OPE - CEZARY BEDKA

Temat przeniesiony do archwium.
Oświadczenie
W związku z toczącymi się dywagacjami na temat OPE oraz prawnym stanem w Polsce dotyczącym braku realnych reakcji na pomówienia i oszczerstwa internetowe oświadczam:
OPE prowadzi swoją działalność legalnie na terenie Wielkiej Brytanii świadcząc usługi związane z zakwaterowaniem, obsługą formalną (bank, HO, NIN), pozyskiwaniem zasiłków, rozliczeniami podatkowymi itp. w zakresie Public Service.
Współpracujemy z brytyjskimi pracodawcami poszukującymi pracowników z Polski – zawsze są to firmy legalne - legalnie zatrudniające Polaków. Dla zatrudnianych organizujemy obsługę na miejscu dotyczącą ich mieszkania i statusu prawnego, rozliczeń podatkowych, ubezpieczeń i innych – tak jak wiele podobnych do nas firm w Wielkiej Brytanii.
Informacje w forum internetowym przedstawiane jako sensacyjne doniesienia o mafiach, podpaleniach, pobieraniach 1000 złotych od opiekunów, naszych „układach” z pracodawcami są nieprawdzie i wyssane z palca przez sfrustrowanych niepowodzeniem życiowym i brakiem spełnienia Polaków, często obarczających nas i wszystkich wokół za wszystkie swoje nieszczęścia, oczywiście szermujących takimi określeniami jak: oszuści, złodzieje, bandyci, prokuratura, sąd itd. itp.. Niestety w obecnym systemie prawnym ich ściganie za oszczerstwa i pomówienia jest praktycznie niemożliwe i bezskuteczne.
Nie wszystko oczywiście jest czarno-białe, przyznajemy się do błędów: np.: współpraca z firmami Benecare i Prime Time Binert okazała się nie do końca uczciwa z ich strony, Benecare np. zamówiło opiekunów – pielęgniarki a wysłało ich do sprzątania hoteli (SIERPIEŃ 2006), Prime Time w magazynach Argos od października 2006 roku zaczał dawać prace w 2, 3 dni w tygodniu ściągając coraz to nowych pracowników – rozgrywając swoja wojenkę z Argosem zachował się nieuczciwie wobec Polaków – z tymi firmami zerwaliśmy kontakty (z Benecare w październiku 2006 z Prime Time Binert w styczniu 2007). Oczywiście obarczenie OPE lub mnie winną za wszystkie te przypadki jest najprostszym sposobem wyrzucenia z siebie wściekłości i frustracji, co poniekąd jest dla mnie zrozumiale, ale nie do końca wobec OPE uczciwe – nie mamy wpływu na firmy brytyjskie – nie mogę np. zadzwonić i zbesztać Prime Time ze Polacy pracują po 2-3 dni – nie ma to żadnego skutku, ponieważ pracodawca brytyjski może mi najwyżej odpowiedzieć „fuck…”.
Zdążają się również całkowicie uzasadnione wobec nas pretensje – dotyczy to np. warunków akomodacji albo wycofania się pracodawcy brytyjskiego z propozycji pracy wobec przybyłych PolakÓw, ale: ZAWSZE staramy się coś zrobić: szukamy innych możliwości pracy, przedłużamy pobyt w naszych domach, udzielamy wsparcia finansowego/ żywnościowego (wiedzą o tym np. osoby ze stycznia 2007 które przybyły na miejsce a Prime Time Binert nie wywiązały się z umowy – miały one bezpłatne mieszkanie od nas przez okres 4-5 tygodni plus doraźne wsparcie finansowo-żywnościowe), PONADTO ZAWSZWE W OSTATECZNOSCI czyli powrotu klienta do Polski i nie wywiązania się przez nas z umowy ZWRACAMY KOSZTY UMOWY !!!!!!! Nie było przypadku odmowy zwrotu jeśli powrót nastąpił z naszej winy, ale np. jeśli po przybyciu do legalnej pracy na zaproszenie legalnej firmy za legalne pieniądze ktoś mówi TO NIE DLA MNIE - załamuje się psychicznie i wraca do Polski to oczywiście szuka winnych poza sobą – pierwsi jesteśmy my…. I to jest nie fair wobec nas.
