Super szybka nauka Metodą Emila Krebsa

Temat przeniesiony do archwium.
31-60 z 128
Bejotka nie dorabiaj na siłę ideologi. Każdy kurs można komuś polecić, tani, drogi czy nawet kiepski, itd. Moja ocena była jak najbardziej trafna w odniesieniu kurs vs marketing ze strony, co nawet sam poniekąd potwierdziłeś.
Cytat:
>>>>>Najefektywniejsza jest nauka do 20 roku życia.
Prosze podac mi dokladne wiatygodne badania naukowe na ta twoja opinie.

jak będziesz miał 40 lat to zrozumiesz o czym mowa bez badań naukowych
Skorp75: Nie dorabiam ideologii. Nie uznaję jednak pustej krytyki. Świat nie jest ani kolorowy, ani czarno-biały, ma dużo odcieni szarości.
Napisałem, że cena omawianego kursu (nawet po przecenie) jest za wysoka. Byłaby prawidłowa, gdyby kurs miał nie 40, a 140 lekcji, jak np. Assimil. Ale nawet wtedy krytykowałbym nazwę kursy "Metoda Krebsa".
Teraz nie dorabiasz, ale wcześniej na siłę usiłowałeś wyciągnąć pozytywy z czegoś co nie jest przedmiotem zakupu. To tak jak byś kupił samochód, gdzie sprzedawca cię zapewnia o super przyspieszeniu i mówi że polecisz ponad dwie paczki, a okazuje się że nie ma ani przyspieszenia ani nie wyciągnie dwóch paczek i zamiast zwrócić samochód usprawiedliwiasz zakup na siłę tym , że samochód jest ok bo mało pali i ładnie wygląda. Ten kurs nawet za 5 zł nie jest wart ceny, a choćby tylko z tego powodu, że nie jest zgodny z opisem reklamowym. Jak będę reklamować jako amerykański itd. jak to opisałeś to cena może być jak najbardziej, bo i będzie zgodność. Pusta krytyka? tu nie było nigdzie pustej krytyki, bo zawsze była uzasadniona niezgodnością produktu z reklamą i zapewnieniami sprzedawcy. Innymi słowy strona szukająca jeleni :)
Cytat: Skorp75
Cytat:
>>>>>Najefektywniejsza jest nauka do 20 roku życia.
Prosze podac mi dokladne wiatygodne badania naukowe na ta twoja opinie.

