Bartholomew,
właśnie tak sie zastanawiałam co mogłabym dorzucić do tej listy (jeszcze skromnej, ale na pewno uzbiera sie więcej). I szczerze mówiąc, jedyne co mi utkwiło w głowie, to 'Szatańskie wersety', które mieliśmy przeczytać, były praktycznie ne do zdobycia, udało mi się je zdobyć w oryginale od jakiegoś księdza. Gube jak diabli, nie pamietam jakie, ale przeczytałam.
Literature na studiach wspominam tak: masa książek do przeczytania (lista lektur na semestr - kilkadziesiat pozycji, a studiwalam językoznawstwo!), minimum czasu, czytanie na czas. Po jakimś czasie wiedzialam, że czytalam, nie bardzo już o czy to bylo.
W ogóle to czytam bardzo chętnie i sporo (jak czas pozwoli), ale to co mi sie podoba, nie musi byc to znana pozycja, czy wielkie wyzwanie językowe (bo to juz przerabialam). Aktualnie Harlana Cobena.
Skoro masz juz tytuły, to myśl teraz, jak je zdobyc. Nie jest to łatwe.