pamiętam, że koleżanka mi mówiła, ze miała taki problem w zeszłym roku i poszła z tym do przełozonego, czyli dyrekcji, na pocz nie chciał słuchać, że to jej rola pilowanie dyscypliny, to nakrzyczała na niego, że co to za dyrektor, który nie pomaga pracownikowi w potrzebie i on wszedł niespodziewanie do klasy następnego dnia i wezwał do siebie 4 uczniów, którzy gadali na dwywanik, a potem zarządził zebranie z rodzicami tej klasy i potem już był spokój.
W tym roku koleżanka wyjechała za granicę do pracy jako nauczycielka i czekam na wieści, jak się jej wiedzie.