Kiedyś uczyłem się z Profesora podstawowych słówek angielskiego. To był jeszcze koniec gimnazjum i moja świadomość językowa nie była zbyt rozwinięta. Muszę przyznać, że wtedy program ten był bardzo ciekawy... Wszystko kolorowe, ładne ilustracje i to motywowało do nauki. I może właśnie na takim etapie podstawowym Profesor jest dobrym programem, ale zupełnie nie nadaje się dla zaawansowanych.
Jakiś czas temu kupiłem SuperMemo Advanced i bardzo się zawiodłem. Myślałem, że dzięki programowi przypomnę sobie trochę słownictwo, a przede wszystkim łatwiej będzie mi je aktywnie wykorzystać. Zawiodłem się.
Ucząc się angielskiego, warto wiedzieć, że niektóre słowa w tym języku funkcjonują w odpowiednim kontekście, różnią się rejestrem. Warto również znać ich prawidłową wymowę, a do tego nie wystarczy samo nagranie wykonane przez lektora. Myślę, że w wersji zaawansowanej (przede wszystkim SM) powinien obok słówka pojawić się zapis fonetyczny (wbrew zapewnieniom wydawnictwa, nagrania wykonane są nie tylko przez Brytyjczyków), informacja, czy np. czasownik jest tranzytywny czy nie itp.
W programie pojawia się np. słówko 'blast', które pochodzi z amerykańskiego slangu, a nie ma o tym żadnej adnotacji. Skąd mam wiedzieć, kiedy tego słowa użyję? Słówko 'nature' z równie niczego sobie przykładem 'I nurture my children the best I can.'. Jakby brzmiało użyte w koleżeńskiej konwersacji? Śmiesznie?
Skąd mam wiedzieć, jak powiedzieć 'pursuit', skoro słówko czyta lektor z nie-brytyjskim akcentem?
Czasami pojawiają się dziwnie błędy... Np. zdanie 'I promised my children that we'll go to carnival, as they really want to taste candyfloss and drive bumber cars.'. Kompletny brak konsekwencji. 'Carnival' w tym znaczeniu to angielski amerykański, a 'candyfloss' to brytyjski.
Pojawiło się kilka słów, których nie znajdziemy nawet w ostatnim Longmanie: to falcom, to turtle...
Profesor też mógłby się postarać o coś więcej. Niektóre tłumaczenia słów są bardzo chaotyczne, ciężko wywnioskować, co tak naprawdę znaczy dane słowo.
Plusem takich programów jest to, że ktoś za nas wykonał te zestawy i nie musimy sami wpisywać do bazy nowych słówek ze słownika, co podobno może bardzo zniechęcać. Ale, czy naprawdę ktoś tego nie mógł wykonać lepiej?