Praca licencjacka - temat

Temat przeniesiony do archwium.
Witam i proszę o małą pomoc. Otóż muszę przetłumaczyć temat licencjatu na angielski. Nie mam z tym większego problemu, jednak mam problem z jednym słowem. Chodzi o słowo "logopedyczny". Podobno nie ma takiego słowa w angielskim. W wyszukiwarkach wyskakuje mi speech therapy, jednak są źródła, w których pojawia się słowo logopedics. Co o tym sądzicie?

Pozdrawiam,
magic_island

P.S. Temat brzmi następująco: Terminologia logopedyczna w tzw. Słowniku warszawskim. Przetłumaczyłam to tak:
Speech-therapy terminology in the so-called Warsaw dictionary. czy lepsza będzie opcja, gdy zastąpię speech therapy słowem logopedics?
logopedics jest chyba mniej popularne, ale jak chcesz, mozesz napisac logopedic albo zostawic tak, jak jest.

swoja droga ciekawa praca - polonistyka?
@mg
bardzo ci dziękuję za pomoc. Chyba jednak zostanę przy wersji speech therapy - będzie bezpieczniej.
A jeśli chodzi o pytanie, to nie trafiłeś. Studiuję pedagogikę ze specjalizacją logopedyczą. Rzeczywiście temat podchodzi raczej pod filologię, ale wiążę przyszłość z logopedią, więc chciałam zrobić coś w tym kierunku:)
Dziękuję za odpowiedź.
A jakie są wnioski z pracy, jeżeli można je już zdradzić? Ta sama terminologia co dzisiaj? Jakieś terminy reprezentujące pojęcia, które nie wytrzymały próby czasu?
To jest praca z dziedziny terminologii diachronicznej/historycznej!
Wiem, że jest to terminologia historyczna i podkreśliłam to w pracy, jednak chodziło mi o to, że bardzo chciałam pisać o czymś, co będzie w pewnym sensie powiązane z logopedią, ale nie będzie sztampowe. Dużo osób pisze np. o wadach wymowy u dzieci. Moja praca ma zupełnie inny charakter i to właśnie było moim celem - coś nowego, coś ciekawego.
Jeśli chodzi o wyniki badań, to są dość zaskakujące. Wiele terminów nazywających wady wymowy nie przetrwało próby czasu, chyba ze względu na to że brzmią dość śmiesznie np. zębogadacz czy bąkalista:) Poza tym wiele słów wywodzi się z gwary i myślę, pojedyncze słowa były charakterystyczne dla jakiejś jednej zamkniętej grupy np. dla ludzi zamieszkujących jedną wieś. Jeśli chodzi o terminy związane z anatomią narządów mowy to wiele słów funkcjonuje do dzisiaj.
Praca była dość żmudna. Przejrzenie 7,5 tysiąca stron słownika zajęło mi prawie 5 miesięcy. Ale cieszę się, że zrobiłam coś, co może być dla kogoś ciekawe:)
Podziwiam i pomysl, i nakład pracy.
Jestem zainteresowany, bo podobne tematy można realizowac na moich seminariach, ale moi studenci kształcą się na tłumaczy, terminologów itp.
To może mgr zaoczne z tłumaczeń?
Bardzo milo mi to słyszeć:) Właśnie czekam na wiadomość od promotora o ostatecznym zatwierdzeniu pracy.
Jeśli chodzi o magisterkę, to bardzo chciałabym ją zrobić z logopedii. Jeśli się nie uda, będę układała plan B. Jeśli chodzi o dodatkowe studia z translatoryki to może kiedyś. Niestety, zdawałam podstawową maturę z angielskiego te kilka lat temu. Chyba za bardzo bałam się transformacji:) W sumie to trochę tego żałuję. Teraz nawet gdybym chciała podejść do matury jeszcze raz to pewnie nie miałabym zbyt wysokiego poziomu motywacji:)
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Pomoc językowa - tłumaczenia