Doskonalenie języka - samouk

Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 31
poprzednia |
Witam.

Czytam posty na forum, czytam i czytam. Jednak w każdym jest tak wiele różnych zdań, że nie wiem już co i jak po kolei. Dlatego chciałbym się poradzić konkretnie odnośnie mojej osoby. Dlatego zakładam nowy temat.
Chciałbym zasięgnąć waszej porady odnośnie nauki j.angielskiego.

Mój wiek: niecałe 21 lat.

Kontakt z angielskim:
Z angielskim mam kontakt od 2 klasy podstawówki (obecnie 2 rok studiów).
Wg. podziału jestem teraz w grupie B1 (na studiach), choć mógłbym być w B2, nie wiem ze względu na co robią podział, ale o tym wspominam :D Jednak wiadomo jaki jest poziom nauczania angielskiego w podstawówce/gimnazjum/liceum, gdzie zwraca się uwagę na grupę a nie indywiduum. Teraz też zamiast uczyć się nowych rzeczy stoję w miejscu...

Poziom wiedzy:
Matura podstawowa z angielskiego 85%.
Angielski umiem na poziomie średnio zaawansowanym (przynajmniej tak myślę).
Jednak naukę chciałem nauczyć się od podstaw (ale nie tych zupełnie od zerowego pojęcia, tylko trochę wyżej, bez nauki liczb ,zwrotów typu dzień dobry etc.), bo czasem jakieś luki się pojawiają z tych prostszych rzeczy.Choć oczywiście z zupełnie podstawowymi słówkami, liczeniem i tak dalej nie mam żadnego problemu.
Moja wymowa słówek po angielsku myślę że jest dobra. W mojej grupie jestem jednym z lepszych (mówię tylko dla porównania)

Cel:
Moim celem jest,aby opanować angielski w taki stopniu, by normalnie posługiwać się tym językiem, rozumieć większość oglądając filmy w języku oryginalnym, rozumieć teksty piosenek etc.
Oczywiście wiem że to "trochę" pracy, ale zawsze chciałem posiadać taką umiejętność :D

Obecna nauka:
Od początku roku (1 styczeń) uczę się słówek z programem "Profesor Henry 6.0 Słownictwo poziom 1&2". Przerobiłem póki co 850/2500 słówek z poziomu 1. Może ok.30% nie znałem.

Moje pytania do was:
Co robić by osiągnąć zamierzony przeze mnie cel (tylko nie za 50 lat :D).
Z czego się uczyć. Jaką książkę/słownik kupić. Coś z gramatyki/idiomów/phresal verbs/czytanki?
Co najlepiej oglądać np. przez internet żeby przyniosło to wymierne korzyści? W jakich ilościach (racjonalnie)?

Prosiłbym najlepiej o konkretne tytuły tego o co spytałem, bo jest tego tak wiele, że łatwo można naciąć się na jakąś pseudo literaturę/programy, które tak naprawdę nie pomogą w najmniejszym stopniu.

Uprzedzę pytania, które mogą się pojawić:
Nie mam czasu na kursy, ani jeżdżenie na lekcje.
Co do cen książek itp. to prosiłbym o podawanie coś w rozsądnych cenach, a nie po 150 zł.
Co do konwersacji, to w późniejszym czasie może poszukam kogoś do rozmowy po angielsku przez komunikatory internetowe....

Będę niezwykle wdzięczny za konstruktywną pomoc.

Pozdrawiam.
Masz dobre podejście kto pyta nie błądzi

Oto odpowiedź:
www.antimoon.com
lub te same artykuły po Polsku jakbyś miał problemy:
http://www.antimoon.com/wiki/Polish

To najlepsza strona mówiąca o tym jak opanować bardzo szybko (autory określają, że w 3 lata można osiągnąć pełną płynność zaczynając od podstaw, moim zdaniem szybciej jeżeli zintensyfikujesz ich porady szczególnie jak jesteś średnio-zaawansowany)

Następnie :
www.how-to-learn-any-language.com

Niekończące się źródło porad i materiałów w wybranym języku, chociaż do angielskiego nie trzeba daleko szukać.

Zacznij od tych dwóch stron bo nie ZMARNUJESZ swojego czasu na nieefektywne metody uczenia się ( a właśnie takie promowane są w szkołach, dlatego po tylu latach nadal nie umiesz się komunikować, mam koleżankę która ma męża Anglika a jej siostra jest studentką anglistyki w PL..... jasne powiedzieć coś do niego umie, zrozumieć go nie potrafi :D)

Teraz konkretne odpowiedzi na twoje pytania:
1. Kontynuuj z Ph, jak przerobisz te 2500 wyrazów to skup się na tworzeniu bazy z wyrazów które napotykasz w książkach/filmach. Możesz użyc do tego programów typu: Anki, Mnemosyme, Supermemo , Profesor Henry i innych. Spróbuj wszystkich testowo i wybierz który najlepiej ci odpowiada. Najprostszy jak nie interesują cię komplikację jest Mnemosyme. Bardziej zaawansowane są Anki i Supermemo. Całkowicie darmowe sa Anki i Mnemosymne. Supermemo jest darmowy w niektórych wersjach ale nie ma darmowych baz danych. Więcej informacji o różnicach w tych programach znajdziesz na forum.
2. Jaką książkę/słownik.
Słownik obowiązkowo angielsko-angielski i najlepiej multimedialny, tu masz porównanie najnowszych słowników profesjonalnie przeprowadzone:
http://www.antimoon.com/how/learners-dictionaries-review.htm
Ja używam: Longman Dictionary of Contemporary English 5th Edition ale zalecane jest używanie dwóch słowników, żeby mieć porównanie.
Z książek do gramtyki polecam:
Essential Grammar in Use With Answers: A Self-Study Reference and Practice Book for Elementary Students of English by Raymond Murphy
oraz do słownictwa:
English Vocabulary in Use Elementary Book and CD-ROM by Michael McCarthy, Felicity O'Dell, and Geraldine Mark
Generalnie każda książka wydawnictwa Cambridge jest godna uwagi. Jak zaczniesz od tych to potem masz: english grammar in use i advenced grammar in use. To samo z tą do słownictwa masz potem Pre-intermediate and Intermediate, Upper-Intermediate anawet bussines vocabulary in use czy academic vocabulary in use. Wszystko bardzo dobre książki.
3. Jakie www i co oglądać:
http://www.bbc.co.uk/learning/subjects/english.shtml
Tu masz taką ilość materiałów, że ci życia nie starczy :D Masz scripty z audio (głównie w World Service - English) , masz ćwiczenia (głównie w Skillswise - Words) , masz radiowe dyskusje na temat nauki angielskiego i podejścia metodologicznego.

Ponadto zależnie od tego jakiego angielskiego chcesz się uczyć ściągaj sobie seriale z tego kraju. Po pierwsze podejrzewam, że jest to legalne (publiczna emisja, jak se nagrasz z TV to też jesteś piratem? No raczej nie więc jak zamiast obejrzeć w TV po Polsku zassaj po angielsku) po drugie Masz duży wybór amerykańskich (depserate housewives, dexter, heroes, lost ) jak i powinieneś jak poszukać znaleźć brytyjskie (office, eastenders, shameless- uwaga może cię zniechęcić na początku ten serial :D). Dlaczego seriale? Bardzo żywy i aktualny język , trwają 25-45 min, nie zawsze ma się czas oglądać coś 2 godziny. Można łatwo znaleźć angielskie napisy a właśnie z takimi powinieneś oglądać.

