Kilka rad na temat szybkiej nauki...

Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 52
poprzednia |
Siemka.
Chciałbym się podzielić z Wami tym, co sądze o sposobach nauki języków. Wprawdzie nie znam jeszcze żadnego, ale to nie dlatego, że nie potrafię się nauczyć, lecz z powodów nauki innych rzeczy... :/ Teraz chodzę do gimnazjum i trochę tego tam jest. Ostatnio zrobiło się troszkę luźniej, więc zacząłem naukę od nowa - jest bardzo dobrze. :)
Pozwólcie, że przejdę do setna sprawy...

Chcę tu napisać o samodzielnej naucę, bo ta jest przede wszystkim najważniejsza. Próbowałem wiele metod, lecz tylko jedna zapewniła mi pełną skuteczność...

Nauka języka z wykorzysytaniem programów komputerowych (np. English + Nowa Generacja) z samego początku była przyjemna, słówka szybko wpadały, ale i szybko wypadały. Mimo, że czytając jakiś tekst na kompie, czy też rozwiązując ćwiczenie umiałem to, co trzeba, gdy chciałem przenieść zdobytą wiedzę w rzeczywistość - kiepsko, oj kiepsko... Dlatego stawiam dużego minusa na programy komputerowe, jeśli chodzi i szybką naukę (powtarzam - szybkom, bardzo szybkom).

Programy typu et czy sm, które uczą nasz słówek też mi nie przypadły do gustu. Używałem ich i przyznam, że dziennie udało mi się zapamiętać prawie 100 słówek, lecz... Po kilku dniach, kiedy przerabiałem materiał, wszystkie te słówka mi się mieszały, a od samego siedzenia przy kompie bolała głowa... Więc też minuus.

Uczenie się słówek metodą ciągłego powtarzania jest podobne do wykożystania programów, które opisałem wyżej, tyle że - wolniej zapmiętujemy i wolniej zapominamy... Wydaje się, że OK... Ale... Jednak i tak zapominamy. Minus.

Fajną metodą jest dopasowywanie układanek wyraz angielski + obrazek / wyraz polski, ale to bardzo wolne... Wymaga od nas też dużego poświęcenia plastycznego, a przecież można ten czas wykorzystać szybciej...

Dobrą metodą nauki wydawało mi się ciągłe powtarzenie, czytanie, słuchanie kasety i nawet tak jest - lecz szybko przekonałem się, że to nie wystarczy, z czasem jak przejdę do kolejnego materiału, albo jak przez kilka dni się nie uczę (gdyż coś mi wypadnie i nie mogę) słówka rzadziej używane wypadają z pamięci... :(

Więc co robić?

Uważam, że wszystkie cudowne sposoby nauki \"bez wysiłku\" są po prostu nie skuteczne. Pewien wysiłek musi być włożony w naukę, żeby była ona skuteczna...

MÓJ SPOSÓB
Uważam że:
1. Należy przerabiać kursy, w których są teksty w języku angielskim (najlepiej opowiadania), same dialogii nie wystarczają.
2. Należy przepisywać całość angielskiego tekstu, po 2-3 razy zdanie:
- sprawdzając w słowniczku znaczenie i wymowę nie znanych wyrazów i zwrotów;
- sprawdzając poprawne tłumaczenie;
+ wyobrażając sobie przedmioty, czynności i zachowania, o których piszemy;
+ wyczuwając ich zapach i smak;
+ wyobrażając sobie dotykanie tych przedmiotów lub znalezienie się w sytuacji, w której występuje jakis stan emocjonalny lub wykonywana czynność.
3. Podczas nauki konieczne jest, aby była włączona muzyka. Powiada się, że każda muzyka jest lepsza niż żadna, jednak najlepiej wykożystywać coś spokojnego.
4. Aby nauka przez przepisywanie nie była nudna powinniśmy się jak najlepiej wczuć w opisaną w języku angielskim sytuację, wyobrazić siebie jako część scenki. Ważne jest także, żebyśmy pamiętali o celu, który chcemy osiągnąć poprzez nauczenie się języka.
5. Nigdy nie uczyć się, gdy jesteśmy przygnębieni, boli nac coś, mamy jakiś kłopot.

