Ja też się zastanawiałem nad rosyjskim z angielskim, chociaż teoretycznie mam dużo większe szanse dostania się na UŚ niż na UAM gdyż polski mi zaniża punkty rekrutacyjne i mam nieco ponad 85 (na styk) podczas gdy na UŚ średnia wychodzi mi 90, 5 %. Poza tym na UAM liczba kandydatów drastycznie się zwiększa - 2009, 684 - 2019 ponad 1000. Na UMK jest bardzo podobnie. Wykładają tam Ci sami profesorowie co na UAM. Składałem na filologie rosyjską z angielskim rok temu i mi zabrakło 5 punktów a miałem 64..... Wracając do tematu niedawno odkryłem w sobie miłość do języka francuskiego, ale pech chciał, że tylko UŚ spełnia moje oczekiwania. I tak zmieniło to kompletnie moje plany, bo filologia łączona na UAM była moim priorytetem, a teraz już nie jest. Dlaczego? Już mówię:
- Studia ni filologi łączone trwają 4 lata, program jest pogmatwany i nie wiadomo o co w nim chodzi. Jest także lekko okrojony. Jest lekka przewaga rosyjskiego. Wczoraj byłem na tyle szalony, że wydrukowałem opis przedmiotów wszystkich kierunków i ich plany zajęć. Usiadłem i dokładnie to przeanalizowałem.
- Nie można z tego kierunków robić doktoratu, dlatego, że wszystko mnoży się razy dwa - dwie prace licencjackie, dwie prace magisterskie, dwóch doktoratów już nie można. Do wyboru jest tylko specjalizacja tłumaczeniowa.
- Nie ma lektoratów z dodatkowego języka obcego
- W kraju jest zatrzęsienie rusycystów jak i anglistów wyjadaczy
Na pocieszenie powiem, że na łączona jest mniej chętnych na miejsce niż na samą filologię angielską. Przynajmniej tak było jak ja zdawałem. O UŚ nic nie wiedziałem do tej pory i wszem, kierunek jest zachęcający, ale ani sam uniwersytet, ani Katowice mnie jakoś specjalnie nie rajcują, zwłaszcza, że jestem z Mazur gdzie jest pięknie. Dlatego zdecydowałem, że jeżeli dostanę się na którąś z filologi UAM-u to na nią pójdę, a najwyżej po 3 lub pięcu latach, zrobie sobie drugą filologię.