Ponadto książki po angielsku, mogą być w pdf + audiobook na słuchawkach to od razu ci się wymowa będzie lepiej utrwalać i rozumienie. Są tutaj dwie szkoły antimoon mówi tłumacz wszystko. Nauczyciel w UK mówią, żeby olać i tłumaczyć wyrazy których nie rozumiesz z kontekstu po kilkukrotnym spotkaniu się z tym wyrazem.Jeżeli będziesz to robił regularnie (słuchanie i czytanie jednoczesne) zdziwisz się po kilku miesiącach jak dobrze rozwinął ci się nawyk rozumienia wyrazów z kontekstu. Oczywiście korzystanie ze słownika na pewno szybciej przyspieszy rozwój twojego słownictwa ale ograniczy twój kontakt z językiem (ile można pauzować ciekawą książkę tylko po to żeby sprawdzić jakiś wyraz który był mało istotny). Może po prostu, jedną książkę czytaj normalnie drugą ze słownikiem.Sam wybierz co dla ciebie lepsze, wiadomo jak nie rozumiesz jedne wyraz na stronę możesz olać i jechać dalej, jak przez jakiś wyraz tracisz sens zdania musisz go sprawdzić. Napotkane wyrazy dorzucaj do swojej bazy danych wybranym przez ciebie programie (patrz wyżej)
>Słownik obowiązkowo angielsko-angielski i najlepiej multimedialny
Tylko angielsko-angielski? Nonsens. Hint: sprawdz sobie np. slowko "racoon" w takim slowniku.

>Ponadto zależnie od tego jakiego angielskiego chcesz się uczyć ściągaj
>sobie seriale z tego kraju.
To nie jest dobry pomysl. Seriale z tego kraju, ktorego odmiany angielskiego asker chce sie uczyc, moga przewazac, ale nie powinien zamykac sie tylko np. na AmE, bo potem moze miec spore trudnosci z rozumieniem BrE, a nie taki jest cel nauki jezyka.

>Po pierwsze podejrzewam, że jest to
>legalne (publiczna emisja, jak se nagrasz z TV to też jesteś piratem?

Jak nagrasz do wlasnego uzytku to byc moze nie; jesli jednak udostepnisz to na pewno.

>zamiast obejrzeć w TV po Polsku zassaj po
>angielsku) po drugie Masz duży wybór amerykańskich (depserate
>housewives, dexter, heroes, lost ) jak i powinieneś jak poszukać
>znaleźć brytyjskie (office, eastenders, shameless- uwaga może cię
>zniechęcić na początku ten serial :D). Dlaczego seriale? Bardzo żywy i
>aktualny język , trwają 25-45 min, nie zawsze ma się czas oglądać coś
>2 godziny. Można łatwo znaleźć angielskie napisy a właśnie z takimi
>powinieneś oglądać.
A pod tym moge sie podpisac rekami i nogami :) Mnie bardzo pomoglo, zarowno pod wzgledem poszerzania slownictwa jak i rozwijania listening skills.

>Ponadto książki po angielsku
>Są tutaj dwie szkoły antimoon mówi tłumacz wszystko.
To absolutnie nie ma sensu.
>>Tylko angielsko-angielski? Nonsens. Hint: sprawdz sobie np. slowko "racoon" w takim slowniku.

wpisz sobie w google grafika i tadaaaaa masz zdjęcie tego wspaniałego zwierzęcia i od razu wiesz co to za zwierzę a z opisu w słowniku (omnivorous nocturnal mammal native to North and Central America) idzie gładko wywnioskować, że czas na wyszukanie obrazka w google. Oczywiście jak chcesz się uczyć nazw własnych to może być trudniej ale tu cię zaskoczę, są słowniki ang-ang (multimedialne) które mają takie wyrazy właśnie z obrazkami. Dlaczego ang-ang? Po co mam cię przekonywać już ktoś przede mną zebrał te informacje przeczytaj:
http://www.antimoon.com/how/dictionary.htm
jeżeli to Cię nie przekona to ja też nie.

2.
>>To nie jest dobry pomysl. Seriale z tego kraju, ktorego odmiany angielskiego asker chce sie uczyc, moga przewazac, ale nie powinien zamykac sie tylko np. na AmE, bo potem moze miec spore trudnosci z rozumieniem BrE, a nie taki jest cel nauki jezyka.

Może twojej nauki :D Mojej celem jest uczenie się wyłącznie BrE angielskiego. Są ludzie którzy chcą się uczyć tylko AmE. A idąc twoim podejściem ściągasz też seriale : Australijskie, Kanadyjskie, Maltańskie, Nowo Zelandzkie, Irlandzkie, Szkockie, Walijskie? No widzisz i zaufaj mi Szkotów nawet Brytyjczycy wychowani na Brytyjskiej TV i Amerykańskich serialach nie rozumieją :D Więc wybranie jednej wersji ma sens wbrew pozorom. Osobiście korzystam też z AmE seriali bo Brytyjskich jest moim zdaniem za mało ciekawych żeby nie zamęczyć samego siebie procesem nauki.

3. >> Jak nagrasz do wlasnego uzytku to byc moze nie; jesli jednak udostepnisz to na pewno.

Pewnie tak, co za tym idzie mogę podać www skąd ściągać seriale:
http://eztv.it/
UWAGA strona ta zawiera tylko seriale TV czyli materiały emitowane publicznie przez telewizję, można je archiwizować do własnych potrzeb, jeżeli chcesz udostępniać je osobom trzecim lub odtwarzać publicznie skontaktuj się z producentem.

>Ponadto książki po angielsku
>Są tutaj dwie szkoły antimoon mówi tłumacz wszystko.
>>To absolutnie nie ma sensu.

Polemizował bym na jakim poziomie zaawansowania. Na poziomie podstawowym i średnim ma bardzo dużo sensu.Po latach szkolnej i kursowej nauki angielskiej gramatyki -celowo piszę gramatyki bo nie była to moim zdaniem nauka angielskiego - siadłem nad grą fallout i fallout 2 (kilka miesięcy po kilka godzin dziennie ze słownikiem) i przetłumaczyłem do deski do deski. Dopiero po roku pobytu w Wielkiej Brytanii mój zasób słownictwa przegonił zasób jakim się wtedy byłem w stanie posługiwać. Więc jednak działa, problem w tym że teraz po pierwsze ni chciało by mi się kilka godzin dziennie siedzieć nad słownikiem. Po drugie na tym poziomie zaawansowania n którym jestem to właśnie lepiej pochłaniać więcej treści i w ten sposób z kontekstu uczyć się najczęściej używanych wyrazów niż jakichś nietypowych. Z drugiej strony ciężko się uczyć z kontekstu jak ktoś nie rozumie co drugiego zdania, tak jak ja wtedy miałem.
Ja się w zasadzie zgadzam z Lejo. Prawie:)

Zastanawia mnie ta ogromna niechęć do szkół i szkół językowych.
Tzn. rozumiem, że nie udało się nauczyć stąd ta niechęć, ale ja np. b. dużo nauczyłam się w szkole więc uważam, że jeśli się tylko chce to naprawdę można ten czas wykorzystać.

