Ogólnie tekst jakoś niespecjalnie mi leży (ale akurat w tej chwili trudno mi jakoś konkretniej na niego spojrzeć - może ktoś skomentuje, czy moje wrażenie jest słuszne?), a przechodząc szczegółowo do Twojego pytania - przydaje się wiedza o tym, co on dokładnie robi na scenie...
Luźne propozycje:
stęka - to grumble to w sumie narzekać. Jeżeli stękanie przyjmuje formę narzekania, to owszem. Jeżeli chodzi natomiast o wydawanie z siebie po prostu dźwięku, być może lepiej wybrać czasownik grunts.
mruczy - purr, jeżeli mówimy o takim mruczeniu, jak w przypadku kota. Jeżeli natomiast "mruczy" odnosi się do niewyraźnych wypowiedzi, to raczej mumbles
rzęzi - jeżeli mówimy o takim świszczącym sapaniu, to wheezes, a jeżeli (co mniej prawdopodobne) o gardłowym dźwięku wydawanym gdy ktoś się np. dusi - throttles.
prycha - splutters w zasadzie bliższe jest chyba pluciu i wypluwaniu (i kojarzy mi się np. z niedołęstwem). Jeżeli prychnięcie polega tylko na wymoszczeniu powietrza (względnie chodzi raczej o wyrażenie pogardy), powiedziałabym że bliższe jest snort.
chichocze - giggles, być może. Zależy od tembru tego chichotu. Jeżeli jest wysoki ("naturalnie" wysoki lub nerwowy) to giggles jest moim zdaniem na miejscu. Jeżeli jednak opisuje się w ten sposób po prostu o śmiechu tłumionym ale niewysokim, być może chuckles. Trzecią możliwością jest sniggers, jeżeli śmiech nie jest ani zbyt wysoki, ani miękko tłumiony.
Zwracam uwagę, że w wersji angielskiej brakuje części zdania.
Pozdrawiam
J.