LOL, bo i wiele ciekawych rzeczy się działo :) Jestem z rodziny nauczycielskiej (nawet dwóch filologów mam ;)), więc mogę mieć trochę konserwatywne poglądy, jesli chodzi o nauczanie i nieco inne oczekiwania co do panującej atmosfery. Myślę, że najlepszym przykałdem będą tu wykłady z Historii Anglii i USA, które prowadzi dr Jankowiak (i tu chyba dla Was - pierwszoroczniaków nic się nie zmieni), gdzie siedziałam z rozdziawioną buzią i czsami z wyrazem uwielbienia słuchałam wykładu. Większość studentów chyba nie podzielała mojego entuzjazmu, bo psioczyli na w/w doktora. Wg mnie niesłusznie, bo to, że ktoś nie pozwala sobie na wnoszenie zawartości całej szatni na wykład (co uważam osobiście za brak kultury za strony studentów) czy nie ma oporów przed zwróceniem uwagi osobom gadającym w tylnych ławkach - nie czyni z niego wrednego człowieka. A wykłądy bardzo ciekawe, na każym pióro latało mi jak szalone, w efekcie w zerwcu wystarczył mi tylko zeszyt, aby zdać historię na 3.5 co nie było najgorszym wynikiem :P W każdym razie drowi J., nauczycielowi starej daty może, należy się respect, bo jest naprawdę w porządku (choć niektórzy nie rozumieli jego humoru, a - owszem - zdarzało mu się żartować, tyle, że z kamiennym wyrazem twarzy ;))).
Wykłady z prof. Dziubalską z gramatyki opisowej - to trzeba przeżyć. Na najwyższym poziomie. Na nich zawsze była pełna sala :)
Lubiłam też bardzo fonetykę i nadal trochę nie rozumiem dlaczego tak wiele osób trząsło przed nią portkami. Tzn. nie jest łatwa, owszem, ale jak się człowiek pomyli (w końcu podukuje dźwięki, których nigdy wcześniej nie używał!) to też nie tragedia! I nie ma się co wstydzieć na początku, że się wieśniaczy tą wymowę, bo wszyscy wieśniaczą :) :D
Literturę - miałam przyjemność i zaszczyt mieć, z naszym naczelnym szekspirologiem IFA ;) Bardzo ciekawy przedmiot, warto czytać opracowania - oczywiście mówię o oprawcowaniach, które podaje np. prowadzący zajęcia i które można znaleźć w czytelni.
Może kilka uwag ogólnych.
1. Na IFA jest duzo kobiet, mało mężczyzn (oczywiście Thoma uruchomiła swoje łowcze talenty i na bezrybiu upatrzyła nawet dwa ciekawe raczki :P)
2. Nie wszystkie zajęcia odbywają się collegium novum. W ramach wciekczek krajoznawczych przyjdzie też zwiedzieć HCP, zwane humorystycznie collegium ceglanum, czyli budynek uniwersytetu mieszczący się obok Zakładów Cegielskiego (prawnicy mają przyzwoite toalety tam :P).
3. Sławne 6 piętro novum jest malutki. Takie pyci, pyci.
4. W pierwszym miesiącu bardzo mi się podobało i robiło wrażenie jak prowadzący zajęcia mówią po ang. - wow! po jakimś czasie rzestaje robićwrażenie (niekoniecznie dlatego, że tak bardzo zbliżamy się sami do ideału :P)
5. na 6 piętrze duzo plakatów, ogloseń o jakiś spotkaniach, odczytach, Tygodniach Czegoś Tam, zaproszenia na wykłady otwarte - cool, naprawdę się coś dzieje.
6. na początku czułam się mocno onieśmielona czytelnią. Teraz ją może już przenoszą do naszej nowej biblioteki)
7. na łacinie umierałam z nudów, ale jakoś nie potrafię uzasadnić, że otarcie się o nią było stratą czasu, bo chyba nie było :)
jak mi się coś jeszcze przypomni, to napiszę. Może inni studenci coś dodadzą.
Przepraszam za literówki :)
pzdr
Thoma