Nauka w taki sposób jest efektowna, ale przyznam, że jej też się trzeba nauczyć i co najważniejsze - przyzwyczaić. Również ilość czasu, który przeznaczamy nie jest mały - można powiedzieć, że jest duży, ale tak naprawdę to rzeczywisty czas, który potrzebujemy do nauczenia się języka.

7. Ważne jest, abyś miał dostęp do nagranego tekstu przez lektora. Po nauczeniu się jego znaczenia słuchaj lektora i powtarzaj za nim.
8. Wykonuj wszystkie ćwiczenia, nawet wtedy, jeśli wydaje ci się, że nie musisz - bo wszystko już wiesz.

Ja robię tak jak napisałem i muszę przyznać, że mimo dużego wysiłku efekt jest trwały. Zbliżają się wakacje - większość z Was będzie mieć dużo wolnego czasu. Warto go jakoś zagospodarować.

Polecam kurs \"Język angielski dla początkujących\" Ireny Dobrzyckiej i Bronisława Kopczyńskiego, koszt samej książki to około 40 zł i drugie tyle kasety (razem około 80 zł).
Do uzupełniania słownictwa po przerobieniu kursu wykożystajcie kursy BBC:
http://www.bbc.co.uk/polish/learningenglish/ Najlepiej: Buzzwords, Dictionary Update, Music Directory, Extreme English, English 2000.
Aby poprawić swoją gramatykę - Pop Grammar.
Warto jest też sięgnąć po \"Język angielski dla średnio zaawansowanych\", ale niestety nie ma kaset audio...

A jakie są Wasze doświadczenia z samodzielną nauką języka?
>Teraz chodzę do gimnazjum i trochę tego tam jest.

heh zobaczysz jak jest w liceum :) tu juz liczy sie sztuka kombinacji :P

wracajac do tematu:

Ja mam bardzo dobra pamiec wzrokowa, i wystarczy ze rzuce okiem na slowka i juz pamietam. Jest to bardzo korzystne poniewaz nie robie bledow w pisowni. Poza tym najlepsza forma nauki jest ogladanie filmow (oczywiscie bez napisow) i sluchanie muzyki. Jesli sprawia Tobie trudnosc uczenie slowek, sproboj zapisac dane slowo wraz z przykladem w zdaniu. Wiele osob ma problemy z nauka phrasal verbs, na to jest metoda! wystarczy rozpisac sobie tzw. drzewko.

pzdr
Muzyka rozprasza niektorych.... a innym sprzyja:)

Mam spore doswidczenie w nauce jezykow obcych i uwazam, ze kucie nie ma sensu bo to ulatuje, jesli sie slowka nie uzywa. Nie istnieje geniusz, ktory raz spojrzy na slowko i zaraz pamieta do konca zycia, chocby NIGDY W ZYCIU juz go nie widziel. BZDURA. Trzeba to widziec ogladac , powtarzac aby weszlo do slownictwa czynnego.

Od poziomu sr zawaansowanego trzeba czytac i ogladac TV po ang. To jedyny sposob aby napotykac te same slowa. Raz sprawdzisz co to znaczy, jesli trzeb ato i drugi, a potem juz bedziesz je pamietac.

W nauce slowa istnieja kolejne etapy:

- oswojenie sie z dzwiekiem i wymowa( na tym etapie jak je zauwazysz w tekscie to je rozpoznajesz, gdzies raz widziales... ale zdarza sie, ze wsciekasz sie bo zapomniales znowu co znaczy!)

- polaczenie tego dzwieku ze znaczeniem -zapamietanie znaczenia ( teraz jak zobaczysz to w tekscie to nie musisz sprawdzac).

-rozpoznawanie tego slowa jak je slyszysz( rozpoznajesz , ze to co slyszysz w TV to to samo co czytales),

Te 3 powyzsze etapy dla niektorych przychodza ZARAZ, maja dobra pamiec i zapamietaja zaraz 3 w 1, ale na trwale beda pamietac tylko jesli nadal beda napotykac to slowo bo inaczj uleci bye bye.....

Kolejne wazne etapy to:

- umiejetnosc gramatycznie poprawnego uzycia w pisaniu.
- czynne wprowadzenie do wlasnego slownictwa, uzywanego na codzien w ang ( najdalszy etap)

Zwykle rozumiemy wiecej slow jak czytamy, slyszymy niz te ktore uzywamy w naszym CZYNNYM slownictwie.