Jeśli chodzi o słownik to ja polecam słowniki internetowe - jest duuuużo szybciej i człowiek się nie zniechęca wertując kartki. Plus oczywiście można porównać w kilku słownikach.

Książka pdf + audio przez słuchawki to BARDZO dobra metoda - bardzo, bardzo polecam.

Co czytać czy oglądać? Coś co cię interesuje inaczej trudno się zmusić do robienia - ja np. chciałam posłuchać Coelho po hiszpańsku, bo język jest tak prosty, że się rozumiem prawie 100%, ale nie mogę się zmusić do kolejnych rozdziałów.
Więc lepiej nawet coś trudniejszego, ale interesującego.

Seriale - tak. Zaczęła bym od Dextera lub Desperate Housewives bo są 'stosunkowo' łatwe (zwłaszcza ten drugi).

Aha i jeśli jesteś na studiach w na poziomie B1, a uważasz, że powinieneś być na B2 i że sobie poradzisz to ja bym się przeniosła, bo inaczej to trochę strata czasu.
aha, no i rada nr 1 - cokolwiek chcesz robić to przede wszystkim REGULARNIE.
:)
Ad 1
Najpierw piszesz, ze tylko slownik ang-ang, teraz dodajesz slownik obrazkowy i images.google. To jak w koncu? (do tego dochodza jeszcze rzeczowniki nazywajace rzeczy, obiekty, miejsca, osoby, rośliny, zwierzęta, zjawiska, ktore trudno rozpoznac po obrazku)

>Dlaczego ang-ang? Po co mam cię
>przekonywać już ktoś przede mną zebrał te informacje przeczytaj:
A czy ja pisze, ze slownik ang-ang jest nie powinien byc nigdy uzywany? Ja nie zgadzam sie z teza, ze powienien byc ZAWSZE uzywany - do wiekszosci/niektorych rzeczownikow i niektorych przymiotnikow IMO lepszy jest slownik dwujezyczny. A ty rob, co chcesz, nie musisz mnie do niczego przekonywac.


Ad 2

/irony mode on/
Tak, a oprocz tego ogladam seriale z Zimbabwe, Kamerunu, Namibii i Sierra Leone.
Idac twoim tokiem rozumowania, nie ogladasz House'a, bo wystepuje tma Australijczyk?
/irony mode off/

For the record: z twojej ironicznej odzywki "chyba twojej" wynika, ze twoim celem jest, powiedzmy, perfekcyjne opanowanie (tylko) jednego akcentu z jednoczesnymi mozliwymi problemami w rozumieniu innych.

To, ze zdecydowanie bardziej sklaniam sie ku AmE, nie oznacza, ze nie ogladam brytyjskich filmow/ze nie chce doskonalic rozumienia brytyjskiego akcentu.

>Polemizowałbym na jakim poziomie zaawansowania. Na poziomie
>podstawowym i średnim ma bardzo dużo sensu.
Na takich poziomach samo czytanie ksiazek nie ma sensu (chyba ze abridged versions). Nie chce mi sie powtarzac argumentow, ktore przewijaly sie na tym forum wielokrotnie.

PS Pisz proszę przymiotniki małą literą.
> że się rozumiem prawie 100%

Freudian slip? :)
:D:D:D

no, siebie też rozumiem. I to chyba NAWET w 100%
A audiobooka to w 95%

Jak ktoś lubi autora to mógłby sobie po angielsku poczytać:)
[wpis usunięty]
Czyli tak jak każdy wie, regularność jest tutaj najważniejsza.

Najlepiej codziennie:
-obejrzeć np. 45 minut jakiegoś serialu brytyjskiego/amerykańskiego (da się załatwić, obejrzę zamiast jakiegoś polskiego)
Pytanie1:lepiej z angielskimi napisami czy bez żadnych?

-czytać choć 15 minut dziennie
Pytanie2: czy juz teraz zacząć czytać. Ale co? Jakąś specjalną książkę, czy co.
Bo taka zwykła w języku angielskim to ma wg. mnie za trudne słownictwo jak na początek.

-uczyć się nowych słówek (20 minut dziennie)
Aktualnie jak pisałem uczę się z PH. Ma on łącznie 10tys słówek (poziom1-2,5k ; poziom2 - 8k)
Pytanie3: Czy uczyć się po przerobieniu słownictwa 1 od razu słownictwo 2?
Pytanie4: Ile uczyć się nowych słówek dziennie żeby nie przesadzić? Oczywiście oprócz tych co się pojawią a znam.
Pytanie5: Czy do samej nauki słówek to wystarczy, czy potrzeba jakąś książkę, np. tę do słówek co poleciła osoba na początku)

-uczyć się gramatyki (nie codziennie, 2-3 razy w tygodniu)
Pytanie6: Jaka książka będzie najlepsza? Czy ta wyd.Edgard (dobrze mówię?),czy jest jakaś inna równie dobra/lepsza?
Pytanie7: Czy nie lepsza będzie książka do gramatyki 2 języczna?

Będę wdzięczny za wnikliwą analizę moich wątpliwości i odpowiedzi na pytania.

Przepraszam, że aż tyle, ale chcę się pożądnie za to zabrać, a nie tak, by po miesiącu stracić zapał.
>Zastanawia mnie ta ogromna niechęć do szkół i szkół językowych.
>Tzn. rozumiem, że nie udało się nauczyć stąd ta niechęć, ale ja np. b.
>dużo nauczyłam się w szkole więc uważam, że jeśli się tylko chce to
>naprawdę można ten czas wykorzystać.

La Belle, tu naprawdę nie chodzi o niechęć do szkół językowych. Niektórzy (tak jak ja) nie mogą sobie na nią pozwolić, choćby z tak błahego powodu jak dojazd do niej, a wierz mi, mieszkam daleko od najbliższej szkoły językowej:) Pozdrawiam!
>>>>>Najpierw piszesz, ze tylko slownik ang-ang, teraz dodajesz slownik obrazkowy i images.google. To jak w koncu? (do tego dochodza jeszcze rzeczowniki nazywajace rzeczy, obiekty, miejsca, osoby, rośliny, zwierzęta, zjawiska, ktore trudno rozpoznac po obrazku)

Czytaj uważnie, napisałem: obowiązkowo słownik ang-ang a nie WYŁĄCZNIE. Czujesz różnice czy nadal nie? Po drugie nie wiem nawet co to jest słownik obrazkowy ani czy taki istnieje! (a podejrzewam, że nie) zacytuj gdzie taki poleciłem. Opisałem ci tylko jak ja radzę sobie z nazwami własnymi które w ang-ang dotyczą nazw własnych. Rzeczy które opisujesz jako trudno zrozumiałe (dla ciebie) z definicji ang-ang zawierają także przykładowe zdania (zwykle kilka, patrz Longman) które w 99% wyjaśniają sprawę, jeżeli nie to jak wspomniałem często zawierają obrazki do takich wyrazów. Jeżeli definicja ang-ang, przykładowe zdanie i obrazek nadal nic ci nie mówią to mogę powiedzieć tylko, że jest mi przykro i życzę powodzenia. Używając pol-and,ang-pol dostajesz oczywiście wyrazy typu szop pracz które zapewne zajęły by ci minutę dużej do wpisania w google images lub ling.pl za to 99% pozostałych znacznie istotniejszych wyrazów dostajesz z tłumaczeniem do bani, które nie pokazuje całego zakresu znaczeniowego lub sposobu użycia. A zwykle jednego i drugiego. Sprawdzasz polski wuraz i dostajesz 10 odpowiedników bo język ten ma około 7-8 krotnie bogatsze słownictwo, z tym, że jeden użyjesz tylko do rzeczowników a inny tylko w jakichś tam innych sytuacjach. Z pol-ang o tym nie wiesz i potem dla nativow brzmisz dziwnie dlatego unikam go jak ognia. Oczywiście linka który dałem nie przeczytałeś, może dlatego, że jest po angielsku?

