Praca w szkole po licencjacie

Temat przeniesiony do archwium.
Witam,

Mam takie pytanko: wkrótce kończę licencjat z logistyki i chcę rozpocząć studia magisterskie na kierunku zarządzanie. Jednocześnie chcę rozpocząć studia licencjackie na kierunku filologia angielska (nauczycielskie). Proszę o informację, czy po ukończeniu studiów magisterskich na kierunku zarządzanie a następnie licencjata na fil. ang. i podjęciu pracy w szkole wynagrodzenie będzie mi naliczane tak jakbym miała tylko ten licencjat czy tak jakby ukończyła studia magisterskie (pomimo tego, iż nie będzie to magister z filologii)?

Z góry dziękuję za sprawdzone informacje:)
Będziesz uczyć angielskiego więc tylko studia filologiczne będą liczyć się w tym przypadku. Inne kierunki niezwiązane z językiem nie mają tu nic do rzeczy.
pozdrawiam:)
U mnie w pracy jest anglistka, która ma licencjat z filologii, a mgr z europeistyki, ale pensję jej liczą jak dla nauczyciela z mgr.
Dziękuję za odpowiedzi, ale są one niestety rozbieżne stąd prośba o odpowiedzi do pozostałych osób mających coś do powiedzenia w tym temacie.
Pozdrawiam:)
A nie możesz po prostu zadzwonić do danej szkoły i się o to zapytać?
nie chciałabym tu być niemiła/wredna/odchodzić od tematu/kogokolwiek obrażać, ale ja nie śmiałabym po licencjacie, wręcz wstyd by mi było, upominać się o tą samą pensję co filolog (czy w ogóle uczyć 'wyżej' niż w przedszkolu) ... moim zdaniem magister z zarządzania nijak się ma do fil. ang. tak wiem, nic mi do tego, ale forum z zasady jest po to, aby wyrażać swoje zdanie. Twoje życie i Twoje decyzje :)
Cytat:
(czy w ogóle uczyć 'wyżej' niż w przedszkolu)

Każdy ma prawo do własnego zdania. Ja za to uważam, że żeby uczyć w większości polskich liceów nie potrzeba ogromnej wiedzy (przypuszczam, że ja mógłbym to robić - jestem na 2. roku na uczelni ekonomicznej; oczywiście potrzebowałbym przygotowania pedagogicznego). Nie mówiąc już o gimnazjach czy szkołach podstawowych.

Cytat:
ale ja nie śmiałabym po licencjacie, wręcz wstyd by mi było, upominać się o tą samą pensję co filolog

Czyli uważasz, że powinno się płacić za wykształcenie a nie za rzeczywiście posiadane umiejętności?
Cytat:
Każdy ma prawo do własnego zdania.

No właśnie i ja swoje wyraziłam, nie miałam na celu atakować kogokolwiek czy czyichkolwiek pomysłów/planów. Starałam się swoje zdanie wyrazić w bardzo ogólny sposób, z pewnością nie personalny.

Cytat:
Czyli uważasz, że powinno się płacić za wykształcenie a nie za rzeczywiście posiadane umiejętności?

Nie, nie o to mi chodziło. Po prostu w swoim życiu miałam całą masę masakrycznych nauczycieli angielskiego (w tym panią magister historii, polonistkę i chemiczkę), których ja musiałam poprawiać na lekcjach (czy to wymowa czy gramatyka czy słownictwo) i teraz mnie skręca w środku gdy sobie pomyślę, że takich sytuacji jest na pęczki. Oczywiście niedouczonych nauczycieli po fil. ang. też jest całe mnóstwo, temu nie można zaprzeczyć! Każdy ma inne (lepsze czy gorsze) umiejętności po różnych kierunkach, życie różnie się układa. I przykładowo jussstyna może mieć znacznie większą wiedzę obecnie niż potencjalny nauczyciel po filologii. Chodzi mi o sam fakt 'występowania tego zjawiska w przyrodzie' :-) Nie uważasz, że sam fakt studiowania 3 kierunków i robienia z nich magisterki, a później robienie licencjatu z powiedzmy, angielskiego, a później uczenia go w szkole jest trochę bez sensu? Nie lepiej, żeby ktoś był specjalistą w jednej dziedzinie, a inne licencjaty miał jako dodatek?

Nie jestem oczywiście za tym, by płacić za posiadanie papierków zamiast umiejętności, ale umiejętności nie da się w sposób obiektywny i sprawiedliwy ocenić - szczególnie, jeśli chodzi o pracę nauczyciela. Widziałam w życiu milion wizytacji dyrekcji, gdzie nauczycielka, na co dzień koszmarna, nieprzygotowana, ledwo dwa słowa potrafiąca po angielsku powiedzieć - na wizytacji uprawiała cuda, magnesiki, dyskusje i mówiła całą lekcję po angielsku (to nic, że robiła przy tym podstawowe błędy, dyrektorka i tak angielskiego nie znała...) Czy to można nazwać obiektywnym sprawdzeniem umiejętności nauczyciela? I tak, to była ta sama 'pani magister', o której mówiłam wcześniej; historyczka z licencjatem fil. ang.
edytowany przez oliwkowa-oliwka: 11 mar 2011
Cytat: pakk
A nie możesz po prostu zadzwonić do danej szkoły i się o to zapytać?

Wolałam zadać to pytanie na forum, ponieważ studia filologiczne chcę dopiero rozpocząć i nie mam zielonego pojęcia w jakiej szkole będę uczyć ;)
Cytat: oliwkowa-oliwka
nie chciałabym tu być niemiła/wredna/odchodzić od tematu/kogokolwiek obrażać, ale ja nie śmiałabym po licencjacie, wręcz wstyd by mi było, upominać się o tą samą pensję co filolog (czy w ogóle uczyć 'wyżej' niż w przedszkolu) ... moim zdaniem magister z zarządzania nijak się ma do fil. ang. tak wiem, nic mi do tego, ale forum z zasady jest po to, aby wyrażać swoje zdanie. Twoje życie i Twoje decyzje :)

a mi nie byłoby wstyd;) zresztą, widząc czego uczy się moja siostra w gimnazjum jeśli chodzi o język angielski chyba by mnie krew zalała jakby skończyła jeszcze studia magisterskie, a potem uczyła na tak niskim poziomie i się cofała:)

Jeśli chodzi o moje wymyślanie związane ze studiami powiem tak: życie tak to wszystko ułożyło, a widząc katastrofalną wręcz sytuację na rynku pracy w mniejszych miastach, wolę mieć dwa zawody aby czuć się bezpiecznie spłacając duży kredyt hipoteczny, który zaciągam z mężem ;)
To by było na tyle:) Bardzo dziękuję za odpowiedzi i pozdrawiam Wszystkich:) Miłego weekendu:)
cieszę się, że nie odebrałaś moich słów jako atak na swoją osobę ;-) być może po prostu bardzo zraziłam się do swoich nauczycieli po licencjacie (na których często jest poziom niewiele wyższy niż w liceum). pozdrawiam również ;)
Temat przeniesiony do archwium.