Nie kujcie, tylko czytajcie i sluchajcie!
Mozna tez powtarzac glosno jak cos mowia w TV, radiu. Eudycja w j.polskim tez nie pochodzi z wykucia slownika wyrazow obcych czy encyklopedii, ale z oczytania.

Enjoy your studies!
Hmmmm ..... Ciekawa metoda nauki jezyka ale...

Ja osobiscie jezyków ucze sie bardzo opornie tymbardziej gdy oprócz angielskiego w liceum dorzucili nam francuski i lacine (bleeee)... Wierzcie mi lub nie ale slówka mieszaja sie okropnie. Nie wspominajac juz o gramatyce i wszelkich wyjatkach, których chyba w zadnym jezyku nie brakuje :)

Powracajac jednak do glównego watku. Pare z wypisanych przez was rad jest, powiedzmy, do przyjecia. Wbrew pozorom telewizja i muzyka UCZA !!! Niestety, slówek jedynie ze sluchu. Nie jestem moze wielka fanka angielskojezycznej muzyki ale cosik sie tam nauczylam.... Podobnie rzecz sie ma do wszelkiego rodzaju kaset. Nie mam moze duzej stycznosci z nagraniami angielskimi (tyle co na lekcjach) lecz przerabiam ten problem z francuskim... Dla mnie lektorzy na kasetach mówia za szybko i nie wyraznie... Moze to wina mojej slabej znajomosci jezyka ale chyba w wiekszej mierze z bardziej wzrokowej umiejetnosci nauki. Ja musze widziec i slyszec zeby najlepiej zrozumiec i zapamietac a nie kazda ksiazka z która mialam sposobnosc pracowac dawala mi taka mozliwosc...

A teraz moja osobista rada. Potrafie sama sprawdzac swoja umiejetnosc poslugiwania sie jezykiem. Jest to na mój gust dosc proste i zajmuje malo czasu (np: podczas drogi do szkoly - dla mnie ok. 15 min.). A wiec idac sobie wez my juz na to do tej naszej szkoly, próbujemy opowiadac co widzimy, jak sie czujemy, co bedziemy robic, wyobrazamy sobie proste sytuacje z zycia...itp. Wiele razy juz sie zlapalam na tym, ze nie potrafie znalesc odpowiednich slów w krótkim czasie. Niby wiem jakie slowo chce powiedziec ale gdzes mi sie zgubilo w pamieci... Tak samo z gramatyka i skladnia. Jednak przy takich krótkich cwiczeniach potrafie wylapac pojedyncze bledy i braki oraz szybko je naprawidz. W ten sposób bawie sie w nauczyciela i oceniam sama siebie... :)

Pozdrawiam wszystkich....a przez wakacje...:

Uczcie sie pilnie, bawcie sie malo....

Aaaaaaa.... jeszcze male pytanko. Czy wam tez podczas pisania polskich znaków wyskakuja jakies dziwne znaczki albo nie wyskakuje nic ? Pytam, bo zle mi sie pisze omijajac wszelkie .... hmmmm...( i jak to teraz napisac...). No ale mysle ze wiecie o co chodzi.... :)
Hej!
Ja mam pewien system nauki słówek, choć wiem że nie kazdemu przypadnie do gustu.
Zalozylem sobie zeszyt gdzie codziennie wpisuje pare słówek i powtarzam z poprzednich dni. Układ tego jest taki że kartke dziele na połowy i prawej pisze pol tłumaczenie słowa angielskiego (z lewej strony). Prawą połowę zginam wpół, w ten sposób moge się sprawdzać bez podglądania :) Trudniejsze słowa zapisuję jeszcze w kontekscie, a raz w tygodniu robie liste słów \"arcy trudnych\". Zaeszyt mam zawsze ze sobą i staram się kozystać z kazdej wolnej chwili na powtórkę.
Poza tym sądzę że czytanie, oglądanie, pisanie i mówienie jest tez ważne. Bo uczyć się to można, ale nauczyć to możemy tylko w tedy gdy widzimy stół myślimy najpierw \"stół\" a zaraz potem \"table\". Im częściej spotykamy się ze słowem i staramy się go uzyć tym lepiej je poznaliśmy.
>bo zle mi sie pisze omijajac wszelkie .... hmmmm...( i jak to teraz
>napisac...). No ale mysle ze wiecie o co chodzi.... :)

:)
znaki diakrytyczne - tak to się po polsku nazywa, wszystkie ogonki, kreseczki, kropeczki nad, pod, obok litery.

