pracować U kogoś ?

Temat przeniesiony do archwium.
Jak powiemy: On pracował u mnie przez 4 lata ?
I co oznacza słówko: filmic ?

pozdrawiam
filmic -characteristic of a movie: characteristic or reminiscent of a movie, especially in the techniques used to tell a story or describe a scene

He worked for me for four years, he was my employee for four years,
>Jak powiemy: On pracował u mnie przez 4 lata ?
A umiejscowienie czasowe czyli szerszy kontekst tego zdania gdzie?
Równie dobrze mogłoby być "he was working for me" albo "he had been working for me" lub "he had worked for me".
Pamiętajcie,że w języku angielskim w odróżnieniu od polskiego istnieje więcej niż 1 czas przeszły.I że wybór właściwego czasu w jednym zdaniu wynika z kontekstu (aspektu czasowego) zdań je poprzedzających.
Artur podał ci jedno możliwe tłumaczenie.Nie w każdym kontekście będzie ono poprawne.
Zgadza sie, ale bez kontekstu jesli chodzi tylko o to, ze pracowal kiedys a juz nie pracuje to Simple Past bedzie najodpowiedniejszy.
Oczywiście,że tak.Ale czy masz pewność,że to zdanie nie jest wyrwane z szerszego kontekstu? Bo ja nie.Mam wręcz wrażenie,że to 2 zdania wyrwane z jakiegoś dłuższego tekstu.
Wiem,że po polsku jedno zdanie wydaje się zrozumiałe i jednoznaczne-w myśl zasady "oczywista oczywistość" bo to jest możliwe w językach fleksyjnych.
Ale tłumacząc z języka fleksyjnego na pozycyjny nie można w tłumaczeniu kierować się jedynie domysłami.Trzeba być pewnym tego, co dokładnie ma się przetłumaczyć.
I dotyczy to też umiejscowienia czasowego zdarzeń.
Bo w przeciwnym wypadku w trakcie tłumacenia można zaburzyć całą chronologię wydarzeń w tekście.
Tobie nie muszę tego tłumaczyć.Ale osoba, która założyła ten wątek najwyraźniej nie zdaje sobie z tego sprawy.Dlatego zwracam uwagę.
Żeby to i przyszłe tłumaczenia w jakich ktoś tej osobie pomoże miały sens.
Dziwna jestes corazon. Tutaj sie czepiasz, bo nie ma kontekstu, a w innym watku kontekst masz a i tak bezmyslnie tluczysz dokument-document, mimo ze z kontekstu jasno wynika, ze to nie dokument tylko zwykly kupon.
Ktoś chce dokument,wyraźnie to ma dokument.Skąd wiesz,może to faktura?
Różne są systemy.Kupony są dla klientów indywidualnych.
Dla firm i ich przedstawicieli są vouchery,czasem faktury, czasem nawet umowy,wyciągi,upoważnienia.Miałam do czynienia z hotelarstwem, więc się nie czepiam.Możliwe,że osoba pytająca dobrze wie o co jej chodzi.
Ale równie możliwe,że to student hotelarstwa jedynie uczący się na lektorat i chodzi o kupon.
Nie czepiałam się bo autorka od razu wyraźnie pisała "dokument" a nie pytała "jak nazwać takie coś co wygląda tak i tak?".
Tłumacząc, jeśli ktoś wyraża się precyzyjnie,nie mogę zakładać,że ja wiem lepiej od tej osoby o co jej chodzi.
Stawianie się jako tłumacza z góry na pozycji "ja wiem lepiej" prowadzi do bezmyślnego odtwarzania kalk z innych,wcześniejszych tłumaczeń, do stosowania najpopularniejszych, a niekoniecznie właściwych czy najlepszych z punktu widzenia danego tłumaczenia i celu jakiemu ma służyć, wyrażeń i kolokacji. Takie działanie czasem, np. w tłumaczeniach technicznych lub w tłumaczeniu dokumentów (w tłumaczeniach prawniczych) albo do nieporozumień albo wręcz do poważnych błędów merytorycznych.Nie można tłumaczyć taśmowo.Nawet jeśli czasem wie się lepiej nie można narzucać wszystkiego bo może to mijać się z celem tłumaczenia danego tekstu.Np. można przetłumaczyć polską umowę pięknym angielskim językiem prawniczym ale Brytyjski przedsiębiorca przyzwyczajony do innego systemu prawnego jej nie zrozumie.
W tym wypadku może tłumaczenie dotyka żargonu wewnętrznego firmy.
Może mają jakąś nazwę na ten dokument upoważniający do zniżek albo dla ich obsługi określenie "dokument upoważniający do zniżki" jest bardziej zrozumiałe niż "kupon zniżkowy"?
Nie mnie to oceniać i nie jest moim zadaniem zmiana tej sytuacji.
To jedno słowo i tak będzie zrozumiałe z kontekstu.
A jego użycie nie uniemożliwi zrealizowania właściwego celu tego tłumaczenia czyli jasnego przekazu komunikatu między udzielającym zniżki i uprawnionym do zniżki.
Nie można mylić tłumaczeń z puryzmem językowym.
Natomiast z punktu widzenia przekładu z polskiego na angielski właściwe oddanie aspektu czasowego treści ma znaczenia kluczowe.Jego nieuwzględnienie uniemożliwia osiągnięcie zasadniczego celu takiego tłumaczenia czyli wierny przekaz zasadniczej treści komunikatu.
Oczywiście powinno być: prowadzi do nieporozumień
Nie stresuj się Ewa.Sama czuję się czasem między młotem a kowadłem bo mam doświadczenia z obu stron płotu czyli z dydaktyki i z tłumaczeń.
Ale kiedy tłumaczę trzymam się nawyków wpajanych mi na branżowych szkoleniach i nawyków wynikających już z pewnej praktyki, bądź co bądź pracy z różnymi ludźmi.
Przypuszczam,że ty głównie nauczasz więc dbasz o jak najwyższą czystość języka.Rozumiem.
Ja czasem muszę dla dobra celu tłumaczenia pójść na mniej lub bardziej zgniły kompromis.To taka praca.Tłumaczę nie tylko treść, tłumaczę też inne realia kulturowe,prawne, finansowe itd.To,że nie tłumaczę się za każdym razem dlaczego tak a nie inaczej...Cóż na co dzień muszę i oddzielam tłumaczenia od dydaktyki.I pisząc na forum też na ogół robię w ten sposób.Trzeba zachować pewną higienę pracy,żeby nie nabrać złych nawyków.
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Pomoc językowa - tłumaczenia

 »

Pomoc językowa