Na jednym poście córka pisze o ojcu który nie dostał wypłaty za dwa tygodnie – oczywiście WINA NASZA – a prawda jest taka ze pracodawca John Howard nie wypłacił Polakom za dwa tygodnie, w tym również mojemu przyjacielowi Adamowi – i co my możemy zrobić? Najprościej jednak zrzucić winę na nas…
Uczestnicy forum piszą o braku pracy (2-3 dni w tygodniu) – WINA NASZA, nadmiarze pracy (14 godz. dziennie) – WINA NASZA, 1000 zlotych „które wpłaciła kolezanka i przepadlo” – A TYMCZASEM POSZUKUJEMY OPIEKUNOW OFERUJAC IM NAWET BILET DO UK, Pisza o „karitasie” o Kamili (NIE ZNAM TAKIEJ OSOBY KTÓRA BY WOGOLE Z NAMI WSPOLPRACOWALA)
Jednym słowem, nie wszystko nam się udaje tak jakbyśmy chcieli – wtedy ZAWSZE staramy się zadość uczynić – wszystkie sprawy regulują zresztą umowy pisemne pomiędzy nami a klientami – od nikogo nie bierzemy „w łapę” zawsze jest to potwierdzone pisemnie – umowa zawiera tez klauzule pełnego zwrotu w przypaku nie wywiązania się przez nas z umowy – wiedza o tym wszyscy co pojechali i wszyscy (ok. 20 osob) wobec których nie wywiązaliśmy się z umowy i zwróciliśmy pieniądze.
Nie mam wpływu na teksty zamieszane na forach i nie mam czasu ani pieniędzy na ściganie za kłamstwa i oszczerstwa, wszystkim jednak „życzliwym inaczej” ZYCZE SPOKOJNYCH SNOW – SPELNILI OBOWIAZEK - DOKOPALI OPE I BEDCE.
Wszystkich zaś którzy czują się przez nas zawiedzeni podaje adres : [email] – może są rzeczy o których nie wiem.
Cezary Bedka
Panie Bedka!
Zawsze są dwie strony medalu. Pisze pan:
"Nie było przypadku odmowy zwrotu jeśli powrót nastąpił z naszej
winy, ale np. jeśli po przybyciu do legalnej pracy na zaproszenie
legalnej firmy za legalne pieniądze ktoś mówi TO NIE DLA MNIE -
załamuje się psychicznie i wraca do Polski to oczywiście szuka
winnych poza sobą – pierwsi jesteśmy my…".
Tak sie składa że ja też wymówiłem pracę, ale wcale nie z powodu, że
to było "nie dla mnie". Dostałem pracę i owszem, firma wywiązała
się, tyle, że praca od miejsca zamieszkania była oddalona o 49 km.
Mieszakłem w Newton Aycliffe, a pracowałem w Sanderland. To niech mi
pan powie ile można tak wytrzymać dojeżdżając na własny koszt,
zarabiając najniższą krajową czyli 5,35 funta? Nie wspomnę o tym że
warunki mieszkaniowe to był po prostu syf. W pokojach było tylko to
co polacy znieśli z ulicy! Ograniczało sie to do dwóch materaców i
jednej półeczki na ścianie. W tym pokoju mieszkaliśmy w 5 osób. Nie
wspomne o tym, że przez pierwsze 3 noce spałem w samochodzie. Fakt,
panie Bedka! Odszedłem, bo sam chciałem. Ale ani pensa mi pan nie
zwrócił chocby za zapłacone z góry "mieszkanie". Łatwo jest panu
mówić, że się pan wywiązuje. Albo przykład Binerta. Teraz zwala pan
na niego winę. Współpracowaliście, panie Bedka! Kogo z przybyłych,
płacących Wam kupę pieniędzy interesuje, że pan to nie Binert i na
odwrót? Jak ktos został jak pan pisze "zawiedziony" to mu wszystko
jedno czy ten kutas nazywa sie Bedka czy Binert, jeśli obaj prowadzą
ten sam biznes. Ale dobrze, że sie pan chociaż do tego przyznaje.
Kiedy dochodziłem zwrotu choć części swoich pieniędzy zwiał pan jak
szczur wysyłając z informacją do mnie jednego ze swoich kolesi,
który oczywiście sam za nic nie odpowiada, więc "trudno mu cokolwiek
powiedzieć". Nie jest pan bez winy panie Bedka. Niech pan ma
świdomość, że jest pan winien ludziom masę pieniędzy. I mam tylko
nadzieję, że kiedyś znjdzie sie kilku takich, którzy pomijając
prawo, które na pana nie działa, sprawią, że znajdzie sie pan w
szpitalu. Sam już sie z panem widziałem na promie Dover-Dunkierka,
którym pan zapewne często kursuje odstraszając swoją zdezelowaną
półciężarówką. Więc myślę, że nie zna pan dnia ani godziny. Życze
wielu upadków! Irek.