Ja nie mam z nimi problemu.
z kazdym poznanym slowkiem wypisuje co najmniej 5 zdan, moim zdaniem mozna zapamietac mnostwo nowych slow i konstrukcji.
polecam jeszcze jedna metode, dzieki niej nauczylam sie wloskiego: jakis tekst tlumacze na polski, potem, chowajac oryginal i patrzac tylko na wersje polska, z powrotem tlumacze na wloski (metoda zaczerpnieta z Katarinova). swietnie sie zapamietuje konstrukcje. tyle ze nie wiem czy to nadaje sie do angielskiego, wloski jest bardziej \'sztywnym\' jezykiem, dane konstrukcje uzywa sie raczej zawsze tak samo, angielski jest \'zywszy\'.
>znaki diakrytyczne - tak to się po polsku nazywa, wszystkie ogonki,
>kreseczki, kropeczki nad, pod, obok litery.


Heh, no ladnie, polonista sie znalazl... :) Lecz jednak to ja sie pomylilam - nie zrozumiales o co mi chodzi... A zatem zapytam jeszcze raz - czy to moze wina mojej przeglondarki lub ustawienia czcionki (cokolwiek..) sprawiaja ze piszac na tym forum zamiast l z kreseczka w srodkowej czesci ( w miare jasno ) wyskakuje mi - B. Nie wiem po prostu czy mam poszperac w kompie czy pogodzic sie z faktem....

Pozdrawiam wszystkich, a szczególnie poloniste...( hmmmm, a \"ó\" wskakuje bez problemu...).
Chciałem się Was zapytać o coś... Nie wiem, jak konkretnie sformułować to pytanie (hehe), ale może mnie zrozumiecie... W jakim stopniu się wczóliście w język angielski? Ja np. porównując naukę angielskiego i niemieckiego zauważam dużo różnic... Gdy uczę się niemieckiego, to się go po prostu uczę i hm... jakoś tak ciężej, a angielski wydaje mi się jakiś taki \"swój\". Nie zastanawiam się długo nad jakimiś konstrukcjami, ale od razu potrafię je użyć w opodwiednim momencie. No... takie wyczucie językowe. :) A Wy jak z tym macie?
ps. Mnie to nawet pomaga, bo podczas nauki się nie męczę. :-)
noooooooo coś w tym jest ja z niemieckim sie męczyłem 3 lata,
ale teraz w liceum wybrałem sobie francuski i \'znowu pieknie jest\'
najważniejsze to czerpać przyjemność z nauki(oczywiście nie zawze jest to możliwe);-)
co do kertoipa92
to jest dobry sposób gdy patrzysz na jakiś przedmot lub sytuacje i sobie przypominasz jak to jest po angielsku
miałem kiedy taką śmieszną sytuacje: rozmawiając z kolegą mówiłem \'to mi sie podoba bo jest bardziej...\' no i w tym momencie zabrakło mi polskiego słowa i nagle wystrzeliłem \'indżojejbl\'
ale kumpel miał polewe
To raczej wina ustawień w Twoim komputerze:))

A do bycia polonistą daleko mi, oj daleko... drugim Miodkiem na pewno (niestety?) nie będę. Przypuszczam, że to kwestia wieku (hehehe) - im człowiek starszy, tym zna więcej słów:)
Twoje odczucie Lukaszu, wynika z tego, ze angielskim jestes bombarodwany na kazdym kroku: to jezyk miedzynarodowy. Wiele slow juz bylo opanowanych podswiadomie czytajac chocby reklamy, etap 1-2 ( zob co napisalam wyzej),
Z niemeickim byc moze nie masz takiej samej stycznosci/
Wyczucie jezykowe przychodzi z czasem:)
Wlacz TV nawet jak go nie sluchasz a etap 1-2 SAM SIE BEDZIE DZIAC.
Zastanow sie czy sluchasz TV po niemiecku tyle co po ang? Czy czytasz tyle samo po niemiecku? Masz wiec odpowiedz na Twoje pytanie:)