jak będziesz miał 40 lat to zrozumiesz o czym mowa bez badań naukowych

Ha ha i jeszcze raz bloody ha..
Mam o wiele wiecej lat, a widze, ze nie umiesz (bo jeszcze nie dorosles do tych zdolnosci) zeby odpowiedziec na moje pytanie.
Najpierw serduszko, naucz sie czytac po polsku, (ze zrozumieniem) i jak ktos zada Ci pytanie, to badz na tyle dobry, zeby na nie odpowiedziec, a nie skacz z tematu, bo to tylko daje mi znac, ze nie znasz odpowiedzi.
PS jestem kobieta, i mam o wiele wiecej lat jak 40 (takich staruchem to nigdy nioe chcialabym byc) ha ha
to strasznie infantylnie podchodzisz do tematu.
Nie ma jednej metody, ja przeczytałem kiedyś o SITA learning system i pomyślałem sobie po co mam bulić prawie 3,5 tys skoro mogę sobie puścić płyty CD i MP3 i tak zrobiłem słuchałem na zmianę angielskiego i niemieckiego kiedy spałem,jadłem,siedziałem na kibelku, sprzątałem, ćwiczyłem, wszędzie - potem skończyłem anglistykę i germanistykę czyli wszystkie te super metody miałem za darmo;) Od lat testuje owe niesamowite super metody-jak do tej pory 99% to ściema i rozdałem to badziewie uczniom bo szkoda mi było na takie coś miejsca na półce-jedyne wartościowe rzeczy,które znalazłem to 'Eastern Treasure' dr Marka Kuczyńskiego połączona z Metodą Carla i Callana oraz multimedialne kursy interaktywne LangMaster plus seria Pawlikowskiej i to polecam. Zapomniałbym o e-tutorze, e-teacher, Edgard, fiszkach,klejkach. Bez pracy nie ma kołaczy -systematyczna nauka i tyle. Poza tym zastanawia mnie ta podświadomość pachnie mi to autosugestią, hipnozą, praniem mózgu i ukrytym NLS czyli okultystycznym hokus pokus
Nie znam pozycji "Eastern Treasure" Dr Kuczyńskiego, ale przed laty korzystałem z jego kursu kasetowego "The Very English You Need". Był świetny. Dlatego postanowiłem zamówić "Eastern Treasure".
Zgadzam się z całym Pana postem.
Tak z ciekawości - czy Emil Krebs kiedykolwiek opisał swoją metodę nauki i czy w ogóle jakąkolwiek miał? Gdzieś kiedyś czytałem, aczkolwiek na źródle z rodzaju teorii spiskowych, że po śmierci Krebsa, badania jego mózgu wykazały anomalie w regionach odpowiedzialnych za mowę. Wiecie coś na ten temat? Może nauka języka przychodziła Krebsowi równie łatwo jak nam przychodzi z trudem, a komercyjna wersja "metody Krepsa" to czysty marketing?
Wydaje mi się, że tak właśnie jest jak piszesz.
Temat potrzebował aż 40 postów by dojść do wniosku, że to ściema, a wystarczyło tylko przewinąć do początku, co opisałem w 2 i 7 poście, że to jest naciąganie.
W sumie daje to pewną nadzieję, na lepszy zarobek bo po co iść do pracy, męczyć się przez 8h a nawet i więcej, jak można otworzyć stronkę i sprzedawać coś po zawyżonych mocno cenach wciskając ciemnotę, że to jest zaje fajne i takie waw!!! Zawsze się znajdzie jakiś jeleń co kupi, a biorąc pod uwagę ilość użytkowników w internecie to kasa mogłaby być całkiem spora :)

Tak czy inaczej temat proponowałbym zamknąć zanim ET zagości, a Fox Mulder z agentką Scully zaczną węszyć, a jak ktoś chce podyskutować o samej metodzie Krebsa to proponuję nowy wątek w innym dziale - to dział o programach do nauki i metodach ale w odniesieniu do programu nie płytek CD i innych kursów audio wizualnych i tradycyjnych - nie róbmy śmietnika na podwórku na którym się bawimy :)
Ja sie jaram tym co mowi grzesiak.

Plus

http://www.edulandia.pl/Edulandia/1,98377,17576437,Dzieci_ucza_sie_szybciej.html
Żart był zabawny parę postów temu. Jak dalej będziesz wklejał takie filmiki i strony, to jeszcze jakiś użytkownik tego forum weźmie te bzdury na poważnie. Najprawdopodobniej ktoś w wieku przedszkolnym, bo starszy raczej się nie da nabrać.
Mam wrażenie, że większość osób krytykujących "metodę Krebsa" nie zapoznała się z nią. Krytykuje cenę i triki marketingowe jej stronie.
Poznałem całość tego kursu dlatego uważam, że prezentowana w nim metoda jest bardzo dobra. Trochę niżej oceniam jakość samego materiału. Jest w nim sporo pomyłek, ale oprócz kursów Young Digitala nie znam żadnego kursu bez literówek.

Kurs "Metoda Krebsa" składa się z 40 półgodzinnych lekcji wymowy amerykańskiej. Prawie każda lekcja zaczyna się od krótkiego dialogu i związanych z mim ćwiczeń wymowy. Lektorzy uczą mówić każde zdanie zaczynając od poszczególnych słów, czasami nawet sylab, w każdej lekcji kilkakrotnie powtarzają zdania i wyrażenia przedstawione w danej lekcji oraz niektóre zdania i wyrażenia prezentowane w lekcjach wcześniejszych. Uczeń, który skupia się na lekcji nie myśląc o rzeczach z nią nie związanych, będzie robił szybkie postępy. Po przerobieniu całego materiału, będzie mógł przystąpić do poważniejszego kursu np. "American English ESKK".

