>czyli uważasz, że pytanie: po co uczyć się języków obcych nie jest
>głupie, tak?
Jasne, że mądre nie jest, nawet to napisałam (post niżej bodajże). Tyle, że mam wrażenie, że pytanie autorki to niekoniecznie - czy ma sens uczyć się języków obcych, ale - co zrobić w tej sytuacji?
> Mam tutaj na myśli to, że nikt się nie będzie do niej
>odzywał. Ale uważam, że jeśliby zaoferowała pomoc słabszym koleżankom,
>przestałyby zapewne uważać ją za nadętego kujona, ale postrzegałyby ją
>po prostu jako osobę rozwijającą swoje zainteresowania
Tu jedna poprawka z mojej strony - nie wczytałam się, nie zauważyłam, że chodziło o koleżanki z JEJ klasy. Rzecz w tym, że obawiam się, iż zaproponowania pomocy słabszym koleżankom mogłoby właśnie być odebrane jako próba wywyższania się (ja to umiem - a Ty nie). Osobiście proponuję integrowanie się na innych płaszczyznach niż język angielski :). A sprawę szkoły prywatnej przemyślałabym - mimo wszystko. Zanim zrezygnuje się z czegoś, warto wiedzieć, co konkretnie się traci :).
Postu natomiast mimo wszystko nie uważam za głupiego. Primo, sama próbuję sobie przypomnieć, jak rozumiałam, gdy miałam 12 lat :). Secundo, jak już wspomniałam, nie o sam sens nauki języków obcych chyba tu chodzi, ale o to, co zrobić z przyszłością i jak poradzić sobie w sytuacjach społecznych.
Pozdrowienia :)