Masz takie wrazenie ze ang jest latiwejszy bo moze angielski ci bardziej imponuje bpo kojarzysz t okultorowo, oraz jako mowilam wiele zapamietuje sie NIECHCACY bo jestesmy na ang wystawieni na codzien. Ale tak naprawde to angielski jest trudniejszy, bo wiele tam wyjatkow i wiekszosc trzeba zapamietac:)Angielski ma ogromna ilosc slownictwa bo wiele narodowosci go uzywa i CIAGLE SIE TWORZY....
Niemiecki ma stosunkowo regularna gramatyke powstala na podlozu lacinskim. Niemiecki nie byl przez wieki AZ tak mobilnym jezykiem jak angielski i jego pochodzenie lacinskie i latwosc wymowy dla Polaka sprawia ze nie jest trudny do opanowania. Musisz to po prostu polubic:)
otóż droga Ritoskitko wydaje mi sie że to nie w tym rzecz
ja z francuskim nie miałem wogóle styczności wcześniej a od początku nauki wydał mi sie bardzo przyjazny i bliski
a propos robiłem formata i mi sie wsztystkie listy skazowały :-( czy mogłabyś jeszcze raz przysłać?
To teraz słówko o moich doświadczeniach ;). Dodam, że mam zupełnie inne refleksje niż Ty, ale mniejsza o to ;).

Rozpocznę może od wyobrażania przedmiotów, zapachu, smaku itd. - nigdy nie mogłam się do tego przekonać. Jest skuteczny, tzn. zapamiętywanie jest trwałe, ale wymyślanie różnych obrazów, sytuacji itd. zajmuje wiele czasu. Poza tym to skutkuje najlepiej na początku nauki języka, kiedy zapamiętujesz nazwy konkretnych, materialnych przedmiotów - typu długopis, drzewo, dom etc. Dużo trudniej jest z pojęciami abstrakcyjnymi.

Najłatwiej zawsze przychodziła mi gramatyka i to gramatykę najbardziej lubię. Zawsze uczę się jej przez zrozumienie - dokładnie chcę wiedzieć, na czym coś polega i w jakich sytuacjach się stosuje. Szukam analogii pomiędzy różnymi językami. Szukam wyjątków - zwłaszcza przy zastosowaniach czasów zastanawiam się, co by było, gdybym coś chciała powiedzieć itd. Nastawiam się na to, żeby coś zrozumieć i w momencie, gdy już to zrozumiem, nie mam z tym problemów. Nie dążę do automatyzacji przez serie analogicznych ćwiczeń - wychodzę z założenia, że automatyzacja przyjdzie sama. Gdybym miała robić podobne ćwiczenia, miałabym poczucie, że wykonuję je zupełnie bezmyślnie.

Nie lubię nauki słówek, ale wszystko da się przeżyć ;). W moim wypadku najlepiej sprawdziło się SuperMemo AE Speed up!. W krótkim czasie nauczyłam się dość dużej liczby słówek. Potem miałam długą przerwę (ponad 2 miesiące - wiem, że nie powinnam była :/). Włączyłam je znów dzisiaj (1500 powtórek ;)) i z lekkim zdziwieniem zobaczyłam, że większość słówek pamiętam! Poza tym oczywiście cenię naukę słownictwa w kontekście.

Jeśli chodzi o słownictwo, zdecydowany problem sprawiają mi różne \"słóweczka\" typu tylko, jeszcze, niestety, właśnie, oczywiście, przecież itd., jednym słowem te, które nie mają konkretnego znaczenia. Tzn. te akurat znam w języku angielskim i w paru innych, ale to tylko przykład dla pokazania mojego problemu ;). Nie mam pojęcia, jak sobie z tym poradzić. Poza tym nie daję sobie rady z rodzajnikami w języku niemieckim - o ile dwa rodzaje w językach romańskich są dla mnie przejrzyste i proste, a wyjątki - do opanowania, w niemieckim ciągle myli mi się der i das, die trochę mniej ;).