Zgadzam się z opinią, że cena jest stanowczo za wysoka, powinna korespondować z cenami takich kursów jak: "Angielski w 30 dni", "Angielski w 4 tygodnie" i "40 lekcji i mówisz po angielsku" czyli ok 30 zł.

Szczególnie polecam go osobom, które kilka lat po skończeniu kursu British English wybierają się do USA i korepetytorom pracującym z początkującymi studentami angielskiego.
Cytat: bejotka
Świat nie jest ani kolorowy, ani czarno-biały, ma dużo odcieni szarości.

może 50?! zbereźnik
http://kafeteria.tv/Jak-szybko-nauczyc-sie-JEZYKOW-OBCYCH-Szkolne-meto-xrxyVBHtKGZ

koniecznie to obejrzec.

Akurat ta Pani ma rację co do nauki języków obcych. Wystarczy poczytać o metodzie Krebsa. To samo jest z nauką, gdy wyjeżdża się zagranicę bez znajomości języka - człowiek uczy się przez poznawanie słów, a nie budowania poprawnie gramatycznych zdań, to przychodzi z czasem poprzez osłuchanie się z językiem. To tylko u nas nauczyciele kładą nacisk na gramatykę i po kilku latach uczenia się języków obcych dochodzimy do wniosku już jako dorośli ludzie, że przez kilka lat w różnych szkołach i na studiach przerabia się te same podstawy językowe.
http://kafeteria.tv/Jak-szybko-nauczyc-sie-JEZYKOW-OBCYCH-Szkolne-meto-xrxyVBHtKGZ
Tyle postow o prawie niczym.
Ile razy trzeba pisac, ze nie istnieje cos takiego, jak nauka jezyka ang. (czy innego) w ciagu 14 dni, 20 dni zaczynajac od podstaw. Gdyby wszystkie te proponowane metody dawaly takie szybkie efekty, to przeciez normalny czlowiek tak by sie uczyl. Dlaczego ludzie tak nie robia?
Czy mam rozumiec, ze nikt prowadzacy/lektor nie wpadl na takie szybkie pomysly?
Cytat: Skorp75
to strasznie infantylnie podchodzisz do tematu.

Tak, oczywiscie, zgadzam sie z toba.
Pytajac sie o badania naukowe to jest, wedlug Ciebie 'bardzo infantylnie'. Szkoda tylko, ze nie podales mi jakis prac naukowych ktore by udowadnialy twoj poglad na temat.
A to ile mam lat nie powinno miec zadnego wplywu na twoja odpowiedz.
widzę, że lubisz odgrzewane kotlety terri
Cytat: Skorp75
widzę, że lubisz odgrzewane kotlety terri

akurat nie lubie sznycli/kotletow....(podgrzewanych czy surowych) ....a tak dokladnie to sam nie za bardzo mozesz wiedziec co ja moge a co nie moge lubic.....ale savage wie i to dokladnie....+
ale dam Ci clue - lubie uzywanych mezczyzn....
edytowany przez terri: 23 cze 2015
a z główką wszystko ok?
Cytat: Skorp75
a z główką wszystko ok?

tak, nawet mam dokument ktory potwierdza ten fakt.....
ta strona wyglada IDENTYCZNIE jak 30 poprzednich stron oferujacych slabe luz bezuzyteczne produkty za wielka kase. Kiedys "komentarze" z FB byly nawet robione w HTMLu, a nie byly to prawdziwe komentarze, teraz sie wycwanili i przy nastepnych oszustwach wynajmnuja firmy od generowania komentarzy. Jestescie, za przeproszeniem - nierozgarnieci jesli widzicie ciagle te same klamliwe reklamy (zbuduj mase miesniowa w X dni, jagody acaii sekret odchudzania, wyglada na 25 lat a ma 55, przeszczep kupy to najlepsze rozwiazanie, gotowa na plaze w 3 miesiace, janusz nauczyl sie jezyka niemieckiego w 14 dni, zarabiaj 18000 euro miesiecznie i MILIONY KUZWA INNYCH). Ci kretyni, ktorzy stworzyli te strone, nie potrafia nawet poprawnie napisac wyrazu poliglota, bo wyraz miltipoliglota nie jest poprawnym wyrazem jezyka polskiego. Uklad strony jest dokladnie taki sam jak we wszystkich reklamach "firmowanych" napisaem AdKontekst (usuneli obecnie ten napis, bo ludzie zaczynali sie orientowac ze to ciagle ci sami oszusci!). Jesli chcecie DARMOWE lekcje audio z dowolnego z 50 jezykow na dowolny inny zobaczcie tu: http://www.goethe-verlag.com/book2/
Do kazdej pary macie 100 audio lekcji, BEZ ZADNYCH oplat. A jeslic chcecie sie pouczyc zapisu, mozecie zaplacic 5 dolarow za 1 pare albo 20 za wszystie jezyki, ale NIE MUSICIE placic NIC zeby pobrac audio-lekcje. (wcale nie polecam tego programu, bo go nie uzywalem, korzystalem jedynie z darmowych audio lekcji; mowie ze jest taka mozliwosc... na pewno "multiwielokrotnie" tansza niz tu) Jesli jednak chcecie zobaczyc program to nazywa sie 50 languages.

