Błagam nie podpierajcie się Grzesiakiem, bo jak modne okaże się jedzenie gówna, to z pewnością ten "guru nie wiadomo czego" zacznie prowadzić kursy zachwalające jedzenie stolca :D Kiedyś robił w NLP, jak był na to trend (prze braku jakichkolwiek badań naukowych potwierdzających skuteczność programowania!), po prostu jechał na fali. Potem się z tego wycofał, bo... było coraz mniej chętnych na wydawanie kasy, żeby posłuchać jak to wmówienie sobie, że jest się liderem i szefem zrobi z Ciebie milionera/miliardera.
Piszę to jako psycholog po UJ.
Podobnie z "metodami Krebsa" (od kiedy Krebs jest znany jako autor jakiejś metody?), Callana (ta przynajmniej ma jakieś podstawy i jest w pewnych warunkach skuteczna!) i innych.
Z czego się to bierze? A no z tego, że ludzie w XXI są tak samo głupi jak 2 tys. lat temu i jak im ładnie coś wmówić używając argumentów,
NA KTÓRE SĄ WRAŻLIWI, które na nich działają, czyli w tym przypadku tego, że rzekomo można opanować biegłość językową w kilkanaście dni (zamiast w kilka dobrych lat intensywnej nauki) - czyli używając
argumentu czasu, którego każdy rzekomo ma mało albo... po prostu mu się nie chce przeznaczyć na naukę i woli spędzić go np. na siedzeniu w necie, którego nie było ani 2 ani 1 tys. lat temu ani nawet 100 lat temu :D - to każdy chłam się sprzeda!
Zastanówcie się, Kochani Forumowicze, jaki poziom sprzedaży miałby kurs językowy/metoda nauki języków obcych reklamująca się w taki oto sposób: "
Obiecujemy, że po 6 latach nauki języka w naszej szkole w wymiarze 8 godzin w tygodniu (4x2h w tygodniu, 416h rocznie, 2496h w ciągu 6 lat), plus zadania i lektury domowe osiągniesz biegłość językową z prawdopodobieństwem powyżej 50 proc."? Czy ktoś z Was wziąłby kredyt żeby kupić taki kurs? Albo przynajmniej zacząłby o tym w ogóle dyskutować w necie? Odpowiedzcie sobie sami :)
Specjaliści od marketingu i PR, do których też należę, doskonale wiedzą, że w przypadku jakichkolwiek czynności wymagających od klienta długotrwałego, zaangażowanego i systematycznego wysiłku (również finansowego) SPRZEDADZĄ WSZYSTKO pod warunkiem obiecania mu błyskawicznych efektów, nie wymagających systematyczności - czyli mówiąc po psychologicznemu: ludziom mającym niską motywację (też leniwym), którzy łykną każde twierdzenie, że można osiągnąć sukces DROGĄ NA SKRÓTY.
Podobnie jest z "cudownymi" pigułkami, ziołami, odżywkami, tabletkami, ćwiczeniami, po których stosowaniu z grubego babona lub nieatrakcyjnego faceta zrobią się modele z okładki Men's Health w ciągu... 4 tygodni lub 3 miesięcy!
Emil Krebs nie przeszedł do historii jako wybitny prawnik, dyplomata, artysta czy polityk. Po prostu (jak się okazało w badaniu
post mortem) miał rozbudowane obszary kory mózgowej odpowiedzialne za tworzenie mowy, dodatkowo WYKORZYSTAŁ SWÓJ TALENT
bardzo dużo i systematycznie pracując nawet kosztem tzw. normalnego życia rodzinnego oraz wykazując w dziedzinie lingwistycznej autentyczną i niesłabnącą pasję(!). Tylko tyle i aż tyle. Nie leżał do góry brzuchem czytając gazety, a słówka same mu wchodziły do głowy i wkładały się w szufladki.
Anatomiczne uwarunkowania (które pewnie przed nim też wielu miało, ale ich nie wykorzystali albo świat o nich nie usłyszał), wielka motywacja, autentyczna ciekawość innych języków, oraz
ciągła, systematyczna i długoletnia praca - to wszystko złożyło się na to, co dziś usiłuje się sprzedać łatwowiernym (żeby nie rzec leniwym) jako "ekspresową" naukę języka obcego.
Nie każdy zostanie wybitnym piłkarzem, choć każdy ma dwie nogi, a wielu gra całkiem dobrze w piłkę, a nawet strzela bramki w szkole. Nie każdy zostanie artystą estrady/sceny, choć wielu ma absolutny słuch, ciekawy głos i całkiem dobrze śpiewa na szkolnych obozach. Nie każdy zostanie mistrzem ringu/oktagonie, choć od dziecka potrafi się ponadprzeciętnie rozciągać i ma krótki czas reakcji. Nie każdy przejdzie do historii jako wybitny menadżer, choć wielu było w szkole/na studiach sprawnymi organizatorami lub przewodniczącymi samorządów.
Już "bliższa prawdy", choć nie prawdziwa (!) jest teoria 10 tysięcy godzin, o której wielu pewnie słyszało, spopularyzowana przez Malcolma Gladwella. Żeby osiągnąć w jakiejś dziedzinie sukces trzeba 10 tysięcy godzin pracy/ćwiczeń. Proste? Okazało się nadinterpretacją. Wielu haruje od dziecka i rzeczywiście przepracowuje 10 tysięcy godzin, a biegłości/gwiazdorstwa i tak nie osiągają. Sukces w jakiejkolwiek dziedzinie to mix talentu, pracy i zaangażowania (rozumianego jako mądry, ciągły postęp), a nie bezmyślne odbębnianie czegokolwiek.