Moim największym problemem jest rozumienie tekstu ze słuchu. Jestem raczej wzrokowcem, dużo mniej rozumiem z tekstu słuchanego niż czytanego. Pracuję nad tym, robię postępy :).

Dzięki przewadze zmysłu wzroku ;) nie mam za to problemów z pisownią wyrazów. Zdarzało mi się też łapać na tym, że w niektórych ćwiczeniach wybierałam poprawną odpowiedź, bo \"tak mi lepiej wyglądało\". Myślę, że może to być kwestia zapamiętywania jakby \"obrazu wyrazu\" - otwieram powiedzmy jakąś gazetę (polską:D) i rzuca mi się w oczy literówka.

Metod nietypowych mam chyba niewiele, lubię naukę z komputerem (SuperMemo, a ostatnio wiekowy, ale rewelacyjny EuroPlus+ Ele). Dużo staram się czytać, głównie w Internecie. Wiecie, jaka to satysfakcja przeczytać ze zrozumieniem i niewielkim udziałem słownika artykuł z \"El Pais\" po ośmiu miesiącach mało intensywnej nauki języka? :) Ostatnio słucham piosenek, czytam teksty, fragmenty próbuję tłumaczyć :). Uczę się lub uczyłam różnych języków (\"od zawsze\" angielski, w szkole podstawowej rosyjski, z którego niestety niewiele już pamiętam, później niemiecki, do którego właśnie usiłuję wrócić, od tego roku - hiszpański, włoski, łacina) i bardzo lubię (i pomaga mi to) szukać analogii między językami - w słownictwie, gramatyce itd., odmieniać podobne czasowniki równolegle we włoskim i hiszpańskim itd. Jeśli chodzi o łacinę, stosowałam ostatnio różne proste sztuczki mnemotechniczne przy nauce końcówek i to działa ;). Właśnie nauka końcówek i odmiany zaimka była dla mnie trudna w \"normalny\" sposób, ale sztuczki to załatwiły ;). Sposoby były proste, jeśli dało się, układałam z końcówek jedną wyrazopodobną, wymawialną zbitkę ;) (isjeme - is, i, em, e), śmieszne zdania (Ewa RUM pIStacjowy pałASzuje dzIS) albo nauczyłam się rytmicznie wymawiać całe partie materiału, tak, że aż dźwieczą mi w uszach (ego mei mihi me me tu tui tibi te te - sama poezja ;D). Poza tym rozpisywałam różne odmiany różnych słówek i szukałam różnic i podobieństw.

Aha, raczej nie lubię słuchać muzyki przy nauce :).

Co o tym sądzicie? Jakie popełniam wobec siebie błędy metodyczne? ;DD
no ale moze kojarzysz francuski z kultura francuska i dlatego lawiej wchodzi Ci...
Ja tez potem czytalam Thomasa Manna i Goethego, aby sobie lepiej ten nieslawny niemiecki kojarzyc, bo jeszcze w liceum niemiecki tez mnie odrazal bo sobie z faszyzmem go kojarzylam zwlaszcza jak tzw.Helga-nauczycielka na nas wrzeszczala w klasie...

nie mam twojego emaila
no Tawannano, jak ci Twoj sposob sluzy to dobrze! Najwazniejsze jest abys lubila swoja metode nauki! Tylko ze te Supermemos to sa tylko do pewnego poziomu, a potem to juz nie wystaczy tylko czytanie, sluchanie bedzie jedyne :)
A te il+ elle rodzajniki we francuskim to rzeczywiscie latwiejsze niz w niemieckim, ale te niemieckie to tez mozna zapamietac i tutajwyobrazanie sobie nijakosci albo zenskosci ( w spodnicy) przedmiotu na pewno pomaga... Ale mozna to zapamietac po koncowkach.... ( tradycyja metoda)
Zapomniałabym o jednym - unikam uczenia się podobnych słów czy wyrazów układanych tematycznie.
aha. I jak lubisz szukac analogii to sa takie slowniki wielojezyczne. Ja uzywam OxfordVisual dictionary ( 4 jezyki ang./ niem/ fran/wlos).Ale mowj wloski to elementarny jeszcze.
Sa tez takie ze sa slowka w poprzek strony w kazdym jezyku z etymologia co sie z ktorym stalo jesli sa z laciny, albo ze np to slowko pochodzenia Saskiego itd
no też fajny pomysł
jest taka stronka: http://www.vokabel.com/
>no Tawannano, jak ci Twoj sposob sluzy to dobrze!

