Czy tak jest w przypadku języka ojczystego czy również w przypadku uczenia się języków obcych u dzieci? Oczywiście mogę mówić po polsku nie znając gramatyki i mówić coś, bo po prostu wiem, że tak się mówi. Nie mniej jednak zdarza mi się, że nawet w polskim robię błędy. I tu czasem znajomość reguł też mi pomaga. Wygląda na to, że wszystko sprowadza się do tego, jak dobrze się zna dany język. Poza tym jest jeszcze kwestia tego, że jak się nie zna gramatyki to można się uczyć z błędami. Jak ktoś się uczy z filmów to może będzie znał język ulicy, ale jeśli mu przyjdzie napisać list formalny to wyjdzie na nieuka. Tak samo dzieci jeśli mają złe wzorce to się ich nauczą i będą mówić z błędami.
Jedno jest jasne, że dobrze jest mówić poprawnie. Mi znajomość reguł pomaga i traktuję je jako pewien etap nauki i posługiwania się językiem. Jeśli piszę o tym, że ich znajomość jest do czegoś potrzebna i że trzeba je umieć to tylko właśnie do tego żeby mówić poprawnie. Pisałeś, że ucząc się zdań można na ich podstawie układać inne. Oczywiście, właśnie o to chodzi. Nie twierdzę, że reguły są jakąś koniecznością, tylko że pomagają, tym bardziej kiedy gramatyka języka obcego różni się od ojczystego. Mi łatwiej jest kiedy rozumiem reguły i kiedy łączę oba sposoby nauki. Zakładam, że tak samo może być w przypadku innych osób, ale oczywiście celem jest mówienie automatyczne bez myślenia o regułach, a każdy może dostosować swój sposób nauki do swoich potrzeb i preferencji. Jak wiesz jest wiele sposobów uczenia się i osób mówiących, żeby się w ogóle nie uczyć gramatyki. Według mnie takie podejście wzięło się właśnie z tego, że ludzie ucząc się na tradycyjnych kursach kują tą gramatykę, ale dość pobierznie i bez zapamiętywania zdań. Nie przechodzą do fazy automatycznego jej stosowania i potem muszą się zastanawiać nad tym jak ułożyć jakieś zdanie. Sam jestem ofiarą takiego stylu ucznia się i dlatego teraz łączę naukę gramatyki z overlerningiem.