>>>do wiekszosci/niektorych rzeczownikow i niektorych przymiotnikow IMO lepszy jest slownik dwujezyczny

właśnie, że do prawie żadnych lub nielicznych

>>>>nie ogladasz House'a, bo wystepuje tma Australijczyk?

czytaj ze zrozumieniem cytuję: "Osobiście korzystam też z AmE seriali bo Brytyjskich jest moim zdaniem za mało ciekawych żeby nie zamęczyć samego siebie procesem nauki" I tak nie oglądam House'a.

>>>z twojej ironicznej odzywki "chyba twojej"

a co w niej widzisz ironicznego ? Było w niej zero ironii. Zwyczajnie do twojego podejścia typu "Chcę zrozumieć wszystkich" to jest najodpowiedniejsze podejście. Znam ludzi których interesuje tylko jeden typ akcentu i takie podejście jest moim zdaniem najlogiczniejsze. Pozwoli ci i tak to na potencjalne zrozumienie większości, a choćbyś ściągał z tych wszystkich krajów i tak nie zrozumiesz wszystkich w 100%(nie zrozumiesz chińczyków mówiących po angielsku, nie zrozumiesz Szkotów, Irlandczyków i dopisz sobie kogo jeszcze chcesz). Mało tego, skupiając się w 100% na produkcjach Brytyjskich i tak nie zrozumiesz lower class, którzy także są Brytyjczykami. Nie wspomnę już o slangach lokalnych, murzyńskich, cockneyu i innych cudach. Więc po co to? Po staraj się skupić na tej wersji języka do której chcesz najbardziej zbliżyć swój język i tyle. Oczywiście dla 90% osób aby utrzymać zainteresowanie konieczne jest sięganie po produkcje i książki amerykańskie (co sam robię i napisałem ze zrozumieniem) jako dodatek bo produkcje Brytyjskie to często nuda i jest mniejszy dostęp do nich ale mimo to skupianie się na ściąganiu produkcji z całego świata nie ma żadnego sensu bo i tak nie zrozumiesz wszystkich. Więc skoro i tak ściągasz tylko amerykańskie i brytyjskie (a podejrzewam że w 90% AmE)to co tu wciskasz kity o rozumieniu wszystkich?

>>>>Na takich poziomach samo czytanie ksiazek nie ma sensu (chyba ze abridged versions). Nie chce mi sie powtarzac argumentow, ktore przewijaly sie na tym forum wielokrotnie.

A mi nie chce Ci się przepisywać książek znanych poliglotów którzy twierdzą żeby robić to jak najszybciej, nawet jeżeli twój nauczyciel w szkole stanowczo odradza. Teraz proste pytanie, czy na tym forum mamy wielu znanych poliglotów którzy władają ponad 20-toma językami i całe życie poświęcili na naukę języków i doskonalenie metod a teraz dzielą się tą wiedzą z nami? Czy mamy może do czynienia głównie z nauczycielami którzy opanowali jeden język w stopniu średnim i przynoszą swoim uczniom na zajęcia kserówki ćwiczeń z zachodnich książek do gramatyki i 15 minut zajmuje im sprawdzenie kserówek zadanych do domu, 15min odpytanie z czasów i 15 min zrobienie kilku nowych kserówek do nowej formy gramatycznej? I oczywiście po każdej lekcji odradzają swoim uczniom sięganie po jakąś literaturę w obcym języku dopóki nie znają całej gramatyki perfekcyjnie? Dam se rękę uciąć, że niewielu tu poliglotów i może kilku pasjonatów którzy faktycznie drążą temat po zagranicznych forach, wchodzą w kontakty z nativami, kontaktują się z metodologami z prawdziwego zdarzenia i czytają książki i życiorysy poliglotów. Reszta mówi: kuj słówka na blachę, kuj gramatykę, jak przekroczysz 10 tys słów i znasz całą gramatykę weź książkę do ręki - do śmieci z takimi tradycjami, uczyłem się tak wiele lat i ledwo umiałem się dogadać zanim nie przetłumaczyłem obu falloutów. A koledzy od zera bez kursów, bez szkół językowych (bo mieli rosyjski) i bez książki do gramatyki po roku mieli więcej niż komunikatywny język. Zapytasz w jaki sposób? Szli i chlali wódę z angolami! Po pijaku więcej można się w rok nauczyć niż na trzeźwo "średniowiecznym" zakuwaniem w kilka lat!

PS
Będę pisał przymiotniki jak mi się podoba, jak jesteś takim miłośnikiem poprawności zacznij używać polskiej czcionki.

La Belle Dame Sans Argent - nie jestem przeciwnikiem kursów, sam uczęszczam na kurs od półtora roku. Zgadzam się tylko z większością poliglotów i osób które opanowały język w stopniu zbliżonym do nativów, że jest to mało efektywna forma nauki. Argumenty przeciw pewnie już czytałeś tutaj:
http://www.antimoon.com/other/englishclass.htm
lub na www.how-to-learn-any-language.com
Od siebie mogę dodać, że na poziomie zerowym zaczęcie od kursu może być dobrym rozwiązaniem, ale dobre kursy z nativem są zwykle drogie, a tanie kursy są nic nie warte, więc koło się zamyka. Mnie kursy w Polsce przekonały o jednym: nie jestem w stanie nauczyć się języka angielskiego i nie ma sensu się męczyć. Ale trafiłem na prawdziwą tyrankę która kazała nam wkuwać słówka "Z listy" + gramatykę, zero kontekstu, zero żywego angielskiego. Dopiero po latach przekonałem się, że można czerpać z tego radość i jednocześnie być najlepszym w klasie. A kurs robię tylko żeby mieć papierek bo zauważyłem, ze jestem mniej przez niego zmotywowany (przecież robię kurs nie muszę tyle wkuwać w domu) i więcej czasu marnuję.
spot on, pakk.
Po drugie nie wiem nawet co
>to jest słownik obrazkowy ani czy taki istnieje! (a podejrzewam, że
>nie)

Istnieje, istnieje :) Nawet na różnych poziomach. Kiedyś w internecie natknęłam się nawet na słowniki obrazkowe z różnych dziedzin (biologii, fizyki, matematyki itd.)

Co to jest? No obrazek jest, na przykład linijki, a pod spodem podpis: ruler
Nie możesz stracić zapału, to musi być naturalne, musisz to lubić robić, że tak powiem.
Pytanie1:lepiej z angielskimi napisami czy bez żadnych?

