czy warto byc tłumaczem?

Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 46
poprzednia |
jaka filologię warto teraz studiować? w któe języki warto zainwestować? i czy w ogóle warto byc tłumaczem i czy będzie (stosunkowo) łatwo znależć pracę?

z góry dzięki za odpowiedź
Hej!!! Studiuje wlasnie tlumaczenia i mam stucznosc z wieloma tlumaczami - szczegolnie jez. ang i niem wiec z tego co mi mowlili to jest to bardzo oplacalne... i ida za tym b. duze pieniadze tylko trzeba sobie oczywiscie zrobic renome i byc profesjonalista w swej dziedzinie...
zastanawia mnie też to czy lepeij uczyć się jezyków powszechnie znanych - jak angielski, niemeicki, francuski ostatnio też rosyjski i hiszpanski czy lepiej tych mniej poplularnych - szwecki, węgierski itp? bo z jednej strony najwięcej tłumaczeń jest własnie z języków z tej pierwszej grupy ale tez jest najwięcej tłumaczy, a osoby władające rzadzszym językiem mogą być na wagę złota :) chciałbym też się dowiedizeć jak zostać tłumaczem literatury lub artykułów? znowu z góry dzięki za odp:)
1. nie ma takiego kogos jak tłumacz artykułów...(co masz na mysli?? artykuły z gazet??)
2. tłumacz literatury pięknej.... chyba o to ci chodziło - wiec by byc tłumaczem literatury trzeba miec zdolnosci poetyzowania. Dajmy na to wiersz - nie mozemy go przetłumaczyc słowo w słowo mósimy innymi słowami oddac nastrój i tresc wiersza zachowując przy tym wazne srodki poetyckie.... jest to trudna sprawa... tłumacze literatury których znam sa po studiach neofilologicznych - trzeba miec ta humanistyczna smykałke... choc wiem ze mozna podczas toku studiów tłumaczeniowych uczęszczać na cylk zajęć pośiweconych tłumaczeni literatury...
3. w jęz."popularnych" jest wiecej tłumaczen - jest duze zapotrzebowanie ale i stawki sa mniejsze - nie orientuje sie ile kosztuje w tej chwili strona tłumaczenia ale i tak z tego są duze pieniadze... na brak tłumaczenia tłumacze warszawscy nie narzekaja... oczywiscie najlepsze sa tłumaczenia symultaniczne i one tez sa nawiecej platne pozniej konfrontatywne a najmniej pisemne... pisemne tłumaczenia wykonuja juz studenci.. oczywiscie niektóre dokumwenty wymagaja pieczatki tłumacza przysiegłego - ale to juz oddzielny papierek... i oddzielny cennik- tak wiec tłumaczyc pisemnie mozesz juz zaczac jesli masz checi i odwage.... sztuka jest tlumaczyc konfrontatywnie badz symultabiczbie tego wlasnie ucza na studiach tłumaczeniowych
4. odnosnie jeż. szwedzkiego - tłumacze tego jezyka dojezdzaja do warszawy z racji tego gdyz UW nie oferuje filologii skandynawskiej. Obecnie potrzebni sa tłumacze jęz. medycznego.....

mam pytanie ... na jakie studia ty sie wybierasz skoro interesuja cie tak te tłumaczenia...???
najprawdopodoobniej na filologie - nie wiem tylko na jaką. rozwazam tez studia tłumaczeniowe (np francuski) w barcelonie, ale to dopiero za jakis czas.

co do artykułów to chodizło mi o przedruki artykułów np w Przekrjou i generalnie w Forum, bo tym bym się chciał najchętniej zając jako ze obecnie studiuje dziennikarstwo
najprawdopodoobniej na filologie - nie wiem tylko na jaką. rozwazam tez studia tłumaczeniowe (np francuski) w barcelonie, ale to dopiero za jakis czas.

co do artykułów to chodizło mi o przedruki artykułów np w Przekrjou i generalnie w Forum, bo tym bym się chciał najchętniej zając jako ze obecnie studiuje dziennikarstwo

