów ktorzy o niczym innym nie maża jak o rozgrzewkach językowych,o łowieniu każdego slowa lektora i wykorzystaniu każdej nanosekundy lekcji.
I jeszcze jedno pytanie?

chyba sama nie jesteś nauczycielką???
Ja w liceum też pisałam różne prace bardzo często. I faktem jest, że przynosiło to rezultaty. Wyniki otrzymywaliśmy najczęściej na drugi lub trzeci dzień (zależało od długości textu). Sha, tego uczą na studiach: give feedback as soon as possible if you want it to have any effect on the students' motivation :). Ale z drugiej strony racja: przecież to jest spędzanie masy czasu na sprawdzaniu...
Tak, jestem wlasnie mloda nauczycielka...co wiecej taka, ktora nie ma typowo wyksztalcenia pedagogicznego, stad pewnie bierze sie u mnie tyle pytan. Ktos pomysli, jak mozna uczyc bez wyksztalcenia. Znam jezyk angielskich na takim poziomie, aby uczyc, tylko ze dotychczas studiowalam cos innego i nie mialam mozliwosci podjecia nauki np. w kolegium. A ze zapotrzebowanie na nauczycieli jezyka jest ogromne, bez problemu dostalam prace w szkole. Mam tez certyfikat jezykowe zdany w USA (zeby nie bylo, ze nie mam nic!) Nie sadze, ze jestem gorszym nauczycielem od tych, ktorzy maja wyksztalcenie, a bez powolania np. Nie obrazajac nikogo oczywiscie. Staram sie dokladnie przekazywac uczniom wiedze i zalezy mi na tym, by jak najlepiej ich nauczyc, chce byc takim nauczycielem, jakiego nie mialam dotychczas. Stad tyle pytan. Zawsze jest lepiej wysluchac kogos doswiadczonego, rady takiej osoby moga stac sie naprawde cenne. Dlatego bardzo prosze o jeszcze jakies rady :)
to fakt, sprawdzanie jest straszne, gdyz trzeba spedzic sporo czasu, ale jak inaczej zmusic uczniow do nauki slowek? Licze na to, ze kiedy zobacza ze musza sie uczyc, to wezma sie do roboty. Tylko co zrobie, jak sie tak nie stanie....
Tylko co zrobie,
>jak sie tak nie stanie....

Poinformujesz rodziców. To, że dzieciak jest leniwy i nie chce się uczyć to problem rodziców, nie nauczyciela. Jak się nie będą uczyć, to powiedzieć rodzicom i poinformować jakie będą konsekwencje: jedynka na półrocze/koniec roku. I oczywiście z góry zapowiedzieć i uczniom i rodzicom (rodzice najlepiej niech podpiszą jakąś kartkę, że są o tym poinformowani), że nie będzie żadnego poprawiania ocen tuż przed wystawieniem ocen na półrocze czy koniec roku.
Grozi jedynka i nie przejście do następnej klasy? Trzeba się było uczyć przez cały rok, a nie tydzień przed końcem.

Napisz list do rodziców (niech dzieci zaniosą do domu; nie wydawaj pieniędzy na koperty/znaczki), w którym poinformujesz jakie masz oczekiwania i jakie będą konsekwencje jak się dzieci nie dostosują. Rodzice niech podpisza oświadczenie, że list przeczytali i są poinformowani i niech dzieci przyniosa podpisane oświadczenie do szkoły. I wszystko jasne i nie będzie niespodzianek na półrocze/koniec roku.

Musisz się tylko wyzbyć współczucia dla leni i nie ugiąć się jak będą płakać na półrocze lub koniec roku.
Pewno znowu mi sie za to oberwie, ale ja tez jestem tego zdania, ze papierek to jedno, a jak ktos jest dobry w tym co robi to i bez tego swietnie sie obroni, wiec z calego serca zycze Ci powodzenia i mam nadzieje, ze bedziesz dazyc do doskonalosci. Poza tym, kto pyta nie bladzi. Wiec pytaj, czytaj i orientuj sie w temacie jak najwiecej, a jestem przekonana, ze Ci sie uda. Cierpliwosci i powodzenia!
No jacy juz biedni ci nauczyciele nie sa! Kazdy ma profesje jaka ma i nigdzie nie jest latwo. Jezeli jestes nauczycielka i tak Ci z tym zle, to zmien robote, bo jezeli uczysz z takim podejsciem i w takim tonie jak mi tu odpowiedzialas, to pewno uczniowie wiele sie nie naucza, no i Ty tez nieszczesliwa, wiec po co to ciagnac?

Wszystko co napisalas o moim bylym nauczycielu zupelnie mija sie z prawda, bo tak sie sklada, ze byl w tym czasie pelnoetatowym nauczycielem, mial wychowastwo, watpie zeby bardzo sie nudzil i zyl jak zakonnik, bo to niesamowicie eklektyczny czlowiek o ogromnie szerokich zainteresowaniach, zonaty i dzieciaty jakby co, wiec prosze mi tu z takimi teoriami nie wyjezdzac. A to, ze chcialo mu sie skrupulatnie przygotowywac do zajec i byl bardzo sumienny i slowny w poprawianiu sprawdzianow i kartkowek i swietnie radzil sobie z "cala ta rachunkowoscia", jak Ty to nazywasz, to chyba tylko na jego korzysc jeszcze swiadczy, nie uwazasz? Czy teraz rozumiesz, dlaczego byl to nauczyciel, ktorego najbardziej cenilam i ktorego do konca zycia bede wspominac jako czlowieka z pasja?

Poza tym, po co w ogole caly ten atak. Ja nie nakazywalam kolezance ktora pytala (ani nikomu innemu), ze tak ma byc, opisywalam tylko moje doswiadczenia w kwestii, o ktora zapytala.
Jak wyzej, pewno wielu ludzi tak ma, ze studia swoje, a praktyka swoje. Wiec o co chodzi???
No rzeczywiscie, po liceum ekonomicznym chyba jednak blizej mi do tak znienawidzonej przez Ciebie rachunkowosci niz do bycia nauczycielka i wybacz mi przestepswo odpisania w temacie "tylko dla nauczycieli".
"prosze mi tu z takimi teoriami nie wyjezdzac. ' A DLACZEGO NIE , TO JUż nie mozna mieć w naszym kraju swojego zdania.

"eklektyczny czlowiek o ogromnie
>szerokich zainteresowaniach, zonaty " ma często taką żone ktora cala domowa robotę i dzieci bierze na siebie aby męzuś mógl rozwijac swoje eklektyczne zainteresowania.

Do zajęc trzeba się skrupulatnie przygotowywać, jest jest oczywiste,ale nie wszystko jesyt mozliwe.chodzi mi o to tże jesli masz ZE 12 klas nie dzielonych na grupy to technicznie jest to niewykonalne lub odbywa sie kosztem czegoś innego.ZAŁUZMU PO 25 OSÓB9 24RAZY 12 RAZY 2 TO DAJE 600 KARTEK W TYGODNIU.

AJAKA TY MASZ PROFESJĘ


''Poza tym, po co w ogole caly ten atak. Ja nie nakazywalam kolezance ktora pytala (ani nikomu innemu), ze tak ma byc, opisywalam tylko moje doswiadczenia w kwestii, o ktora zapytala."
NIKOGO NIE ATAKUJĘ TYLK TEZ CHCE ZWRÓCIC JEJ UWAGE NA PEWNE ASPEKTY WYSTAWIANIA OCEN
A o robi lekarz jeżeli pacjent ,który nie stosuje się do jego zaleceń nie wyzdrowieje?
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Studia językowe

 »

Programy do nauki języków