Na początek z napisami bo ludzie grający w serialach nie zawsze muszą wszystko perfekcyjnie wymówić, co nie usłyszysz to doczytasz. Dodam, że best player sam ściąga napisy w tym angielskie.

Pytanie2: czy juz teraz zacząć czytać. Ale co? Jakąś specjalną książkę, czy co.
Bo taka zwykła w języku angielskim to ma wg. mnie za trudne słownictwo jak na początek.

Zacznij już. Niektóre wydawnictwa wydają uproszczone książki dla uczących się angielskiego, pogoogluj na pewno znajdziesz. Moim zdaniem zaletą jest, że cię to nie odstraszy od czytania, wadą: są nudne. Polecam Ronald Dahl, to są książki dla dzieci ale naprawdę śmieszne i wciągające. Są w 90% krótkie więc nie zdążysz się zmęczyć a jednocześnie słownictwo w nich pozwoli ci zajrzeć do słownika dość często. Ja od nich zacząłem bo są to opowiadanka na kilkadziesiąt stron i są do nich łatwo dostępne audiobooki. Jeżeli nadal uważasz, że to za dużo polecam tutaj:
http://www.bbc.co.uk/worldservice/learningenglish/language/wordsinthenews/
lub od archiwum nawet
http://www.bbc.co.uk/worldservice/learningenglish/language/wordsinthenews/2010/01/100121_witn_archive_2009.shtml
Masz bardzo dobry angielski, bardzo dobre wyrazy, skrypty, lektora z nienaganną brytyjską wymową i od razu słownikowe definicje najtrudniejszych wyrazów. Każdy tekst jest niesamowicie krótki i dość interesujący. Świetny start.

Pytanie3: Czy uczyć się po przerobieniu słownictwa 1 od razu słownictwo 2?

moim zdaniem po 2500 wyrazów zacznij więcej czytać i robić bazę wyrazów z tych co napotkasz, ale jak masz czas i motywacje to możesz nawet PH 3 i 4 przerobić.

Pytanie4: Ile uczyć się nowych słówek dziennie żeby nie przesadzić? Oczywiście oprócz tych co się pojawią a znam.

Ja bym zastopował na 5-30 dziennie z programów (powyżej paskudna kumulacja powtórek) i coraz więcej czytać a znacznie więcej będzie ci się przyswajać z kontekstu.

Pytanie5: Czy do samej nauki słówek to wystarczy, czy potrzeba jakąś książkę, np. tę do słówek co poleciła osoba na początku)

W ogóle nic nie potrzeba do nauki słówek oprócz słownika i książki/www/gazety/listu od znajomego anglika no czegokolwiek po angielsku. Natomiast programy ułatwiają zapamiętywanie słówek, szczególnie tych bardziej topornych. Książki wyjaśnią pewne niuanse typu phrasal verbs czy idiomy. Nie są konieczne ale są miłym dodatkiem.

Pytanie6: Jaka książka będzie najlepsza? Czy ta wyd.Edgard (dobrze mówię?),czy jest jakaś inna równie dobra/lepsza?

Cambridge wszystko co wydali. Essential Grammar in use, Grammar in use a z czasem może Advanced Grammar in use - ale to moim zdaniem gruba przesada.

Pytanie7: Czy nie lepsza będzie książka do gramatyki 2 języczna?

Moim zdaniem po angielsku lepsza. Zacząłem od polskiej:
Gramatyka Języka Angielskiego - Leon Leszek Szkutnik
mogę ją śmiało polecić, jest dobra. Jednak, native wie lepiej co na początku będzie ci potrzebne, co potem a co w ogóle (advanced grammar in use? chcesz studiować anglistykę w UK? :D). Potrafi lepszymi przykładami to pokazać, dać dobre ćwiczenia. Po polsku będzie ci się wydawać na początku prostsza bo: "nie muszę myśleć co przeczytałem bo jest po naszemu" z czasem zauważysz, że jest odwrotnie wiedzę gramatyczną będziesz musiał i tak przełożyć na ang w swojej głowie. Kup polską i angielską i sam się przekonaj :D Akurat to nie jest najistotniejsze.

UWAGI: polecałbym raczej 10 min słówek, 30-60 min seriali, 10-30 minut czytania. Stopniowo zwiększać ilość czytania od 10 do 30 min a może nawet do godziny :D
A tad high strung, aren't you? :)

>Czytaj uważnie, napisałem: obowiązkowo słownik ang-ang a nie
>WYŁĄCZNIE. Czujesz różnice czy nadal nie?
Racja, nie napisales wylacznie - zwracam honor (napisales tylko o slowniku monolingual dlatego musialo mi sie gdzies zakodowac slowo 'tylko').


>pozostałych znacznie istotniejszych wyrazów dostajesz z tłumaczeniem
>do bani
...dlatego napisałem 'niektóre rzeczowniki/przymiotniki'...

>które nie pokazuje całego zakresu znaczeniowego lub sposobu użycia.
Korzystałeś ze słabego słownika - w PWN-ie jest całkiem sporo przykładów, a jeśli dla mnie jest za mało, to wpisanie frazy w google i kliknięcie pierwszego linku zwykle zaspokaja moją ciekawość.


>Oczywiście linka który dałem nie przeczytałeś, może dlatego, że jest po angielsku?
Exacty.


>Nie wspomnę już o slangach lokalnych, murzyńskich,
>cockneyu i innych cudach. Więc po co to?
Racja, tyle tych slangow i akcentow, ze niepotrzebnie w ogole zaczalem nauke angielskiego.

>(a podejrzewam że w 90% AmE)
Mylisz sie Sherlocku.

>Więc skoro i tak ściągasz tylko amerykańskie i brytyjski to co tu wciskasz kity o rozumieniu wszystkich?
LOL nawet nie chce mi sie tego komentowac.

>(...)
>Po pijaku więcej można się w rok nauczyć niż
>na trzeźwo "średniowiecznym" zakuwaniem w kilka lat!
Ten caly paragraf to wlasnie jakby po pijaku napisany. Po co tu na forum zale wylewasz o tym, ze w Polsce nie nauczyles sie przez nich angielskiego? Swoje pretensje skieruj do nauczycieli, ktorzy niczego cie nie nauczyli.


>Będę pisał przymiotniki jak mi się podoba, jak jesteś takim
>miłośnikiem poprawności zacznij używać polskiej czcionki.
1) Widac za duzo wymagam, uprzejmie proszac.
2) Alez uzywam polskiej czcionki, tak jak wszyscy na tym forum.
3) Jesli chodzi ci o polskie ogonki, to niestety musze ci powiedziec, ze w mojej klawiaturze nie ma prawego altu (zaraz obok spacji jest przycisk Windows), a szkoda mi pieniedzy na nowa.
A ja mam takie pytanie co robić z czytaniem kiedy w głowie tłumacze sobie na język polski i w ten sposób tracę czas. Jakoś nie mogę soebie z tym poradzić boję się ze tekstu nie zrozumiem. Czy są jakies sposoby by pozbyć się tej "dolegliwości"
lejo dziękuję za link do antimoon ciekawa strona.