ale i tak wielkie dzięki za info
A jak uważacie - czy łatwiej bedzie znaleźć pracę jako tłumacz, czy nauczyciel? Chodzi mi o język angielski, bo stale waham się czy zdawac na specjalizację nauczycielską czy tłumaczeniową na UŚ-u. Z jednej strony b. lubię tłumaczyć, ale z drugiej zawód nauczyciela tez nie byłby - jak dla mnie - taki zły. Poza tym, specjalizacja tłumaczeniowa na UŚ-u jest albo z arabskim, albo z niemieckim jako drugim. Niemieckiego uczę się od 3 lat, ale nie przepadam za nim, a od arabskiego zdecydowanie wolałabym uczyć się francuskiego lub hiszpańskiego (a mogłabym mieć z 1 z nich lektorat na nauczycielskiej). Co o tym myślicie?
dziennikarstwo mozna polaczyc z tlumaczeniami - ak juz ci pisalem tlumaczenie pisemne to najmniej oplacalna dziedzina - ale studiujac tlumaczenia nie musisz byc tlumaczem przeciez..... reporterem dla BBC tez milo byloby byc :P tylko jest jeden warunek.... jesli chcesz studiowac tlumaczenia musisz znac biegle 2 jezyki....(bynajmniej w wawce)
praca nauczycielska, jak masz mgr, to chyba nie ma problemu coś znaleźć,
a tłumacz to chyba czeka na zlecenia, nie ma stałych godzin i pensji, tak myślę.
ja jeszcze bedę nauczycielką przez 3 dni, a potem już nie, umowa mi się kończy, a już nie bedę, bo mam tylko licencjat z ang, a nie mam mgr, więc dyrekcja już będzie zatrudniała mgr od września.
ciekawa rzecz mi się zdarzyła wczoraj, a mianowicie : dzwoni do mnie pani z agencji rekrutacyjnej, że kiedyś składałam cv do nich ( nie na stanowisko tłumacza, tylko managerskie, zero doświadczenia w tłumaczeniach wyszczególnionego w cv) i widzą, że znam angielski i potrzebny jest tłumacz to pytam o szczegóły, jaka dziedzina, ustne czy pisemne, a pani na to, że co to za róznica, bo przecież znam angielski, no to pytam kiedy i się okazało, że już jutro potrzebują kogoś do Bukaresztu czy Budapesztu, a jak pytam kiedy lot, to powiedziała, że nie wie, bo dojazd własny, tez macie takie telefony???oczywiście nie przyjęłam oferty, dzieci w szkole trzeba uczyć.

co wogóle sądzicie o takie ofercie?
bo mi sie wydaje ona mocno dziwna.
a może u tłumaczy to chleb powszedni?

ale moim zdaniem, to powinni podać dziedzinę,
bo to, że znam angielski wcale nie znaczy że wiem wszystko o wszystkim,
no ale jednak tłumacz powinien jednak się orientować w tematyce konferencji, żeby ją tłumaczyć, prawda?
np czasami tłumaczę dla mojego szefa instrukcje do aparatów fotograficznych, lub tłumaczę jak co robić, np o ustawieniach osi pryzmatów do robienia zdjęc panoramicznych, 3D, skutki przesunięć punktu nodalnego i jego korekcja softwarowa itp, to nie wierzę, że anglista z mgr by sobie z tym poradził, bo sobie już kilku nie radziło przede mną, np tłumaczenie obsługi
palmtopów i gdybym się nie znała na tym, nie poklikała sobie w te palmy, to bym nie wiedziała jak to dokładnie wytłumaczyć.
a ja po prostu jestem gadżeciarą i to lubię.

jako jedyna w szkole mam komórę lepszą od uczniów,
bo uwielbiam nowinki techniczne,
ostatnio ojcu ucznia konfigurowałam słuchawkę na bluetootha,
przyniósł instrukcję po angielsku,
także chyba nie pasuję do szkoły jak byle gadżet kosztuje więcej niż wynosi pensja.
no ale nie blokuję miejsca innym.

ale jakby mi dali do tłumaczenia konferencję np prawniczą, to serio bym sobie nie poradziła, te ustawy, poprawki itp. a przecież znam angielski niby.
by tłumaczyc jakąkolwiek konferencje czy spotkanie trzeba znac jedo przebieg i tematyke.... nie mozna isc w ciemno - zaden czlowiek nawet 100% anglik nie zna wszystkich słow my Polacy z reszta tez- wiec by sie brac za jakiekolwiek tlumaczenia trzeba wiedziec tematyke i miec wczesniej dostarczona dokumentacje.... poprostu tlumacz uczy sie przed spotkaniem nowych slow z danej dziedziny... a taki przypadek ajki mialas swiadczy o tym ze firma byla nie powazna - ty im łaske robisz ze tłumaczysz nie oni tobie..... a o prace i zlecenia nie trudno.... tłumacz tez moze zostac zatrudniony na umowę o prace... wiec moze miec stałą pensię - wszystko zalezy od tego jak i gdzie sie szuka :)
ostatnio czytałem w POLITYCE ze dużą popularnościa mogą cieszyć sie osoby znające włąsnie rzadsze języki. zagraniczna firma zatrudnia taka osobe nie w charakterze tłumacza tylko np managera fundując szybkie (i pewnie intensywne) szkolenie.