Zlodzieje z tej waszej strony od jagod acaii w proszku, oferuja 1 darmowa lekcje... coz za hojnosc. ZALOSNE, ze jeszcze ktos sie na ten stary przekret nabiera.

Wspolczuje wam ludzie jesli wierzycie w takie bajki. Tak samo pewnie "wierzycie" ze to co uzywa nasze spoleczenstwo to "pieniadz", nie macie pojecia ze nadchodzi najwiekszy krach finansowy w dziejach ludzkosci (na skutek niskich stop procentowych, systemu rezerwy czastkowej, walut fiducjarnych ktore powoduja niesplacalne dlugi u polowy panstw na swiecie i ogromna ukrywana przez rzady inflacje). Liznijcie cos swiata, bo was pozre w tych trudnych latach ktore nadchodza. Brak slow na te ludzkosc. Od 6 tysiecy lat nabierac sie na identyczne oszustwa. -_- Jedyne czego mnie nauczyla historia dawna i ta bardzo bliska, to to, ze ludzie nic z historii sie nauczyc nie potrafia.
przepraszam... na tej stronie co podalem jest rowniez zapis! nie brakuje rowniez zapisu fonetycznego... Nawet wczesniej tego nie zauwazylem. Wszystko za darmo.
Na temat kursu się nie wypowiem natomiast ostrzegam przed kupowaniem w firmie, która reklamuje się na tej stronie internetowej: www.krebsmethod.com. Zamówiłam u nich kurs niemieckiego, po opłaceniu okazało się, że zamówienie było na język angielski. Nie wiem czy przypadkiem czy celowo zmieniono to zamówienie, po dwóch wiadomościach na e-mail z prośbą o korektę i 5 telefonach udało się złożyć reklamację, ale niestety w odpowiedzi dostałam nieaktywny link. Dla mnie to typowi wyciągacze pieniędzy.
Mój sąsiad mówił kiedyś płynnie dwudziestoma kilkoma językami i co z tego. Był z wykształcenia znawcą języka polskiego - tego starego. Teraz jest w podeszłym wieku i już wiele z tego nie pamięta. Języków trzeba używać bo wypadają z głowy. Nie ma sensu się uczyć języków jak się ich nie używa.

Uważam, że najlepszą metodą uczenia się języków (i czegokolwiek innego) jest pasja, zainteresowanie, zaangażowanie. "Kto chce ten znajdzie sposoby, a kto nie chce ten znajdzie powody".

Język to tylko i aż narzędzie. Jak z niego korzystasz to jest użyteczne.
Błagam nie podpierajcie się Grzesiakiem, bo jak modne okaże się jedzenie gówna, to z pewnością ten "guru nie wiadomo czego" zacznie prowadzić kursy zachwalające jedzenie stolca :D Kiedyś robił w NLP, jak był na to trend (prze braku jakichkolwiek badań naukowych potwierdzających skuteczność programowania!), po prostu jechał na fali. Potem się z tego wycofał, bo... było coraz mniej chętnych na wydawanie kasy, żeby posłuchać jak to wmówienie sobie, że jest się liderem i szefem zrobi z Ciebie milionera/miliardera.
Piszę to jako psycholog po UJ.
Podobnie z "metodami Krebsa" (od kiedy Krebs jest znany jako autor jakiejś metody?), Callana (ta przynajmniej ma jakieś podstawy i jest w pewnych warunkach skuteczna!) i innych.