Nie wiem czy w temacie ale jak stworzyć soebie bazę w supermemo wraz z nagraniami wymowy i czy lepiej zaczać od pol-ang czy ang- ang mam na mysli pytanie odpowiedź.
>>>co robic kiedy w glowie tlumacze sobie na jez. polski i w ten sposob trace czas.
...Najlepsza rada swiata - nie rob tego. Po pierwsze zanim zrozumiesz kazde ang. slowo, i poukladasz sobie zdanie po polsku - to czas ucieka. W tym zdaniu mozesz nie zrozumiec nuansow ktore sa dlatego, ze niektore slowa z innymi sie lacza. Wtedy jak nawet juz zrozumiesz o co chodzi to musisz ten system powtorzyc...myslec po polsku, poszukac odpowiedne slowa po ang i wtedy dopiero, po uplywie czasu cos powiedziec po ang. Tylko ze wtedy ta druga osoba nie za bardzo bedzie czekala na odpowiedz.
Mysl od razu 'po ang'. - a zeby to robic, to musisz pojac jak sie tworzy zdania po ang. i czytac, czytac, i jeszcze raz czytac - jak najwiecej, zeby zrozumiec jak te zdania sie uklada. Z czasem to samo przyjdzie, nawet nieswiadomie. Moze oczekujesz za duzo od siebie - nauka jezyka to lata a lata nauki.
> Mnie kursy w
>Polsce przekonały o jednym: nie jestem w stanie nauczyć się języka
>angielskiego i nie ma sensu się męczyć.

No właśnie - CIEBIE przekonały. Ale ty jesteś tylko jednym z przypadków nie rozumiem więc dlaczego tak często formułujesz strasznie kategoryczne stwierdzenia, że się nie da i że nie ma sensu.

Tobie się nie udało. Mnie się udało.
Część ludzi będzie miało sytuację podobną do twojej część do mojej.
zwróć jeszcze uwagę, że nie zawsze się tak da: 15 min tego 20 min tego - lepiej czasami zaplanować CO robisz.

bo np. mi powtarzanie słówek + nauka nowych czasami zajmuje więcej niż 20 min dziennie, czasami czytam więcej - bo w tramwaju, albo czekam na coś czasami mniej.

I w ogóle chyba mimo wszystko zaczęłabym od mniejszej ilości wszystkiego:
- codzienne powtarzanie słówek + nauka -ok

Co do nauki gramatyki - spróbuj poszukać ćwiczeń online - takich gdzie musisz coś wybierać i wpisywać - często daje to o wiele lepsze rezultaty.

Czytanie czegoś - zależy jak bardzo jesteś na poziomie B2 do którego się przyznawałes ba początku - jeśli masz gdzieś w pobliżu księgarnie z angielskimi książkami to przejdź się, przejrzyj kilka książek - przeczytaj pierwszą stronę i ze dwie w środku, zobacz czy rozumiesz tekst (niekoniecznie wszystkie słówka) W KILKU KSIĄŻKACH.

seriale czy filmy.... hmmm...ja nie traktuję tego jako nauki tylko jako przyjemność:)
La Belle Dame Sans Argent:

>>"No właśnie - CIEBIE przekonały. Ale ty jesteś tylko jednym z przypadków nie rozumiem więc dlaczego tak często formułujesz strasznie kategoryczne stwierdzenia, że się nie da i że nie ma sensu.

Tobie się nie udało. Mnie się udało.
Część ludzi będzie miało sytuację podobną do twojej część do mojej."

Ależ mi się udało :D Z polskiego punktu widzenia byłem świetny. 4-ka na maturze z angielskiego zarówno ustnej jak i pisemnej (bo wybrałem angielski jako dodatkowy przedmiot). Jak dochodziło do czytanek, dialogów rozumienia słownictwa byłem w czołówce klasowej.... jakże małe okazało się to co umiem w konfrontacji z nativami. Ludzie z www.how-to-learn-any-language.com zwykle potwierdzają moje doświadczenia. Jak wspomniałem od 1,5 roku jestem znowu an kursie który uważam za dobry ale robię go głównie dla papierka, i jak wielokrotnie powtarzam, moim zdaniem można za te 6 h tygodniowo które spędzam na kursie nauczyć się samemu więcej, szybciej i lepiej. I tak piszę na swoim doświadczeniu, nie przeczę, że z dobrym nauczycielem, dobry kurs w małej grupie może być dla części osób dobrą opcją. Nigdy nie mówię (a przynajmniej się staram :D) kategorycznie : nie rób tego. Moim zdaniem każda minuta poświęcona językowi jest ważna, są tylko metody gorsze i lepsze ale to nie znaczy że z mojego punktu widzenia (czy nawet z punktu widzenia poliglotów, osób z forum , osób z innych forów czy tłumaczy) muszą korzystać wszyscy. I nie znaczy to, że jeżeli zamiast programy do wkuwania słówek użyjesz fiszek to się kategorycznie nie nauczysz. Oznacza to tylko tyle, że postęp może być wolniejszy a kursy są mniej efektywną nauką angielskiego moim zdaniem. Co nie oznacza, że nic się z nich nie nauczysz. Mam kolegę który w pół roku z poziomu basic wskoczył na advanced tylko ucząc się na kursie. Ale kurs kosztował ponad 6000 zł miesięcznie (1000 funtów, a wtedy funt był około 7 zł wart bodajże), odbywał się w małych grupach, nauczycielem był nativ który wiedział co robi i kurs trwał 6h dziennie + godzina prac domowych które miały być na drugi dzień. To daje 7 h kontaktu z ŻYWYM językiem dziennie, + praca w weekendy na pół etatu która też jakiś tam kontakt z anglikami mu dawała. Jeżeli przeciętnie ktoś uczy się godzinę dziennie (30 min filmy, 15 min słówka, 15 min czytanie) to ten kolega w jeden dzień wyrabiał jego tygodniową normę. Nic dziwnego, że w 6 miesięcy osiągnął poziom taki jak inni w 2-3 lata, pracował 7 razy intensywniej. Teraz porównajmy tradycyjny kurs w Polsce. 3 h , dwa razy w tygodniu, daje 6 h tygodniow. Z tego gramatyki jest 30% co nie ma większego wpływu na płynność w mówienie i czytaniu co najwyżej zmniejsza liczbę błędów. Do tego uczniowie przez następne 30% czasu zamiast słuchać nagrań lektorów, czytać i rozmawiać słuchają siebie po kolei czyli słuchają większej ilości błędów językowych. Efektywne dla ciebie jest może 30% tego czasu, gdzie coś się słucha i czyta. Co daje ci załóżmy 2 h tygodniowo nauki. Więc jeżeli ktoś uczy się sam godzinę dziennie przez czytanie, oglądanie, słuchanie i słówka to kto będzie miał relatywnie większe postępy? Nie przeczę, że są w PL kursy które dorównują tym w UK, intensywne, z nativem w małych grupach gdzie powiedzmy odnosisz korzyść z 70-80% czasu tam spędzonego, a pozostałe 20-30% to bzdury innych uczniów lub gramatyka. ALe jestem pewien, że ich cena też jest porównywalna do tych w UK czyli nieosiągalna dla 99% społeczeństwa.

