anglistyka

Temat przeniesiony do archwium.
anglistyka nuda i tyle dobre dla pasjonatow.. mozna sie wpuscic w niezly kanal
Najnudniej jest byc pasjonatem... stara prawda ;>
To powiedzcie mi, co to znaczy być pasjonatem? Uwielbiam angielski i mógłbym się go ciągle uczyć, poznawać różne dziwne słowa itp. Ale bardzo nie lubie polskiego, gdzie jest ciągle literatura, chociaż wolę literaturę po angielsku i to nawet jest spoko, jeśli nie mam do przeczytania naraz 5 książek. Ale tak ogólnie to chciałbym poznać język (i kulturę) od podszewki i być specjalistą i mam wrażenie, że chciałbym się zajmować angielskim i niczym więcej. Czy to jest pasja, czy może z powodu pewnych awersji np do literatury anglistyka będzie dla mnie strasznie męcząca? Wybieram się na ten kierunek, ale ciągle słyszę o osobach, którym to nie pasuje i nie wiem, czy to moje zainteresowanie to pasja, czy sobie to wmawiam.
Te studia nie polegają jedynie na poznawaniu nowych dziwnych słów. Literatura -owszem jest jej sporo i czasem bywa tak że trzeba przeczytać kilka opasłych książek na raz. Jeśli obca jest Ci systematyczność w nauce to może być ciężko. Na mojej uczelni (zapewne na każdej innej też)awersja do literatury może spowodować pożegnanie się ze studiami, bo jednak trzeba ten materiał opanować...Na tych studiach może Cię czekać wiele niespodzianek. Ja przełknęłam już część literatury i stwierdzam, że to jest do zrobienia, przy życiu trzyma mnie perspektywa zajmowania się gramatyką...
>czy może z powodu pewnych awersji np do literatury anglistyka będzie
>dla mnie strasznie męcząca?

Polecam UAM - tam główny nacisk jest na językoznawstwo i nawet jak ktoś nie lubi literatury da się przeżyć (wiem to z doświadczenia:)
a czemu lingwistyka stosowana tam z niemieckim pomieszana? ten jezyk jest koshmarny.. tzn dla mnie..
UAM to świetna uczelnia i bardzo chętnie bym tam studiował (w końcu to najlepsza anglistyka w Polsce), jednak jest jeden ogromny problem- studia dwustopniowe. Dla mnie to ogromne utrudnienie, gdyż robienie licencjatu łączy się z ogromnym stresem (dla mnie każdy ustny egzamin to ogromne nerwy, a licencjat to na pewno nerwy x 3), a do tego mogę się nie dostać potem na magisterskie uzupełniające, bo miejsc jest po kilka na specjalność i zjażdżają ludzie z całej Polski, a noga może mi się łatwo podwinąć. Na dodatek studenci UAMu nie mają żadnych przywilejów (prawda?). A na uczelni, gdzie studia są jednostopniowe unikne dodatkowych stresów zw. z licencjatem i nie będę się musiał przejmować, że mogę nie dostać na uzupełniające.
> A na uczelni, gdzie studia są jednostopniowe
>unikne dodatkowych stresów zw. z licencjatem i nie będę się musiał
>przejmować, że mogę nie dostać na uzupełniające.

Śmiem twierdzić, że liczba takich uczelni zbliża się do zera.
(nie)stety to jest wymog UE zeby studia byly 3 stopniowe (lic --> mgr --> dr), tak wiec predzej czy pozniej, wszystkie kierunki (oprocz medycyny, wterynarii, prawa i psychologii) beda 'przelamane' na studia 1 stopnia lic + studia 2 stopnie mgr uzp. nawet w tym roku juz na Uniwersytecie Gdanskim anglistyka jest licencjacka, a pewnie za 3 lata uruchomia dzienna uzupelniajaca. Jeszcze chyba tylko anglistyka magisterska 5letnie pozostala na UW, UMCS, KUL, UJ, UMK i UŁ.

pzdr.
Jeżeli ustny egazmin to dla ciebie stres to współczuje na praktycznym (oczywiście w przyszłosci).
Wiem, że takie zmiamy zachodzą, ale zdaję maturę w tym roku i jak zacznę studia np. na UW, to nie sądzę, żeby w trakcie studiów zmienili tryb na dwustopniowe. Akurat wyżej wymienione uczelnie mi pasują, choć UAM jest strasznie atrakcyjny ze względu na swoją pozycję i waham się, czy tam składać. Kontakt z takimi osobistościami jak np p. Fisiak czy p. Krzyżanowski (z którego testami się kilka dni temu zmierzyłem;-) jest bardzo kuszący i może w końcu bym się dowiedział jak bezbłędnie rozwiązywać te olimpiady.
Ustny to dla mnie ogromny stres (każdy egzamin, wypowiedź na forum itp), ale niestety nie ma kierunku, na którym nie musiałbym zdawać egz ustnych. Zawsze są jakieś ustne-tu PNJ, gdzie indziej coś innego, ale zawsze coś, więc to nie decyduje o moim wyborze. Może jakoś sobie poradzę?
z tego co mi wiadomo dr Krzyzanowski nie wyklada na fil. ang a w Instytucie Jezykoznawstwa - tutaj nalezaloby zapytac Tawanne, ktora ma najswiezsze info z IJ na UAM, wszakze tam studiuje :))) (Tawanna, pozdrowki dla Ciebie szczegolne:))).

ale fakt, IFA, co tam IFA, caly UAM to wiele slaw!

ja mimo wszystko, zapraszam do wroclawia, moze nie slawnie, ale tez fajnie i ciekawie:)

pzdr.
eee! zobaczysz, jak bedziesz musial nawijac podczas egz z PNJA przez 3 minuty o niczym i bedziesz zdeterminowany, zeby zdac, to nie bedziesz sie bal mowic, a mozg Twoj bedzie pracowal jak lokomotywa, szukajac coraz bardziej zaawansowanych slowek i konstrukcji gramatycznych,

pzdr.
:) Jak lokomotywa mówisz?:) To ciekawe. Będę musiał uważać, żeby mi mózg nie wybuchł:)
Pierwsze moje studia jakie zaczełam to Technologia Zywności. Tam było sporo ustnych egzaminów, z którymi nie miałam problemów. nawet powiem więcej myślałam, że mam wtedy większe szanse na zdanie niż na pisemnnym. Zmieniło się to kiedy byłam po pierwszym praktycznem na filogii. Wyobraż, że siedzi sobie dwóch ludzi i czeka na twoje potknięcie. przy czym robią mniny, takie, że nie wiesz czy mówisz dobrze czy żle.

Ale wracając do twojego pyania czy watro być pasjonatem tego języka to odpowiedż jest jednoznaczna: TAK. Ja do dzisiaj czytam ksiązki w orginale i intersuję się historią Anglii. Choć pracuję w szkole to jednak uważam, te studia są bardziej pożyteczne niż Technologia Zywności.

Poza tym na UAM jest o wiele więcej dobrych wykładowców, których wiedza przeraża biednych studentów.
i know it from my own experience, ale to wszystko jest do przejscia:))),

pdr.
Niewątpliwie warto być pasjonatem, ale ja nie wiem, czy nim jestem. Mam nadzieję, że wkrótce się przekonam;)
Temat przeniesiony do archwium.