Służy, służy :). Jedyne, co mi nie służy, to słomiany zapał, ale z tym walczę i idzie mi coraz lepiej ;D.

> Najwazniejsze jest
> abys lubila swoja metode nauki!

Dokładnie! Nauka musi być skuteczna, ale i nie można dać sobie obrzydzić języka...

Tylko ze te Supermemos to sa tylko do
>pewnego poziomu, a potem to juz nie wystaczy tylko czytanie,
>sluchanie bedzie jedyne :)

Wiem :D. Dlatego staram się słuchać coraz więcej ;).

A te il+ elle rodzajniki we francuskim to rzeczywiscie latwiejsze niz
>w niemieckim,

Oj, na pewno. Tzn. ja akurat posługuję się tylko przykładami z hiszpańskiego i włoskiego, ale tam to jest praktycznie intuicyjne, logiczne. We francuskim chyba też, to raczej podobny język ;).

ale te niemieckie to tez mozna zapamietac i
>tutajwyobrazanie sobie nijakosci albo zenskosci ( w spodnicy)
>przedmiotu na pewno pomaga...

To wytłumacz mi, co jest nijakiego w das Madchen :PP. Rzecz w tym, że u mnie taka metoda działa, jeśli mam opanować jakąś niewielką porcję słówek. W momencie, gdy jest ich wiele, nie pamietałabym, przy czym wyobrażałam sobie nijakość ;).

Ale mozna to zapamietac po
>koncowkach.... ( tradycyja metoda)
Wiedziałam, że w końcu muszę coś doczytać ;). Dziś pożyczyłam repetytorium Bęzy, zaczęłam przeglądać i - faktycznie! - tam są jakieś zasady ;).
btw
eh lacina dla mnie jest nie do przebrniecia! caly czas zapominam te wredne koncowki, doprowadza mnie to do szalu! A poza tym zagadnienia dotyczace budowy zdania (ablativus absolutus, comparationis itp) z niczym mi sie nie kojarza... wyjatkowo nie przystepny jezyk...
a moze macie jakies efektowane niekonwencjonalne metody? poleccie jakies ksiazki, ja uzywam tylko gramatyki Wielewskiego niestety tam jest wszystko pobieznie wytlumaczone :|
No z das Mädchen to koncowka tez mowi! ( zdrobnienie!) ale wyobraz sobie jeszcze nie kobiete tylko to DZIEWCZE!
Ja zawsze to tlumaczylam jak to ( prawie bezplciowe) Dziewcze!

Oh, Beza jest niezastapiony! 15 lat temu do matury sie tez z Bezy uczylam! A i potem na studiach mi pomagal! Al etez wlacz sobei Deutsche Welle i sluchaj i czytaj jakas litereture piekna po niemiecku..

Wiele slow francuskich istnieje w ang. i to mi we franc. pomagalo, ale tez sa te zdradliwe faux amis... No a wloski choc dopiero zaczynam to tez latwiej przychodzi bo uczylam sie francuskiego. A jak uczylas sie hiszpanskiego to tym bardziej.
Dla mnie rewelacyjna była \"Łacina bez pomocy Orbiliusza\" Lidii Winniczuk... ale to dla początkujących. Nie wiem, na jakim jesteś poziomie, ale o ablativus absolutus wiem tylko tyle, że jest, więc wnioskuję z tego, że na wyższym ;). Łacina to język, z którym mam/miałam najwięcej problemów (miałam - bo nie bardzo wiem, czy mam ochotę kontynuować naukę... - zajęcia obowiązkowe już skończyłam). Końcówki są straszne. Z drugiej strony, to ma swój urok ;) (ale ostatnio pobłogosławiłam dzień, kiedy po dostaniu się na kilka kierunków studiów stwierdziłam, że filologia klasyczna jednak nie jest dla mnie ;DDD).
Mnie na studiach 2 lata lacina przymusowo meczyli i ledwo cos pamietam. Bo historykom sztuki to niby ma sie do czytania tablic nagrobkowych etc. ma przydac. Jakos w niczym mi sie nie przydalo, bo po lacinie nikt nie mowi. ALE, to wkuwanie subjunctivu itd. przydalo sie bo kojarzylam lepiej uczac sie francuskiego. No ale nie sadze aby warto bylo celowo robic taka okrezna droge i przez lacine dazyc do francuskiego.hahaha Na nic to,no chyba, ze jest sie lekarzem, ksiedzem albo jako naukowiec z lupa kopie sie cos we Wloszech. Nigdy jednak nie zapomne Pulcherissimy ( nick naszej lektorki) uderzajcej wskaznikem w pulpit jak czytalismy czytanki... hahahah.... no niby mialo byc z heksametrem....
Nie ma jednej wspaniałej metody dobrej dla wszystkich. Kazdy z nas ma inne nauki uczenia się. Jeśli chodzi o naukę języków, to trzeba pamiętać, ze język nie jest wieżzą, tylko umiejętnością, na którą składa się kilka sprawnosci (mówienie, słuchanie, pisanie, czytanie (ze zrozumieniem), rozumienie ze słuchu itd, itp. Każdą z tych sprawnosci trzeba wytrenować.