Z czego się to bierze? A no z tego, że ludzie w XXI są tak samo głupi jak 2 tys. lat temu i jak im ładnie coś wmówić używając argumentów, NA KTÓRE SĄ WRAŻLIWI, które na nich działają, czyli w tym przypadku tego, że rzekomo można opanować biegłość językową w kilkanaście dni (zamiast w kilka dobrych lat intensywnej nauki) - czyli używając argumentu czasu, którego każdy rzekomo ma mało albo... po prostu mu się nie chce przeznaczyć na naukę i woli spędzić go np. na siedzeniu w necie, którego nie było ani 2 ani 1 tys. lat temu ani nawet 100 lat temu :D - to każdy chłam się sprzeda!

Zastanówcie się, Kochani Forumowicze, jaki poziom sprzedaży miałby kurs językowy/metoda nauki języków obcych reklamująca się w taki oto sposób: "Obiecujemy, że po 6 latach nauki języka w naszej szkole w wymiarze 8 godzin w tygodniu (4x2h w tygodniu, 416h rocznie, 2496h w ciągu 6 lat), plus zadania i lektury domowe osiągniesz biegłość językową z prawdopodobieństwem powyżej 50 proc."? Czy ktoś z Was wziąłby kredyt żeby kupić taki kurs? Albo przynajmniej zacząłby o tym w ogóle dyskutować w necie? Odpowiedzcie sobie sami :)

Specjaliści od marketingu i PR, do których też należę, doskonale wiedzą, że w przypadku jakichkolwiek czynności wymagających od klienta długotrwałego, zaangażowanego i systematycznego wysiłku (również finansowego) SPRZEDADZĄ WSZYSTKO pod warunkiem obiecania mu błyskawicznych efektów, nie wymagających systematyczności - czyli mówiąc po psychologicznemu: ludziom mającym niską motywację (też leniwym), którzy łykną każde twierdzenie, że można osiągnąć sukces DROGĄ NA SKRÓTY.

Podobnie jest z "cudownymi" pigułkami, ziołami, odżywkami, tabletkami, ćwiczeniami, po których stosowaniu z grubego babona lub nieatrakcyjnego faceta zrobią się modele z okładki Men's Health w ciągu... 4 tygodni lub 3 miesięcy!

Emil Krebs nie przeszedł do historii jako wybitny prawnik, dyplomata, artysta czy polityk. Po prostu (jak się okazało w badaniu post mortem) miał rozbudowane obszary kory mózgowej odpowiedzialne za tworzenie mowy, dodatkowo WYKORZYSTAŁ SWÓJ TALENT bardzo dużo i systematycznie pracując nawet kosztem tzw. normalnego życia rodzinnego oraz wykazując w dziedzinie lingwistycznej autentyczną i niesłabnącą pasję(!). Tylko tyle i aż tyle. Nie leżał do góry brzuchem czytając gazety, a słówka same mu wchodziły do głowy i wkładały się w szufladki.
Anatomiczne uwarunkowania (które pewnie przed nim też wielu miało, ale ich nie wykorzystali albo świat o nich nie usłyszał), wielka motywacja, autentyczna ciekawość innych języków, oraz ciągła, systematyczna i długoletnia praca - to wszystko złożyło się na to, co dziś usiłuje się sprzedać łatwowiernym (żeby nie rzec leniwym) jako "ekspresową" naukę języka obcego.

Nie każdy zostanie wybitnym piłkarzem, choć każdy ma dwie nogi, a wielu gra całkiem dobrze w piłkę, a nawet strzela bramki w szkole. Nie każdy zostanie artystą estrady/sceny, choć wielu ma absolutny słuch, ciekawy głos i całkiem dobrze śpiewa na szkolnych obozach. Nie każdy zostanie mistrzem ringu/oktagonie, choć od dziecka potrafi się ponadprzeciętnie rozciągać i ma krótki czas reakcji. Nie każdy przejdzie do historii jako wybitny menadżer, choć wielu było w szkole/na studiach sprawnymi organizatorami lub przewodniczącymi samorządów.