pakk:
>>>Korzystałeś ze słabego słownika - w PWN-ie jest całkiem sporo przykładów, a jeśli dla mnie jest za mało, to wpisanie frazy w google i kliknięcie pierwszego linku zwykle zaspokaja moją ciekawość.

hmmm czyli wygląda to w praktyce tak jak u mnie, czyli funkcjonalność ta sama. 99% rozwiązuje słownik ang-ang i przykłady a czasami muszę kliknąć w google images. Więc o co te spory? Masz swoją metodę ja mam swoją, moja moim zdaniem ma więcej zalet jak promowanie myślenia po angielsku, non stop sprawdzanie znajomości podstawowych wyrazów z których formowane są definicje słownikowe w ang-ang i dokładniejsze objaśnienie użycia i znaczenia danego wyrazu (jak już wspomniałem, na każdy polski wyraz przypada około 6-8 angielskich bo angielski ma milion wyrazów a polski 3[tel]do tego każdy wyraz z inną końcówką liczony jest osobno, jak wiadomo odmiana przez przypadki i kilka innych zawiłości gramatycznych nabija nam ładną ilość dodatkowych wyrazów a w angielskim zmiana końcówek to rzadkość) więc słownik pol-ang ang-pol ogranicza nas do znalezienia najbliższego polskiego wyrazu a nie podania dokładnego znaczenia. Oczywiście jak ma przykładowe zdania to już jest znacznie bliżej i lepiej. ling.pl z którego korzystam nie ma.

>>>Racja, tyle tych slangow i akcentow, ze niepotrzebnie w ogole zaczalem nauke angielskiego.

ufff, usiądź 10 głębokich oddechów, postaraj się uspokoić bicie serca i argumenty typu: "a tak no to w ogóle nie ma sensu". Zastanówmy się na przykładzie polskiego, przyjeżdża do Polski emigrant, mieszka sobie w pięknym mieście WWA, nauczył się polskiego całkiem nieźle, pomogła mu Polska telewizja , trochę trudniej było ze slangiem Warszawskim, musiał dużo gadać z ludźmi, jeszcze długo po tym jak rozumiał 90% tego co mówią w TV nie mógł zrozumieć niektórych ludzi napotkanych na ulicy którzy z lokalnym dialektem zagadywali: "kopsnij pan szluga albo zeta na siarkofruta". Z czasem przywykł opanował wystarczającą część slangu pasywnie i jest w stanie się z nimi porozumieć tradycyjnym polskim: "wal się na ryj" . Dnia pewnego jego dziewczyna mówi, chodź odwiedzimy Rudę Śląską, tam mam babcie. Zajeżdża wychodzi do pubu na piwo i nic nie rozumie po śląsku. Jaki z tego wniosek? Choćbyś starał się jak nie wiem nie zrozumiesz wszystkiego więc skup się NA JEDNEJ ODMIANIE która uważasz, że będzie ci najbardziej potrzebna. Jeżeli uznasz, że to brytyjska to ucz się tej, wspomagaj się nieco amerykańską, może czasem rzuć okiem na inne ale nie próbuj zrozumieć wszystkich bo to ci się nie uda w takim tyglu kulturowym jakim jest UK czy Stany. Jedna odmiana pozwoli porozumieć Ci się z 90% osób a jeżeli osiądziesz w danym miejscu gdzie jest inna odmiana przywykniesz po jakimś czasie. Może się okazać, że przeprowadzisz się 100km wyżej i znowu będziesz musiał przywyknąć (obejrzyj Shameless zobaczymy ile zrozumiesz , użycie rose zamiast rise itd itp:D odmiana Manchasteru, ci z Londynu mówią jeszcze inaczej, z Essex jeszcze inaczej z Sussex jeszcze inaczej a to tylko wew jednego kraju, dla początkujących nawet Little Britain do obejrzenia będzie ciężkie mimo iż to dość ogólnokrajowy slang). Daj spokój żadne produkcje telewizyjne nie pozwolą ci zrozumieć wszystkich natomiast jak ugruntujesz sobie pewną poprawną wymowę brytyjską bądź amerykańską, wszyscy zrozumieją Ciebie a reszta to kwestia pewnej adaptacji do lokalnego akcentu i slangu.

>>>Ten caly paragraf to wlasnie jakby po pijaku napisany. Po co tu na forum zale wylewasz o tym, ze w Polsce nie nauczyles sie przez nich angielskiego? Swoje pretensje skieruj do nauczycieli, ktorzy niczego cie nie nauczyli.

nie żale tylko porównuję czasochłonność tradycyjnych metod nauczania w stosunku do nowych metod nauczania. Trzymanie się z dala od czytania na każdym etapie nauki jest błędem, należy tylko dobierać teksty i ich długość pod swój poziom. Tu nie chodzi o to, że się żalę bo jestem zadowolony, że umiałem się komunikować jak przyjechałem (choć była to zasługa głównie twórców fallouta :D), chodzi o to, żeby pokazać co nie działa lub działa zbyt wolno a co da ci płynność szybciej. I zastrzegam z góry, nigdy nie należy pisać nic na trzeźwo ;)

>>>>
1) Widac za duzo wymagam, uprzejmie proszac.


Stanowczo za dużo :D
3) Jesli chodzi ci o polskie ogonki, to niestety musze ci powiedziec, ze w mojej klawiaturze nie ma prawego altu (zaraz obok spacji jest przycisk Windows), a szkoda mi pieniedzy na nowa.

A mi autokorekta w firefox w wyniku błędu zmienia niektóre przymiotniki na duże litery a nie chce mi się jej przeinstalowywać ;) to co buziak na zgodę i po piwku? :D

Nie miałem w żadnym fragmencie na celu urażenia cię a trochę zażartej dyskusji moim zdaniem daje osobom czytającym różne alternatywy i argumenty co do różnych podejść, więc uważam, że wszyscy skorzystają na naszych przepychankach i lubię osoby które nie zgadzają się ze mną bo to pozwala mi przemyśleć moje podejście i może spojrzeć z innej strony. Odzywka: "chyba twojej" nie miała być złośliwa tylko zasugerować, że różni ludzie mają różne cele i do twojego celu mnogość różnych akcentów może być przydatna, do mojego podejścia staram się wybierać produkcje brytyjskie i posiłkować się amerykańskimi żeby się nie zanudzić. Tak jak kolega wyżej zasugerował, że kursy może dla mnie są do bani a wielu uważa je za dobre podejście, przyznaję mu rację, moim zdaniem są do bani a dla niektórych mogą być dobre. Napisałem też dlaczego moim zdaniem są do bani.

Podoba mi się jak to forum teraz wygląda bo coś tu żyje w końcu a nie tylko dyskusje o Supermemo i jego funkcjach i dyskusje która książka do gramaryki ma milion ćwiczeń więcej niż inne :D

Pozdro dla szukających
>>>>A ja mam takie pytanie co robić z czytaniem kiedy w głowie tłumacze sobie na język polski i w ten sposób tracę czas.

hmmmm też tak miałem, chyba każdy na pewnym etapie. Nie wiem kiedy przestałem. Więcej oglądaj, więcej czytaj - powinno pomóc. Może właśnie też słownik ang-ang który zmusi cię do tego żeby wyrazy definiować po angielsku.