Programy komputerowe wspomagające nauke językow mogą tu bardzo pomóc, pod warunkiem, że dobierzemy je odpowiednio do stanu naszego zaawansowania w danym języku. SuperMemo SPEEDUP! jest zupełnie niewskazane dla kogoś, kto dopiero zaczyna naukę angielskiego, ale dla kogoś, kto ukończył już kilkusemestralny kurs angielskiego, potrafi mówic i pisac, a pragnie rozwinąć swoje słownictwo, nie ma programu lepszego. Oczywiście, jeśli ktos taki zacznie się uczyc po 100 słówek dziennie, szybko sie załamie.

Do nauki gramatyki nie ma lepszego programu od Pro. Henry\'ego.

Niezaleznie natomiast od poziomu zaawansowania trzeba uczyć się czytać w obcym języku, tu proponuję hasło \"Czytaj (na głos) 20 minut dzienie\". To bardzo wile daje i bardzo rozwija.. Podobnie jak czytanie małym dzieciom.
Lacina, piekny lecz strasznie trudny jezyk.... Jednak juz po pierwszym roku nauki mozna zobaczyc pewne efekty. I choc samego jezyka nie nauczylam sie zbyt dobrze (szczególnie slówek) , to napewno wycwiczylam pewnego rodzaju logiczne myslenie i powtórzylam przypadki...hehe... Jest w tym duza zasluga mojej nauczycielki, kobiety o anielskiej cierpliwosci ( w szczególnosci do mnie - osoby nie pamietajacej koncówek....). :)

Jestem jednak ciekawa czy sa moze jakies opracowania zbierajace w przejzysty sposób cala gramatyke lacinska. Moze jakas rozpiska wszystkich deklinacji i koniugacji. Staram sie w miare systematycznie robic wlasne notatki ale nie nalezy to do rzeczy najprostrzych... Za wszelkie informacje z góry dziekuje...

Pozdrowionka dla wszystkich przyszlych poliglotów i nie tylko... :-]

cmok, cmok.....
Drzewko ? Mogłabyś... a little bit more... powiedzieć o tzw. drzewku choć się domyślam o co chodzi...
A masz jakiś sposób na PREPOSITIONS ???
My Achilles heel... ;-(
;-)))
hej!
Ja mam taki sposób na nauczenie się DER, DIE i DAS:
np jako DER widze kuturyste (:D) i kazde słowo o takim rodzajniku kojarze właśnie z kulturystą.
DIE to jakaś super laska :P a DAS... eee... najczęściej słońce...
Najważniejsze aby ustalić sobie konkretne rzeczy i się ich trzymać, a skojarzenia mogą być niezwykle śmieszne...
a czy czytanie na głos coś zmienia niz by czytać po cichu?
A i jak sądzicie czy lepiej czytać tylko dla przyjemności a aktywnie uczyć się słownictwa w inny sposób (np SM). Czy może z lektury wypisać sobie liste słówek i ich się nauczyć.
Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 52
poprzednia |

« 

FCE - sesja letnia 2004