Już "bliższa prawdy", choć nie prawdziwa (!) jest teoria 10 tysięcy godzin, o której wielu pewnie słyszało, spopularyzowana przez Malcolma Gladwella. Żeby osiągnąć w jakiejś dziedzinie sukces trzeba 10 tysięcy godzin pracy/ćwiczeń. Proste? Okazało się nadinterpretacją. Wielu haruje od dziecka i rzeczywiście przepracowuje 10 tysięcy godzin, a biegłości/gwiazdorstwa i tak nie osiągają. Sukces w jakiejkolwiek dziedzinie to mix talentu, pracy i zaangażowania (rozumianego jako mądry, ciągły postęp), a nie bezmyślne odbębnianie czegokolwiek.
Cytat: zielonosiwy
@bejotka
napisalem juz kiedy, ze multipoliglota to pleonazm, nie nauczyles sie jeszcze?

http://dzieje-sie-w-nauce.pl/artykuly/nowa-2-tygodniowa-formula-przyswajania-jezykow-pow1/?utm_source=skype&utm_medium=banner&utm_content=320x5040latek&utm_campaign=skype-220715

Jeśli zajrzysz na tę stronę to zobaczysz, że nie tylko ja używam określenia `multipoliglota`. Wymienionego na stronie kursu nie polecam, ani nie odrzucam. Chętnie przeczytam opinię kogoś, kto go używał.
rafaelangel Mówią, że największym sukcesem diabła było wmówienie ludziom, że go nie ma. W takim razie, największym sukcesem Grzesiaka było wmówienie ludziom, że jest.... człowiekiem sukcesu :-) Jak na ironię stał się nim dzięki temu, że udało mu się wielu do tego przekonać. Co prawda sukces ten polega wyłącznie na tym, że przekonał innych o jego istnieniu, gdy go jeszcze nie było. Ale co tam.

Co do tych 10.000 godzin, to się zgadzam i nie zgadzam. Wszystko zależy od tego, jak ktoś postrzega sukces. Jeśli dla Ciebie miara sukcesu jest bycie milionerem, czy zdobycie mistrzostwa świata w jakiejkolwiek dyscyplinie sportowej, to owszem 10.000 godzin to za mało. Mało tego całe życie to za mało. Jednak wynika to z uwarunkowań jedynie ekonomicznych. Czyli z ograniczonych zasobów, a w przypadku np. sportu z ograniczonej liczby miejsc na podium :) Generalnie tylko jeden człowiek może stanąć na podium, no ok trzech ludzi. Jak to się ma do bogactwa, na którym tak wielu zależy, że gotowi są zatyrać się na śmierć, żeby tylko je osiągnąć? Liczba zasobów w gospodarce również jest ograniczona. W danym roku ilość produkowanych dóbr i usług jest ograniczona. Produkuje się określoną ilość kawioru, sportowych samochodów i willi z basenem. Są one drogie, bo produkcja ich jest kosztowna, a ceny dodatkowo napompowane przez to, że są postrzegane jako dobra luxusowe (znana marka, bo i ja mogę zrobić sportowy samochód, teoretycznie, ale to nie będzie ferrari). Skoro jest ich mało to logicznym jest, że nie da się ich zapewnić każdemu i tylko nieliczni je posiądą.

Powyższy monolog ma obnażyć Grzesiaka z debilizmu jaki próbuje wcisnąć ludziom w głowę. W jaki sposób on chce doprowadzić do bogactwa tych wszystkich ludzi, skoro jest za mało bogactwa na świecie, żeby dla nich starczyło. Tak samo jak jest tylko jedno 1 miejsce w mistrzostwach świata w piłce nożnej i tylko jedna drużyna dostąpi zaszczytu, tak samo nie ma dosyć milionów/produktów usług na tym świecie, żeby każdy ze słuchaczy Grzesiaka mógł się nimi raczyć.