Spróbuj też zszokować swoją głowę (ale to głupio brzmi). Jak będziesz miał ferie/wakacje/urlop/weekend zamknij się w pokoju, wcześniej przygotuj dużo filmów, audycji radiowych w mp3 i książek. Przez kilka/kilkanaście dni spróbuj unikać jakiegokolwiek mówienia i słuchania po Polsku, całe dnie oglądaj, czytaj, słuchaj tylko po angielsku, nawet jeżeli nie wszystko zrozumiesz, nie przestawaj, po prostu sącz to do twojej głowy. Powinno pomóc, może po jednej sesji, może po kilku. Plus regularnie zwiększ kontakt z językiem, angielskie www, angielskie filmy z angielskimi napisami, angielskie książki i podcasty.

Powodzenia
Co do tych ram czasowych, o oczywiście nie będę one sztywne. Bo jak wiadomo sa tez inne sprawy w życiu, w tym studia. Poza tym, czasem jest taki dzień, że praktycznie nic się nie chce. Wtedy warto coś zrobić, ale nie wszystko i nie na siłę.

"seriale czy filmy.... hmmm...ja nie traktuję tego jako nauki tylko jako przyjemność:"

hmm... w pewnym stopniu jest to też nauka i oswajanie się z językiem.
Co do tych ram czasowych, o oczywiście nie będę one sztywne. Bo jak wiadomo sa tez inne sprawy w życiu, w tym studia. Poza tym, czasem jest taki dzień, że praktycznie nic się nie chce. Wtedy warto coś zrobić, ale nie wszystko i nie na siłę.

"seriale czy filmy.... hmmm...ja nie traktuję tego jako nauki tylko jako przyjemność:"

hmm... w pewnym stopniu jest to też nauka i oswajanie się z językiem.
Dziękuję za Twoją odpowiedź myślę ze spróbuję się zastosowac do Twoich rad. Chciałabym jednak zapytać czy czytac dalej nawet jeśli nie wszystko sie rozumie. czasem myślę ze takie czytanie mija sie z celem ale może się mylę.

Naprawdę lejo dziękuję za Twoje posty wiele mi pomogły.
seriale czy filmy.... hmmm...ja nie traktuję tego jako nauki tylko jako przyjemność:"

każda forma nauki jaką obierasz powinna wiązać się z przyjemnością. Oczywiście na początku trudne jest dobranie odpowiednich lektur/filmów ze względu na zakres słownictwa więc raczej krótkie teksty ze stron BBC przeznaczonych dla uczących się ang. Ale potem? Wybieraj książki które chcesz przeczytać po Polsku, wybieraj filmy które chciałbyś obejrzeć po Polsku jak i seriale.

http://www.antimoon.com/wiki/Co_to_jest_input_i_dlaczego_go_potrzebujesz
Lejo - jeszcze jedna rzecz, która mi się nasunęła, kiedy czytam to co piszesz.

Ciągle piszesz 'z punktu widzenia poligotów...'
I tak sobie myślę, że o ile takie porównywanie może być ciekawe to jednak nie zawsze trafne - bo poligloci (tacy 'prawdziwi' muszą mieć jednak talent językowy') to jednak nie to samo co przeciętnie zdolni użytkownicy języka:)
Oczywiście fajnie jest mieć jakieś wzorce, ale np. to, że ja np. nie robię takich zdjęć jak Ansel Adams to nie jest tylko kwestia tego, że nieodpowiednio ćwiczę:D

Nawet kolega, którego przykład podajesz - nie każdy skorzysta tak samo - bo jedni załapią szybciej, drudzy wolniej...

Co do liczby godzin w szkole - metodycy twierdzą, że aby nauka przy typowym kursie (czy to w szkole czy na kursie językowym) przynosiła efekty to w domu powinno się na nauce spędzać przynajmniej tyle samo czasu.

Ja oczywiście jestem za rozmawianiem, słuchaniem, wyjeżdżaniem i uczeniem się języka poza szkołą.

Byłam w tym roku na kursie językowym - 30h w tygodniu - zajęcia indywidualne z nauczycielem + mieszkanie u rodziny, która mówi wyłącznie w swoim języku - rewelacja.
Fajnie było też obserwować osoby, które zaczynały naukę zupełnie od zera:) - ale też sobie porozmawiałam z moimi nauczycielkami o tym jak się ci ludzie uczą/ jakie mają podejście do słownictwa/gramatyki/mówienia - różne ciekawe obserwacje.
Widziałam również sytuacje, w których jak ktoś się nie uczył to to było widać mimo sprzyjających warunków wokół:)
>>>Ciągle piszesz 'z punktu widzenia poligotów...'
I tak sobie myślę, że o ile takie porównywanie może być ciekawe to jednak nie zawsze trafne - bo poligloci (tacy 'prawdziwi' muszą mieć jednak talent językowy') to jednak nie to samo co przeciętnie zdolni użytkownicy języka:)

Możliwe. Ale może masz talent na przykład do inżynierii (wpisz dowolną dziedzinę)? Jeżeli o tym nie wiesz to jak masz być dobry dopóki nie spróbujesz? Teraz powiedzmy, że geniusz inżynierii opracował program jej nauczania, świetny. Ty masz talent, a twój kolega nie ma. Najpierw obaj uczycie się z jakichś książek które dają wam wykładowcy a jesteście na najgorszej uczelni w kraju. Pewnego dnia trafiacie na program tego geniusza inżynierii, zaczynacie się obaj uczyć z książek które polecił tak jak poleca. Jak myślisz jaki będzie efekt? Obstawał bym, że osoba z talentem dzięki zastosowaniu bardzo dobrych metod będzie świetna, najlepsza na roku, może nawet przegoni gniotowatych wykładowców na swojej uczelni. Osoba bez talentu? Mimo wszystko podejrzewam, że przegoni większość w klasie, gdzie normalnie na tych samych metodach była by mizerniakiem przez brak talentu. Zwyczajnie dlatego, że użyła mistrzowskich metod. Podejrzewam, że każdy z nas jest w stanie osiągnąć w języku poziom zbliżony do języka który już znamy (a znamy ojczysty) w krótszym czasie (bo dorośli wbrew pozorom uczą się szybciej niż dzieci). Więc skoro dzieciom zajmuje to 5 lat to nam powinno zająć 2-3 jeżeli włożymy odpowiednie metody i odpowiedni wkład pracy.

>>>>Nawet kolega, którego przykład podajesz - nie każdy skorzysta tak samo - bo jedni załapią szybciej, drudzy wolniej...

Dokładnie, dlatego jeden opanuje język w 6 miesięcy i w ciągu życia płynnie opanuje 20. A drugi opanuje język w 3-4 lata i w ciągu życia opanuje 2-4 języków. Dodatkowo jeżeli robisz dużo błędów w swoim ojczystym języku to wcale bym się nie zdziwił jakbyś miał podobne problemy w obcym. A może właśnie mniejsze? To co ci stwarza problemy w twoim może nie istnieć w obcym i odwrotnie. Możemy tutaj o wielu czynnikach podyskutować ale moim zdaniem fakty wyglądają tak:
1.dobre metody = szybsze postępy
2. złe metody + talent = nie liczyłbym na cuda
3. dobre metody +brak talentu + więcej pracy = efekty mogą cię zaskoczyć
Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 31
poprzednia |