sam cały czas się zastanawiam. angielski znam na razie na pzoiomie fce, może troche wyższym, hiszpanskiego ucze sie od dwóch lat, studiuję dziennikarstwo na politologii i strasznie ciągnie mnie filologia, tłumaczenie...
wiec idz na ILS - tylko tam znajdziesz taka kombinacje ale swoja droga na twoim miejscu doszkolił bym anglika n poziom CAE... wtedy by wystarczylo teraz dzieciaki po gimnazjum zdaja juz FCE.... a rzadszych jezykow nie nauczysz sie tak dobrze by byc tlumaczem - filologia to nie studia tlumaczeniowe!!!! wiec idac dajmy na to na koreanistyke opanujesz ten jezyk na poziomie zaawansowanym - ale nie profesjonalnym a by tlumaczyc trzeba znac go profesjonalnie :)
MOJA SIOSTRA JEST NA 5 ROKU GERMANISTYKI OSTATNIO ZOSTALA POPROSZONA O TLUMACZENIE KONFERENCJI 2 DNI BODAJZE PO 6 GODZIN, TEMATYKA COS Z WYCHOWANIEM SEKSUALNYM ( 2-3 GODZINY CZYTALA SOBIE ROZNE KSIAZKI PO POLSKU O TYM) DOSTALA ZA TO 1000 JAKAS KOLACYJKE I PARE GADZETOW.aLE WIADOMO JKA TO JEST RAZ MASZ 5 TAKICH KONFERENCJI W MIESIACU A INNEGO DNIA POSUCHA
ZNACZY SIE "INNEGO MIESIACA";)
> dostala za to 1000 jakas kolacyjke i pare gadzetow

O ile wiem, mozna wynegocjowac wyzsze stawki, moze bez kolacyjki i gadzetow, ktore przeciez moga byc wcale cenne.
1000 zl to stawka dzienna dla tlumacza symultanicznego.
uuu no to rzeczywiscie gra warta świeczki. ciekawe czy jak sie jest zarejestrowanym tłumaczem to wtedy ma sie jakies w miare stałe zlecenia...
Nie znam pojecia 'zarejestrowany tlumacz'. Mozna wspolpracowac z kilkoma biurami tlumaczen i wtedy jest sie u nich 'zarejestrowanym'. Tlumacze przysiegli otrzymuja zlecenia z sadu, prokuratury itp. i nie powinni odmawiac bez waznego powodu. Wiele znaczy tez polecanie sprawdzonego tlumacza przez jednego zleceniodawce innym.
Nie ma natomiast jednego 'rejestru tlumaczy'.
a jak wygladaja takie studioa tłumaczeniowe??
"Tlumacze przysiegli otrzymuja zlecenia z sadu, prokuratury itp. i nie powinni odmawiac bez waznego powodu. Wiele znaczy tez polecanie sprawdzonego tlumacza przez jednego zleceniodawce innym."

słyszałem, że tłumacze przysięgli mają określone odgórnie stawki, także nie do końca chyba warto

Co do tych studiów - najlepiej lingwistyka stosowana (tylko że tam są dwa języki). Nie wiem, bo źle jest mówić za innych, ale chyba Pan mg jest właśnie magistrem lingwistyki(?)
>słyszałem, że tłumacze przysięgli mają określone odgórnie stawki,
>także nie do końca chyba warto

Stawki sa odgornie okreslone w przypadku pracy na rzecz takich instytucji, o jakich wspomnialem, i nie sa niskie (bo strony przeliczeniowe sa krotsze).
Hej mg!
Dotychczas rejestry tłumaczy przysięgłych były prowadzone przez Sądy Okręgowe. Obecnie tworzony jest ogólnopolski rejestr w Ministerstwie Sprawiedliwości.
http://www.kubart.pl/kubart/cennik.html
zapraszam wszystkich którzy nie orientuja sie w cenach - niech to bedzie tylko lekkim zarysem....
oł, ciekawe stawki, bo mi ta agencja powiedziała, że samemu trzeba dojechać do tego Budapesztu czy Bukaresztu, a stawka za dzień to bedzie 100 pln brutto, chyba 4 dni miało być, 8 h dziennie i na wieczór bankiet i tam tez tłumaczyć.
jakis wyzysk, ciekawe, czy kogos znaleźli,
ale ciekawe, że dzień przed konferencją tłumacza szukają, prawda?
Widac, ze mysleli, ze stawka 100 PLN brutto, to w Polsce jest fortuna. Za takie 4 dni, 8 godzin 400 brutto - z ktorego ksiezyca oni spadli? A dojazd - chyba 400 cosztuje - to znaczy pracowac za darmo - a niby dlaczego?
ale miały to byc jakie tłumaczenia?? symultanka czy konferencyjne??
konferencja
oł, pani mnie zachęcała na wszelkie strony, ze to bedzie wspaniały punkt w cv, no i że najlepiej to zaraz wyjść i jechac tam, na dworzec, potem do granicy, a potem się znajdzie jakis pociąg dalej i szybko, szybko, bo nie zdążę, albo lepiej, żeby ktoś mnie z rodziny zawózł, umowy czasu nie ma oczywiście podpisać, więc może i wogóle nie zapłacą, kto wie.

praca dla desperata ze sponsorem.
a co jest wg was trudniejsze, symultaniczne czy konferencyjne?
tzn. masz na myśli symultaniczne vs. konsekutywne?

wg mnie symultaniczne
a czym to sie rozni?
Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 46
poprzednia |