Najdziwniejsze jest to, że przy całej swej błyskotliwości Grzesiak nie przedstawił prawdziwej recepty na sukces, która jest przecież tak prosta i logiczna. Ale nie jest to coś co chcą usłyszeć ludzie. W praktyce Bill Gates nie dorobił się fortuny na dojeniu kóz w Afryce i na pewno by mu się to nie udało w ten sposób. A najbogatszym człowiekiem na świecie został dlatego, że wymyślił Windows'a jak go jeszcze nie było. Tak więc innowacja jest jedyną droga. Chcesz być bogaty wymyśl i sprzedaj lek na raka, pomożesz innym i pomożesz sobie. W innym wypadku skierujesz zasoby w postaci własnego wysiłku na coś, co przyniesie niewspółmierne efekty do Twojej pracy. No można też zostać oszustem lub złodziejem, jak ktoś nie ma oporów moralnych. Może się uda a może więzienie na resztę życia ;) Niestety, ale próba zarobienia na czymś, co już jest, nie przyniesie nadzwyczajnych zysków. Tym bardziej ni pomoże emocjonalno-motywacyjne narkotyzowanie się narcystycznymi wykładami Grzesiaka.

Nie wiem, czy ludzie są głupi. Ale na pewno większość jest dość leniwa. I właśnie to lenistwo każe im wierzyć w to, że muszą być przecież jakieś prostsze sposoby na nauczenie się np. języka w pół roku. Przecież to nie może być tak, że trzeba się uczyć latami, "ja chcę szybciej!!". Sprowadza się to do tego, że ludzie nie chcą pozwolić tej nadziei umrzeć. Gdyby się tak stało, gdyby ta nadzieja umarła, to dotarła by do nich smutna prawda, że przy ich zapale nie nauczą się języka nigdy. A tak, żyją w przekonaniu, że dokonają tego z pomocą jakiejś metody. Pozwala im to trwać w optymizmie i utrzymywać wysoką samoocenę jako osoby, która w przyszłości osiągnie swój cel. Tak więc, w sumie nie wywalają kasy w błoto. Płacą za nadzieję. Często, jest tak, że do czegoś potrzebują tego języka, np. żeby znaleźć lepsza pracę = lepiej płatną = więcej kasy. Jak zwykle chodzi o kasę :-) Niestety tu znów działa prosta logika, która wyjaśnia, dlaczego nauczenie się jeżyka w krótkim czasie jest niewykonalne. Jakby było, to każdy by go umiał, jak każdy by go umiał, to nie dawałoby to żadnych profitów. Tak samo jak żadnych profitów nie daje znajomość polskiego, gdy mieszka się w Polsce. Widział ktoś kiedyś, żeby jakiś człowiek w Polsce wpisywał sobie w CV, że zna biegle j. polski? Gdyby nauczenie angielskie było możliwe w 3 miesiące, każdy by go znał i nikt by nie podawał w CV, że go zna bo byłoby to oczywiste.

Ogólnie osoba Grzesiaka mi nie przeszkadza, ale głoszenie nieprawdziwych informacji, niczym niepopartych, np. że najlepiej uczyć się jak małe dziecko, czyni szkody. Ludzie marnują swój czas, którego nie da się odzyskać.

Odnośnie tych 10.000h, to jednak po przyjęciu innej miary sukcesu, można je uznać za prawdziwe. Jeśli dla kogoś osobistym sukcesem jest nauczenie się języka obcego w takim stopniu, żeby móc się nim płynnie posługiwać i czytać większość książek w nim napisanych, to go osiągnie. Cała sztuka polega na tym, żeby efektywnie wykorzystać te 10.000 godzin. Bo można przecież poświęcić cały ten czas na nauczenie się 200.000 słów i nie umieć przeczytać jednego zdania ze zrozumieniem. A 10.000 godzin to szmat czasu, to ponad 13 lat ucząc się 2h dziennie. W tyle czasu to bym się latać nauczył, gdybym miał skrzydła.
edytowany przez browar25: 22 lip 2015
Temat przeniesiony do archwium.
31-60 z 128

 »

Pytania dotyczące języka angielskiego