Czy wy też tak macie?

Temat przeniesiony do archwium.
Idę teraz do klasy maturalnej.Moim marzeniem jest dostać się na dzienne na anglistykę na Uniwrerek , tam gdzie idę biorą pod uwage tylko maturę.Znam prawie cała gramatykę na poziom rozszerzony. Trochę ze szkoły, z prywatnych lekcji no i sama w domu staram się jak najwiecej nauczyć. Moje pytanie jest takie: Czy wy ucząc się gramatyki i rozumiejąc to czego się uczycie i mimo to musicie co jakis czas to powtarzać? Czy wystarczy wam jak raz się nauczycie i juz nie ma powodów do powtarzania i przypominania sobie? I niestety mam jeszce jeden problem.Uczę sie wiele rozmaitych słowek; z repetytoriów, książek, podrecznikow ;mimo że je znam, to i tak zadko uzywam ich w mowie( choć mozna by było ich uzyć ) , ale oczywiście widząc w jakimkolwiek tekście te słowka potrafię je przetlumaczyc i wiem co oznaczają. Może wytłumaczyalm to dośc skaplikowanie ale mam nadzieję ze wiecie o co mi chodzi ;)) A jak jest z Wami? serdecznie pozdrawiam:))
repetitio est mater studiorum


pzdr.
Mr Julek napisał "repetitio est mater studiorum". To starożytna maksyma, straci swą aktualność dopiero, gdy będziemy sobie wstrzykiwać do mózgu chipy ze słówkami, póki co trzeba powtarzać i słówka i gramatykę. Oczywiście to powtarzanie musi wyglądąć inaczej. Gramatykę powtarza się wykonując setki ćwiczeń. Do powtarzania słówek można wykorzystać programy komputerowe i papierowe fiszki. Bardzo skutecznym sposobem powtarzania jest korzystanie ze słownika Collinsa wydanego przez Young Digitala. Pisałem już kiedyś o tym.

I jeszcze jedna uwaga dotycząca powtarzania słówek. Każde słowo należy powtórzyć głośno i wyraźnie, jak masz możliwość nagraj się i porównaj swój głos z głosem lektora. Trzeba to robić 10, 20 a czasami nawet 100 razy aż do uzyskania płynności. należy też każde słowo powtarzać z przykładami zastosowania. Najlepiej do tego nadaje się program Profesor Henry Słownictwo 1,2. Lada dzień powinien się pojawić Profesor Henry Słownictwo 3, 4. Od czasu do czasu ucz się całych tekstów na pamięć, najpierw 1 strony, potem coraz więcej.

Henryk Schliemann w czasie swoich prac wykopaliskowych pisał do żony, która w Niemczech opiekowała sie noworodkiem, tylko nie zapominaj uczyć się przynajmniej 7 stron włoskiego dziennie. On uczył się 20.
Podejrzewam, ze wiekszosc ludzi tak wlasnie ma. Trzeba powtarzac i nie ma bata. Po pierwsze robic setki cwiczen pisemnie, a po drugie uzywac struktur gramatycznych ustnie (w drylach, cwiczyc speaking z dana struktura) zeby nastapila automatyzacja uzywania poprawnej struktury. NIe wystarcza jedynie teoria, ktora pozwoli na zrobienie poprawnie cwiczen jak jest czas na zastanoaiwnie, ale trzeba tez umiec po prostu uzyc dobrze, zanim sie blizej zastanowi czemu (choc na to pytanie trzeba znalezc odpwiedz, naturalnie, szczegolnie jak sie studiuje filologie)

Co do slowek, trzeba czytac artykuly, sprawdzac w artykule wszystkie nieznane slowka i opowiadac uzywajac tych slow (koniecznie, czyli nie wlasnymi slowami, tymi samymi zwrotami w kolko, tylko skupic sie na uzyciu zwrotow z tekstu).
Oprocz mnowych slow, dobrze jest sobie podkreslic zwroty, ktore znamy, ale ktorych nie uzywamy, ciekawe zwroty, tez te bardziej wyszukane, a takze takie, ktorych polacy nie lubia, bo nia ma ich w polskim, ale lubia je anglicy. I z tymi zwrotami sobie tekst opowiadac, oczywisice na glos. Jezeli idzie kiepsko, proponuje opowiedziec na glos kilkakrotnie, az osiagnie sie plynnosc.

Tak samo sugeruje ronbic z nagraniami. Czyli wysluschac typowe cwiczenieni na listening z kasety, wypisac, oprpocz info merytorycznych, ciekawe zwroty, niezrozumiale sprawdzic w slowniku, i opowiedziec na glos, uzywajac nowych/ciekawych zwrotow.
Dobrze jest tez nagrywac fragment wiadomosci z BBC czy CNN i zrobic tak samo.

Takie cwiczenie na pewno poszerzy aktywne slownictwo,
pzdr,
KOciamama.
Oczywiście zgadzam się z takimi metodami, ale przede wszystkim trzeba prowadzić zdrowy tryb życia (chyba wiadomo o co chodzi :), bo ja mam ostatnio takie "dziury w mózgu" że wogóle zapominam czego się chciałem nauczyć, co dopiero mówić o nauczeniu się czegokolwiek :) Ale wakacje miną i sytuacja powinna wrócić do normy :)
Do osoby ktora zalozyla tego posta:
nie martw sie wszyscy tak maja.Nawet ci co sa na anglistyce i nawet ci co sa po niej :)
Zdrowy tryb zycia jak najbardziej. Proponuje codzienna porcje relaksu tzn wygrzewanie sie na sloneczku,k zeby odgonic zle mysli, zazywac ruchu na swiezym powietrzu, czyli spacery po lesie, biegi i wszelakie sporty, dla poprawienia humorku joincika od czasu do czasu (byle nie za czesto, no i nie za rzadko), a w czasie szkoly naprawde humor poprawiaja wagary;) (byle nie zaczesto, szczegolnie na studiach, bo tam za 2 nieobecnosci juz moga problmy robic).

Pzdr,
KOciamama.
Zapomnialabym o milosci;) (i seksie) To tez konieczne dla zdrowia i humoru.

Pzdr,
KOciamama.
Joincika powiadasz? Myślę że na dziury w mózgu to nie jest dobre lekarstwo :P
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Szkoły językowe

 »

Studia językowe